wyprowadzka męża po 22 latach

Problemy z partnerami.

Postprzez cvbnm » 27 lip 2010, o 21:56

mysle ze ten srodek dobry jest na inne okazje a nie na takie powazne sprawy

ale ja to inna jestem, ja bym ewentualnie sie na lyso obciela i poszla sie spotkac kompletnie zmieniona, zeby miec satysfakcje zobaczyc zaskoczenie

wiec nie pomoge :D

"
gdzie Ty to u mnie wyczytałaś... ??
"

wiesz pszesz ze ja przekrecam :D
cvbnm
 

Postprzez Filemon » 27 lip 2010, o 22:03

cvbnm napisał(a):gdzie Ty to u mnie wyczytałaś... ??
"

wiesz pszesz ze ja przekrecam :D


tak! moja miła, portalowa koleżanko... :)

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez biscuit » 27 lip 2010, o 23:03

cvbnm napisał(a): ja bym ewentualnie sie na lyso obciela i poszla sie spotkac kompletnie zmieniona


ale ewka nie precyzowała, napisała tylko "nowa fryzura"

być może Wasze opinie są w dużym stopniu zbieżne
:D
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez cvbnm » 28 lip 2010, o 00:15

[color=red][size=9]---------- 23:06 27.07.2010 ----------[/size][/color]

he he he.... no ale kontekst ewki raczej nie kojarzy mi sie ... z lysa kobieta :D

[color=red][size=9]---------- 00:15 28.07.2010 ----------[/size][/color]

"moja miła, "


a tak sie staram byc niemila, "asertywna' jak to mowia znajomi, kiedy chodzi o mowienie nieprzyjemnyc rzeczy bez oporów...
;/
cvbnm
 

Postprzez Filemon » 28 lip 2010, o 00:24

cvbnm napisał(a):a tak sie staram byc niemila, "asertywna' jak to mowia znajomi, kiedy chodzi o mowienie nieprzyjemnyc rzeczy bez oporów...
;/


no to przykro mi, że Cię zdołowałem... ;) :lol:

ale wiesz, co do asertywności, to miałem ostatnio takie spostrzeżenie, że jakby więcej, obszerniej i... odważniej się wypowiadasz, według mnie (jakby z większą wiarą w siebie!) i nawet tak sobie pomyślałem, że jakbyś się trochę bardziej otworzyła, przełamała wewnętrznie i odważyła - serio! :)

ale też serio, to asertywność przecież NIE polega na "mówieniu nieprzyjemnych rzeczy bez oporów"... - pewne opory w tym obszarze wydają mi się naturalne...

myślę, że osoba asertywna też może odczuwać opory mówiąc rzeczy nieprzyjemne wtedy kiedy jest to niezbędne dla jej dobra... natomiast kiedy mówi takie rzeczy bez kontekstu konieczności zadbania o siebie, to wtedy takie opory wydają mi się tym bardziej uzasadnione...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez cvbnm » 28 lip 2010, o 00:28

ide na kurs asertywnosci (tak mi psycholog poradzil)_ to sie dowiem

chociaz wolalabym kurs samoobrony ;D

serio otworzylam sie?
no tak, zelazko itd... :)

dzieki
cvbnm
 

Postprzez Filemon » 28 lip 2010, o 00:34

wiesz kto mówi rzeczy nieprzyjemne bez oporów i wcale nie dla własnego dobra a za to wręcz z przyjemnością, satysfakcją i na pełnym luzie...?

- psychopata!
(ewentualnie skrajny narcyz)

z tym, że pod warunkiem, iż wykorzystał już całkowicie osobę, do której jeszcze coś mówi i nie zależy mu już na niej nawet w sensie przedmiotowym...

i takowy pewnie nawet chętnie nazwie to asertywnością....

p.s.

nie mam tu oczywiście na myśli wygadywania sobie czegoś w afekcie... ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez cvbnm » 28 lip 2010, o 00:43

kto mówi rzeczy nieprzyjemne bez oporów i wcale nie dla własnego dobra a za to wręcz z przyjemnością, satysfakcją i na pełnym luzie...?

- psychopata!

psychopaci sa interesujacy
wyobrazasz sobie kino bez psychopaty?
filmy o zaplakanych dysfunkcyjnych sa nudne
a o psychopatach - intelektualne

ojej
zabce watek zasmiecam bzdurami :D

w kazdym razie psychopaci sa bardziej chyba szanowani od ofiar

"radza sobie"
cvbnm
 

Postprzez Filemon » 28 lip 2010, o 00:48

tak, psychopata może zafascynować a zjawisko jest interesujące, jednak zdecydowanie... w kinie lub na kartach książki... w realu - odradzam! ;)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez cvbnm » 28 lip 2010, o 00:52

:)

ciekawe czy terapeuci ich lubia :)
cvbnm
 

Postprzez Ladybird » 28 lip 2010, o 09:09

Przeczytalam caly wątek i jestem przerazona zachowaniem ludzi ,ktorzy spedzili ze sobą kawal czasu i potrafia sobie takie swinie wywalac. Dla mnie odejhscie bez wyjasnienia jest odznaką braku odwagi i wszelkich zasad.
Osobiscie nienawidzę tego i nigdy się z tym nie godzę.
Moja sytuacja w pewnym sensie byla podobna, choc staz związku inny.
Jak wiem z opowiadan znajomych staje sie to wręćz nagminne tzn ten zwyczaj odchodzenia bez wyjasnien.
Zabko , masz prawo wiedziec o co chodzi i wymagac aby Cię Twoj obrazony pan poinformowal łaskawie.
Na tym oparlabym sotkanie, bez jakis gierek typu fryzura itp. Naturalnie i normalnie . Postąp tak , jak Ci radzi intuicja i Twoje obecne samopolczucie.
Masz prawo byc wsciekla, rozżalona ,rozgniewana. I taka bądz. Jaqk masz ochotę sie ladnie ubrac , to sie ubierz , ale dla siebie . Nie masz sily , to idz tak jak chodzisz na codzien .
Ja tak postąpilam w swoim zwiazku , gdzie pan wyjechal mowiac "Moze Ci kiedys powim , oco chodzi , jak będzie mi sie podobalo. "
Oni potrafia sobie wymyslic swoją teoriue dziejow , a Tobie nawet przez mysl nie przejdzie ,ze o to chodzi.
My tu mozemy sobie dewagowac ,a moze sie okazac , ze to jakas prosta sprawa o ktora ma zal.
Z tego ,co opisywalas pan ma jakis problem ze soba i moze miec blokade.
Teraz musisz sie zastanowic , czy chcesz wiedziec i dazyc do tego za wszelka cena ( taj jak ja ) czy czekac az sie odblokuje.
Wiedz jednak , ze u mezczyzn czas plynie inaczej. Oni moga myslec dluuugo.
Ja osobiscie jestem za wyjasnieniem i uwazam ,ze mamy do tego prawo.
Znasz pana ,wiesz jak na niego wplynac , jakie metody zastosdowac ,aby zmusic do dialogu.
Po pierwsze o n musi chciec sie spotkac , a jak bedzie chcial ,to juz duzo.
Tak bylo w moim przypadku . Potem musisz wyczuc , jaki ma stosunek do Ciebie , czy mu zalezy na porozumieniu.
Nie martw sie tym ,ze jest zimny , oschly, zachowuje sie jakby Cie nienawidzil. Męzczyzni , jak zauwazylam z wlasnych doswiadczen, jak maja jakies wąty do partnerki , robia sie niemozliwi. Choc nie znaczy , ze za kilka godzin moga juz byc kochajacy i czuli.
To takich kilka moich rad z wlasnego podworka i ostatnich doswiadczen.
Zyczę duzo cierpliwosc i powodzenia.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez żabka13 » 28 lip 2010, o 10:32

Witaj Ladybird,

Dzieki za wiadomosc. Mnie tez sie nie miesci w glowie jego zachowanie... ale jest to okrutna rzeczywistosc. Tak jakby mnie karal za nasze wspolne zycie.
Cholernir mi ciezko, ale co dzien sie ogarniam, zeby mimo wszystko isc do przodu.
Mam nadzieje, ze dojdzie do spotkania i wyjasnimy sobie wiele. Tylko jak on sie zamknie tak jak to robil ostatnio, to moze byc problem... Zobaczymy.
Musze miec duzo sily i dac sie jemu zdolowac mimo wszystko.

Pozdrawiam,
Napisze cos pozniej, ale teraz jestem troche w kiepskiej formie.
żabka13
 
Posty: 40
Dołączył(a): 8 lip 2010, o 14:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez zizi » 28 lip 2010, o 23:52

:pocieszacz:

kiedyś też tak cierpiałam jak ty

rozumie Ci bardzo

:pocieszacz:
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez żabka13 » 29 lip 2010, o 16:01

Dzięki Zizi,
Współczuje, ze musialas przez to przejsc. Myslalam,wierzylam, ze mi sie to nie przydarzy... skoro sie bardzo kochalismy, ale widac nie tak bardzo jak mi sie wydawalo...

Kochani wszyscy dzieki Wam za wsparcie i moja mozlwosc wygadania sie i wysluchania przez Was.

Dzisiaj ide na spotkanie. On nie chce pojednania, chce mnie "pociac nozem" poprzez zakonczenie wszystkiego. Cholera jak to boli. Nie wiedzialam, ze bede to caly czas przezywac. jak juz sie choc troche ogarne, to znowu dol.

Myslcie o mnie wieczorem pozytywnie, zebym dala rade "normalnie" rozmawiac, nie poniesc sie emocjom i jego lodowatej i wyrachowanej pozie.
Nie poznaje go kompletnie i tak mi smutno, ze mozna sie tak zmienic. Dlaczego ludzie tak sobie utrudniaja zycie, skoro i tak nie jest latwe. :!:

Pozdrawiam Was. Mam nadzieje, ze sie jeszcze odezwe...
żabka13
 
Posty: 40
Dołączył(a): 8 lip 2010, o 14:36
Lokalizacja: Warszawa

Postprzez Filemon » 29 lip 2010, o 16:06

trzymaj się i... nie daj się!!!

nie daj się "pociąć", staraj się być stanowcza i zażycz też sobie konkretnych wyjaśnień... (ja bym przycisnął też jakoś umiejętnie w kwestii ewentualnej kochanki i poobserwował jego reakcje)

pokaż mu też swoje prawa, jako żony - żeby nie myślał, że można porzucić kobietę po 22 latach bez konsekwencji dla siebie samego i jeszcze zachowywać się zimno, brutalnie i nie podać uczciwie pełnych wyjaśnień...

daj znać, jak to przebiegło...

nie daj sobie zrobić dodatkowej krzywdy... zadbaj o siebie na tyle, na ile to możliwe, w sensie emocjonalnym i w sposobie prowadzenia rozmowy i kierowania kontaktem, z Twojej strony...

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 377 gości