Bianeczka, płacz do woli to normalne. Ja też tak miałam i to pomimo tego, że najpierw był Mąż, potem Mama, a na koniec na tydzień teściowa. Miałam depresję, baby blues, w dodatku miałam problemy z karmieniem, poza tym byłam najmłodszą i pierwszą matką w towarzystwie, więc wszyscy mieli swoje życie i swoje sprawy, a ja miałam Młodego, kupki, zupki, pieluszki etc. Szlag mnie trafiał i mężowi dawałam tak popalić, że teraz oboje twierdzimy, że fakt, że nie rozwiedliśmy się wtedy zakrawa na cud
Ja bałam się o Młodego dopóki nie skończył roku. Potem było mi lepiej, ale powiem Ci, że strach o dziecko będzie Ci towarzyszył całe życie, tylko na każdym etapie będzie trochę inny i o co innego. Z tym się żyje i przyzwyczaja się do tego. Na razie daj sobie prawo do zmęczenia, niewyspania, dbania o siebie, strachu o dziecko, złości etc. Oczywiście, jeżeli to będzie długo trwało to potrzebna jest pomoc, ale na krótką metę to wszystko jest absolutnie normalne i zrozumiałe. Trzymaj się Kochana