mahika napisał(a):---------- 09:41 14.06.2010 ----------
tak własnie się składa że jakieś 2 lata temu moja koleżanka dostała krwotoku rano i napisała do mnie na gg że zamówiła własnie taksówkę i sama pojechała do szpitala i ja tam szybko pojechałam też bo nie było wiecej nikogo kto mógłby być przy niej... zaś inna dostała krwotok i poszła pieszo bo była w mieście.
Nie każdy reaguje paniką i rozkładaniem się gdzie bądź.
szafirku, widziałas kiedyś taki krwotok? potem czujesz się lepiej tzn trochę boli...
tylko budzisz sie zalana krwią. potem już nie leci, a przynajmniej nie tak mocno. Jakbyś miała okres. Karetka nie wiem czy w ogóle by przyjechała nawet jakby Kotek opisał swój ból i szum w uszach
---------- 09:49 ----------
ba. i najważniejsze. mało kto myśli i postępuje racjonalnie w obliczu takiego zdarzenia.
Mahika DZIĘKUJĘ CI, że jesteś
Stanęłaś za mną murem i rozumiałaś...
Kobieta, która jest sama w domu dzwoni po taksówkę, szykuje książeczkę zdrowia, pakuje sobie podpaskę w majtki, wyłącza komputer i jedzie do szpitala. Na co niby miałam czekać? Szybciej dojechałam sama taksówkę, niż gdybym wezwała karetkę...
Cieszę się, że zdążyłam dojechać do szpitala (informując taksówkarza, co się dzieje), bo już na oddziale zemdlałam. A co gdybym zemdlała czekając na karetkę????
Kobieta w ciąży ma też intuicję.
Dziecko nie żyło juz od dwóch tygodni... Pośpiech, pisanie lub nie pisanie na forum nic by tu nie zmieniło...
A niektórzy... mam wrażenie, że się cieszą, że mi nie wyszło... Że musiałąm swoje wycierpieć. Współczuję ludziom tak niskich uczuć...
---------- 11:26 ----------mahika napisał(a):---------- 09:41 14.06.2010 ----------
tak własnie się składa że jakieś 2 lata temu moja koleżanka dostała krwotoku rano i napisała do mnie na gg że zamówiła własnie taksówkę i sama pojechała do szpitala i ja tam szybko pojechałam też bo nie było wiecej nikogo kto mógłby być przy niej... zaś inna dostała krwotok i poszła pieszo bo była w mieście.
Nie każdy reaguje paniką i rozkładaniem się gdzie bądź.
szafirku, widziałas kiedyś taki krwotok? potem czujesz się lepiej tzn trochę boli...
tylko budzisz sie zalana krwią. potem już nie leci, a przynajmniej nie tak mocno. Jakbyś miała okres. Karetka nie wiem czy w ogóle by przyjechała nawet jakby Kotek opisał swój ból i szum w uszach
---------- 09:49 ----------
ba. i najważniejsze. mało kto myśli i postępuje racjonalnie w obliczu takiego zdarzenia.
Mahika DZIĘKUJĘ CI, że jesteś
Stanęłaś za mną murem i rozumiałaś...
Kobieta, która jest sama w domu dzwoni po taksówkę, szykuje książeczkę zdrowia, pakuje sobie podpaskę w majtki, wyłącza komputer i jedzie do szpitala. Na co niby miałam czekać? Szybciej dojechałam sama taksówkę, niż gdybym wezwała karetkę...
Kobieta w ciąży ma też intuicję.
Dziecko nie żyło juz od dwóch tygodni... Pośpiech, pisanie lub nie pisanie na forum nic by tu nie zmieniło...
A niektórzy... mam wrażenie, że się cieszą, że mi nie wyszło... Że musiałąm swoje wycierpieć. Współczuję ludziom tak niskich uczuć...
---------- 11:30 ----------Sarah_li napisał(a):po za tym, Kotek nie zwierzyla sie na temat swojej ciazy nikomu, ani rodzicom, ani przyszlemu tatcie... napisala tylko nam o tym wszystkim, wiec komu miala sie pozalic o krawieniu i bolu....
wziawszy pod uwage cala technologie dzisiejszych czasow wejscie na neta jest rownoznaczne ze sprawdzeniem godziny... mogla to pisac siedzac w taksowce lub lezac w szpitalu ;p
Racja, forum było jedynym miejscem, gdzie mogłam się wyżalić, wyrzucić z siebie strach, płacz i rozgoryczenie, jak na ramię dobrej przyjaciółki.
Dziękuję Ci Sarah_li
---------- 11:39 ----------woman napisał(a):Mahiko, nie rozumiem czemu tak się emocjonujesz.
Szafirowa ma prawo do własnego zdania, tak samo jak Ty do swojego.
Swoją drogą mnie też tu brzydko pachnie.
Nie każda kobieta jest taka sama... Ja jestem nauczona radzić sobie w życiu sama, umiem opanować nerwy w krytycznych sytuacjach...
Nie mogłam sobie pozwolić na leżęnie. Musiałam działać! Sama!
Szafirowa
A za tekst... wiedziałam, że skończy się utratą dziecka jest mi baaaaaardzo przykro. No cóż, nie każdy mi tu dobrze życzył, a mówi się, żeby nie wspominać o ciąży do 2-go trymestru... żeby tej nieżyczliwości uniknąć. No i starciłam dziecko... Cieszysz się, że tak "trafnie" oceniłaś sytuację?
---------- 11:53 ----------woman napisał(a):PodniebnaSpacerowiczka napisał(a):Hm, zamartwianie się ? Nie wiem jak u innych - u mnie to po prostu ciekawość, co się u danej osoby dzieje
(bo skoro jej na oczy nie widziałam, a na forum z rzadka debatujemy...)
P.S.
Trafiłaś w sedno.
Nie chciałam tego pisać, choć tak dokładnie myślę i wesołośc która tu zapanowała jest dobitnym tego przykładem.
Ciekawość pod maską troski.
To ja już wolę szczerość, pozwolisz że będę uparta.
Coś w tym pewnie i jest.
Cóż, forum zaczęłam czytać dopiero dziś... i właściwie dobrze. Do tej pory byłam w szpitalu.
Nie muszę chyba pisać, że czuję się zdruzgotana.
Na szczęście w tym wszystkim znalazłam wsparcie... mamy... i ojca dziecka
Czy po tym wszystkim będziemy razem? Prawdopodobnie tak...