novelty seeker

Problemy z partnerami.

novelty seeker

Postprzez mg007 » 31 maja 2010, o 19:43

Jestem poltora roku po rozwodzie, ale wciaz szukam przyczyn takiego a nie innego zachowania mojego ex-meza. Minelo juz troche czasu, najgorsze emocje opadly i teraz widze wszystko jasniej i "na zimno". Wiele rozmawialam ze znajomymi, ktorzy znali zarowno mnie jak i mojego meza. Wielu z nich ma podobny do mojego sposob widzenia tego jaki moj maz byl. Ja mowilam na to "slomiany ogien" - duzo zapalu do roznych rzeczy lecz szybko mijajacego, lapanie sie coraz to nowego hobby, coraz to nowe pomysly na zycie, w koncu romansowanie z innymi paniami.
Dzisiaj przeczytalam na onecie taki artykul:
http://zdrowie.onet.pl/1609386,2041,,,, ... logia.html
i jak bym czytala o moim mezu... Nawet nie wiedzialam, ze jest na to jakas nazwa.
Wiem, ze tego co bylo nie da sie wrocic... jednak gdzies tam gleboko we mnie potrzebuje zrozumiec dlaczego...
Czy mieliscie kiedykolwiek doczynienia z ludzmi tego typu? Czy oni kiedykolwiek sie zmieniaja?
Moj maz nie zawsze byl taki. Pamietam go jak marzyl o domu i rodzinie. Takiego go poznalam i za takiego wyszlam za maz. Nie potrafie nawet dokladnie okreslic momentu, od kiedy zaczal sie zmieniac.
Piszcie co myslicie na ten temat.
mg007
 
Posty: 19
Dołączył(a): 18 sty 2009, o 23:17

Postprzez KMN » 31 maja 2010, o 23:43

Hmmm teraz juz na wszystko znajda okreslenie:) nawet na brak okreslen:)

"Czy mieliscie kiedykolwiek doczynienia z ludzmi tego typu? Czy oni kiedykolwiek sie zmieniaja? "

wiara w to ze człowiek sie nie zmieni jest bardzo naiwna. Chociazby dlatego ze ewolucja nas tego nauczyła. Im ktos bardziej elastyczny w stosunku do srodowiska tym wieksze szanse ma na przetrwanie... tak to ma działac i jednoczesnie nie mozna powstrzymywac ludzi przed zmiana. To odbieranie im wolnosci. Mozna natomiast złozyc sobie obietnice w jakim obrebie zmiana powinna pozostac mozliwa. Stworzyc hmm nazwałbym to rdzeniem własnego siebie, ktore by zachowac szerokopojeta spojnosc i włąsna tozsamosc powinno pozostac niezmienne do czasu okreslonych warunków. Pytasz sie dlaczego Twoj maz sie zmienił, ale czy myslałas o tym co sie stanie gdy juz otrzymasz odpowiedz? Jakiego mezczyzny oczekiwałas, gdy planowałas z nim przyszłosc? Głupio postapił romansujac z innymi i takie cos powinno byc w rdzeniu wspolczesnych ludzi. Skoro ustanowilismy juz zwiazki małzenskie to uwazam ze fajnie by było przestrzegac tej przysiegi po wsze czasy... Moim zdaniem po prsotu dostrzegł mozliwosc innego zycia. Ktos mu pokazał inny swiat, sam go dostrzegł lub po prostu znalazł w srodku cos nowego. Tylko on jest w stanie odpowiedziec Cio na to pytanie...
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez mg007 » 1 cze 2010, o 14:32

"Moim zdaniem po prsotu dostrzegł mozliwosc innego zycia. Ktos mu pokazał inny swiat, sam go dostrzegł lub po prostu znalazł w srodku cos nowego."

czyli instytucja malzenstwa jest wogole bez sensu, bo zycie wciaz ukazuje nam cos nowego, innego, interesujacego... Spotykamy wciaz nowych ludzi, kazdy z nich ma cos innego do zaoferowania - wiec dlaczego jedni potrafia kochac i dochowac wiernosci pomimo tych pokus, a inni rzucaja sie w kazdy ogien jak cma?
Nie mozna byc czesciowo zonatym/zameznym i brac z tej sytuacji tylko to co nam pasuje, a reszte negowac i oczekiwac, ze ta druga strona nie bedzie niczego wymagac.
chce miec rodzine = musze jej poswiecic swoj czas
mg007
 
Posty: 19
Dołączył(a): 18 sty 2009, o 23:17

Postprzez KMN » 1 cze 2010, o 14:42

Hmmmm jakze doskonale rozumiem o czym piszesz. Wiesz juz jakis czas zastanawiam sie nad tym co mozna z tym zrobic. To co oni nazywaja novelty seeker to nic wiecej jak kolejna wkreta w swoje przekonania. Ludzki umysł jest podobny do komputera tzn mam tutaj na mysli ze mozesz tam wrzucac instalacje(wartosci, przekonania, zachowania itd) ktore potem w zaleznosci od roznych sytuacji beda sie odpalały. Niestety nie znalazłem jeszcze recepty na udane zycie dwojga ludzi. Zauwazyłem ze bez wzgledu na to jaki jest zwiazek im jednoz dwojga stara sie bardziej tym drugie autoamtycznie mniej. Zeby było smieszniej, gdy to drugie zaczyna starac sie bardziej to pierwsze przestaje. :yyy: Wiem ze trzeba pogrzebac w przekonaniach tylko jeszcze nie wiem jak:)
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez Viki » 1 cze 2010, o 19:42

Wiesz, a ja myślę, że człowiek nie jest krową, która nie zmienia poglądów.
A może ta miłość po wsze czasy to stereotyp...może nie ma czegoś takiego, jak miłość na zawsze (jeśli już się taka zdarzy, to należy ją spotrzegać w kategorii cudu); i istnieje po prostu zawsze ryzyko, że ktoś przestanie kochać?
Może to przysięganie przed Bogiem, że już na zawsze, itd jest po prostu nam z góry narzucone, a ma się średnio do prawdziwej natury człowieka?
I co jest winny człowiek, który przestaje kochać?? Ma udawać, że kocha, bo przysiągł i musi być z już z tą drugą osobą na zawsze...?
A więc może nie przysięgajmy, aby uniknąć potępienia...
Viki
 
Posty: 41
Dołączył(a): 30 maja 2010, o 18:32

Postprzez ewka » 2 cze 2010, o 07:06

mg007 napisał(a):Nie mozna byc czesciowo zonatym/zameznym i brac z tej sytuacji tylko to co nam pasuje, a reszte negowac i oczekiwac, ze ta druga strona nie bedzie niczego wymagac.
chce miec rodzine = musze jej poswiecic swoj czas

No dokładnie! Tak powinno właśnie być... ale nie zawsze tak jest. Niestety. Chciał domu, rodziny i to osiągnął. Nie sądzę, aby chciał "na chwilę"... może myślał, że tak właśnie spełni mu się życie? Że te wrażenia będą wystarczające? Niektórych życie rodzinne po prostu przerasta... lub do niego nie dorastają;)

KMN napisał(a):Hmmm teraz juz na wszystko znajda okreslenie:) nawet na brak okreslen:)

Dobrze powiedziane;)

Viki napisał(a):A może ta miłość po wsze czasy to stereotyp...może nie ma czegoś takiego, jak miłość na zawsze (jeśli już się taka zdarzy, to należy ją spotrzegać w kategorii cudu); i istnieje po prostu zawsze ryzyko, że ktoś przestanie kochać?

Jest miłość na zawsze. Oczywiście można JĄ obśmiać, nazwać stereotypem, przeżytkiem czy jakiś innym "wynalazkiem"... ale po co?
I oczywiście jest też ryzyko... ale też wiara i ufność.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez woman » 2 cze 2010, o 07:58

mg007, znam takiego człowieka, to były mąż mojej koleżanki
zawsze jest coś aktualnego na tapecie, najlepiej coś ryzykownego,l prestiżowego, cos co pretenduje do bycia elitą, co powoduje że się przynależy do jakiejś grupy, paczki ludzi.
Były ścigacze, łódki, konie, potem kajtserfing, podróże po całym świecie z grupą kajtowców, specyficzne bransoletki świadczące o przynależności do grupy, wisiorki....
Koleżanka wspomina, że nawet jak był w domu, to cały czas myślami z nimi, gotowy do wyjścia na znak sygnał, cały czas w gotowości do akcji.
Rozstali się, bo rodzina była na samiutkim końcu niestety.

Teraz on został bez pieniędzy z przeogromnymi długami zaciągniętymi na powyższe przygody. Biznes padł, bo wydawał więcej niż zarabiał.
Ma nową kobietę, spodziewają się dziecka.
Siedzi w domu, nie pracuje, nie płaci alimentów.
Wydaje mi się, że tego typu osobowość myśli kategoriami "wszystko albo nic". Jak szaleć to na maksa, a jak upaść to na samo dno.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez mg007 » 2 cze 2010, o 08:22

"Chciał domu, rodziny i to osiągnął. Nie sądzę, aby chciał "na chwilę"... może myślał, że tak właśnie spełni mu się życie? Że te wrażenia będą wystarczające?"

no wlasnie o to chodzi, ze mam uczucie, ze zostalm potraktowana bardzo przedmiotowo, chociaz przez caly nasz zwiazek wydawalo mi sie, ze maz mnie kocha. No wlasnie - moze tylko mi sie wydawalo... moze on mnie kochal tak jak kocha kazda swoja nowa pasje - dopoki mu sie nie znudzi?
mg007
 
Posty: 19
Dołączył(a): 18 sty 2009, o 23:17

Postprzez ewka » 4 cze 2010, o 00:57

mg007 napisał(a):"Chciał domu, rodziny i to osiągnął. Nie sądzę, aby chciał "na chwilę"... może myślał, że tak właśnie spełni mu się życie? Że te wrażenia będą wystarczające?"

no wlasnie o to chodzi, ze mam uczucie, ze zostalm potraktowana bardzo przedmiotowo, chociaz przez caly nasz zwiazek wydawalo mi sie, ze maz mnie kocha. No wlasnie - moze tylko mi sie wydawalo... moze on mnie kochal tak jak kocha kazda swoja nowa pasje - dopoki mu sie nie znudzi?

Zwykle ludzie się kochają, kiedy decydują się na ślub... więc pewnie kochał tak, jak potrafił - no bo po co by się decydował? A że to okazało czymś innym, niż skok na bundżi (nie wiem, jak to się pisze)...no to szuka dalej. Nie bardzo rozumiem, dlaczego czujesz się potraktowana przedmiotowo - nie wierzę, że żenił się z zamiarem rozejścia.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mg007 » 4 cze 2010, o 10:38

Mysle, ze zenil sie z zamiarem sprawdzenia sie w nowej roli.
Wiem, ze mnie kochal, jednak decydujac sie na slub (to on wyszedl z taka propozycja) poszedl o krok dalej, a przeciez nie musial...
Dla mnie to jest przedmiotowe potraktowanie mnie i malzenstwa jako takiego.
Nie jestem sportowym samochodem, ani motorowka, ani spadochronem... mam uczucia
mg007
 
Posty: 19
Dołączył(a): 18 sty 2009, o 23:17

Postprzez uważaj » 4 cze 2010, o 11:00

mg007 napisał(a):Nie jestem sportowym samochodem, ani motorowka, ani spadochronem... mam uczucia

Właśnie tak. Jest coś, co nazywa się odpowiedzialność za to, co się czyni.
"Stajesz się na zawsze odpowiedzialny za to co oswoiłeś".

Nikt nie jest niczyją zabawką do "próbowania się"
http://www.youtube.com/watch?v=ew_c5ewoVQk
"Nie chcesz mnie, nie kochasz mnie, potrzebujesz jedynie mojej uwagi. Nie jestem Twoją zabawką" <--- tak trochę dla wyluzowania ;-)
No niestety, dojrzałość [czytaj - odpowiedzialność] jest dziś w cenie i czymś bardzo poszukiwanym. Nie tylko w związkach, ale w ogóle.
Avatar użytkownika
uważaj
 
Posty: 101
Dołączył(a): 23 maja 2010, o 21:46

Postprzez ewka » 4 cze 2010, o 19:15

mg007 napisał(a):Nie jestem sportowym samochodem, ani motorowka, ani spadochronem... mam uczucia

Oczywiście, że nie jesteś. I oczywiście, że masz... wiesz? Ja myślę, że ważniejsze od tego, jak ktoś nas postrzega jest to, jak postrzegamy samych siebie. Bo co, kiedy w swoim życiu napotkamy ludzi, którzy będą traktować nas właśnie przedmiotowo? Staniemy się przedmiotami? Nie, nie staniemy się. Nie jesteśmy odpowiedzialni za to, jak ktoś nas widzi... bo jak ma skrzywione spojrzenie, to co to za patrzenie.

Jest (jak mi się wydaje) dużo żalu w Tobie i chyba cały czas nie pogodziłaś się z tym, że trzeba było się rozstać. Dobrze myślę?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez mg007 » 4 cze 2010, o 22:50

To prawda, ze nie jestesmy odpowiedzialni za to jak nas ktos widzi, ale jesli tym kims jest ktos dla nas wyjatkowy, kto byl rowniez twoim przyjacielem i z czasem stajesz sie dla niego kims... nawet trudno mi opisac kim...
Kims niewaznym, z kogo uczuciami sie nie liczymy...
Nie jest to ani mile, ani fajne i nie wplywa zbyt dobrze na twoja samoocene, zwlaszcza jesli sie kochalo i traktowalo serio przysiege malzenska.
Potrzeba czasu, zeby ta samoocene odbudowac. Pracuje nad tym i chyba juz niezle mi idzie :)
To prawda, ze do konca nie pogodzilam sie z sytuacja ktora zaistniala.
To juz nie sa te uczucia, ktore targaly mna zaraz po rozstaniu - przeszlam juz dluga droge, ale wciaz gdy o tym pomysle - to boli.
Kochalam, bylam wierna, staralam byc jak najlepsza zona, kochanka i przyjacielem, a zostalam zostawiona, bo nie lubilam sportow ekstremalnych i nie wytrzymywalam tempa ciaglych imprez do bialego rana.
mg007
 
Posty: 19
Dołączył(a): 18 sty 2009, o 23:17

Postprzez uważaj » 5 cze 2010, o 13:37

---------- 13:23 05.06.2010 ----------

zostalam zostawiona

Ja też odnoszę wrażenie,podobnie jak Ewka - że jest w Tobie żal, że odszedł, że Ciebie zostawił. Brak zgody na to, co się stało.
Tak bywa, że ludzie się sobą zauroczą, a gdy zaczyna się codzienność - okazuje się, że bajka się skończyła. Wtedy albo walczą ze sobą i z tym, co się wydarza, albo się rozstają - w takim dużym uproszczeniu.
"Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy".
Może warto zająć się swoim życiem teraz, a nie płakać nad rozlanym mlekiem? Dać spokój temu, co było; spokój roztrząsaniu tego, jakim człowiekiem jest Twój były partner - a zająć się sobą?
Nie zapadać się w żałobie.
Powodzenia.

---------- 13:28 ----------

Odpowiedzialności, tak myślę, uczymy się zaczynając od siebie. Nie oczekując jej od innych, bo można się bardzo zawieść. To łatwo zobaczyć, gdy się zastanowię nad tym: czy mogę sobie sama/sam obiecać cokolwiek i być pewną/pewnym, że dotrzymam obietnicy? ;-)

---------- 13:37 ----------

Potrzeba czasu, zeby ta samoocene odbudowac. Pracuje nad tym i chyba juz niezle mi idzie
To prawda, ze do konca nie pogodzilam sie z sytuacja ktora zaistniala.
To juz nie sa te uczucia, ktore targaly mna zaraz po rozstaniu - przeszlam juz dluga droge, ale wciaz gdy o tym pomysle - to boli.

Każda rana boli i swędzi, gdy się goi. Nieprzyjemne uczucie, ale potrzeba cierpliwości i troski o siebie. Masz siłę. Po prostu nie roztrząsaj emocjonalnie tego, co było - bo to sprawia, że ból powraca, a rana goi się z trudem. Czy chcesz tego?
Avatar użytkownika
uważaj
 
Posty: 101
Dołączył(a): 23 maja 2010, o 21:46

Postprzez ewka » 19 cze 2010, o 10:57

Co to za szał w tylu tematach? Adminie!!!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 150 gości