przez Filemon » 17 cze 2010, o 14:43
wybacz, jeśli dotknie Cię to co napiszę, ale może też na coś Ci się przyda...
otóż zastanawiam się, dlaczego od pewnego czasu nie budzisz mojego zaufania - nawet teraz, kiedy wyjaśniłaś wątpliwości, które powstały tu w paru osobach...
nie jest moją intencją Cię krytykować, czy sprawiać Ci przykrość -
po prostu się nad tym zastanawiam - i być może jest to wyłącznie mój problem, dlatego nie będę tego wątku tutaj rozwijać w kolejnych postach...
może tylko powiem, że wcale nie sprawiasz na mnie wrażenia "małego kotka", który kojarzy mi się ze słabą i bezbronną istotą... jak już pisałem, odbieram Cię jako silną, choć kobiecą osobowość - nie wiem, może ograniczasz tutaj w dużym stopniu odkrywanie swojej autentycznej słabości i głębszych przeżyć, w okolicznościach jakie stały się Twoim udziałem... w każdym razie we mnie to co piszesz budzi również jakieś wątpliwości i to w dalszym ciągu...
ALE ponieważ nie jestem wróżką a zdaję sobie sprawę, że może to być tylko kwestia mojego osobistego odbioru i moich własnych problemów, dlatego ta moja wypowiedź będzie raczej jednorazowa...
i jeszcze jedno - zwróciłem uwagę na to, że sama mnie zagadnęłaś, zachęcając mnie do odzewu w Twoich wątkach - zrobiłem to lecz bez żadnej Twojej reakcji ani odniesienia się do mnie i tego co napisałem, choćby poprzez krótkie pozdrowienie czy jedno sympatyczne zdanie lub zdanie refleksji - to nie jest moja małostkowość - to po prostu wydaje mi się dziwne i rzutuje to na mój odbiór osoby, która przestawia się tutaj jako "Mały biały kotek"...
pozdrawiam i życzę Ci, by wszelki prawdziwy ból, którego autentycznie doświadczasz okazał się możliwą do przejścia i nie nazbyt ciężką drogą ku lepszemu samopoczuciu i życiu...