Jestem w ciąży - z tym nowym...

Problemy z partnerami.

Postprzez woman » 14 cze 2010, o 19:34

mahika napisał(a):jak łatwo idzie ci osądzanie innych. jestem pełna podziwu :)

Nadinterpretujesz, nikogo nie osądzam, ba, jestem od tego bardzo daleka.
Patrzę, widzę i wyciągam wnioski.
Nie obrażam, nie mówię ty jesteś be a ty cacy.
Stwierdzenie, że ktoś kręci czy mija się z prawdą nie jest osądzaniem.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 14 cze 2010, o 19:38

Hm, zamartwianie się ? Nie wiem jak u innych - u mnie to po prostu ciekawość, co się u danej osoby dzieje
(bo skoro jej na oczy nie widziałam, a na forum z rzadka debatujemy...)
I akuratnie wesołość tudzież OffTopy w różnych wątkach różnych ludzi mnie nie zaskakują. Powiedziałabym nawet, że są częste.
Bardziej mnie razi domniemywanie, iż ktoś tu kręci...



Pozdrawiam,
P.S.
Ostatnio edytowano 14 cze 2010, o 19:41 przez PodniebnaSpacerowiczka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez mahika » 14 cze 2010, o 19:40

:buziaki:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez woman » 14 cze 2010, o 19:55

PodniebnaSpacerowiczka napisał(a):Hm, zamartwianie się ? Nie wiem jak u innych - u mnie to po prostu ciekawość, co się u danej osoby dzieje
(bo skoro jej na oczy nie widziałam, a na forum z rzadka debatujemy...)

P.S.

Trafiłaś w sedno.
Nie chciałam tego pisać, choć tak dokładnie myślę i wesołośc która tu zapanowała jest dobitnym tego przykładem.
Ciekawość pod maską troski.

To ja już wolę szczerość, pozwolisz że będę uparta.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez PodniebnaSpacerowiczka » 14 cze 2010, o 20:18

Jakby nie było - to ja sprowokowałam tę wesołość, nie inni ! Fakt, że ktokolwiek jej chwilowo uległ nie musi oznaczać, że "dialoguje" z kotkiem wył. pod maską troski [zresztą ciekawość nie jawi mi się w tym miejscu jako coś negatywnego].
Znajdziemy tutaj i mniej i bardziej zżytych z autorką, którzy od zaczęcia tematu wnikliwie się o nią troszczą. W to nie wątpię.
Avatar użytkownika
PodniebnaSpacerowiczka
 
Posty: 2415
Dołączył(a): 22 maja 2007, o 21:03
Lokalizacja: Wszędzie mnie pełno ;-).

Postprzez administrator_Paweł » 14 cze 2010, o 23:05

czasem idealne rozwiązania nie istnieją, także w kwestiach administracyjnych

więc z własnej bezradności poproszę tylko WSZYSTKICH zaangażowanych w wątek by w czasie przerwy na oddech poczytać raz jeszcze nasz regulamin http://www.psychotekst.pl/phpBB2/regulamin.php a zwłaszcza punkty 1 i 2

pozdrawiam
Avatar użytkownika
administrator_Paweł
Administrator
 
Posty: 805
Dołączył(a): 29 kwi 2007, o 18:06
Lokalizacja: Wrocław

Postprzez ewka » 15 cze 2010, o 07:47

:oklaski:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 15 cze 2010, o 11:53

mahika napisał(a):---------- 09:41 14.06.2010 ----------

tak własnie się składa że jakieś 2 lata temu moja koleżanka dostała krwotoku rano i napisała do mnie na gg że zamówiła własnie taksówkę i sama pojechała do szpitala i ja tam szybko pojechałam też bo nie było wiecej nikogo kto mógłby być przy niej... zaś inna dostała krwotok i poszła pieszo bo była w mieście.
Nie każdy reaguje paniką i rozkładaniem się gdzie bądź.

szafirku, widziałas kiedyś taki krwotok? potem czujesz się lepiej tzn trochę boli...
tylko budzisz sie zalana krwią. potem już nie leci, a przynajmniej nie tak mocno. Jakbyś miała okres. Karetka nie wiem czy w ogóle by przyjechała nawet jakby Kotek opisał swój ból i szum w uszach

---------- 09:49 ----------

ba. i najważniejsze. mało kto myśli i postępuje racjonalnie w obliczu takiego zdarzenia.


Mahika DZIĘKUJĘ CI, że jesteś :-) Stanęłaś za mną murem i rozumiałaś...
Kobieta, która jest sama w domu dzwoni po taksówkę, szykuje książeczkę zdrowia, pakuje sobie podpaskę w majtki, wyłącza komputer i jedzie do szpitala. Na co niby miałam czekać? Szybciej dojechałam sama taksówkę, niż gdybym wezwała karetkę...
Cieszę się, że zdążyłam dojechać do szpitala (informując taksówkarza, co się dzieje), bo już na oddziale zemdlałam. A co gdybym zemdlała czekając na karetkę????
Kobieta w ciąży ma też intuicję.
Dziecko nie żyło juz od dwóch tygodni... Pośpiech, pisanie lub nie pisanie na forum nic by tu nie zmieniło...

A niektórzy... mam wrażenie, że się cieszą, że mi nie wyszło... Że musiałąm swoje wycierpieć. Współczuję ludziom tak niskich uczuć...

---------- 11:26 ----------

mahika napisał(a):---------- 09:41 14.06.2010 ----------

tak własnie się składa że jakieś 2 lata temu moja koleżanka dostała krwotoku rano i napisała do mnie na gg że zamówiła własnie taksówkę i sama pojechała do szpitala i ja tam szybko pojechałam też bo nie było wiecej nikogo kto mógłby być przy niej... zaś inna dostała krwotok i poszła pieszo bo była w mieście.
Nie każdy reaguje paniką i rozkładaniem się gdzie bądź.

szafirku, widziałas kiedyś taki krwotok? potem czujesz się lepiej tzn trochę boli...
tylko budzisz sie zalana krwią. potem już nie leci, a przynajmniej nie tak mocno. Jakbyś miała okres. Karetka nie wiem czy w ogóle by przyjechała nawet jakby Kotek opisał swój ból i szum w uszach

---------- 09:49 ----------

ba. i najważniejsze. mało kto myśli i postępuje racjonalnie w obliczu takiego zdarzenia.


Mahika DZIĘKUJĘ CI, że jesteś :-) Stanęłaś za mną murem i rozumiałaś...
Kobieta, która jest sama w domu dzwoni po taksówkę, szykuje książeczkę zdrowia, pakuje sobie podpaskę w majtki, wyłącza komputer i jedzie do szpitala. Na co niby miałam czekać? Szybciej dojechałam sama taksówkę, niż gdybym wezwała karetkę...
Kobieta w ciąży ma też intuicję.
Dziecko nie żyło juz od dwóch tygodni... Pośpiech, pisanie lub nie pisanie na forum nic by tu nie zmieniło...

A niektórzy... mam wrażenie, że się cieszą, że mi nie wyszło... Że musiałąm swoje wycierpieć. Współczuję ludziom tak niskich uczuć...

---------- 11:30 ----------

Sarah_li napisał(a):po za tym, Kotek nie zwierzyla sie na temat swojej ciazy nikomu, ani rodzicom, ani przyszlemu tatcie... napisala tylko nam o tym wszystkim, wiec komu miala sie pozalic o krawieniu i bolu....
wziawszy pod uwage cala technologie dzisiejszych czasow wejscie na neta jest rownoznaczne ze sprawdzeniem godziny... mogla to pisac siedzac w taksowce lub lezac w szpitalu ;p


Racja, forum było jedynym miejscem, gdzie mogłam się wyżalić, wyrzucić z siebie strach, płacz i rozgoryczenie, jak na ramię dobrej przyjaciółki.
Dziękuję Ci Sarah_li

---------- 11:39 ----------

woman napisał(a):Mahiko, nie rozumiem czemu tak się emocjonujesz.
Szafirowa ma prawo do własnego zdania, tak samo jak Ty do swojego.

Swoją drogą mnie też tu brzydko pachnie.


Nie każda kobieta jest taka sama... Ja jestem nauczona radzić sobie w życiu sama, umiem opanować nerwy w krytycznych sytuacjach...
Nie mogłam sobie pozwolić na leżęnie. Musiałam działać! Sama!
Szafirowa A za tekst... wiedziałam, że skończy się utratą dziecka jest mi baaaaaardzo przykro. No cóż, nie każdy mi tu dobrze życzył, a mówi się, żeby nie wspominać o ciąży do 2-go trymestru... żeby tej nieżyczliwości uniknąć. No i starciłam dziecko... Cieszysz się, że tak "trafnie" oceniłaś sytuację?

---------- 11:53 ----------

woman napisał(a):
PodniebnaSpacerowiczka napisał(a):Hm, zamartwianie się ? Nie wiem jak u innych - u mnie to po prostu ciekawość, co się u danej osoby dzieje
(bo skoro jej na oczy nie widziałam, a na forum z rzadka debatujemy...)

P.S.

Trafiłaś w sedno.
Nie chciałam tego pisać, choć tak dokładnie myślę i wesołośc która tu zapanowała jest dobitnym tego przykładem.
Ciekawość pod maską troski.

To ja już wolę szczerość, pozwolisz że będę uparta.


Coś w tym pewnie i jest.
Cóż, forum zaczęłam czytać dopiero dziś... i właściwie dobrze. Do tej pory byłam w szpitalu.
Nie muszę chyba pisać, że czuję się zdruzgotana.
Na szczęście w tym wszystkim znalazłam wsparcie... mamy... i ojca dziecka
Czy po tym wszystkim będziemy razem? Prawdopodobnie tak...
Ostatnio edytowano 15 cze 2010, o 12:03 przez Mały biały kotek, łącznie edytowano 2 razy
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez sikorkaa » 15 cze 2010, o 11:53

Mały biały kotek napisał(a):No i starciłam dziecko...

:pocieszacz: kotku tak mi przykro :( wierze. ze jest Ci teraz ciezko :(
sikorkaa
 

Postprzez ewka » 15 cze 2010, o 12:00

:cmok: Trzymaj się Kotku :kotek:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez woman » 15 cze 2010, o 12:03

Szczerze. Jest mi przykro, że tak się stało.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Sarah_li » 15 cze 2010, o 12:48

:smutny: slowa tego nie wyraza :serce2:
zycze ci duzo sily i optymizmu
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez Jaga82 » 15 cze 2010, o 13:10

Bałam się, że tak się może skończyć gdy pisałaś o bólach Kotku...
Rozumiem, co czujesz i strasznie mi przykro z powodu tego, co się stało. :kotek:
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Justa » 15 cze 2010, o 17:36

Bardzo mi przykro, Kotku... :? :kwiatek2:
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez mahika » 15 cze 2010, o 18:05

Kolejny etap za Tobą Kotku, teraz zaczął się nowy. Trzymaj się mocno...
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 26 gości

cron