Nie uwierzycie-ja nie wierze...

Problemy z partnerami.

Nie uwierzycie-ja nie wierze...

Postprzez xxxxAZxx » 1 paź 2007, o 13:39

Jestem w cholernym szoku-nie wierze....wczoraj pokółciliśmy się o jego rodzinę nie będę mówić o co chodziło bo to nei jest istotne po prostu sprzeczka a on mi dzisiaj przysyła esa-ja się poddaje,nie mam siły,roztańmy się.........to jakiś absurd, jedno słowo które mogę napisać....NIE WIERZE
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez ewa_pa » 1 paź 2007, o 13:41

wiesz w nerwach wiele rzeczy sie mówi nie zawsze zgodnie z tym co myslimy ...powodzenia
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez ewka » 1 paź 2007, o 13:45

O rany!!!

... a tak na marginesie, to nie macie się o co kłócić? Temat rodziny chyba neleży do jednych z najdrażliwszych.

Powodzenia i spokoju AZetko... spokoju życzę
:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez xxxxAZxx » 1 paź 2007, o 13:50

narazie to nic nie czuje tylko bol.....nie chce panikowac ale jestem w szoku....tyle pracy i co?jego rodzina mnie nie znosi i ciagle mi to okazuja....znowu wczoraj wymyslili jakas afere i juz nei wytrzymalam i powiedzialam co na ten team mysle........ i co mam zrobic?wrocic do domu i co dalej???
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez ewa_pa » 1 paź 2007, o 13:52

poczekaj na ostygniecie emocji...wiesz skoro jego rodzina cie nie akceptuje...to faktycznie on jest w trudnej sytuacji i ty też wszystko teraz w rekach waszego uczucia...
Avatar użytkownika
ewa_pa
 
Posty: 812
Dołączył(a): 30 sie 2007, o 21:15
Lokalizacja: bielsko

Postprzez ewka » 1 paź 2007, o 13:53

Wróciłabym normalnie i normalnie się zachowywała (no może ciut bym się obraziła, jeśli czułabym, że mam rację)... będą setki okazji, by to spokojnie wyjaśnić.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Abssinth » 2 paź 2007, o 10:04

Azetko nasza...tak niedawno byly gratulacje dla szczesliwej malzonki...smutno tak czytac, nawet sobie nie wyobrazam jak sie musisz czuc...ciezkie to...minal juz dzien, czy jakos ta sytuacja sie rozwiazuje...?

xxx
A.
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez xxxxAZxx » 2 paź 2007, o 10:51

Witajcie.
Wczorajszy dzień był okropny,długo rozmawialiśmy....temat jego rodziny jest bardzo ciężki pomijając fakt że jego mama(na którą jestem niesamowicie uczulona)mieszka na tej samej ulicy i jest stałym gościem w naszym domu.Wiem że to jest najbliższa osoba w jego życiu i wiele rzeczy akceptuje ale również mam prawo do swojego zdania...reasumując niby się dogadaliśmy ale założę się że do następnej takiej sytuacji...pogodziliśmy się niby ale dalej coś wisi w powietrzu....a poza tym jego mamusia ciągle naciska na dziecko a co ja mam jej powiedzieć?że kiedyś przez jej syna poroniłam i dlatego teraz mam z tym problemy?????wszystkich mam podnosic na duchu a z całą prawdą mam sama sobie radzić???na szczęście nie czuje żalu do męża i nawet jeśli nie będę mogła mieć dzieci to moja miłość do niego się nei zmieni.On jest naprawdę dobrym człowiekiem szkoda tylko że wszystkie kłótnie są spowodowane jego rodzinką....staram się ich akceptować ale czasami cos we mnie pęka a on nie potrafi im się przeciwstawić.....tak to jest jak chce się być miłym dla każdego i w każdej sytuacji.....może zna ktoś konstruktywne rady na poskromienie wścibskie teściowej??:)
Avatar użytkownika
xxxxAZxx
 
Posty: 88
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 13:15

Postprzez Abssinth » 2 paź 2007, o 11:19

hmmm
to jest jego matka i to on sobie powinien z nia radzic. Jesli Ty cos jej powiesz 'pyskujacego', jakos sobie bedziesz chciala radzic, to podejrzewam, ze dostaniesz od ukochanego 'powtorke z rozrywki' - czyli z tego, co mialas wczoraj...

:( smutno czytac, ze wiedzac, ze matka jest najwazniejsza osoba w zyciu Twojego mezczyzny zdecydowalas sie na zycie z nim - juz teraz wiesz, ze w razie problemu Twoj maz stanie po stronie matki.

Byc moze jedynym rozwiazaniem byloby stworzyc wspolny front z tesciowa? Wiem, ze jestes na nia uczulona, nie wiem dlaczego - byc moze dobrym pomyslem byloby powiedzenie wprost, ze poronilas i jak to sie stalo. Zamknie to tesciowej usta przynajmniej na chwile i zobaczysz (upewnisz sie) na jakiej z nia stoisz pozycji...przynajmniej ja osobiscie wole gre w otwarte karty niz ciagle podgryzanie...

ehhh...kochana Azetko...przytulam bardzo, bardzo mocno...

xxx
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez echo » 2 paź 2007, o 13:27

jedyną sensowną metodą jaką znam to: spróbować jakoś ograniczyć kontakty, wyprowadzić się dalej , ale zdaje się Wy się dopiero wprowadziliście. Ta jest najlepsza.
ale są też inne, trudniejsze , tzn. przytakiwać i robić swoje, nie wdawać się w dyskusje, bo z nich nigdy nie wyjdzie nic konstruktywnego, teściowa wiadomo wie lepiej, a nam też trudno sie godzić ze wszystkimi głuptotami. Więc pozostaje ignorancja i robienie po swojemu. Z czasem może odpuści.

Mieszka na tej samej ulicy i nie daj bóg wpada bez zapowiedzi? Warto z mężem ustalić jakieś reguły gry, żeby za często się nie widywać.
Musisz się zahartować i tak nimi manewrować, by wykorzystywać ich najlepsze cechy, żeby się do czegoś przydali, nie czuli się odrzuceni, bo gdy pojawi się dziecko - to dopiero będzie jazda.
Z tym mówieniem wszystkiego o poronieniu - to nie jestem pewna czy to dobry pomysł, bo gdy będą wredni mogą wykorzystać ten motyw jako strzał poniżej pasa. To jest chyba dawanie amunicji do ręki. Ale jeśli tesciowa jest osobą empatyczną wspomnienie o problemach kobiecych i zapewnienie że się staracie - może wystarczy i wzbudzi w niej jakąś opiekuńczość i chęc pomocy. Ale zanim powiesz musisz ją wyczuć.

trzymaj się ciepło
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ewka » 2 paź 2007, o 16:01

xxxxAZxx napisał(a):a co ja mam jej powiedzieć?że kiedyś przez jej syna poroniłam i dlatego teraz mam z tym problemy?????

AZetko, taka odpowiedź byłaby bardzo okej... jeśli nie wie, to niech się dowie - skoro syn jest taki ważny i nie potrafi go spokojnie "oddać", nie potrafi się nie interesować zanadto... to niech wie.

To trudna sytuacja z taką kobitą... i dla jej syna również - on jest tak pomiędzy i na pewno chciałby dobrze i dla Ciebie i dla mamy. Nie irytuj się i nie złość, bo tylko siebie krzywdzisz. Bądź mądrzejsza.


:kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez california » 2 paź 2007, o 16:36

W sumei to nie wiem, czy by pomogło jakby powiedziala AZ tesciowej ,ze poronila przez jej syna. Obwiniłaby pewnie za poronienie AZ i jeszcze za to,z eoskazrza jej syna.
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez ewka » 2 paź 2007, o 16:41

Ej no, California... te złe emocje Cię trzymają widzę cały czas. Hmm... kondycja AZetki w tamtym czasie była okropna i to dzięki niemu, więc może tak należy spojrzeć jednak, hmm?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez california » 2 paź 2007, o 16:45

Nie no juz wyluzowałam:))))
Avatar użytkownika
california
 
Posty: 270
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 15:16
Lokalizacja: Bliżej morza

Postprzez ewka » 2 paź 2007, o 16:45

To dobrze :oklaski:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 124 gości