własnie myśle sobie...czy to jednak nie jest ten moment zeby isć wreszcie do psychologa...ta pieprzona (przepraszam za określenie) autoagresja nigdy mi nie da spokoju...im jestem starsza tym bardziej widze sens tego wszystkiego co mówiła mi psycholożka pare lat temu
na razie sie nie tne...umiem się powstrzymac....ale organizm robi swoje...
a ja znowu siedze i marudze na forum...ech przepraszam ale nie mam teraz z kim pogadac.....