Tak sobie przeczytałam i pomyślałam, że napiszę co mi się pomyślało.
Generalnie jak czytałam o tej oziębłości malowaniu paznokci podczas itp., to ja miałam taki okres, kiedy miałam trochę zmartwień na głowie i po prostu nie potrafiłam sobie odpowiedzieć czy chce seksu w tej chwili czy nie... Jest mi super z chłopakiem, ale nie zawsze jest ochota. Tak sobie pomyślałam Salome, że tak jak kiedyś czytałam twoje wątki o problemach w kontaktach z mężem i teraz to, że czujesz się nie doceniana... Kochana obserwując siebie (a robię to ostatnio często, wychodzi na dobre, polecam

), że każde, ale to każde zmartwienie, przykrość, żal, niedowartościowanie, które czujesz, czy jakiekolwiek inne przykre emocje przekładają się na jakość tego, co jest w łóżku...
Za każdym razem jak omówilismy jakąś sprzeczkę czy wątpliwość, na drugi dzień, albo jeszcze tego samego wieczoru nie wychodziłabym z łóżka

.
I jeszcze jedno, myślę, że ważne.
Z poprzednim facetem, przy którym miewałam podobne odczucia względem siebie jakie Ty opisałaś kilka stron wcześniej, nie miałam nawet orgazmu łechtaczkowego podczas stosunku a tutaj nagle prawie za każdym razem (zależnie jaki mam nastrój, jak bardzo jestem wyluzowana). Chciałabym przezyć pochwowy, ale nie wiem jak go rozpoznać, albo chociaż wyczuć drogę jak do niego doprowadzić...
Do tego przeciez pisałaś, że się spinasz, bo nie chcesz, żeby jego wysiłki poszły na marne... To dodatkowy stres, napięcie...
Ja zgadzam się, że dobry seks zalezy od stanu naszej psychiki i emocji...
Mam z obecnym chłopakiem wspaniały kontakt i to bardzo rozluźnia, wiem, że mogę powiedziec mu o wszystkim i on mnie rozluźnia, jest kochany, wyrozumiały.
Kiedyś powiedział, że nie zauważył bym doszła, to ja na to, że nie doszłam, bo dziś coś mnie blokuje... wiem, że mogę mu to powiedzieć...
Myślę, że to bardzo ważne...