Znowu nie wypał

Problemy z partnerami.

Postprzez Filemon » 27 lip 2010, o 23:45

marie ładnie to powiedziała, w moim odczuciu... :)
ja tylko chciałbym dodać, że myślę podobnie jak Ona...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez biscuit » 27 lip 2010, o 23:48

marie89 napisał(a):Moja rada - poznać inną kobietę...

Nie bój się zaufać innej kobiecie, pokochać kogoś innego..

ale co, klin klinem?

a ta inna kobieta, to kim będzie?

plasterkiem po tamtej?

ładnie to tak?

a nie łaska se samemu poradzić a nie wysługiwać się innymi paniami?
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Filemon » 28 lip 2010, o 00:01

biscuit,

w moim odbiorze kontekst, który nadała marie swojej wypowiedzi "o innej kobiecie" jest inny niż sugerujesz - ja rozumiem to jako propozycję, by nie trwać uporczywie przy kimś kto nas nie chce (a może nawet trochę wykorzystuje?) a uwierzyć, że miłość i wzajemność jest możliwa i iść dalej w życie...

co prawda ja jestem zdania, że takie historie jak historia wolfspider mają swoje poważne podłoże, bo jest to rodzaj, moim zdaniem, uwikłania w zależności emocjonalnej i potrzeba bezpieczeństwa oraz uwierzenia w siebie, która miałaby się wziąć z relacji z drugim człowiekiem...

ale do tego już marie chyba się nie odnosiła, tylko dodała otuchy i pokazała w gruncie rzeczy właściwą drogę (nie ta kobieta, tylko jakaś inna - choć nie dodała, że warto się rozejrzeć w temacie, aby ta "inna", znowu nie okazała się taka sama...)

pozdrawiam... ciasteczko wilczaste! ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez biscuit » 28 lip 2010, o 00:06

Filemon napisał(a):biscuit,

pozdrawiam... ciasteczko wilczaste! ;)

no 8)

muszę dbać o odpowiedni poziom konfrontacyjności

bo inaczej byśmy tu na psychotekście posnęli
zasypani wzajemnie kwiatkami i miśkami

no ale nie będę kopać sie koniem :D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Filemon » 28 lip 2010, o 00:12

biscuit napisał(a):
no ale nie będę kopać sie koniem :D


:lol:

literka "Z" się zagubiła, ale i tak zrozumiałem... :)

ja jestem... "uparciuch poglądowy" w polemice, ale żeby aż kopytek używać, to muszę mieć poważniejsze powody niż rozbieżność poglądów...



:kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez biscuit » 28 lip 2010, o 00:40

Filemon,

a może by tak nowa fryzura dla wolfspidera zdziałała cuda :D

:misiu:
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez wolfspider » 28 lip 2010, o 09:11

Wiem, że w jakiś sposób się uzależniłem od niej. Spotykam się czasami z kimś innym ale nie mogę się przełamać, żeby zostawić to uczucie i iść dalej. W ogole to straciłem wiarę w uczucie takie prawdziwe z z wzajemnością Jka na razie nigdy takie cos u mnie w życiu nie wystąpiło. To ja zawsze sie zakochiwałem a druga strona mnie odrzucała. A ta sytuacja jest troche mecząca dla mnie. Gdy już pojawia się jakaś nadzieja na zmianę znowu jestem odrzucany i tak to trwa i trwa. Czasami mi sie wydaje, że to takie za bardzo dwa swiaty. Ona młoda 21 letnia dziewczyna, które może jeszcze chce poszaleć itp a ja juz prawie trzydziestka i podchodzę do tego dużo poważniej. I może to ten dystans nas dzieli. Poza tym jest tak jalby sie mnie wstydziła przed ludzmi Jak jest ktos z jej koleznek albo znajomych to sie dystansuje, stara sie być taka bardziej olewnicza w stosunku do mnie itp. Natomiast gdy jesteśmy sami to sie przytula, potrafi otworzyć przede mną być bardzo blisko. I co jescze moge napisać jestem zajebiści wrażliwy i emocjonalny i nie wiem czy to nie jest jakas wada moja.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez marie89 » 28 lip 2010, o 13:58

Tak tak Filemonie- ja w tym kontekście- dobrze zrozumiałeś ;) Dzięki za poparcie ;)

Mam nadzieję, że dobrze radzę.. staram się przynajmniej.

Wolfspinder po prostu musi dać sobie szansę a nie trwać w miejscu.. Tym bardziej, że nie czuje się dobrze z tym jak jest...

21 letnia dziewczyna faktycznie z reguły nie za bardzo jeszcze wie czego chce (sama tyle mam haha to wiem dobrze)- ale to nie może być usprawiedliwieniem jej zachowania... Staram się nie oceniać pochopnie ludzi, ale jak tak o niej piszesz to pierwsza myśl- bawi się Tobą...

Chcesz by ktoś się Tobą "bawił"? Raczej nie..

Tak na marginesie to cała Twoja historia jest mi jakoś bliska wiesz.. fragmentami... Tzn zdaje mi się że "przypadkiem" doświadczam czegoś podobnego.. więc muszę chyba uważać z poradami- bo radzę i sobie ;P

Ale wracając do tematu..

Gdy się kogoś kocha to robimy wszystko by widzieć tylko to co dobre.. a wady ukochanej/ukochanego chowamy pod dywan.. To największy błąd.. Wiele rzeczy potrafimy też wyolbrzymiać i "upiękniać"...

To nie jest ani miłość (poprawna) ani przyjaźń.. Wolfi.. Są chwile gdy jest Ci dobrze, bo ona pozwala Ci być blisko.. ale wiesz że nie jesteście razem i wygląda na to że nie będziecie..

Radziłabym Ci poważnie z nią porozmawiać.. żebyś wiedział już konkretnie na czym stoisz.. Taka zabawa w kotka i myszkę Ci nie służy.. Bo ona pojawia się i znika, chce i nie chce.. Zwariować można- jak się domyślam Nie zgadzaj się na "okruchy" uczucia Nie trzymaj się jej kurczowo Pokazałeś jej że Ci zależy.. ale nie możesz za nią wiecznie ganiać

Piszę to z troski, a nie po to by Ci dodać zmartwienia..


Jeśli będzie trzeba powinieneś dać jej odejść i zacząć myśleć o sobie.. o swoim szczęściu Dać sobie nową szansę..

Wiesz Ty ile dobrych i spragnionych miłosci kobiet jest na świecie? Niezliczenie wiele:wink: A wśród nich z pewnością ta Twoja jedyna..

To nie pocieszenie- TO PRAWDA JEST

Podobno idealistka i optymistka ze mnie przeogromna- ale akurat w istnienie prawdziwej miłości wierzę bez naiwności ;) Nie jest to łatwy do osiągnięcia "cel" ale możliwy...

Kobieta którą możesz przy odrobinie starań spotkać teraz.. to fakt, nie może być pocieszycielką.. tym wspomnianym "plastrem na ranę", bo to najgorsze co może się zdarzyć.. być w "zastępstwie".. okropne (wiem co mówię... )

Dlatego kolejna prosta rada- czas.. Daj sobie czas na zmiany.
Powinieneś popracować nad sobą.. By wyleczyć się z uczucia do tamtej.. Poukładać sobie wszystko na spokojnie I może potem rzeczywiście powinieneś zwrócić uwagę na kobietę dojrzalszą (chociaż wg mnie wiek to ma się nijak do tego- raczej bym zwracała uwagę na stan umysłu i ducha "potencjalnej niewiasty")

Ty jesteś mężczyzną dojrzałym, wrażliwym, uczuciowym, empatycznym- wykorzystaj to jako zalety;)

Nie bój się zmian

Pozdrawiam i trzymam kciuki za Twoje szczęście

M.
marie89
 

Postprzez Filemon » 28 lip 2010, o 16:08

znowu bardzo mi się podoba to, co napisała marie...
wolfspider, myślę że otrzymałeś z jej strony bardzo cenną i życzliwą radę...

wspomniałeś, że sam wiesz o tym, iż w jakiś sposób uzależniłeś się... (od tamtej dziewczyny) może i masz szczęście, że nie od alkoholu i narkotyków, tylko od drugiego człowieka... bo w tym wypadku jest tylko uzależnienie psychiczne, emocjonalne a nie ma chemicznego... nie wiem czy to może być jakieś małe pocieszenie, ale jest to chyba fakt :)

ja wiem, z własnego doświadczenia, że wyjście z takiego uzależnienia od drugiego człowieka, który nas nie chce, albo bawi się nami i nas wykorzystuje emocjonalnie, albo nawet bywa, że nas dręczy i poniża (choć może jednocześnie nawet dzielić z nami intymność... :? ), to bardzo trudna i bolesna sprawa... wydaje mi się, że dobrze jest mieć w tym różnego rodzaju wsparcie i pomocników: na przykład bliskiego przyjaciela, psychoterapeutę, również takie forum jak to, itp. niestety, ja przekonałem się, że w ostatecznym rachunku, jeśli sam sobie jakoś praktycznie nie poradzę, to nikt nie zrobi niczego za mnie i nie rozwiąże mojego problemu...

jeżeli "przerabiasz podobny scenariusz" nie po raz pierwszy (ktoś Cię pociąga, Ty się angażujesz a potem zostajesz odrzucony), to jest to sygnał, że masz poważny problem do rozwiązania i o własnych siłach będzie Ci ciężko... ja osobiście uważam, że psychoterapeuci nie bardzo sobie radzą z takimi problemami pacjentów, ale w niektórych przypadkach ich pomoc może coś istotnego wnieść, zatem o ile jeszcze nigdy nie próbowałeś, to warto spróbować, nawet i drugi raz warto, jeśli może za pierwszym razem trafi się na jakąś niewłaściwą osobę...

tak czy inaczej, współczuję Ci podobnie jak sobie samemu, bo ja ten problem znam z własnych doświadczeń i na własnej skórze przerobiłem wielokrotnie jakiś rodzaj odrzucenia, zawodu i głębokiego rozczarowania i to mimo, że jestem przystojnym, inteligentnym facetem i myślę, że poukładane mam w głowie nie najgorzej... (trzeba trochę samego siebie pochwalić czasami! ;) :lol: ) - a jednak mam podobne problemy do Ciebie, czyli problem leży we mnie i ciągle się z nim zmagam... :(

heh, może Ci to doda zachęty, jeśli Ci powiem, że po ostatnim nieudanym związku partnerskim (który trwał niecały rok, łącznie z fazą próbowania przejścia na stopę przyjacielską...) właśnie już ponad dwa tygodnie temu odciąłem się ostatecznie od tej osoby i... daję radę! - już w ogóle nie dzwonię, codziennie nie piszę smsów i nie odpisuję na jego wiadomości (to facet, bo ja jestem gejem - mam nadzieję, że nie zszokuje Cię to info :) ) i wiesz... powoli mi się udaje odklejać się i czerpię też jakąś siłę z tej mojej wytrwałości... pozwalam sobie jeszcze raz na tydzień napisać do niego parę zdań i odliczam wtedy czas, który upłynął... on nawet do mnie z własnej inicjatywy napisał z wyrazami podziwu, że stać mnie na takie oddzielenie, przeprosił mnie za różne przykrości, które mi sprawił i wyraził jeszcze zazdrość o moją zdolność do prawdziwej przyjaźni i serdecznego, bliskiego kontaktu z drugim człowiekiem, czego jemu brak a nawet wyraźnie się przyznał, do tego, co z nim jest nie tak i co przeszkadza z jego strony w nawiązaniu prawdziwej więzi i jej utrzymaniu... zatem można powiedzieć, że na koniec dostałem chyba dzięki mojej postawie jakąś skromną rekompensatę za mój wcześniejszy wkład, w to żeby budować a nie niszczyć...

ale ja już do niego nie wrócę i kontaktować się nie będę - chyba, żeby podjął bardzo konkretne działania, które oznaczałyby drogę ku zmianom z jego strony, poinformował mnie o tym i zdeklarował się uczuciowo - jednak według mnie na to się nie zanosi, zatem kieruję sobą w stronę ostatecznego rozdzielenia się naszych dróg życiowych, chociaż to bardzo dla mnie trudne... przekonałem się, że on nie bardzo potrafi nawet być przyjacielem a mam wrażenie, że ta Twoja-nie-Twoja-dziewczyna... podobnie!

pozdrawiam Cię i życzę siły i wytrwałości oraz obrania właściwego kursu... ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez wolfspider » 29 lip 2010, o 07:05

wspomniałeś, że sam wiesz o tym, iż w jakiś sposób uzależniłeś się... (od tamtej dziewczyny) może i masz szczęście, że nie od alkoholu i narkotyków, tylko od drugiego człowieka... bo w tym wypadku jest tylko uzależnienie psychiczne, emocjonalne a nie ma chemicznego... nie wiem czy to może być jakieś małe pocieszenie, ale jest to chyba fakt

Akurat tak się składa że jestem uzależniony od alkoholu. ale nie piję od 2 lat:P

a osobiście uważam, że psychoterapeuci nie bardzo sobie radzą z takimi problemami pacjentów,
Jestem teraz w trakcie terapii DDA i powoli sobie niektóre sprawy układam.

pozdrawiam Cię i życzę siły i wytrwałości oraz obrania właściwego kursu.
Dzięki
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Postprzez marie89 » 29 lip 2010, o 10:52

ja chciałam tylko tak dodać, że uzależnienie od osoby (kobiety/mężczyzny) to nie tylko silne powiązanie emocjonalne ale także "reakcja chemiczna".. Wszystko można sprowadzić do chemii, biologii.. itp - tak przynajmniej twierdzi Pan Januszek (J.L. W.)

Ale to chyba mało istotna informacja.. a raczej mało pomocna

***

Wolfi

Gratuluję:) 2 lata świadczy o Twojej sile. Oby tak dalej:):):)

To że chodzisz na terapie także jest ważne.

Mam nadzieję, że wszystko Ci się ułoży i że będziesz szczęśliwy.

Trzymaj się cieplutko

Pozdrawiam

M.
marie89
 

Postprzez Filemon » 29 lip 2010, o 15:28

no skoro z jednym uzależnieniem sobie radzisz już od dwóch lat (i to takim zarówno chemicznym jak i psychicznym), to może pora wziąć byka za rogi i zabrać się za drugie...? całkiem możliwe, że terapia, na którą obecnie chodzisz okaże się jakimś ułatwieniem i chociaż rodzajem wsparcia... :)

wolfspider... rzuć ją!
co Ci szkodzi - w razie czego wrócisz na kolanach... ;)

i oderwij się od niej, jak od alkoholu, który Cię niszczył (lub też, którym się sam niszczyłeś... :?) bo tutaj też jak widać jest całkiem podobny rodzaj emocjonalnej i psychicznej destrukcji, tyle że nie ma chemii (chociaż marie twierdzi, że jednak można też mówić i o chemicznym podłożu...)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez biscuit » 29 lip 2010, o 18:15

Filemon napisał(a):
wolfspider... rzuć ją!
co Ci szkodzi - w razie czego wrócisz na kolanach... ;)



uśmiałam się, dobre :D

zrób to jakoś fajnie i po męsku

tak, żebyś potem, w chwilach zwątpienia, czy już padać na kolana
dla otrzeźwienia
przypominał sobie ten moment, jaki byłeś wtedy cool i z jajami koleś

jak tommy lee jones w ściganym :D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Filemon » 29 lip 2010, o 22:03

:D
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez wolfspider » 30 lip 2010, o 10:24

A chyba coraz bardziej mam na to ochotę, żeby to po prostu olać. Nie znaczy ze się mam gniewać, nei odzywać i zachowywać jak malutkie dziecko. Po prostu potrzebuje dużo dystansu do siebie i do niej. Wystarczyło, że przez dwa dni nie dawałem znaku życia tzn. nie inicjowałem spotkania, nie pisałem itp. a juz wczoraj była przemilutka dla mnie i nawet się chciała przytulić.
wolfspider
 
Posty: 250
Dołączył(a): 5 lis 2008, o 09:55

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 58 gości