Chcę ,aby wrocil . Zrozumialam ,ze mozna inaczej zyc ...

Problemy z partnerami.

Postprzez biscuit » 18 lip 2010, o 13:38

Ladybird napisał(a): Tylko jak to zrobic ,zeby sie nie odzywac , jak zapomniec.


Lady

jak to zrobić, żeby się nie odzywać?

jest tylko jeden sposób na to, po prostu się nie odzywać, nie pisać, nie dzwonić

skoro masz chęć kontaktowania się, to moim zdaniem, masz w sobie jeszcze nadzieję, że kontaktowanie się ma sens, że cos zmieni, że tym kontaktem spowodujesz, że stanie się tak, jakbyś pragneła

ale z tym, to już Twoja podświadomość poradzić sobie musi
widać musisz jeszcze ileś tam razy się skontaktować z nim, żeby Twoja podświadomość uznała, że i tak nic z tego nie wyniknie pozytywnego
i wysłała do świadomości info "kontakt nie ma sensu"
wówczas odczytasz to jako własną rozumową decyzję i napiszesz tu na forum
"przestałam się z nim kontaktować, bo uznałam, że to nie ma sensu"

a jak zapomnieć?

mnie się wydaje, że rzeczy zapominają się same z siebie, nieistotne, gdzie są klucze na przykład, zapominają się bardzo łatwo
te które dotykają silnych przeżyć, istoty człowieka, zapominają się trudno

może nie skupiać się na zapomnieniu
ale jakimś przepracowaniu tej relacji, zgłebieniu samoświadomości dzięki niej, poznaniu siebie, własnych mechanizmów itp.?
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Filemon » 18 lip 2010, o 13:50

z Twoich opisów WYGLĄDA NIEMAL OD POCZĄTKU, ŻE PROBLEMY LEŻĄ PO OBYDWU STRONACH...

ale TO TWÓJ PROBLEM ( a nie Jego). ŻE ZAKOCHUJESZ SIĘ W MĘŻCZYZNACH, KTÓRZY STWARZAJĄ DOSYĆ POWAŻNE PROBLEMY W RELACJI...

ja widzę dwie kwestie do rozwiązania:

1) rozpracowanie problemu: dlaczego na takich właśnie facetów się załapujesz

2) jakie są Twoje problemy, które utrudniają związek i co kiepskiego, trudnego Ty sama wnosisz w relację z drugim człowiekiem

No ale zobacz, właściwie nic nowego nie napisałem - w sumie wszyscy razem powtarzamy to w tej czy w innej formie w kółko na okrągło...

Czyli co teraz trzeba zrobić? Ano spróbować w tym kierunku zadziałać... Chcesz coacha - proszę bardzo, jak dla mnie dobry pomysł. Nie pomoże, to szukamy i działamy dalej, itd... :)

A w tej chwili po prostu trzeba się trochę uspokoić, odreagować nerwy i rozczarowanie, pozbyć się z najgorszego dołów i przygnębienia... No i chyba starasz się to robić a my Ci w tym asystujemy, jak potrafimy - czasem też potrzebujemy odprężenia, podobnie jak Ty... :) To nie oznacza lekceważenia. Ale zniecierpliwić się może też każdy - włącznie z Tobą samą. prawda? Przecież Ty sama też się tak czujesz, jakbyś miała już tego wszystkiego dosyć i chciała jakoś wydostać się z tej "pułapki"...

A zatem...? Można jeszcze trochę pobiadolić, podesperować, poszukać pocieszenia i ukojenia, no ale potem, żeby się coś zaczęło zmieniać, żeby była szansa na to, to trzeba podjąć jakieś działania... Masz pewne plany, według mnie nie najgorsze... Czyli możesz zadziałać tak, jak to sobie wymyśliłaś i zobaczyć jakie to przyniesie efekty... (mam na myśli ten coaching).

A jeśli chodzi o tego konkretnego faceta, to pewnie ani brylant z niego ani wielki pan dupek... Wygląda, że tak średnio na jeża i że taki jak on, to żaden cenny, rzadki okaz... ;) choć pod pewnymi względami może był fajny...

Jedna ważna według mnie uwaga: szarpiesz się jakby pomiędzy sprzecznością polegającą na dostrzeganiu w nim kogoś, kto Cię nie chce i nie potrafił pracować nad Waszym związkiem a kogoś, kto jest wartościowy i pewnie niełatwo będzie takiego drugiego znaleźć... A według mnie te Twoje emocje i odczucia NIE DOTYCZĄ W OGÓLE JEGO OSOBY... (bo on mi się wydaje taki dosyć przeciętny - ani anioł, ani diabeł... :) ) Te Twoje emocje wypływają jak przypuszczam z TWOJEGO PROBLEMU ZWIĄZANEGO Z POCZUCIEM SAMOTNOŚCI, OPUSZCZENIA, POTRZEBY BLISKOŚCI I ZNALEZIENIA OPARCIA W DRUGIEJ OSOBIE - a to że to jest takie silne w Tobie i prowadzi Cię do takich przykrych i ciężkich przeżyć, TO JEST TWÓJ PROBLEM I ON WYMAGA ROZWIĄZANIA... Zatem zachęcam Cię, żebyś próbowała tego co sobie wymyśliłaś... Wcielaj w życie! :)
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Ladybird » 18 lip 2010, o 13:51

Dzięki biscuit.
Masz racje ,mam ciagle nadzieje, ze pomilczy ,pomysli i zatęskni.
tym ,ze sam chcial wyjechac ,jak napisal w mailu , czyli nie widzial juz szans na dory zwiazek.
Rozmawialam przed chwila ze swoja dobra znajoma lekarzem weterynarii, ktora zajmuje sie oimi konmi .
Wlasnie sie rozstala z facetem po 16 latach . Jak jej zazdroszcze, ma takie super podejscie do tej calej sprawy .
Mowi ,ze w naszym srodowisku cale mnoestwo rozstan, taki rok.
Dodala jeszcze ,abym sie nie podlamywala, bo jest taka super atrakcjna babka, ze znajdzie sie w koncu ten wlasciwy.
Tylko ,ze ona ma ylko 32 lata. Po mnie tez wtedy wszystko splywalo , a swoje przeszlam . Mialam wtedy rozwod, potem wielka milosc ,kiedy facet uparl sie ,ze musi jechac jak bylam w ciazu juz po terminie porodu i z dwojgiem malych dzieci w obcym miescie , bez rodziny. I pojechal ,a ja powiedzialam ,ze jak pojedziesz, to mozesz nie przyjezdzac nigdy . Zupelnie tego nie przezywalam, wtedy bylo inaczej.
Teraz mam juz ped do bycia z kims.
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Filemon » 18 lip 2010, o 14:04

P.S.
ja sobie aktualnie wymyśliłem dwie rzeczy:

1) nawiązałem kontakt z pewną terapeutką, która zaproponowała mi coś, co mnie zainteresowało i obudziło pewne moje nadzieje...

2) odciąłem się całkowicie od mojego byłego partnera, który po tygodniu mojego milczenia zaczął pisać do mnie smsy z przeprosinami, wyrażaniem pewnego szacunku dla mnie, podziwu, itp.. ale ja go co nieco poznałem i wiem, że to nie świadczy o żadnej zmianie w nim - JEŚLI PODEJMIE JAKIEŚ KONKRETNE DZIAŁANIA I CZYNEM MNIE PRZEKONA, to wtedy nawiążę z nim kontakt ponownie, a jeśli tego nie zrobi, to już się z nim więcej nie będę kontaktować i nic mu nie odpiszę, tak jak i teraz nie odpisuję...

ale żeby być zdolnym do takiej postawy i do ostatecznego cięcia, to mi zajęło sporo czasu, wzajemnego użerania się, wyjaśnień, itp. - podobnie jak w Twoim wypadku - jednak w końcu przyszedł taki odpowiedni moment na cięcie - dokonałem go, wiem dlaczego tak robię, myślę że jest to właściwe i uzasadnione - oszczędza mi dalszych beznadziejnych cierpień i zamierzam w tym wytrwać... :) TYLKO KONKRETNE JEGO CZYNY WZGLĘDEM MNIE (I WZGLĘDEM SAMEGO SIEBIE) MOGŁYBY MNIE PRZEKONAĆ DO ZMIANY DECYZJI I POSTAWY...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez cvbnm » 18 lip 2010, o 14:05

biscuit, poklon skladam za twoj tekst.
do momentu "nie skupiać się na zapomnieniu
ale jakimś przepracowaniu tej relacji" bo juz zaczynam wierzyc ze przepracowanie to metoda na zapomnienie, i sie musze zbic po lapkach... ;)
cvbnm
 

Postprzez Filemon » 18 lip 2010, o 14:17

ja właśnie wierzę, że najlepszą metoda na zapomnienie, to tak zwane przepracowanie... tyle, że nie znam naprawdę skutecznych metod tego przepracowania i żaden jak dotąd terapeuta nie potrafił mi w tym efektywnie pomóc...

radzę sobie mocno kulawo, ale jakoś tam dobrnąłem do momentu, że z tej konkretnej destrukcyjnej relacji się wykaraskuję... tylko, że wiem, iż w przyszłości cały czas jestem pod takim samym ryzykiem, bo zmiany we mnie nie nastąpiły w moim odczuciu jakieś głębokie... raczej praktycznie, rozumowo manipulując w sobie, udało mi się coś tam osiągnąć, ale osobowościowo, to nie wydaje mi się, żeby się coś zmieniło... i to jest niestety kicha, ale próbuję dalej...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez KATKA » 18 lip 2010, o 14:45

myśle, ze dopóki Twoim głownym celem w życiu jest znalezienie mezczyzny....dopóty nie bedziesz do końca szczęśliwa w zwiazku :(
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Ladybird » 18 lip 2010, o 14:57

Dzieki Filemon , masz racje ten pan jest zwyczajny ,ani dupek ,ani brylat. Jak zreszta wiekszosc z nas. Nie chcialam niec wiecej ,żednych brylantow, chcialam tylko zrozumienia i checi bycia za mna na dobre i na zle.
Katka, wiele lat mialam inne cele. Dzieci, ich wychowanie, zawody corki ,treningi , ciagle bylam w stajni ,na trenigach , zawodach w calej Polsce. Nawet nie myslalam o zadbym facecie . Tak bylo ponad 10 lat. Jeszcze wczesniej wymarzylam sobie wlasny osrodek jezdziecki . Znalazlam miejsce, zrobilal to o czym marzylam i wtedy jak sie spelnilam ,zatesknilam za kims bliskim do kompletu.
Nie chce nic wiecej ,mam wszystko oprocz bliskiej mi osoby .
Czy to tak trudno zrozumec ?
Czy to jest nienormalne, ze czuje uciekajacy czas, ze lubie byc z kims, ze mam duzy temperament i brak mi seksu ,ze chce kochac i byc kochana ?
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez Filemon » 18 lip 2010, o 15:07

Ladybird napisał(a):Nie chce nic wiecej ,mam wszystko oprocz bliskiej mi osoby .
Czy to tak trudno zrozumec ?
Czy to jest nienormalne, ze czuje uciekajacy czas, ze lubie byc z kims, ze mam duzy temperament i brak mi seksu ,ze chce kochac i byc kochana ?


ladybird, to może być normalne a może też nie całkiem być normalne... - zależy z jakiego to wypływa źródła

w książce Karen Horney "Nerwica a rozwój człowieka", jest rozdział pod tytułem "Patologia szukania oparcia w drugim człowieku"... Jeśli uwierzymy autorce, że coś takiego może w ogóle istnieć, to będzie oznaczało, że niekiedy coś co wygląda na szukanie miłości i bliskości swoje źródła może mieć w zaburzeniach, które są patologią...

a żeby się konkretnie dowiedzieć o co jej chodzi, to już trzeba by ją poczytać... :)

ja siebie rozpoznałem w tym co ona pisze o "patologii szukania oparcia w drugim człowieku" i naprowadziło mnie to przynajmniej na to, że uznałem obecność problemu we mnie samym...

jeżeli "pod przykrywką" miłosnego czy przyjaznego nastawienia do drugiego człowieka, kryje się lęk przed samotnością i smutek związany z wewnętrznym poczuciem opuszczenia, to już w zasadzie nie jest to miłość... zauważ to - jest to raczej poszukiwanie opieki, wsparcia, zaspokojenia w bliskości i poczucia, że jest się przez kogoś upragnionym i kochanym...

a miłość, to raczej swobodne spontaniczne (a nie wywołane lękami czy smutkami) nastawienie na drugiego człowieka - jego szczęście i dobro... - widzisz i czujesz pewną różnicę?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez KATKA » 18 lip 2010, o 15:10

no mi to jest trudno zrozumiec....chyba nie rozumiesz co chciałam Ci przekazać....ja też chce miec bliską osobę bo to strasznei ważne...natomiast uwazam, ze szukanie na siłe...troche na oslep...byle by poszukać mija sie z celem...Tak bardzo pragniesz idealnego związku, że zagubiłaś w tym wszytskim swoje ja....nie potrafisz postawić realnych wymagań....Uważam,z e dopóki nadal bedziesz tak chaotycznie szuakć...łapać i trzymać sie czegos....nie bedziesz szczesliwa...Ludzie, dla których zwiazek z innym człowiekiem jest jedynie dopełnieniem...dla których istnieje coś poza partnerem...które radza sobie bez drugiej osoby...które zyja ze soba a nie dla siebie...potrafią stworzyć trwalsze relacje...
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Ladybird » 18 lip 2010, o 15:45

---------- 15:37 18.07.2010 ----------

Wydawalo mi sie tym razem ,ze jest inaczej. Nie szukalam chaotycznie , starnnie wybiearalam ,eliminowalam dupkow. On od początku byl taki inny ,odpowiedzialny , dbal o mnie .
Szkoda ,ze nie chcial ... duza szkoda... jednak dalej twierdze, e moglo nam sie udac ,bo szlo ku lepszemu ostatnio.
Tylu dupkow poznala i spotkalam ,ze naprawde boje sie ,ze trudno mi bedzie znalezc kogos , tym bardziej skoro ten facet byl calkiem ok. A szukalam go prawie dwa lata.

---------- 15:45 ----------

Kurcze, przecie ja jestem w porządku ,fajna kobietka, odpowiedzialna, operwtywna, szczera ,pelna optymizmu , lubie dbac o faceta, o dom ,ogrod, mam fajny biznes.
Czemu nie umiem stworzyc trwalego zwiazku ?
Rozumiem ,ze z R. sie nie dalo ,ale z moim obecnym bylo inaczej. Rok spotykania sie ,przyjazdow, bylo ,kurcze dobrze.
Pasowalismy do siebie pod wieloma wzgledami .
Nie wiem , czemu ...
Avatar użytkownika
Ladybird
 
Posty: 1115
Dołączył(a): 19 gru 2007, o 09:40

Postprzez cvbnm » 18 lip 2010, o 15:52

a mnie sie zdaje ze nie widze w lady jakichs chorych pragnien zaspokojenia pustki kims innym, po prostu ten facet (z etgo co pamietam, moze cos myle dramatycznie, to sory) powiedzial ze on sie nie chce zakochac bo zwiazki oparte na milosci sa nic nie warte. no i tyle, na miloscia sa nic nie arte a na czyms innym tez. za duzo kombinowania za malo spontanu. chcial przechytrzyc cos, sama nie wiem co, tak mis ie zdaje. ale moze cos pomieszalam.
cvbnm
 

Postprzez Filemon » 18 lip 2010, o 16:00

---------- 15:57 18.07.2010 ----------

Filemon napisał(a):jeżeli "pod przykrywką" miłosnego czy przyjaznego nastawienia do drugiego człowieka, kryje się lęk przed samotnością i smutek związany z wewnętrznym poczuciem opuszczenia, to już w zasadzie nie jest to miłość... zauważ to - jest to raczej poszukiwanie opieki, wsparcia, zaspokojenia w bliskości i poczucia, że jest się przez kogoś upragnionym i kochanym...

a miłość, to raczej swobodne spontaniczne (a nie wywołane lękami czy smutkami) nastawienie na drugiego człowieka - jego szczęście i dobro... - widzisz i czujesz pewną różnicę?


a drugi człowiek chce miłości, czyli jak najwięcej nastawienia na niego (a nie na nasze własne zapełnienie sobie nim pustki, samotności, lęku przed opuszczeniem) - całkiem tak samo jak my... i wyczuwa nas lepiej lub gorzej, tak samo jak my wyczuwamy jego...

drugi człowiek chce także jak najbardziej równorzędnego partnera - całkiem tak samo jak my... :)

na a do tego, ten drugi wnosi też przecież własne problemy, najczęściej nie całkiem takie same jak nasze, ale przeważnie jakby z przeciwnego bieguna, jak mi się zdaje... - czyli na przykład my mamy lęki przed opuszczeniem i samotnością a on ma lęki przed nadmiernym w jego odczuciu zbliżeniem i omotaniem, itd...

---------- 16:00 ----------

cvbnm napisał(a):.....po prostu ten facet (z etgo co pamietam, moze cos myle dramatycznie, to sory) powiedzial ze on sie nie chce zakochac bo zwiazki oparte na milosci sa nic nie warte. no i tyle, na miloscia sa nic nie arte a na czyms innym tez......


ja takiej jego wypowiedzi nie pamiętam, no ale jeśli faktycznie coś takiego powiedział, to dla mnie w ogóle nie ma co liczyć na miłość z takim człowiekiem... (chyba, że przez przypadek, albo wypadek... :? )

no ale jeśli ktoś z taką osobą (która coś takiego powiedziała) starałby się budować miłosny związek, to... czy nie świadczyłoby to właśnie o akcie desperacji i szukania bliskości za wszelką cenę, nawet z kimś kto w ogóle nie wierzy w miłość....?
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez zizi » 18 lip 2010, o 16:01

ja tez nie dziwię się Lady,że bycie z Kimś jest dla niej takie ważne.

rozumie lek przed samotnością

......ale jeszcze nie wszystko stracone.....jeszcze tyle nowych dni :)

Lady ściskam Cię...trzymam kciuki.

postaraj się nieco odpocząć

spójrz na to wszystko z boku.......z innej perspektywy.
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez cvbnm » 18 lip 2010, o 16:03

ja takiej jego wypowiedzi nie pamiętam

ja jak zwykle przekrecam...
jesli bylo to nie tymi slowami...

ale ja to tak sobie zapamietalam... no chyba ze błędnie...i teraz niechze mnie ktos skoryguje....
cvbnm
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 102 gości

cron