Jestem w ciąży - z tym nowym...

Problemy z partnerami.

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 15 cze 2010, o 18:05

Trzymaj się dziewczyno :(.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez Bianka » 15 cze 2010, o 18:31

Kotku wiem co czujesz:( bardzo bardzo współczuję:( :kwiatek2:
[*] dla Twojego Aniołka:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Goszka » 15 cze 2010, o 18:47

może byłam jedną z tych ciekawych osób,ale na serio dobrze Ci życzyłam i życzę.
Strasznie mi przykro :( :pocieszacz: aż nie wiem co napisać.... mam nadzieję że wszystko będzie dobrze....
Goszka
 

Postprzez smerfetka0 » 15 cze 2010, o 18:59

Koteczku jestem z Toba. mam nadzieje ze sie jakos trzymasz. nie wiem czy na miejscu teraz to pytanie, zamierzasz o tym porozmawiac z tym mezczyzna? moze by cie wsparl jakos,dal oparcie w tych chwilach.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 15 cze 2010, o 19:04

Mały biały kotek napisał(a):Na szczęście w tym wszystkim znalazłam wsparcie... mamy... i ojca dziecka
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 15 cze 2010, o 19:28

Jest ze mną, dzwoni, martwi się.
Twierdzi, że ma wyrzuty sumienia za własną nieodpowiedzialność to raz... a dwa, skoro już było, powinniśmy byli dołożyć starań, żeby się urodziło.
A ja się tak martwiłam jego reakcji... Oczywiście był w szoku i padło parę trudnych zdań, ale koniec końców mnie wspiera...
To oczywiście nie znaczy, że teraz będziemy już żyć długo i szczęśliwie. Ja teraz zresztą potrzebuję takiej kwarantanny.
I muszę sobie popłakać...
I wiadomo, wciąż jeszcze mam fizyczne dolegliwości...które oczywiście są niczym w porównaniu z tym, co się stało z moją duszą.
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez smerfetka0 » 15 cze 2010, o 22:57

dzieki ewka i wybacz kotku kompletnie przeoczylam tego posta.

ciesze sie ze chociaz o tyle ci latwiej, ze ci nie przysparza problemow.

mysle ze ta kwarantanna ci potrzebna, czas dla siebie, dla przeplakania tego neiszczescia i pogodzenia sie z taka koleja rzeczy. pewnie i tak do konca nie moge sobie wyobrazic co przezywasz bo nie mam dzieci i nigdy nie stracilam ale i tak sie lacze w bolu.

wiem tylko ze na pewno nadejdzie sloneczko w koncu.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 16 cze 2010, o 08:45

Mały biały kotek napisał(a):I muszę sobie popłakać...

Czasami trzeba. I najczęściej pomaga. I czas.
:cmok:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez zizi » 16 cze 2010, o 09:40

:pocieszacz:

kotku......smutne przeżycie :cry: .....bardzo.....

....dobrze,że teraz nie jesteś sama.....masz jakieś wsparcie...
Avatar użytkownika
zizi
 
Posty: 1189
Dołączył(a): 23 wrz 2007, o 16:37
Lokalizacja: z ... Polski

Postprzez Mały biały kotek » 16 cze 2010, o 11:49

Eh i gdybym wcześniej wiedziała, że on stanie na wysokości zadania... nie bałabym się tak.
On zresztą nie mówi o płodzie, zarodku - tak jak lekarze, lecz NASZE DZIECKO. To dla mnie ważne.
A zdrugiej strony... nie ma co gdybać... Stało się.
Myślę o wizytach u psychologa.
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez marie89 » 16 cze 2010, o 13:21

tak mi przykro Kotku..

Przytulam mocno..
marie89
 

Postprzez Monia0107 » 16 cze 2010, o 20:23

:( :( :( bardzo Ci współczuję, pewnie biłabym się z myślami tak jak Ty zwlekałabym z wyjawieniem ze mamy dziecko ..........za dużo stresu, za duzo zmartwień, strachu........przykro aż trudno pisać.... a post z karetką... miałam podobnie w 10 tyg. Gdyby nie to że zadzwoniłam po pomoc a nie jechałam na własną rękę (nie wiem dlaczego niektóre z was piszą że to roztkliwianie się nad sobą - kurcze w końcu maja obowiązek przyjechać ) dziecka nie byłoby. Jeszcze dostałam opieprz na izbie przyjęc że podniosłam się z łóżka a w tle usłyszałam że jak się ruszy to bedziemy mieli prokuraturę na głowie. Tak .. o kobietę w ciąży i jej stan się bali jak chol... po porodzie to co innego - matka to krowa do karmienia, ma sie nie pieścić, wstawać,prawie biegać.
wszystkiego co najepsze i spokojne Wam życzę .......... teraz i w przyszłości
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez Filemon » 17 cze 2010, o 14:43

wybacz, jeśli dotknie Cię to co napiszę, ale może też na coś Ci się przyda...

otóż zastanawiam się, dlaczego od pewnego czasu nie budzisz mojego zaufania - nawet teraz, kiedy wyjaśniłaś wątpliwości, które powstały tu w paru osobach...

nie jest moją intencją Cię krytykować, czy sprawiać Ci przykrość -
po prostu się nad tym zastanawiam - i być może jest to wyłącznie mój problem, dlatego nie będę tego wątku tutaj rozwijać w kolejnych postach...

może tylko powiem, że wcale nie sprawiasz na mnie wrażenia "małego kotka", który kojarzy mi się ze słabą i bezbronną istotą... jak już pisałem, odbieram Cię jako silną, choć kobiecą osobowość - nie wiem, może ograniczasz tutaj w dużym stopniu odkrywanie swojej autentycznej słabości i głębszych przeżyć, w okolicznościach jakie stały się Twoim udziałem... w każdym razie we mnie to co piszesz budzi również jakieś wątpliwości i to w dalszym ciągu...

ALE ponieważ nie jestem wróżką a zdaję sobie sprawę, że może to być tylko kwestia mojego osobistego odbioru i moich własnych problemów, dlatego ta moja wypowiedź będzie raczej jednorazowa...

i jeszcze jedno - zwróciłem uwagę na to, że sama mnie zagadnęłaś, zachęcając mnie do odzewu w Twoich wątkach - zrobiłem to lecz bez żadnej Twojej reakcji ani odniesienia się do mnie i tego co napisałem, choćby poprzez krótkie pozdrowienie czy jedno sympatyczne zdanie lub zdanie refleksji - to nie jest moja małostkowość - to po prostu wydaje mi się dziwne i rzutuje to na mój odbiór osoby, która przestawia się tutaj jako "Mały biały kotek"...

pozdrawiam i życzę Ci, by wszelki prawdziwy ból, którego autentycznie doświadczasz okazał się możliwą do przejścia i nie nazbyt ciężką drogą ku lepszemu samopoczuciu i życiu...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez sikorkaa » 17 cze 2010, o 19:17

kotku, a mozesz powiedziec w jakich okolicznosciach poinformowalas ojca dziecka o poronieniu? i czy postanowiliscie cos odnosnie Waszej przyszlosci?
sikorkaa
 

Postprzez mahika » 17 cze 2010, o 19:42

śledztwo trwa... :?
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 277 gości