Dzisiaj powiedziałam jej co tak naprawdę o tym wszystkim myśle.
Powiedziałam że myśli tylko o sobie . Że mogłaby czasami pomyśleć o mnie i o tym ze mam juz tego dosyć.
Że nie wytrzymuje i że nie chce już tak żyć.
Bo tego nawet nie można nazwać "domem" a ni "rodziną"
Sama już musi brać przez niego tabletki.
Spieprzył jej połowę życia a ona nadal myśli ze on się zmieni ;/
Żałosne