przez czmiggler » 29 wrz 2007, o 13:44
---------- 00:19 27.09.2007 ----------
Hej - dopiero zjechałem do domu. Ale ostatnio intensywne zycie prowadzę!
Dobrze, że jest adoratorka - bo dzięki niej nie zwariowałem podczas najcięższego okresu, dowartościowała mnie poczułem,ze jednak "coś" jestem wart...
Żaden owies - nieee to nie tak - może to wynika z pogmatwanego pisania - przepraszam,ale mam ostatnio naprawdę mało czasu.
Jest miło, nie myslę o problemach, żyję "jakoś".
Adoratorka - dziewczyna która mnie traktuje jako bliskiego przyjaciela a i której ja nie chcę skrzywdzić - o czym wie.
Dziewczyna - jest, spotykamy się , nie tak czesto, ale widze zmiany.
Także żaden owies,żadno siano - ja po prostu czuję,że gdyby nie adoratorka - całkiem zapadłbym się i zakopał wmoim domku z kurzu - ale pojawił się ktoś kto pozwolił mi uwierzyć w siebie, przez co nabrałem innego podejścia do "sytuacji" i teraz jest ździebko inaczej niż było ... Pozdrawiam Was gorąco i życże udanej nocy (jejku wstaję o 5)
---------- 13:44 29.09.2007 ----------
Hej!
Czuję,że psychotekst zamienia się na swojego rodzaju bloga.
Chciałem wam opowiedzieć jak to jest.
Z moją dziewczyną jest lepiej - bałem się tego tygodnia - a wydaje mi się,że było ok. Gdybym nie był zakochany to bym się zakochał.
Wspólne spotkania, "umawiane" na mieście, ukradkowe buziaki, kurde takie to wszystko szczeniackie - ale... miłe, brakowało mi takich chil-naprawdę brakowało..., mam nadzieje, że coś z tego będzie, że wszystko się ułoży.Kurde tak wiele już za mną, jakoś się to wszystko prostuje, ciekawy jestem jak bedzie dalej, czy życie jakie poskładaliśmy, jakie posiadamy będzie się jakoś układało, czy to wszystko po to aby się rozejść...ehh...tydzień czasu a naprawił tak wiele - czuję,że mam dziewczynę...ciekawe czy to tylko taka fatamorgana...
Adoratorka - miło nam się rozmawia, pisze smsy, stanowi pewnego rodzaju "furtkę zapasową" - jednak tylko dla mojego umysłu, ponieważ wiem, czego chcę - wiem ,że to trochę egoistyczne, może nawet nie trochę,może nawet bardzo - ale ja sprawę stawiam jasno - gdyby mi się nie poskładało - będę sam...ale to niebyłoby przesiadanie się na "inny model", traktuję jak przyjaciółkę, zresztą dopiero niedawno uświdomiłem sobie jak wielu wspaniałych ludzi mnie otacza,ludzi bez których życie byłoby nudne i szare...Życie to nie tylko ta "jednyna"- to ludzie, którzy nas otaczają, którzy wnoszą do niego uśmiech, radość..ale których często się nie docenia.
pamietajcie o tym, Wy wszyscy - których związek wydawałoby się - jest idealny - nigdy nie odcinajcie się od znajomych, nie ograniczajcie świata na tę jednyną osobę, bo kiedy okaże się,że jej nie będzie pozostaniecie sami a wtedy naprawdę trudno jest wszystko poskładać od nowa...
Pozdrawiam was wszystkich.