Chcę ,aby wrocil . Zrozumialam ,ze mozna inaczej zyc ...

Problemy z partnerami.

Postprzez Ladybird » 18 lip 2010, o 19:58

---------- 19:49 18.07.2010 ----------

Filemon , nic dodac , nic ując. Trafiles w sedno .
Cvbnm , u mnie jednak byly mile wspomnienia, bo on mi bardzo pomagal, dbal o mnie ,staral sie. Byl na kazde zawolanie, albi i bez zawolania. Nawet nie musialam prosic, a przyjezdzal mi pomoc.
Stad mi tak szkoda, bo mimo podejrzen o brak milosci , czula sie bezpiecznie.

---------- 19:58 ----------

A tak w ogole chodzi mi po glowie , jak go jednak odzyskac.
Na razie milczy ,bo za duzo mu powypisywalam .
Rozmawialam z ojcem, on nie rozumie takich zachowan , mimo ze to facet. Moze dlatego jestem ,taka jaka jestem.
To rozstanie bylo glupie , z obu stron i spieprzylo nam zycie i nasze wspolne plany.
Bede jechac zobaczyc konia niedlugo , bede 40 km od niego , moze pojechac ,porozmawiac ?
Nic nie mowi o czesciach ,a mialy byc jutro .
Mamy jeszcze inne sprawy , pytal sie ,co z odeslana zmywarka, ktora staral sie naprawic . Dzis mu pisalam o tym ,ale nic milczy dalej , jak zaklety .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez KATKA » 18 lip 2010, o 20:07

i znów w inną strone...przed chwilą ten zwiazek był bezsensowny...a facet nie wart uczucia...teraz myślisz znów jak go odzyskac... :?
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez pszyklejony » 18 lip 2010, o 20:09

No bo tak jest, jak się poznaje siebie. Wogóle to świetna motywacja do myślenia.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez smerfetka0 » 18 lip 2010, o 21:21

jak na moje oko za duzo mu wypisujesz, i nie wazne cxzy to o was teraz czy o zmywarce
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Ladybird » 19 lip 2010, o 07:40

Nie pisalam ,ze nie jest wart , nigdy , wrecz przeciwnie ,ze to najlepszy facet ,jaki mi sie trafil , z ty ze moze mu nie zalezalo na mnie ,skoro odszedl .
Pisalam duzo dobrego o nim i pisalam ,ze zaczęlismy sie dogrywac ,kiedy nagle wydarzylo sie to .
W zwiazku z tym cale rozstanie to totalan glupaota.
Jak pisze Filemon obojgu nam przeszkodzilo cos poplynac razem nurtem i cieszyc sie miloscia. Ja juz bylam w stanie to zrobic, przekonalam sie do niego i go zaakceptowalam takim ,jaki jest . Wtedy on cos sobie wymyslil....
To glupota, bo szkoda.
Byloby nam dobrze , bo bylo dobrze, a kryyzysy sa po to aby je przetrwac , a potem moze byc tylko lepiej .
On wlasnie tego nie rozumie , ma jakies ogromne uprzedzenia i uwaza ,ze jak kryzys, to ;epiej skonczyc.
Nie ma zwiazku bez kryzysu i trzeba calosciowo go oceniac. Jak mu to przetlumaczyc?
Niedawno myslalam ,ze juz mi sie udalo , kiedy mowilam ,ze go kocham , tez mowilam o tych kryzysach. Wydawalo sie ,ze zaczal rozumiec, otwierac sie , ale jak widac to byla zbyt cieniutka niteczka i wystarczylo cos negatywnego wg niego w zwiazku i sie zerwala.
Sądzę ,ze to jest to naprawienia, ale na odleglosc nic sie nie da. Przeciez wtedy go przekonalam , ale bliskoscia ,czuloscia i dobrym slowem . Potem zmiana w zachowaniu.
Jak mam to teraz zrobic ? Jestesmy za daleko...
Moja przyjaciolka, ktora jest DDA, rozumie go . Oni potrzebuja strasznie akceptacji , ona tez zamyka sie w sobie w taich chwilach i czeka na ruch partnera.
Moze on musi byc mnie pewny?
Teraz pewnie siedzi w jaskini , ma mnie dosc, bo za bardzo namacilam mu w glowie, wypisujac codziennie cos innego .
Bylo skonczyc na pierwszym mailu, po ktorym zrobil sie otwarty na kontakt ze mna.
Popsulam , jak naprawic ?
Mamy wspolne sprawy , mam jego samochod, ktory kupil dla mnie , jak mowil .
Bez jeepa tu sie nie da, szukalismy go tyle czasu ,aby byl tani i w dobrym stanie. On wszystko w nim zrobil, teraz to cacko. Ja sie nie znam na samochodach , takiego nie znajde.
Chcialam aby mi go sprzedal.
Po co to wszystko , same klopoty .
Mielismy brac piekarnie w ajencje, bo biznes na miejscu nie rusza sie. Pracowac we dwoje na zmiane.
A teraz on nie ma pracy ,ja sama nie pociagne piekarni, a jak wezme pracownice ,to bez sensu.
Przeciez zapowiadalo nam sie fajne zycie, czemu mu tak odbilo ,zeby
wszystko zaprzepascic, on marzyl zawsze o zyciu na wsi , w domku.
Nauczylam go jezdzic na koniu , on uwielbia konie, ma super podejscie, mimo ze nie mial kontaktu. Urodzil sie nam zrebaczek.
On chodzil do koni ,siedzial tam i patrzyl sie. Bylo mu dobrze.
Przeciez szkoda tego , jak do niego dotrzez ,aby uwierzyl ,ze bedzie dobrze, bo teraz wiem ,ze bedzie.
Ta strata dala mi pojąc kogo trace.
Chcialabym m uto wszystko powiedziec w cztery oczy.
Wiem ,ze bylyby szanse.
Jak to widzicei , szczegolnie z meskiego punktu widzenia.
Przeciez tu nie wydarzylo sie nic strasznego , aby skonczyc ten fajny zwiazek. Caly rok bylismy szczesliwi.
Co robic?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez zizi » 19 lip 2010, o 08:05

Lady.......piszesz,że on schował się do swojej jaskini........

to typowe dla mężczyzn....

oni czasami tak muszą!


poradzę ci to co poradziła mi przyjaciółka gdy mój mężczyzna schował się:

...gdy ja motałam się...smuciłam ..złościłam..bałam......ona powiedziała:

Zizi daj mu trochę spokoju.....nie wyciągaj go z tej jaskini....tam jest teraz bestia....taki wyjdzie....na razie nie znajdziesz tam ciepłego,wspierającego Cię mężczyzny....daj mu czas......poczekaj.........

to działa Lady

ciągłe nękanie......pytanie....zaczepianie....gdy on chce "pobyć "w swojej jaskini wywabi stamtąd bestię

poczekaj

...ile czasu minęło od waszej rozmowy??
..od jego wyjazdu??
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Filemon » 19 lip 2010, o 12:21

Ladybird napisał(a):(.....)Mamy wspolne sprawy , mam jego samochod, ktory kupil dla mnie , jak mowil .
Bez jeepa tu sie nie da, szukalismy go tyle czasu ,aby byl tani i w dobrym stanie. On wszystko w nim zrobil, teraz to cacko. Ja sie nie znam na samochodach , takiego nie znajde.
Chcialam aby mi go sprzedal.
Po co to wszystko , same klopoty .
Mielismy brac piekarnie w ajencje, bo biznes na miejscu nie rusza sie. Pracowac we dwoje na zmiane.
A teraz on nie ma pracy ,ja sama nie pociagne piekarni, a jak wezme pracownice ,to bez sensu.
Przeciez zapowiadalo nam sie fajne zycie, czemu mu tak odbilo ,zeby
wszystko zaprzepascic, on marzyl zawsze o zyciu na wsi , w domku.
Nauczylam go jezdzic na koniu , on uwielbia konie, ma super podejscie, mimo ze nie mial kontaktu. Urodzil sie nam zrebaczek.
On chodzil do koni ,siedzial tam i patrzyl sie. Bylo mu dobrze.
Przeciez szkoda tego , jak do niego dotrzez ,aby uwierzyl ,ze bedzie dobrze, bo teraz wiem ,ze bedzie.
(.....)


ladybird, czyli są jeszcze pewne "nitki", które Was wiążą, które nie są do końca zerwane...

dajmy czasowi robić swoje, bez żadnych nacisków z naszej strony i prób pokierowania na siłę losem i drugim człowiekiem...

pomyśl sobie tak, że przecież on jest na tyle dorosły, że wie doskonale, co mógłby zrobić, GDYBY TYLKO ZECHCIAŁ I POTRAFIŁ, żeby nawiązać z powrotem relację z Tobą, wrócić i rozpocząć od nowa budowanie Waszego związku...

on już wie, że Ty jesteś na to chętna, wie że są między Wami niedokończone sprawy, które dają mu świetny punkt wyjścia, wie że jest telefon, maile, itp. i że w każdej chwili może się do Ciebie zgłosić i zrobić jakikolwiek pierwszy krok, choćby nawet pod jakimś pretekstem, bo Ty dałaś mu jasno do zrozumienia, że chciałabyś, żeby wszystko naprawić...

jeśli On tego nie robi, to lepiej uważać... nie "wystawiać" się na odstrzał, nie napierać zbytnio, bo może to przynieść przeciwny efekt...

nie ma wyjścia - trzeba siebie samą, moim zdaniem, powściągnąć - oswajać się powoli z myślą, że może być różnie, że może być również tak, że on jednak nie wróci a my musimy to przeżyć i sobie poradzić...

warto też, według mnie, powściągnąć się z próbami tłumaczenia mu, przekonywania, prowokowania kontaktu, itp. ON DOSKONALE WIE CO MOŻE ZROBIĆ I JAKIE MA MOŻLIWOŚCI, JEŚLI CHCIAŁBY NAWIĄZAĆ Z TOBĄ KONTAKT I SIĘ DO CIEBIE PONOWNIE ZBLIŻYĆ... jest to może prawda okrutna, ale prawda i pewnie zgodzisz się ze mną.

zatem teraz TRZEBA ZAJĄĆ SIĘ SOBĄ A NIE NIM - bo zajmowanie się nim, może przynieść przeciwny od upragnionego skutek...

poza ty On też musi coś z siebie wykrzesać, coś z siebie dać, bo inaczej nawet jeżeli wróci, to i tak nie będziesz miała z niego pożytku i nie będziesz szczęśliwa, jeśli zrobi to na siłę, przekabacony i ciągle zamknięty w sobie i niechętny do rozmów, do dawania z siebie, itd... JEŚLI ON NIE POTRAFIŁBY TEGO W SOBIE STOPNIOWO ZMIENIAĆ LUB NIE MIAŁBY TAKIEJ CHĘCI, TO NIE BĘDZIESZ Z TYM CZŁOWIEKIEM SZCZĘŚLIWA, MIMO JEGO INNYCH ZALET, BOWIEM TOBIE TAKI TYP OSOBOWOŚCI NIE BĘDZIE ODPOWIADAŁ I NIE DA CI POCZUCIA BEZPIECZEŃSTWA... prawda? czy się mylę...?

jeśli On nie zatęskni, nie zacznie się sam odzywać, nie zrobi jakiego kroku ku Tobie, to znaczy, że... taka jest prawda o Nim i o Jego stosunku do Ciebie... - to byłoby bardzo przykre i bolesne, ale co... będziemy go na siłę ciągnąć i przekonywać i przekabacać go, że jednak będzie mu lepiej z tym czego unika i że dobrze mu zrobią zmiany, których On nie chce albo się boi...? wiadomo, że to nie miałoby sensu i nawet jeśli by tego dokonał, to na krótko a potem znowu by wrócił do starego i Ty byś miała z Nim te same fatalne przeżycie od nowa... a to Cię przecież dołuje i wykańcza...

trzymaj się i nie daj się! ;) zarówno Jemu, jak i swoim własnym trudnościom i słabościom... :)

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez ewka » 19 lip 2010, o 13:44

Ladybird napisał(a):Na razie milczy ,bo za duzo mu powypisywalam.

Ladybird napisał(a):Chcialabym m uto wszystko powiedziec w cztery oczy.

Daj mu odetchnąć.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Ladybird » 19 lip 2010, o 20:29

---------- 18:30 19.07.2010 ----------

Filemon ,skąd Ty to wszystko wiesz? Jestes taki mądry , po prostu masz 100% racji . Imponujesz mi ,dlaczego nie umiesz stworzyc udanego zwiazku ? Pewnie dlatego ,ze to sa zwiazki z facetem . Kobiety rozumiesz doskonale , jak moj przyjaciel . On jest w ziwazku z facetem od 20 lat, ale drą koty , nie jest to szczęsliwy zwiazek , bo jego facet ,to typowy facet.
Filemon ,pamietasz , jak darlismy koty 2 lata temu ? Bylam nie do przyjecia, rozhisteryzowana, drazliwa i w ogole wstydzę sie siebie. Eh..

.Tak powinnam zrobic i tak bedzie jak on sie nie otwoezy i nie zrozumie.
Dzis rozmawialismy dlugo , chce dalej abym przyjechala z samochodem. Daje mi rozne rady , martwi sie.
Z drugiej strony uwaza, ze jak zrobilo sie ostatnio lepiej ,to byla gra, to nie bylo naturalne.
To znaczy jak zle nie dobrze ,a jak dobrze ,to tez zle.
Nie chce powiedziec dlaczego wyjechal, ale mowi ze tobyla jego decyzja i podjal ja poprzedniego wieczora. Dlaczego ? moze mi kedys powie.
Smsow moich nie otrzymal , podobno .
Mysle ,ze ta rozmowa wystarczy. Zobaczymy , co los przyniesie. Pojade , zobaczymy , jak on zorganizuje moj przyjazd.
Zostawiam pole do popisu jemu . Juz swoje powiedzialam , chociazb to , ze tez am prawo miec gorsze dni , bo kobiety sa jak fale, a ja mam to wyjatkowo odczuwalne.
Jak zrozumie to dobrze.

---------- 20:29 ----------

Dzwonil niedawno ,ciagle sie pyta kiedy przyjade.
Wszystko zalatwil i czeka. W miedzyczasie smochod sie posul, jak corka jezdzila dzis, to dzwonil martwil sie ,radzil .
Filemon ,dziekuje Ci bardzio ,pomogleś mi . Lepiej sie czuję dziś o niebo. Wyluzowalam, nie nacisam, zajmuje sie sobą i swoimi sprawami , bo ostatnie kilka dni mialam wyjęte z życiorysu.
Zresztą dziekuję wszyskim , powoli staję na nogi .
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Filemon » 19 lip 2010, o 21:28

bardzo się cieszę, że coś "drgnęło" w kierunku, którego pragniesz i z tego, że na coś przydało Ci się to co pisałem... :)

proponuję, trzymajmy się w miarę możliwości, jak najkonsekwentniej planu... ;) i nie daj się ponieść impulsom...

może być... różnie, ale nigdzie nie jest powiedziane, że musi ułożyć się źle - a nuż mimo problemów po obu stronach jednak coś "zaskoczy" a potem się pogłębi, między Wami... może wtedy uda Wam się wzajemnie sobie jakoś pomagać w pracy nad trudnościami, które każdy nosi w sobie...

a gdyby było niepowodzenie, to też nie koniec świata - jedno przeżyłaś, to i z drugim też sobie poradzisz a życia przed nami, miejmy nadzieję, jeszcze trochę zostało, więc póki co, to wszystko jeszcze może się zdarzyć... :)

pozdrawiam, ladybird

:kwiatek2:
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Sanna » 19 lip 2010, o 22:04

Lady, a jak by Cię bardzo nęciło żeby z nim gadać, tłumaczyć , przeprowadzać poważne rozmowy to w książce ,, Nie zależy mu na Tobie" jest fantastyczny rodział pod tytułem ,, Nie to znaczy nie". W chwilach rozgorączkowania działa jak kubeł zimnej wody :). Wiem z autopsji. Jak zaznaczył Filemon - jeśli facet będzie chciał, to przecież umie posłużyć się telefonem lub mailem w celu kontaktu. Jest dorosły. A jeśli nie będzie chciał ? To... to nie masz na to wpływu. Pozdrawiam.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez smerfetka0 » 19 lip 2010, o 23:58

potwierdzam slowa Sanny. Tez mam czasami nawyk ciaglego pisania wyjasniania i w ten sposob dreczenia mimo ze wiem ze to zle, teraz juz bardzie moge to opanowac. ale ''Nie zalezy mu na Tobie'' bardzo pomagalo w chwilach takiej slabosci.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Ladybird » 20 lip 2010, o 06:38

Ogolnie to jest racja, ale jak ktos wyzej napisal kazdy przypadek rządzi się innymi prawami i o kazdym facecie moznaby ksiązke napisac.
To zresztą bylo w kontekscie rozdzialu z "Nie zalezy mu na Tobie".
Kiedys mialam faceta, rozstalismy sie, on milczal jak grob, a ja po miesiacu odwiedzlam go , bo akurat bylam przejazdem przez jego miasto.
To byl impuls i nigdy nie wyobrazalam sobie takiego finalu.Widzialam radosc w jego oczch , jak mnie zobaczyl i tęsknotę. Spedzilismy upojne trzy dni , puszczal mi romantyczne piosenki o milosci ,nawet plakal i nakoniec spakowal sie i wrocil.
Im jest czasem cięzko wyjsc z tej jaskini , czasem trzeba im pomoc zrozumiec samych siebie.
jednak sądzę ,ze nasza wczorajsza rozmowa sporo wniosla pozytywnego.
Moze do konca jeszcze on nie rozumie wszystkiego ,ale sie otwiera. Chetnie rozmawial ,czulam to . Sam inicjowal, wyjasnial , sluchal.
Byla potrzebna taka szczera wymiana mysli. Bez oskarzania, klotni , po prostu dojrzala rozmowa.
Ciag dalszy zostawie na bezposrednie spotkanie. On wie, ze bedzie musial mi poswiecic czas, wie, ze na pewno zaczne rozmawiac o nas, a jednak mnie zaprasza, wiec cos w tym jest.
Gdyby nie chcial ,to jutro jego syn tu jedzie i jemu dalby częsci . To tylko 100 zl roznicy w robociznie.
Jestem dobrej mysli . Wiem tez, ze jest uparty , jak sobie cos ubzdura ,wymysli jakas teorie ,to ciezko go przekonac. Jak z tym koniem.
Choc ja umiem logicznie argumentowac, mam trening od dziecinstwa, z moim ojcem nie dalo sie inaczej nic osiagnac.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Sanna » 20 lip 2010, o 08:18

A wyobraź sobie , że Ci się udało, przyjechała z powrotem i zamieszkał z Tobą. Jesteś pewna, że nie bedziesz narzekać na brak romantyzmu i duchowej więzi???
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Ladybird » 20 lip 2010, o 08:33

Cały czas sobie to wyobrażam i wierzę , ze tak będzie.
Myslę, ze tez musze w sobie wiele zmienic ,a nie w nim. Pokochac siebie, skupic sie na jego zaletach , normalnie zyc i cieszyc sie z kazdego dnia.
Ogolnie to juz umiem ,mam czasem doly , kiedy jestem na dnie fali i on sie wlasnie do mnie takiej uprzedzil.
Wczesniej , kiedy bylam kochająca. optymistycznie nastawiona do swiata i przyszlosci , wszystko mi sie udawalo.
On tez wtedy przejawial romantyzm , codziennie wieczorem cala sypialnia w swiecach , kolacje przy swiecach , ktore on robil (!), spacery nad morzem , trzymanie sie za rece, wszedzie.
Umie byc romantykiem i tedy droga, aby w partnerze wzbudzic romantyzm.
Znowu czyta Sekret, cudowne jest motto Tytanii - złota mysl Buddy "Jesteś tym , co myślisz "
Mialam moment zalamania , niewiary i o malo co nie popsulam wszystkiego .
Wg Sekretu w partnerze trzeba widziec dobre cechy , to wrocą one do nas zwielokrotnione.
Postawilam z powrotem nasze zdjęcie, zaraz uprasuję jego ubrania i powieszę w jego części szafy i będę wyobrażać sobie ,że jest ze mną. Jestśmy szczęśliwi , dobrze nam razem.
Tylko tędy droga do szczęścia i udanego zwiazku.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 97 gości

cron