udany związek bez namiętności?

Problemy natury seksualnej.

udany związek bez namiętności?

Postprzez alutka_87 » 16 cze 2010, o 00:06

Już widziałam kilka podobnych postów....ale potrzebuje wyrzucić to z siebie, wyżalić się, niekoniecznie usłyszeć poradę bo i tak na nic się żadna zda.
Od 3 miesięcy jestem w szczęśliwym związku. Wydaje mi się, że zdążyliśmy się już pokochać (proszę nie mówcie, że to tylko 3 miesiące przecież - swoje przeżyłam i wiem, on również), jest nam dobrze razem, uważam, że trafiłam na naprawdę świetnego faceta. W końcu normalny, zdrowy związek. ALE ALE, ideałów nie ma.... jestem świadoma jego uczuć do mnie, jego poważnego podejścia itp, ale on kompletnie mi tego nie pokazuje w formie wyznań, komplementów, czułych gestów, miłych smsów całej tej śmiesznej adoracji... Ale jak powiedział - nie lubi, nie ma takich potrzeb ale to, że nie okazuje nie znaczy, że tego nie ma. Ok, rozumiem, sama taka byłam w poprzednim związku, więc jestem wyrozumiała, cierpliwa, sama za to bardziej wylewna, zresztą jestem dużo dojrzalsza niż kiedyś i nie będę szukać dziury w całym póki jest dobrze.

Nigdy z żadnym facetem nie było mi tak dobrze i zarówno nietoksycznie.... ale z drugiej strony nigdy w żadnym związku nie czułam się tak mało pożądana.... Kochamy się raz, góra dwa razy w tygodniu, czasem i nawet nie, a przecież na początku związku powinno być najwięcej namiętności! Zazwyczaj to ja się do niego dobieram i staram się coś zainicjować, ale i tak często do niczego nie dochodzi.... Próbowałam porozmawiać, niby jest ok ale nie lubi być zmuszany do niczego.... Widzimy się prawie codziennie, możliwości są, tylko chęci z jego strony coś brak, a ja już powoli i przestaje się starać i tłumię swoją seksualność, podniecenie, a przez to potem gdy już dochodzi do stosunku nie jest tak jak powinno być..... Nieraz chce mi się ryczeć gdy wychodzi ode mnie i jak zwykle nic nie było prócz przytulania.... Z jednej strony cieszę się, że jestem z facetem który jest ze mną dla mnie samej a nie dla seksu, ale z drugiej.... wiadomo....
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez doduś » 16 cze 2010, o 10:12

poczytaj i porozmawiajcie o jęzukach miłości.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Krasnoludek » 16 cze 2010, o 11:31

Może on ma inne potrzeby seksualne? W pewnym wieku u mężczyzn pożądanie spada, liczą się inne formy aktywności... Nie udawaj że nie ma problemu. Tak nie można. Szczera rozmowa z nim, bez żadnych wymówek i skrepowania. Może poprzednio się zraził, i teraz gdy Ciebie kocha, potrzebuje więcej czasu, na to, by się "rozkręcić"? Ja tak miałem. Po trzech miesiącach bycia z dziewczyną zacząlem z nią uprawiać seks, z poprzednią zaczeło się od razu i niestety żle na tym wyszedlem.(zdrada, ale nie moja). Naprawdę porozmawiaj z nim. Nic nie jest takie straszne jak wygląda. Chyba...:D pozdrawiam.
Krasnoludek
 
Posty: 110
Dołączył(a): 18 mar 2010, o 21:52
Lokalizacja: Chełm/Lublin, częściej Chełm

Postprzez alutka_87 » 16 cze 2010, o 12:51

On ma 28 lat, to nie jest wiek w którym spada pożądanie.... Nie udaje, że nie ma problemu, tylko obawiam się, że ciężko będzie coś zmienić. Może taki właśnie ma temperament. Czekam ciągle, że może coś się zmieni, ale dłuższej rozmowy się boje,ciężko mi rozmawiać na te tematy no i nie chcę, żeby pomyślał, że mam nie wiadomo jakie potrzeby seksualne... Bo aż takich nie mam. Ale mam np problemy z dochodzeniem, nieraz mówił, że chciałby to zmienić - ale przy takiej częstotliwości to się nie da.... Tym bardziej, że brakuje mi w tym jakiegoś takiego elementu "magicznego rytuału"... jakoś nie dogrywamy się w tej sferze i tyle. Może problem i tkwi we mnie, miałam niestety trochę (także i przypadkowych - ciemny okres w moim życiu) partnerów seksualnych (on nie wie ile, ale i nie docieka), ale to faceci Ci się zawsze na mnie "rzucali", dobierali się do mnie, nieraz za szybko niż bym chciała:( więc z drugiej strony naprawdę doceniam teraz tego mojego. Jest inny, choć jak go poznałam pomyślałam sobie, że wyrywa laskę za laskę taki atrakcyjny, wygadany itp;)
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez Krasnoludek » 16 cze 2010, o 13:38

:? :? :? no być może ma taki temperament. Może właśnie tak jest. Ale rozmowa nie zaszkodziła by na pewno. Po prostu zagadaj z nim, zadawaj pytania, czy jest zadowolony ze swojego życia seksualnego, czy chciałby coś zmienić, ty także mów o swoich potrzebach. A do przeszłości się nie wraca, bo nie ma po co. Skąd wiesz jaką on ma przeszłość. Pozdr.
Krasnoludek
 
Posty: 110
Dołączył(a): 18 mar 2010, o 21:52
Lokalizacja: Chełm/Lublin, częściej Chełm

Postprzez alutka_87 » 16 cze 2010, o 14:21

Spróbuje z nim porozmawiać gdy będzie okazja, do przeszłości się nie wraca, fakt, ale przez tę przeszłość mam inne postrzeganie na seks. Które teraz mi przeszkadza.No nic, może będzie lepiej. Najgorsze, że czuję się mało atrakcyjna, jakaś taka odpychająca, coś musi być nie tak za mną skoro mnie tak rzadko dotyka... (wiem, że tak nie jest ale to chyba normalne, że takie myśli się pojawiają)
Ale tak czy tak dzięki Krasnoludku za odzew :)
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez Viki » 16 cze 2010, o 16:51

Rozmowa i jeszcze raz rozmowa, uwierz, szczera.
Jesteśmy jacy jesteśmy, mamy takie, a nie inne potrzeby i jesteśmy po to z kimś, żeby być szczęśliwym, a nie po to , żeby płakać i się meczyć!!
Czy To jest wogóle "wina" kogokolwiek, że Ty masz potrzeby duże, a on małe?
Raczej nie...i nie ma co się z tego tłumaczyć...
Namiętność jest bardzo ważna i nie wyobrażam sobie bez niej związku.. mój poprzedni związek właśnie między innymi z tego powodu się rozpadł.
I wogóle uważam, że szczęśliwi jesteśmy z kimś wówczas, gdy w 100% jesteśmy sobą i nie musimy nikogo udawać i jesteśmy całkowicie akceptowani przez drugą osobę, tylko wtedy to ma naprawdę sens.
Pozdro, zycze odwagi i jeszcze raz namawiam do rozmowy.
Viki
 
Posty: 41
Dołączył(a): 30 maja 2010, o 18:32

Postprzez alutka_87 » 17 cze 2010, o 12:39

Wczoraj po jego wyjściu zostawiłam mu wiadomość na gg - nie o częstotliwości seksu ale jego jakości... bo zbyt mało dba o moje potrzeby, za mało czułości w tym, samo "zwierzęce" zaspokojenie potrzeb.... trochę tego napisałam, wyrzuciłam z siebie a na odpowiedz dostałam krótkie "spoko, skorygujemy wszystko". I oto cały on - standardowa odpowiedz a co on sam myśli naprawdę o tym chyba się nie dowiem... ale jestem cierpliwa, może coś się zmieni
:)
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez Bibi » 17 cze 2010, o 13:43

Witam. Ja również mam podobnego rodzaju wątpliwości w moim związku. Jesteśmy razem juz prawie rok. Moje doświadczenie w kwestii seksu było niewielkie przed obecnym związkiem i początki nie były łatwe również z mojej strony, ale teraz często pojawiają się u mnie podobne wątpliwości jak u autorki tematu.
Głównie ja inicjuję, nie czuję się pożądana, mam wrażenie ze nie dogadujemy się do końca w tej kwestii.

Próbowałam rozmów, pytałam o co chodzi - usłyszałam, że to nie prawda, że go nie pociągam, że to przez stresy w pracy, że jest nią zmęczony.

Jest nam razem dobrze, kochamy się, dużo się przytulamy - mam szczęście, że mój mężczyzna nie ucieka od czułości typu całusy i przytulanie.

ALE...

No właśnie - nie chcę przesadzać, może mało wiem o mężczyznach i kieruję się stereotypami typu - każdy mężczyzna myśli tylko o jednym?
Bibi
 
Posty: 61
Dołączył(a): 5 lip 2007, o 19:04

Postprzez alutka_87 » 17 cze 2010, o 14:07

Ja jestem zdania - a dość dużo wiem o mężczyznach, wielu ich poznałam, wielu obserwowałam czy rozmawiałam na ten temat, że jednak większość facetów myśli tylko o jednym, taka już jest ich natura - mają to w genach i tyle;) tylko jedni potrafią zahamować swój popęd, wybrać inne priorytety, inni niestety widzą na początku w kobiecie tylko obiekt seksualny (nieraz się takim czułam, szczególnie to przykre jeśli facet sprawia wrażenie, że mu zależy... a zależy na jednym jak się okazuje potem...paskudne są te gierki i chwyty)
Myślę, że nasi faceci też więcej myślą o seksie niż nam się wydaje, ale dlaczego tak mało dążą do niego nie wiem....
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez Bibi » 17 cze 2010, o 15:32

Staram się nie skupiać na tym za bardzo - nie chcę, żeby trudności w jednej sferze życia przesłoniły mi to, co jest dobre.

Postanowiłam też spróbować zmienić swoke podejście - tzn. spróbować nie nastawiać się na: ja czegoś chcę i oczekuję że tak będzie, a jeśli tego nie ma - smucę się i złoszczę.
Spróbuję być bardziej empatyczna, zrozumieć że on może mieć inne potrzeby, że może faktycznie ma sporo codziennych problemów które go pochłaniają - tym bardziej że nie lubi o nich mówić.

Wiem, ze nie będzie mi łatwo. Tym bardziej, że moim problemem jest wciąż zaniżona samoocena i chyba jednak jakieś neurotyczne często spojrzenie na spotykające mnie trudności - zbyt często "biorę wszystko do siebie".

Nie umiem jednak całkowicie wyeliminować różnych myśli, które cisną mi się do głowy i które mnie męczą. :(
Np. boję się, że nie będę umiała poradzić sobie z moim odbiorem tej sytuacji, że to popsuje nasz związek - bo we mnie będzie narastać rozżalenie i pretensje.
Czasem nawet pojawiają się obawy, że może on coś ukrywa przede mną, nie mówi mi prawdy... To zakrawa na paranoję. :(
Bibi
 
Posty: 61
Dołączył(a): 5 lip 2007, o 19:04

Postprzez alutka_87 » 17 cze 2010, o 16:31

Ja też się boję, że nie sprostam temu, że stopniowo się będę oddalać od niego - a tego nie chciałabym. Czasami generalnie boje się, że związek to za ciężka sprawa dla mnie - trudno akceptuję jakąś "inność" - ale właśnie tylko u tych osób najbliższych mi, bardzo łatwo drażnią mnie jakieś drobiazgi i muszę walczyć ze sobą by jakoś to przezwyciężyć. Bo przecież wiadomo, że każdy jest inny ma inne poglądy, inne nawyki i inne słownictwo chociażby:)

Wiesz Bibi, też mam niską samoocenę dosyć, choć już nauczyłam się trochę inaczej odbierać pewne zachowania, już nie analizuje każdego słowa na zasadzie - a może to znaczyło, że chce skończyć ze mną, a może nic nie czuje jednak, a dlaczego nie powiedział tak a nie inaczej, a może skłamał, a może nie jednak, , nie panikuje i nie rozpaczam.Bo po co.Przysłania się w ten sposób dobre chwile. Choć jedynie co to właśnie nie czuję się atrakcyjna i pożądana fizycznie, ale za to przynajmniej wiem, że charakter mu musi odpowiadać skoro jest ze mną, z poprzednim partnerem czułam się seksbombą normalnie, ale co do mojego charakteru miałam za to kompleksy;) I tak i tak niedobrze;)
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez bunia » 17 cze 2010, o 16:54

Facieci miewaja rowniez czasami problemy z przeszloscia, nie chca o tym mowic, nie bardzo wiedza nawet wtedy o czym partnerka "mowi", w zwiazku z tym powstaje cichy konflikt ktory sam sie nie rozwiaze a tylko narasta - nawet w gabinetach seksuologicznych potwierdza sie......na sile nic nie zrobisz, moim zdaniem nie powinnas ukrywac swoich frustracji tzn. jest Ci przykro, czujesz sie niespelniona.....powinien wiedziec, ze rani....jesli rzeczywiscie bedzie mu zalezalo na Waszym zwiazku bedzie przynajmniej probowal cos z tym zrobic....jesli bedzie za trudne(taka mozliwosc istnieje) nie wroze nic dobrego a dla Niego bedzie to moze proba ucieczki znowu w inny zwiazek.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez alutka_87 » 17 cze 2010, o 17:27

Wiem, że nie powinnam ale ciężko mi o tym mówić... próbowałam, ale trochę mnie zbywa (chyba nie widzi problemu - zresztą sam powiedział, że nic na siłę) . wiem tylko, że nie chciał seksu zbyt szybko, bo ma jakieś tam złe skojarzenia, nie wiem jakie.Nie chcę go zbyt naciskać, zamęczać, czy wręcz zmuszać do zmiany, choć co do ucieczki w inny związek na pewno nie muszę się tego obawiać. Mało wiem o jego poprzednich dziewczynach, ale do tej pory z jedną był tylko na poważnie, przez 4 lata, kilka lat temu, raczej jestem jego drugą poważną. Pewnie i z kimś tam się spotykał w między czasie, ale przede mną był długo sam, z wyboru (problemu ze znalezieniem dziewczyny nie miałby zdecydowanie). Więc z kwiatka na kwiatek nie lata;) Mógłby ewent. uciekać w wolność ale to też nie wydaje mi się realne. Tak czy tak ten problem wydaje się być pestką w porównaniu do tego z poprzedniego związku... Gdzie niestety pozwoliłam sobie na agresję słowną wobec mnie i nawet nie próbowałam długi czas nic z tym zrobić...

Generalnie problem zasygnalizowany, teraz poczekam na jego ruch....
alutka_87
 
Posty: 159
Dołączył(a): 5 paź 2009, o 22:56
Lokalizacja: kraina czarów

Postprzez Bibi » 17 cze 2010, o 18:19

Rozmowa to podstawa - wiadomo.

Ale JAK rozmawiać - żeby nie zranić, żeby nie odebrał tego jako pretensje i sygnał, że się nie sprawdza, żeby nie zamknął się jeszcze bardziej?

Wiem sama po sobie, że jakiekolwiek "uwagi" że drugiej stronie coś nie odpowiada są bardzo bolesne - nawet najdelikatniej powiedziane.

I co w sytuacji, gdy są próby wyjaśniania problemu, są rozmowy, ale potem niewiele się zmienia?

Heh...
Bibi
 
Posty: 61
Dołączył(a): 5 lip 2007, o 19:04

Następna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 346 gości

cron