Mam jakiś głęboki sprzeciw w sobie, by mówić, że kobiety są fałszywe, nielojalne itd., a mężczyźni durni i coś tam jeszcze... Ja rozumiem rozgoryczenie, żal i złość, gdy bliska osoba wykorzystuje nasze zaufanie, natomiast sprzeciwiam się wobec podtrzymywaniu pejoratywnych stereotypów.
No bo poczucie krzywdy zadała nam Kasia, Basia (imiona są przypadkowe), czy ktokolwiek inny, a nie wszystkie kobiety tego świata, prawda?
Ja też przeżyłam różne rozczarowania w bliskich relacjach, czym świadomie nie zdecydowałam się tutaj dzielić z rożnych powodów. Natomiast myślę o kobietach z szacunkiem, troską, ciekawością... Przecież sama nią jestem. Tak, ja bardzo lubię kobiety i mam w sobie chęć zadbania i troski o ten kobiecy świat, które same tworzymy. I stąd mój sprzeciw. Jakoś mi tak smutno się zrobiło, jak zaczęłam czytać te pejoratywne określenia...
mel.