Nienawidzę swego życia.

Dorosłe Dzieci Alkoholików.

Postprzez anonimowa » 19 lip 2010, o 13:29

Orm Embar - Maks, wracam do Twego wpisu, czytam, analizuję. Mądrze piszesz, ciekawa jestem jak sobie sam radziłeś w tej sytuacji. Skąd wziąłeś siłę. Bo mnie tej siły brak. Wiary brak. I nawet jeśli docierają do mnie Twoje argumenty - to bądź co bądź nie potrafię tego odnieść do siebie...
Lat? Hm. 25.

Wera - bardzo dobrze rozumiem co czujesz. Pytanie tylko - ile można działać tak mechanicznie...

Pszyklejony - tak - to co nieznane, wywołuje w nas paniczny lęk. I lepiej z tego zrezygnować niż uczyć się z tym żyć. Czy zatem jesteśmy skazani na nieszczęście?

Żabka - doskonale rozumiem, co wtedy czułaś. Ile to razy we mnie rodziła się zazdrość w stosunku do innych. Ile to razy pytałam - dlaczego? dlaczego ja nie mogłam mieć normalnej rodziny? Ojca, który by wspierał. Ojca, który by przytulił. Ojca, który po prostu by był...
anonimowa
 
Posty: 18
Dołączył(a): 3 lut 2008, o 22:10

Postprzez pszyklejony » 19 lip 2010, o 16:35

To jest zwykły mechanizm pozwalający unikać niebezpieczeństw, bo każde ryzyko niesie taką możliwość. Jak stara ryba, jest ostrożna. Tu możesz tylko zyskać pozbywając się nieprawidłowych przekonań i schematów.

Żabka, tak chodziło mi o to wewnętrzne dziecko.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Orm Embar » 19 lip 2010, o 21:29

anonimowa napisał(a):Orm Embar - Maks, wracam do Twego wpisu, czytam, analizuję. Mądrze piszesz, ciekawa jestem jak sobie sam radziłeś w tej sytuacji. Skąd wziąłeś siłę. Bo mnie tej siły brak. Wiary brak. I nawet jeśli docierają do mnie Twoje argumenty - to bądź co bądź nie potrafię tego odnieść do siebie...
Lat? Hm. 25.


Dwadzieścia pięć? No to wybacz, ale dziecko jesteś jeszcze. :-)) No, może już nie takie, hm, pardąsik, na maksa ;-) ale jednak dziecko.

Powtarzałem swoją historię tutaj milion razy, ale chyb muszę milion pierwszy, skoro nie rozmawialiśmy. :-) Przeżyłem wieloletnie baardzo silne jąkanie, takie wyłączające z życia społecznego (np. w siódmej klasie powiedzenie "Tarnobrzeg" zajęło mi 10 minut, heheheh), przeżyłem dwuletnie wykorzystywanie seksualne, wychowałem się bez ojca i z kochaną, ale totalnie dysfunkcyjną mamą, musiałem jakoś ułożyć się z własnych gejostwem ;-) Bla bla bla bla ... Dzisiaj niespecjalnie mnie to wszystko boli, ale kiedyś to potężny problem, uwierz mi.

Siłę czerpie się z różnych rzeczy. Np. jeśli się odchudzasz, jeśli schudniesz dwa kilo (no i jeśli nie masz chorych oczekiwań - typu schudnąć 10 kg w tydzień), masz większą motywację do kolejnych dwóch. Analogicznie, jeśli wyrwiesz się na chwileczkę z tego więzienia, poczujesz choć troszkę jak to jest na wolności, kolejnym razem będziesz miała na coś takiego więcej chęci.

Naturalnie, nic nie idzie prosto, i często człowiek na takiej drodze upada, ma przestoje w pracy nad sobą, nawroty różnych spraw, przerwy... Na szczęście takie stany też mijają! :-)

Dobra, kolejnym razem więcej, teraz chciałbym tylko, żebyś choć odrobineczkę poczuła się lepiej ze sobą i pomyślała sobie, że może nie wszystko, ale bardzo dużo jest możliwe. :-)

Może też zrób coś choćby najmniejszego, co minimalnie wyrwie Ciebie z norm ustalonych przez Twoją dysfunkcyjną rodzinę. Wypij kawę z cukrem, chociaż wszyscy Ci mówią w domu, że to niezdrowo. Powiedz sobie "JA CHCĘ KAWĘ Z CUKREM I TYLE!!!" i wypij ją. :-)

Zobaczysz choć minimalnie jak to jest samodzielnie decydować o sobie samym. Tak bardzo troszkę. :-) Kolejnym razem będzie lepiej! :-)

dobrej nocy!

Maks

ps. aha! ja mam 42, jak widzisz stary dziadyga ze mnie, hehehehe. 8) 8) 8)
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Filemon » 19 lip 2010, o 21:33

czasem lubię tego Orma, bo miły potrafi być i do sensu godo... :D

taki mały offtop... :P
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Orm Embar » 19 lip 2010, o 21:37

Filemon napisał(a):czasem lubię tego Orma, bo miły potrafi być i do sensu godo... :D
taki mały offtop... :P

... ale jednocześnie taka straszna sucz z niego prawda? ... 8) 8) 8) 8)
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Filemon » 19 lip 2010, o 22:37

Orm Embar napisał(a):
Filemon napisał(a):czasem lubię tego Orma, bo miły potrafi być i do sensu godo... :D
taki mały offtop... :P

... ale jednocześnie taka straszna sucz z niego prawda? ... 8) 8) 8) 8)


żeby aż... STRASZNA...? - bez przesady... ;) :lol:

p.s.
a co Ty Ormiszon, masz jakieś problemy z przyjmowaniem komplementów...? i to jeszcze na dodatek takich spontanicznych i bezinteresownych...? :P
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez żabka » 20 lip 2010, o 00:04

no i Filemon przypełzł ..:P

a jutro ide do pracy..więc się tylko pochwalę.. a taka dorywcza..ale zawsze coś.
Avatar użytkownika
żabka
 
Posty: 205
Dołączył(a): 14 lip 2009, o 14:48
Lokalizacja: w krainie żubra, pingwina i niedźwiedzi

Postprzez anonimowa » 20 lip 2010, o 07:47

Orm - dziecko? Może być i dziecko. Wiekowo. Psychicznie czasami czuję się jak mały brzdąc, całkowicie uzależniony od innych i nie potrafiący podejmować samodzielnych decyzji, a czasami jak dużo starsza osoba, która musi brać odpowiedzialność nie tylko za siebie, ale i za innych.
Nieważne czy mam mało lat czy dużo - tak samo pragnę żyć normalnie. I chyba należy się to niezależnie od wieku...

Niosłeś na swoich plecach ogromny bagaż jak widzę. Podziwiam. I zazdroszczę siły.
Rozumiem ten stopniowy proces wyrywania się stąd. I zgadzam się - z jednym ale. Kiedy wyrwę się stąd, zrobię coś, na co mam ochotę, a potem wracam - czuję się okropnie źle, że mnie nie było. Że sobie na coś takiego pozwoliłam. Że nie powinnam. A jeśli coś by się wtedy stało - to ja byłabym winna. I nie jest łatwo wyrwać się kolejny raz z takim ciągiem myśli.



Żabka - powodzenia w pracy!
anonimowa
 
Posty: 18
Dołączył(a): 3 lut 2008, o 22:10

Postprzez Orm Embar » 20 lip 2010, o 10:19

---------- 10:11 20.07.2010 ----------

Filemon napisał(a):p.s.
a co Ty Ormiszon, masz jakieś problemy z przyjmowaniem komplementów...? i to jeszcze na dodatek takich spontanicznych i bezinteresownych...? :P


Nie, słoneczko, nie mam :-) no, może troszeczkę ;-) tutaj był to wyraz spontanicznego śmiania się z samego siebie :-) to dobra metoda - jak już wiele spraw przestaje boleć, warto śmiać się z samego siebie - przeciwnik nie ma wtedy możliwości zranienia nas. no bo w niby co, skoro wszystko i tak jest jawne? :-)

Maks

ps. w imię prawdy szybciutko przeleciałem swoje zachowania z ostatniego czasu i powiem Ci już tak całkiem szczerze i rzeczowo, Fil, że:
- mam większe poczucie własnego prawa do obecności w świecie - i bywam, że twardo je egzekwuję;
- czasami rzeczywiście trudno mi przyjąć komplement - obawiam się napuszenia się jak paw bądź wpadam w lekkie odrzucanie siebie (tak, tak! dziedzictwo dawnych dni! heheheh). Masz rację - czas nad tym trochę popracować!
- czasami po prostu uściślam prawdę - i mówię "tak, tu jestem OK, ale w tej części schrzaniłem sprawę". bywam w takim podejściu koszmarnie sprawiedliwy ;-)

papapapa!

M.

---------- 10:19 ----------

Cześć Anonimowa;

anonimowa napisał(a):Niosłeś na swoich plecach ogromny bagaż jak widzę. Podziwiam. I zazdroszczę siły.


Nie myśl tylko, że to poszło tak łatwo. :-) Czasami szło straszliwie opornie. :-) Niemniej jednak powiem Ci - było warto jak jasna cholera. Coraz częściej chciałbym zresztą żyć tak, że jak nawet będzie dla wszystkich jasne, że za pięć minut skończy się świat i przyjdzie Armageddon, ja i tak będę sadził drzewo. :-) Dla siebie czy dla innych...

anonimowa napisał(a):Rozumiem ten stopniowy proces wyrywania się stąd. I zgadzam się - z jednym ale. Kiedy wyrwę się stąd, zrobię coś, na co mam ochotę, a potem wracam - czuję się okropnie źle, że mnie nie było. Że sobie na coś takiego pozwoliłam. Że nie powinnam. A jeśli coś by się wtedy stało - to ja byłabym winna. I nie jest łatwo wyrwać się kolejny raz z takim ciągiem myśli.


Musisz takim ciągom myśli na początku przeciwstawiać się w sposób czysto rozumowy. Nie wywalisz ich ot tak, jednym pstryknięciem palców. Takie myśli to typowy syndrom DDA, to są bardzo typowe objawy. Jeżeli zrobisz coś dla siebie, musisz sobie powiedzieć tak:
"Nie, kochanie, moja najukochańsza Anonimowa, możesz sobie tak krzyczeć na samą siebie ile chcesz - i taka Ciebie lubię - ale prawda jest taka, że:
- jestem wolna, dorosła i w granicach zdrowej odpowiedzialności wolno mi robić co chcę;
- mam prawo odo własnego, niezależnego życia i wolno mi odejść od moich rodziców;
- mój ojciec jest dorosły, jest odpowiedzialny sam za siebie i nikt inny nie jest za niego odpowiedzialny".

Na początku będziesz to odbierała jako zgrzyt, ale Twój umysł czy emocjonalność przyzwyczają się.

Najczęstszy błąd, jaki popełniamy w pracy nad sobą, to zbyt silne przywiązanie do realności własnych negatywnych emocji.

Drugi błąd to przekonanie, że jak się postaramy na maksa, to powinny zniknąć w ułamku sekundy. ;-)

dalsza część kolejnym razem! a dzisiaj spróbuj sprawić sobie frajdę i NIE POCZUĆ się z tym źle, OK? Choćby maleńką rzecz. Zadbaj o siebie i poczuj się z tym dobrze. Choćby kup sobie najlepsze lody albo idź na spokojny spacer po łące. Co chcesz, ale coś, czego "nie wolno Ci" w ramach chorej zależności, jaka panuje w Twojej rodzinie.

Zrobisz to? :-)

uściski!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez Filemon » 20 lip 2010, o 12:36

żabka napisał(a):no i Filemon przypełzł ..:P


a co to ja jestem wąż albo żmija, żebym PEŁZAŁ?!
co to za żabi wyskok??
chcesz się spotkać z bocianem...? ;) :lol:

=====

Orm, to co piszesz, w moim odbiorze świadczy o tym, że dużo już o sobie wiesz i chyba coraz mniej przed tą wiedzą uciekasz... :) nie wiem czy ze mną nie jest gorzej w tym obszarze, choć niby samoświadomość mam sporą, ale emocjonalnie ciągle jeszcze bywa trudno niektóre prawdy przyjąć, szczególnie kiedy mam poczucie, że brak skutecznych pomocników, którzy potrafiliby poprowadzić umiejętnie ku głębszym przemianom i trwałym rozwiązaniom...

pozdrawiam, rybeńko! ;) :lol:

:kwiatek2: :slonko: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez anonimowa » 20 lip 2010, o 21:53

Maks - jeśli mogę się tak do Ciebie zwracać - chciałabym kiedyś dojść do tego punktu co i Ty. I może posadzę drzewo obok Ciebie? ;)

Właśnie... jedno pstryknięcie palców. Czasami czuję, że wiele zawalam przez to właśnie, że chciałabym wszystko już, teraz, zaraz - jak dziecko. A jak trzeba czekać na efekty - pojawia się problem. Bo zwykle, gdy widzę jakieś światełko na końcu tunelu - wydaje mi się ono za daleko jak dla mnie...
Słowa Twoje muszę sobie chyba zapisać na kartce, nosić w portfelu - i czytać w chwilach zwątpienia. Aby utwierdzić się w przekonaniu, że to, co robię dla siebie jest dobre. Że mogę robić coś, nawet wbrew całemu światu.

Czy zrobię coś dla siebie? Zrobię. Spróbuję. Jutro. Ale... zamiast działać najpierw analizuję - co, gdzie, kiedy, jak, po co, co mi to da... Takie "wyreżyserowane" coś, też się liczy?

Dobrej nocy.
anonimowa
 
Posty: 18
Dołączył(a): 3 lut 2008, o 22:10

Postprzez Orm Embar » 21 lip 2010, o 00:04

anonimowa napisał(a):Czy zrobię coś dla siebie? Zrobię. Spróbuję. Jutro. Ale... zamiast działać najpierw analizuję - co, gdzie, kiedy, jak, po co, co mi to da... Takie "wyreżyserowane" coś, też się liczy?


To super, że do czegoś się przydaję. :-)

Odpowiedzi:
- "co, gdzie, jak" - tak, warto o to pytać. Pytać samego siebie - czyli pytać co JA chcę, gdzie JA chcę i jak JA chcę".
- "po co, co mi to da" - trochę nie warto :-) ponieważ masz to zrobić tylko dla własnej frajdy i nie musi Ci to nic "dawać". :-) Masz się cieszyć sobą i swoją, choćby maleńką, radością.

Robienie sobie przyjemności na początku będzie "wyreżyserowane", ponieważ nie umiesz tego. Czy dziecko jak zaczyna chodzić, ma pierwsze kroki "wyreżyserowane"? Nie wiem czy myśli "po co mu to", ale na pewno obserwuje dorosłych i usiłuje zrobić tak samo. Automatyzm przyjdzie później.

Z pracą nad sobą - także np. z psychoterapią - to jest tak, że pewne sprawy muszą wybrzmieć. Ja np. podczas swojej psychoterapii miałem wrażenie, że wszystkie możliwe emocjonalne syfy ze mnie wyłażą. Uwierz, nie było to fajne :-) ale jednocześnie bardzo potrzebne.

WAŻNA UWAGA!!! - takie jazdy to tylko pod okiem specjalisty, nie twórz sobie wizji, że teraz musisz straszliwie cierpieć, bo to takie wielkie oczyszczenie problemu.

dobra, spadam do wyra!

dobranoc!

Maks
Orm Embar
 
Posty: 1550
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:59

Postprzez żabka » 21 lip 2010, o 02:12

hej..
wróciłam z pracy.. i jestem spalona jak burak.
mam jasną karmację.i nie spodziewałam sie taaaakiego słońca.. no i poszło. na buraka.
praca -zbieranie borówki amerykańskiej -na wielu polach.

Anonimowa podobnie jak Maks pisał uważam że wszelkie "jazdy" pod okiem specjalisty.
Bo tu na forum siebie wspieramy się..poprzez swoje dzielenie się swoim życiem.

Widzisz..ja długo nie zdawałam sobie sprawy.. że coś 'ze mną nie tak" ..

Czemu nie chodze na imprezy ..ale przeciez nie każdy musi..
Czemu nie chcę tańczyć..? no bo jestem przy kości.. i ciuchy nie takie fajne mam jak naokoło.
Czemu nie umiem przyjmować komplementów..i odpowiadam..tak..ze może jednak tej osobie pomyliło się z kims innym . Czyli zaprzeczam lub wypieram ze takie zdarzenie mialo miejsce że ktos mnie chwalił.

przeciez to nie ja tak ładnie śpiewam..i nie tak ładnie się ubrałam lub umalowałam. Skoro w domu mi się takich rzeczy nie mówiło..to pewnie inne osoby spoza grona domowników.. to oni mówią tylko tak że z listości.

Czemu mam myśli wiecznie krytykujace siebie..że nie wszystko jest perfekt ze mną i we mnie. I czemu, czemu, czemu.... ???? ojojjoj.

Najwazniejsze.. kiedy dostrzegamy takze swoje pozytywy..
Na jednym z for jest taki wątek..ze 3 pozytywy siebie... i kazdy co jakis czas jak ma chęc to pisze np.
- umiem /lubie spiewać
- dzielę się miłościa z innymi, ale tez staram się przyjmowac miłość
- daje sobie prawo do odpoczynku a dziś to spalam 4h po pracy jak zabita i nie nastawiałam budzika :))

to takie moje naprędce pomysły..

Wiesz to nam pomoże wszystkim..by dostrzec..że jesteśmy oddzielną jednostka Życia poza rodzicami.
Rodzice to co dali lub nie dali.. to ich sprawa, i mimo bólu i cierpienia z naszej strony, to ich Wiekuisty będzie sądził za ich postępowanie. Widzisz dopiero po tym jak moja terapeutka ..poradziła się superwzora w sprawie mojego drzewa gegealogiznego..okazuje się że w mojej rodzinie jest .było duzo przemocy.i To bardzo dobrze że ja poszłam na Terapię.

A wiesz ze takie osoby jak my..to najzdrowsi członkowie rodziny..???? bo my dostrzegamy że cos jest nie w porzadku..więc idziemy do ludzi z zerwnątrz i prosimy o pomoc. To nie ujma prosić kogos o pomoc ale wyraz naszej dojrzałosci i także pokory, ze my sami sobie czasem nie potrafimy pomóc bo czasem w takich skostniałym systemie pogladów, myślenia i zachowania jestesmy..że bez pomocy osoby z zewnatrz nie da rady.. nam wyjśc z tego bagienka :D

Ktoś mi mówił z czatów na psycho.. że dojeżdzała pare set km by być na spotkaniu z terapeutą. i to nie problem ze w twojej okolicy nie takiej poradni. To wręcz sposobność ..byś pojechała gdzies dalej a wczęeniej postarała się o pieniądze ...i poszukała sobie pomocy.

Piszesz że czujesz się jak dziecko , bo zalezna jesteś..
Ale spójrz..jakbyś była całkiem dzieckiem i calkiem zależna..to byś tu na forum nie była i nie pisała.
Mi sporo czasu zajęło opowiadanie poprzez pisanie o tym wszystkim. I to na sieci wirtualnej. Mam nadzieje że tu mają dobre zabezpieczeniaa ..:D Spójrz że szukasz sobie pomocy i Cieszę się z Ciebie..
Pozdro :) buziaki :*


**
Filemon- wiesz ja jestem duża zaba..173 cm, mam swoją maskotkę z urodzin..własnie żaba..i trochę temu taki nick tu powstał że inna żaba siedzi przyklejona do monitora.. Więc bocian mi nie straszny :P A dzisiaj jak wracalam z pracy , z plantacji to widziałam rodzinę bocianów na gnieździe..bo w moich okolicach..to jest wiele lasów, wsi, bagien i bocianów tez :P i inny ptaków..
Avatar użytkownika
żabka
 
Posty: 205
Dołączył(a): 14 lip 2009, o 14:48
Lokalizacja: w krainie żubra, pingwina i niedźwiedzi

Postprzez anonimowa » 21 lip 2010, o 20:20

I myślę co chwila co mogłabym dla siebie zrobić. Tak całkiem dla siebie. To nie takie proste jak mi się wydawało. Za dużo analizuję, zbyt głęboko wnikam, wyciągam minusy...
Myślę, że pierwszą sprawą będzie wyjście na spotkanie z koleżanką. Ktoś by pomyślał - ba, też mi coś. Toż to takie normalne - żyjemy w społeczeństwie, ludzie i kontakty z nimi są nam potrzebne jak powietrze. Fakt. Ale ja... Dziewczyna, która wielokrotnie rezygnowała ze spotkań, która bała się wyjść, bo coś się może wtedy wydarzyć i to ja będę winna. Dziewczyna, która bała się zostawić Mamę w domu, bo przecież może jej być przykro. Dochodziło do tego, że po prostu bałam się tych kontaktów - że nie będę wiedzieć co powiedzieć, jak zażartować, jak się zachować... A co najważniejsze - jak zadbać o znajomość... Bo nie wystarczy brać, trzeba także coś z siebie dawać... Dziś spróbuję wyjść i nie myśleć czy komuś to pasuje, czy nie. Nie będę analizować. Będę napawać się wolnością i obecnością innej osoby.
Nie wiem czy to się będzie liczyć. Ale niech będzie.

Żabka - te słowa, którymi opisałaś siebie... Pasują jak ulał i do mnie... Zaprzeczanie, odrzucanie - to naturalne. Mechaniczne.
Nie wiem czy ja umiem o sobie myśleć dobrze... Czasami wydaje mi się, że to czy tamto robię dobrze, a po chwili przychodzi myśl, że nieprawda - bo mogłam jeszcze lepiej. I niejaki wstyd przed sobą - jak ja mogłam, popadam w samouwielbienie....

Masz rację - narodziła się gdzieś we mnie chęć pomocy samej sobie. Chciałabym kiedyś żyć normalnie. Normalnie się śmiać. Wchodzić w zdrowe relacje z innymi ludźmi. Nie wiem czy teraz to potrafię...
Nie ukryję jednak jednego - że czasami rodzą się we mnie wyrzuty sumienia, że piszę o tym :(

Powiedzcie mi proszę jedno - czy pomocy trzeba szukać w specjalistycznej poradni? Czy szukać terapii grupowej? Czy jest sens udać się do "zwykłego" psychologa?
Poczułam się ostatnio cholerną egoistką, kiedy oznajmiłam Mamie, że chciałabym szukać dla siebie pomocy. Po chwili wydawało mi się, że przesadzam, że wymyślam, że kombinuję...
anonimowa
 
Posty: 18
Dołączył(a): 3 lut 2008, o 22:10

Postprzez pszyklejony » 21 lip 2010, o 20:51

Procedura jest chyba taka - psychiatra, żeby wykluczyć jakieś inne problemy - psycholog terapeuta, zwykły się nie zna.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do DDA

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 76 gości