faktycznie, pisałam jakiś czas temu ale nie miałam gdzie odczytać odpowiedzi, potem zapomniałam a teraz postanowiłam nie wracać do tamtego wątku, tylko zacząć od nowa. Nie pomyślałam, że macie taką dobrą pamięc
Dzieki za błyskotliwe odpowiedzi. Wyjaśnie kwestie kibla i mojej ewentualnej transseksualności. Nie napisałam przecież, że jego numer rozpisany jest w męskiej toalecie, prawde mówiąc nie sprecyzowałam tego. A tak konkretnie chodziło mi o kible (bo toaletą tego nie można nazwać ...) w pociągach, do których wstęp, jak wiadomo, mają i panowie, i panie. W większości ten numer rozpisał na wiatach przystanków kolejowych. I to on, bo przyznał się do tego..
Czy coś się od tamtej pory zmieniło?
Chciałam zerwać, miałam dość. Urobił mnie, naobiecywał, że już mnie nie oszuka, bo kocha mnie mocno, że zmieni numer telefonu... Zarzekał się, że z żadnym nie spotkał się na seks, tylko rozmawiał. Uwierzyłam, że będzie inaczej choć wszelkie skojarzenia bardzo mnie bolały.
Ale numeru telefonu długo nie zmieniał, ciągle pisał, ciągle były jakieś niedomówienia, niejasne sytuacje, z których nie potrafił się wytłumaczyć, choć jest wyśmienitym kłamcą.
Potem, przez zupełny przypadek dowiedziałam się, że spotkał się z jednym facetem, z tym pierwszym o którym się dowiedziałam, w 3 miesiącu naszego bycia razem. Facet zrobił mu laskę z połykiem. Podobno mój ukochany jemu też, ale o ile przyznał się, że tamten mu robił, to już że on jemu- nie, nigdy...
Sama nie wiem.. Znów chciałam zerwać i znów mnie urobił.
Tak było kilka razy. W międzyczasie niby sie stara,ł niby coś się zmieniało, choć bardzo powoli. Zmienił numer telefonu. Co z tego, skoro geje piszą już i na jego obecny numer. Bo oddzwonił kiedyś (przez jakiś czas miał obydwa numery)albo wziął jakiś numer ze ściany.. Kiedyś wpierał mi, że jeden z jego nowych numerów to numer kolegi z pracy, choć z tego numeru ktoś napisał do niego z propozycja spotkania na loda. Zarzekał się, zaperzał, że to jego kolega z pracy, że to tylko zbieżność, że on do niego napisał, że koleś ma dziewczynę i żebym zadzwoniła do jego szefa...Zadzwoniłam, ale do tego chłopaczka. Okazało się, że nie wie nawet, gdzie jest siedziba ich firmy. Co tam siedziba! Ze zdenerwowania pomylił zupełnie nazwy, nie miał bladego pojęcia, o czym mówię...
Takich sytuacji, kiedy kłamał mi w żywe oczy było na pęczki. Potrafi powiedzieć mi, będąc już od dawna na dworcu, że jest jeszcze w pracy, bo musiał zostać godzinę dłużej. Co robił na tym dworcu, że nie mógł mi powiedzieć? Nie wiem, powiedział, że czasem boi mi sie cokolwiek powiedzieć, z obawy, że będę coś podejrzewać. To prawda, po tylu jego oszustwach, zdradzie każdy jego krok, sms, myśl nawet wydają mi się podejrzane. Kłamstwo przychodzi mu łatwiej niż wyciągnięcie kozy z nosa. A ja jakoś wyczuwam, kiedy kłamie. choć pewności, rzecz jasna, nie mam. Więc węszę jak pies tropiacy, aż odkryję jego kolejne kłmstwo. Kiedy on jest poza domem szukam pretekstu by zadzwonić, wywęszyć, gdzie jest, co robi. Może znów mi powie, że jest w tramwaju, a ja będę niuchać, że chyba nie, bo w tramwaju jest zawsze jakis szum, hałas, a ja w telu "słyszę" ciszę, że aż w uszy kłuje!
W sumie, muszę przyznać, że teraz, w porównaniu z tym, co było kiedyś, jest blogi spokój. sama nie wiem, jak to wytrzymywałam. ciągle smsy, po kilka numerow dziennie. zwykle: "zrobisz loda?" A on: skad jestes i ile masz lat? Inny chłopak napisałby :"goń sie cwelu!" On tłumaczył sie zawsze mętnie, że a to chce sie dowiedzieć, kto to jest, a to, że lubi pisać, w końcu, że lubi mieć dużo znajomych... teraz jest spokój, muszę przyznać, choć ostatnio jeden czy dwóch znów napisało. Czyli co, powinnam się cieszyć, bo wszystko zmierza ku lepszemu, tak? Zniszczył tamtą kartę, nie pisze, czego ja jeszcze chcę, tak? Tylko, że ja już w nic nie wierzę, nie wiem do czego jest zdolny, jak daleko może się posunąć. Nie wiem, czy się stara coś naprawić, czy tylko coraz lepiej się maskuje...Jestem więc podejrzliwa, upierdliwa, dociekliwa, choć i tak w wielu sytuacjach milczę i nie pytam o nic...I nienawidzę taka być, ale nie umiem inaczej.
Czego on ode mnie chce? Tyle razy chciałam zerwać, kazałam mu sobie iść. A on trzymał mnie mocno, mówił, że kocha tylko mnie i tylko ze mną chce być. Myślę, że chodzi mu o mieszkanie, jest ze mną, bo ma gdzie mieszkać, praktycznie za darmo. I daje mu krycie, bo skoro ma dziewczynę to nie jest gejem..