Problem w zwiazku na wesolo

Problemy z partnerami.

Problem w zwiazku na wesolo

Postprzez Sarah_li » 30 lip 2010, o 11:03

Na wesolo, chodz tez irytuje...
Otorz powszechnie wiadomo, ze Panowie, duzo trodniej, ciezej i dluzej przechodza roznego typu choroby..... Przytym duzo wiecej i czesciej opowiadaja nam, jak strasznie sie czuja, co ich boli... jak im sie oddycha itd... (niektorzy np moj mierzy sobie cisnienie i puls kilka razy dziennie)...
Co robicie, zeby sie nie denerwowac...??? Bo ja po trzech dniach uzalania i relacji co dwie godziny nt stanu zdrowia i braku poprawy, siegnelam zenitu... tak mnie zajezyl ze mu nawrzucalam... (wiem jestem okropna, ale skoro lekarz nie mogl pomoc, to co ja moge pomoc??)
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez pszyklejony » 30 lip 2010, o 11:07

Hahaha, może trzeba go wrzucić do lodowatej wody :). Serio, to mężczyźni są mniej odporni na lekkie uciążliwości w dłuższej perspektywie.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez KATKA » 30 lip 2010, o 11:27

ka proszę zeby szedł do lekarza...to działa 8) poza tym pomagam do pewnego stopnia...mój na szczęscie jeczy tylko keidy faktycznie go rozłoży....ale i tak troche dramatyzmu musi byc ;>
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Sanna » 30 lip 2010, o 11:49

Może wpuszczać jednym uchem a drugim wypuszczać? A żeby zachować pozory pochylenia się nad jego cierpieniem powtarzać w regularnych odstępach ,, oj, tak, tak, oj, tak" myśląć równocześnie o swoich sprawach? :)
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Sarah_li » 30 lip 2010, o 12:39

ah cie faceci, z nimi zle, bez nich jeszcze gorzej...
u lekarza byl... i wg lekarza nic mu nie jest... co jeszcze jakby bardziej podnosi tragizm choroby... ;-)
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez KATKA » 30 lip 2010, o 12:58

to zapytaj czy spisał testament :twisted:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez ewka » 30 lip 2010, o 13:20

Mój robi jeszcze taką boleściwą minę:) Ponieważ zdarzyło mu się kiedyś poważnie zachorować, tę minę miał 24/dobę. No współczułam mu, więc dorzucał jeszcze nazwy leków:)

No ale ileż można... gdy się rozkręca z tymi boleściami, to ja mówię: ojoj, tylko kupy nie zrób. I to jakoś tak działa, muszę powiedzieć.


:D
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez biscuit » 30 lip 2010, o 13:33

ewka napisał(a): gdy się rozkręca z tymi boleściami, to ja mówię: ojoj, tylko kupy nie zrób. :D

dobre, uśmiałam się
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Sarah_li » 30 lip 2010, o 13:42

:lol: :lol: :lol:
tez sie obsmialam
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez ewka » 30 lip 2010, o 15:48

:haha: Bo czego nie możesz zmienić - zaakceptuj. Albo obśmiej :haha:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez smerfetka0 » 30 lip 2010, o 23:13

ojjj chyba nikt tak bardzo tego nie rozumie jak ja :p

moj facet jest hipohondrykiem, i nie tylko zamecza mnie ale i lekarzy, chyba pol londynu go zna hehehe, nawet przydzielili mu wlasnego prowadzacego pomimo ze nic nigdy nie wykryli ale chyba tak ich meczyl i marudzil (chodzilo o serce), ktory kontrolowal go no stop, oczywiscie nic nie wyszlo ale dalej ma ataki.


nie da sie tego opisac po prostu i chyba moglabym ksiazke napisac na ten temat :)

ale po prostu sie przyzwyczailam. jak marudzi zazwyczaj obracam w zart splawiajac jego narzekania, jak jestem podenerwowana to juz wprost niestety mowie zeby dal spokoj bo tak mial ma i bedzie mial i nigdy mu nic nie bylo zmieniam temat i basta.

po roku to juz nawet nie zwracam tak bardzo uwagi na jego narzekania, raczej machinalnie slicham odpowiadam zmieniam temat.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Salome » 31 lip 2010, o 14:35

Do mojego nie można się "przystawiać" jeśli to nie ma być zfinalizowane seksem. Twierdzi, że go strasznie jajka później bolą. Wtedy strasznie narzeka.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez pszyklejony » 1 sie 2010, o 00:39

Bo bolą, normalna fizjologiczna reakcja.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez smerfetka0 » 1 sie 2010, o 02:36

chyba cos w tym jednak jest. moj tez czasami zly nawet ze sie meczy z tym uczuciem i bolem, ja (jak i kazda kobieta) chyba tego nie zrozumiemy, ale widocznie w tym przypadku nie klamia:)
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez KATKA » 1 sie 2010, o 09:58

a jednak niektórzy faceci lubią same zabawy przed...na tyle zeby obciażyc się później nawet bólem jajek :twisted:
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 558 gości

cron