Rzeczywiscie tak jest, ze im czesciej przystawia sie dziecko do piersi, tym czesciej wysylany jest do mozgu sygnal o potrzebie pokarmu i tym wiecej tego pokarmu sie produkuje. Taka jest biologia. Ja tez tez tego doswiadczylam na sobie. Jezeli chcialam zwiekszyc ilosc pokarmu (bo np. dziecko potrzebowalo wiecej, a ja jeszcze nie produkowalam), to czesciej przystawialam oseska do cycka. Dalo sie, bo to normalne prawa biologii sa.
Jednak Bianka o tyle ma racje, ze jesli poczatki karmienia sa fatalne (jak opisywane przez nia), brodawki poranione, dziecko wyjatkowo niespokojne i niecierpliwiace sie, no to jednak start karmienia determinuje pozniejsze poczynania.
U mnie pokarm tez pojawial sie stopniowo, ale dzidziek przez pierwsza dobe praktycznie go nie potrzebowal, bo mial zapasy pokarmu z zycia plodowego. Pozniej kilka razy w szpitalu dokarmiono go sztucznie, a ja w tym czasie mialam okazje na spokojnie poprzystawiac go do cycka i postymulowac produkcje.
Wiec widac, ze start jest baaaardzo wazny. I nie mozna swoja miara mierzyc kazdej sytuacji.