Nie wiem jak opisac to wszystko co stało się ostatnio.....Agik cos w tym musi byc ale wiedz, ze ja chce Michała tylko chyba bez niektórych cech...ale tak sie nie da.....
Nie wiem czy bedzie Wam sie chciało to czytać ale napisze....
W sobote nie zabrał rzeczy...zabrał mnie na spacer i mówił.........niewiele ale cały czas....o tym, że jeśli trzeba to się rozstaniemy na jakis czas.......żebym mogła to przemyśleć, żeby mnie nie denerwował swoją obecnością zachowaniem....ze da mi tyle czasu ile potrzebuje......a potem się spotkamy i porozmawiamy...co czujemy....czy jesteśmy sobie potrzebni......czy warto to kontynuować no i czy jednak ma zabrac swoje rzeczy...... Że daje mi wolną rekę w tym czasie, nie będzie wnikał co i jak robie, z kim......
I teraz najwazniejsze....., że będzie oczywiście w tym czasie płacił za mieszkanie i mi pomagał...ze nawet jak nie uda nam się tego uratować będzie mi pomagał tak długo jak będzie to konieczne bo wie jak kocham to mieszkanie, bo czuje się odpowiedzialny za to wszystko, bo się martwi.....A ja w tym czasie tylko kiwałam głową bo sama nie wiedziałam co powiedzieć........Nie dość, że do mnie mówił...to jeszcze takie rzeczy.....
Zrobilismy zakupy, wróciliśmy do domu...w sumie już nie pamiętam co robiliśmy......został....A w niedziele spacer, obiad, rozmowy o wszystki i o niczym...cos starsznie....miłego......po czym usłyszałm, że mnie kocha, i znowu spacer, oglądanie filmu. To wszystko takie normalne ale dla mnie wyjątkowe....Jak na przykład kupno przez internet transportera dla naszej kotki...której w sumie on chyba nie lubi
I znowu został.....
Rozmowa o jego wyjeździe na grzyby ze znajomymi...na poczatku byłam wściekła, że woli ich ode mnie...ale potem mi przeszło...to będą jego imieniny....niech się odpręży...potem dojade do niego i może gdzieś pójdziemy?? Odblokowałam internet.....chce mu wierzyć......Co prawda wczoraj znów skłamał bo pytałam w smsie z żartem co znów ogląda
bo się spodziewałam co...ale on, ze nie......a jednak......kurcze dlaczego kłamie....szczerość jest nam teraz bardzo potrzebna....Ale nie krzyczałam, nie robiłam fochów, nie wyrzuciłam go z łóżka, zaproponowałam jedynie czy może nie powinien sie leczyc tym kierunku bo to bywa niebezpieczne....
Rano dostałam sma, że nie mam oglądać historii, ze bardzo mnie o to prosi
, ze nie chce żebym cierpiała........że chce to ograniczyć aż w końcu całkiem z tym skończyc.....
A w nocy jak się na chwile obudził to znów usłyszałam "kocham cię"
Wiem, ze ten cały opis troche głupi, chaotyczny i bez sensu ale nie umiem tego inaczej przedstawić.......
Nie wiem na ile wierzyć, wiem, ze wg rady postawiłam długą grubą kreskę przed tym co się stało ostatnio...chyba przyszedł taki moment....uśmiecham się....tęsknie do niego, chcę sie przytulać, być z nim.....chce robić tak żebyśmy byli mimo wszystko szczęsliwi....wiem, że nie umiem i on chyba też ale może.......To najważniejsze co mnie dotychczas spotkało i teraz dopiero zrozumiałam, że muszę o to walczyć z całych sił...tylko czy mi tych sił starczy.......co zrobić zeby nie popełniać tych samych błędów, żeby w razie konieczności mówić mu co boli w taki sposób żeby rozumiał a nie czuł się atakowany......no i najważniejsze...co z tymi jego ciągotami do porno.......to bardzo wadzi w tym wszystkim.....chodz o te kłamstwa....czy on faktycznie moze zrozumieć, ze coś nie tak? I jak mu w takiej sytuacji pomóc??
sciskam wszytskich....bardzo dziękuję, ze we mnie wierzyliście ( częściowo
i że jesteście....że nie jestem z tym sama :*