Madziu Kochana.
Przede wszystkim bardzo mocno Cię przytulam.
I powiem Ci po prostu, starą prawdę: Będzie dobrze. Choć Ty dziś o tym nie wiesz, jeszcze tego nie czujesz - ja już to wiem,całą sobą to czuję. Będzie dobrze. Pamiętasz moją historię? Dziś jestem szczęśliwa, w moim życiu układa się coraz lepiej, choć trudno mi podać jakieś rozsądne argumenty, dlaczego,choć dalej jestem sama, choć wokół dalej burze. Zmieniłam się, a czas ZROBIŁ swoje.
Pytasz ile czasu potrzeba? Różnie to bywa. Mi pozbieranie się zajęło półtora roku (po faktycznym rozstaniu), niektórym przychodzi to łatwiej, innym trudniej.
Przypuszczam, że gdybym w grudniu ubiegłego roku nie zajrzała na stronę tego forum -nadal tkwiłabym w bólu, żalu. Madziu, kochana -pisz, pisz tutaj za każdym razem, gdy jest Ci źle, gdy dopada CIę taki nastrój, ból staje się nie do zniesienia. Rozmawiaj o tym bólu, nie duś go w sobie, wyrzucaj go na zewnątrz -czy w formie łez czy krzyków wściekłości. Najgorszą rzeczą, jaką możesz sobie teraz zrobić jest tłumienie tych uczuć. Masz prawo i powód, by cierpieć, by czuć się źle. Niestety, ale taka jest prawda.
Ale to minie. WIerz mi. Minie, jak grypa, dokuczliwa, rozbijająca nas grypa.
Masz też powody do szczęścia. Masz cudowną, zdrową córeczkę. Każdy uśmiech, nowy gest, nowe słowo działa niczym balsam na zbolałe serce. Skup się na niej, na tu i teraz, te chwile niemowlęctwa tak szybko mijają. Nie rozmyślaj nad jej losem, dziecka wychowanego bez ojca -bo sama się tym dołujesz. O tym nie wolno Ci myśleć. NIc nie wydumasz, pewnych rzeczy nie zmienisz, stało się, nie miałaś na to wpływu.Ale masz wpływ na dalsze życie Twojej córki. Głęboko wierzę w to, że można dziecko wychować na szczęśliwego człowieka także w niepełnej rodzinie, w rodzinie rozbitej (jak moja). Oczywiście, każdy marzy o pełnej, o prawdziwym domu. ALe nie zawsze tak się udaje. I możemy albo tłuc głową w ścianę i płakać nad losem swoim i naszego dziecka, albo zaakceptować taki los, walczyć o swoje szczęście. Dziecko, zwłaszcza małe, jest szczęśliwe wtedy, gdy rodzic jest szczęśliwy, dziecko patrzy na świat jego oczami. To od CIebie będzie zależało, czy Twoja córka swoje życie będzie postrzegała jako tragedię, czy po prostu tylko czasami nieco trudniejsze, ale całkiem fajne, radosne, szczęśliwe.
Dlatego nie zadręczaj się myśleniem o tym, co się stało, o przyszłości Oli. Nie czas na to. Przypuszczam zresztą, że Twoja Ola w szkole, przedszkolu nie będzie sama.
Niestety, takie czasy, rozwodów jest coraz więcej, samotnych rodziców również.
Przytulam CIę bardzo, bardzo mocno, Madziula,Kochanie, jestem myślami z Tobą.
Przepraszam za to trochę nieskładne pisanie, jestem potwornie zmęczona, ale nie chciałam już czekać do jutra, musiałam CI odpisać.