cvbnm napisał(a):zarowno reakcja jak i sama informacja sa podejrzane
zgadzam się...
ja akurat nie usłyszałem, że on nie wierzy w miłość - ja usłyszałem, że on się nie nadaje do związku (na samym wstępie!), bo jest obciążony takimi to a takimi emocjonalnymi problemami... ale właśnie w tamtym czasie szukał kontaktu, który mógłby potencjalnie prowadzić do emocjonalnego i fizycznego zbliżenia i relacji... no i w Jego i moim przypadku właśnie doprowadził... i On w to wszedł, mimo swoich wcześniejszych ostrzeżeń i trwało to parę miesięcy...
na końcu jednak okazało się, że miał rację - dokładnie to co "zgłosił" już na wstępie okazało się przeszkodą nie do pokonania i murem nie do rozbicia...
gdybym zaufał Jego własnym słowom już na początku, to nie przeżyłbym potężnego rozczarowania, rozstania a wcześniej wielomiesięcznego użerania się... ALE nie przeżyłbym też tych paru miłych chwil, szczypty rozkoszy, ogromu nadziei i całej rozmarzonej fantazji o tym jak to już teraz wszystko będzie dobrze... niestety bajka ta nie skończyła się tak jak większość bajek - że odtąd żyli razem długo i szczęśliwie - może dlatego, że "życie-to-nie-je-bajka..."
oj coś mi się zdaje, ladybird, że widzę poniekąd jakieś podobieństwa...
no bo jeśli facet deklaruje jednak, że nie chce się zakochać, bo coś tam coś tam a jednocześnie wchodzi w relację, to jest to po pierwsze jego niekonsekwencja (ciekawe co się za nią kryje...??) a po drugie... nasza własna niekonsekwencja - jeśli pragniemy kochać i być kochani a ładujemy się w takie nie wiadomo co, z kimś, kto nam mówi, że woli nie kochać, bo tak bezpieczniej... (i ciekawe też co kryje się zatem za tą naszą własną niekonsekwencją...
)
według mnie facet boi się zbytnio zbliżyć i zobowiązać, na przykład - w ogóle ma jakieś problemy z otworzeniem się uczuciowym i spontanicznym, pełnym oddaniem się... (na dodatek przeszkadzają mu pewne nasze faktycznie utrudniające zachowania - na przykład impulsywność) a z kolei my stRRRRRRRRasznie chcemy mieć kogoś przy sobie, o właśnie jego, na przykład, bo taki męski i ciepły jednocześnie, boi się kochać, ale przecież my się nie boimy, więc przekonamy go do siebie, otworzy się i będzie... nie taki jaki jest i mówi nam o tym jasno, tylko taki, jakim my go pragniemy, żeby był... i wtedy wszystko skończy się dobrze, jak w szczęśliwej bajce... a tu tymczasem rzeczywistość skrzeczy...
może to jakoś tak...?