chuj w bombki strzelil nie ma choinki

Problemy z partnerami.

Postprzez Bianka » 3 cze 2010, o 17:55

Ja z tego powodu bardzo rzadko pisałam na forum o problemach z mężem, bo wiem, że od razu by mi napisano "zostaw go" a ja tego nie potrafiłam zrobić...rozumiem Zagubionej potrzebę wygadania się, zrzucenia tych emocji, u nas nie wszystko było tylko biało-czarne..
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez smerfetka0 » 3 cze 2010, o 19:32

dziekuje za kciuki i za rady.

filemonie to nie tak ze najpierw po nim jezdze a potem go bronie. bylam tak wsciekla ze potrafilabym wszystko stad ten tytul watku - wybabczcie bo na spokojnie mi za niego wstyd.

tylko wygadalam sie. napisalam jak bylo i ulzylam sobie. a pozniej slyszalam tylko jaki adam zly i zostaw go to chcialam przedstawic tez to ze ma dobra strone, i nie mialam zamiaru go jakos specjalnie bronic. w pierwszej chwili odebralam to tak ze adam byl tu skreslony juz bo tym wybryku, byl nic nieznaczacym czlowiekiem, a jak by nie bylo nie chcialam do niego dopuscic i byc moze to tak odebrales. ale nie widze niekonsekwencji w tym akurat.


stwierdzil ze ma problem z alkoholem, od niego to wyszlo. ze wie ze to nie zarty, ze skoro nie pil sam z siebie tyle czasu to teraz tez moze, ze nie chce mnie stracic nie chce stracic swietnej pracy nie chce spieprzyc sobie zycia a 15 lat nie ma zeby zaczynac znowu od poczatku. ja w sumie mowilam malo. bardziej sluchalam. i co zrobic? ciesze sie ze rozumeisz mnie bianko.

nie chce tylko zebyscie mi wspolczuli zmarnmowanego zycia. on nie jest alkoholikiem jeszcze, ma problem ale alkoholizm to za duzo powiedziane. wiec latwiej sie problemu pozbyc tak mi sie wydaje. musze czekac co pokaze czas chyba i liczyc chyba na wstrzas przy nastepnym razie ze tak juz bedzie i ze sie zmarnuje. narazie musze dac jemu i sobie szanse bo sobie nie wybacze.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Księżycowa » 3 cze 2010, o 19:43

Zagubiona wydaje mi się, że masz zdrowy dystans... To dobrze, ale bądź czujna, żeby tej krawędzi nie przekroczyć, bo wtedy on ma Cię w garści... A wiesz, że ta granica jest cienka...
Zgadzam się z Bianką, musisz być przy nim twarda kobieta, jeżeli chcesz z nim zostać...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Bianka » 3 cze 2010, o 19:50

Co zrobić? powiedzieć że gadanie po ścianie nie robi na Tobie wrażenia, musi Ci w to uwierzyć, powiedz że chcesz widzieć podjęte realne kroki czyli np idzie na terapie...no i pomyśl co jeśli jednak nic nie zrobi, a raczej zrobi kolejną awanturę? co wtedy? żadne nakarmiłam, wysłuchałam, utuliłam nie może wchodzić w grę...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez smerfetka0 » 3 cze 2010, o 20:28

bianko a powiedz mi w takim razie na swoim przykladzie. jan ie bardzo w tym twoim temacie akurat. jak bylo z twoim mezem? wiem ze teraz macie dzidziusia wiec wszystko jest inaczej ale chodzi mi o jego picie, zmienilo sie cos? zawzial sie i nie pil? jak czesto pil?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Filemon » 3 cze 2010, o 20:42

kasiorek43 napisał(a):Zagubiona wydaje mi się, że masz zdrowy dystans...


A ja mam wrażenie dokładnie odwrotne...

No ale skoro zagubiona masz takie odczucie, że "musisz jeszcze dać szanse" bo inaczej nie wybaczyłabyś sobie, to chyba wygląda na to, że tak być musi i będzie...

Z tego co o nim piszesz, to mnie wydaje się niemal pewne, że to człowiek uzależniony od alkoholu.

Znam osobę, która całe życie przeżyła z alkoholikiem aż do jego śmierci i dziś jeszcze po wielu latach twierdzi, że człowiek ten alkoholikiem nie był, tylko po prostu lubił wypić... :?

Tak to bywa ze sposobem patrzenia kogoś, kto bardzo chce być przy drugiej osobie, niemal za wszelką cenę i nawet po latach nie chciałby potem przyznać, że jednak cena ta była za wysoka a dokonany wybór w sumie błędny...
Avatar użytkownika
Filemon
 
Posty: 3820
Dołączył(a): 2 gru 2007, o 20:47
Lokalizacja: Matka Ziemia :)

Postprzez Księżycowa » 3 cze 2010, o 20:53

Filemonie zagubiona pisze, że chce dać szansę. Ja osobiście uważam, że ktoś, kto robi takie sceny pod wpływem jest alkoholikiem i ma poważne problemy ze sobą... Ale mówimy o zagubionej. Mam nadzieję, że po tej szansie, jeśli zostanie zmarnowana Zagubiona przejrzy na oczy i podziękuję Panu. Mówiłam, że granica jest cienka, ponieważ wiem, że nawet nie zauwazy jak będzie chciała go ,,wybawić i uratować" a on pewnie ma być jej wdzięczny...

Sugerowałam się szansą, o której ona pisała i mam nadzieje, że nie bedzie ich więcej niż jedna.

Pamiętasz Zagubiona jak pisałaś ze mną, gdy czekałam na telefon od K, bo obiecał, że się odezwie?
Ja widzę siebie w Twoich wypowiedziach, nadzieję, że Tobie uda się go zmienić a on bedzie Ci wdzięczny.
Jednak to są sporadyczne przypadki, kiedy to się sprawdza...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez smerfetka0 » 3 cze 2010, o 21:05

wybaczcie ale niestety za nim sie z nim zwiazalam (nie to ze zdanie na ten temat zmienilo mi sie pod jego wplywem) znalam wiele osob, ktore nie upijaly sie od tak i nie mialy nic wspolnego z alkoholizmem, byla imprezka wszyscy pili wszyscy sie podpili czesc upila, a te wybrane osoby na pozor spokojnie, wlasnie po upiciu dostawaly malpiego rozumu i taki agresor ze masakra. podkreslam ze nie alkoholicy, pili rzadziej niz ja ! po prostu chyba czasem kazdemu sie zdarzy ze sie upije, a oni dostawali wtedy agresora. tak na nich to dzialalo i znaczy ze od razu alkoholicy ? nie powiedzialabym ze adam jest alkoholikiem bo jaksie upije to demoluje wszystko. adam nie ejst alkoholikiem. adam zaczynal miec problem z alkoholem, czy jak ja pijac piwo zapale sobie papierosa ras na ruski rok to znaczy ze juz jestem palaczka? raczej nie. ma problem i TERAZ wlasnie jest duza szansa ze sobie poradzi. kilka lat temu mial duzo wiekszy problem gdzie dochodzily inne uzywki CODZIENNIE, potrafil sam z siebie przestac jak zrozumial do czego to doprowadzi. i nie pil prawie rok. da sie? da. widocznie za malo minelo czasu zeby mogl okazyjnie wypic jedno piwko. jezeli w ogole to bedzie mozliwe.

i nie, nie bronie go, po prostu sie z wami nie zgadzam ze on juz jest alkoholikiem a ja jestem wspoluzalezniona i ze schemat jeden ten sam.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez cvbnm » 3 cze 2010, o 21:09

a co on sam mysli o sobie po tej demolce?

zamierza cos z tymzrobic?
cvbnm
 

Postprzez smerfetka0 » 3 cze 2010, o 21:17

tak jak napisalam, powiedzial ze mu wstyd i zachowal sie jak dupek. powiedzial ze wie ze ma problem z alkoholem ze przestanie pic tak jak kiedys bo nie chce stracic mnie i stracic pracy. pokoj naprawil, przynajmniej czesciowo, naprzeprzaszal i nadziekowal ze sprzatnelam (nie myslcie ze zrobilam to za niego ona nasteonego dnia pracowal caly dzien od rana a ja niestety mialam wolne wiec chcialam odpoczywac w porzadku, w innym wypadku bym sie za to nie wziela).

minal nie caly tydzien ale widze ze jest troszke bardziej cierpliwy niz po poprzednich razach. dostrzegam roznice, tak jak by dopiero teraz wiedzial a nie tylko mowil ze to ja faktycznie mam powody do zlosci a on powinien starac sie zalagodzic moj zal i nie podskakiwac.

nie wiem jak bedzie dalej. ciezko powiedziec bo to tylko kilka dni. nie chce nic prorokowac, ale z pewnoscia nie przekreslam tego tutaj i wolalabym zeby nie byl rozpatrywany problem 'czy powinna zagubiona to skonczyc czy nie'. mimo wszystko wdzieczna jestem za kazdy wpis.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez cvbnm » 3 cze 2010, o 21:25

ja nie znam sie na alkoholu itd.
ale przeczytalam tu na psychotekscie sporo i mam wrazenie ze pewne zwiazki z mezcyznami pijacymi polegaja na wspolnym zmaganiu sie z tym, jak z alergia np.
nie ma tak ze sie to kiedys skonczy.
jest zawsze ten sam problem , tylko objawy sie zmieniaja.
mozna je badz ograniczyc badz tez je cierpiec.

tyle ja z tego rozumiem.

trzymaj sie
cvbnm
 

Postprzez Bianka » 3 cze 2010, o 21:27

Zagubiona mój mąż nie miał problemu akurat z piciem, tylko z agresją...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez smerfetka0 » 3 cze 2010, o 21:28

a to przepraszam nie zrozumialam chyba do konca tamtego twojego wpisu.
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez melody » 3 cze 2010, o 21:57

:(

Ze smutkiem przeczytałam wiele tutejszych wpisów... Ja sama jestem wobec nadużywania alkoholu bardzo kategoryczna i dość bezwzględna, wobec przemocy również.

Gdzieś przeczytałam kiedyś takie zdanie, że dwa ptaki ze zwichniętymi skrzydłami nie wzlecą razem, każde z nich musi wpierw osobo poskładać swoje skrzydła na nowo, w przeciwnym razie - można by dopowiedzieć - życie stanie się nieznośną udręką.
W moim świecie to wygląda tak, że to nie ja miałabym dawać partnerowi szansę, lecz to on musiałby dać ją samemu sobie i niekoniecznie pod moimi skrzydłami...

mel.
melody
 

Postprzez Bianka » 3 cze 2010, o 22:09

Zagubiona to niewazne czy to alkohol czy agresja, mechanizm ten sam i postępowanie to samo, dlatego napisałam tu...

Mel jednak zdarza się tak jak u mnie, że nie ma udręki i tragedii...
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 140 gości