sama niewiem co robić

Problemy z partnerami.

sama niewiem co robić

Postprzez domi » 1 cze 2010, o 19:12

Witam wszystkich.Jusz jakiś czas temu tu pisałam.Dziś znów niemam z kim pogadac doradzić się.Moje życie z partnerem sprowadza sie do tego że on zarabia pieniądze i wolny czas np.niedziele spedza przy gołebiazh lub na rybach lub śpi a ja wciąz bezrobotna uwiązana w domu z czwurką dzieci.Mam wrazenie jagbym była samotnie wychowującą matką.Nawet jeśli pozwole sobie gdzies wyjśc np.do koleżanki to po powrocie czekaja dzieci aż zrobie im kolacje i położe spac i burdel w domu.Owspulnym spedzaniu czasu też niemam co mażyc ponieważ on wogóle sie w to nieangazuje.W zasadzie przez cały rok to gura dwa razy razem z dziećmi wszyscy gdzies pojedziemy.Hmy bardzo dużo prawda.Nanic sie nie zdaja moje tłumaczenia prośby płacze.On siedzi nad naszym stawem i łowi ryby a ja przygladam sie na niego przez okno i maze...moze na jakis gest jakieś zangazowanie.Rozumiem ze duzo pracuje i chce odpoczac ale on tez powinien zrozumiec że czasami i psa z łancucha trzeba spuścic.Kocham go ale niemam już sił.On pracuje ja zajmuje sie domem i dziecmi to normalne i zrozumiałe ale mi tez nalezy sie szacunek za to co robie a nie wysłuchiwac upokożen że "i tak namnie nikt niepoleci"i takie tam jego zdaniem żarty.Ostatnio mnie wkużył pokłuciliśmy sie niby zartem powiedział ze niewyobraza sobie abym z nim dziś spała w jednym łużku wiec tym razem pokazałam mu ze ja tez mam swoja godność i spędziliśmy ta noc odzielnie spałam u córek w pokoju.Iteraz zastanawiam sie co dalej....czy nadal spac u dziewczyn az tak długo aż zrozumie że żle robi czy przyjść i z nim spać ale się nieodzywac do niego.Prosze was o jakas rade pomoc.Zycie jest beznadziejne
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez cvbnm » 1 cze 2010, o 20:17

smutne jest twoje zycie.
watpie ze z tym mezczyzna czeka cie radosc. musisz wiec radosci szukac sama, wyjsc z domu, szukac pracy, .. mieszkasz na wsi, nie ma pewnie przedszkola, nie wiem jak sie na wsi zyje, moze pomysl o powrocie do miasta, do pracy, ?
tak jak zyjesz teraz, to po prostu zycie bez radosci, bezczynne, puste.

aby zmienic zycie pzrestan liczyc na innych, zacznij myslec co mozesz osiagnac sama. a nie wyglada to zbyt rozowo, takze czeka cie sporo wysilku i pracy, aby to zmienic.

nie ludz sie dluzej ze pokocha cie ten mezczyzna, zacznij zyc prawda.

zobacz, jak beznadziejnie zyjesz, i nic nie robisz dla siebie.

pomysl jak bedzie w przyszlosci to wygladalo, jak juz dzieci wyjda z domu i zostaniesz stara, sama z tym mrukiem ... zajetym rybami i golebiami.
ty nie masz nawet tych ryb.

a czy spac z nim? ja bym nie spala.
cvbnm
 

sama niewiem co robic

Postprzez domi » 1 cze 2010, o 20:52

Witaj wiesz najgorsze jest to w tym że ja to wszystko wiem co mi napisałas ale...jakoś mi ciezko co kolwiek podjąc a co tu mówic zrobic.Niewiem niepotrafie zrozumieć sama siebie czemu tak kurczowo sie go trzymam.Pocieszam sie tym ze mogłam przeciesz trafic gożej na jakiegoś alkocholika,babiaza,damskiego-boksera.Ale z drugiej strony to jak my zyjemy niejest całkiem normalne.On jest raczej z natury spokojny niejest typem awanturnika do tego ciezko pracuje przy budowlance i w domu wszelakie remonty też sam robi wiec niemusze wynajmowac fachowca a to tez duzo.Ale z drugiej strony czy tylko to liczy sie w zwiazku dwojga ludzi.Czworo dzieci i nic przynich nierobi od czasu do czasu przypilnuje pułtorej godziny na dwozu i to wszystko a takie zeczy jak mycie karmienie przewijanie i inne zeczy na mnie spoczywaja a on w tym czasie zajmuje sie tymi gołebiami lub rybami bac poprostu lezy i oglada telewizor.Dzieci sa tak przyzwyczajone ze ja jestem od wszystkiego z wszystkim domnie przychodza nawet spokojnie niemoge się załatwić lub wykapać.Najgorsze jest to z nawet ciepłych miłych słów nieusłysze przewaznie samą krytyke i przykre żarty np.że jestem starym pruchnem-on tłumaczy że to są żarty a ja przesadzam.Wiem ze niepracuje i niedlatego bo niechce ale czy to sprawia ze niemam prawa do odrobiny przyjemnosci czy do oczekiwań wobec partnera i szacunku....czy on to kiedykolwiek zrozumie...i juz mija tak 7 lat
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez cvbnm » 1 cze 2010, o 21:29

domi, twoja sytuacja z mojej perspektywy, jest po prostu nieszczesliwa. jestes samotna w zwiazku, calkowicie zalezna od mezczyzny, ktory cie nie kocha, masz male dzieci, i zadnych perspektyw

to ze cie nie bije i ze jest spokojnym nudziarzem ulatwia ci tkwienie w bezczynnosci, bo nie masz zadnej motywacji do zmian.

wszelkie swoje wysilki kierujesz ku temu mezczyznie.

jakby kiedys odszedl, to jak bys zyla?

dbanie o relacje i pielegnacja zwiazku jest wazna. ale rownie wazna jest tez samorealizacja,.... ludzie maja jakies aspiracje, jakies marzenia, jakies pasje, jakies swoje indywidualne zycie. zatracilas sie chyba w tym proznym blaganiu o uczucie.
ja nie umiem doradzic ci co mozesz zrobic aby zblizyc sie do faceta ...

ja nie widze tu opisu zwiazku, tylko jakies nieporozumienie, ze wy oboje nie wiecie po co razem jestescie, ale tez zle dzieci skrzywdzic.
tu nie widze na czym budowac bliskosc.

dlatego pomysl o sobie, co mozesz robic sama dla sioebie, nie liczac na niego. zajmij sie soba. swoimi sprawami. jak on idzie na ryby, ty bedziesz miec swoj swiat. a nie tylko smetne patrzenie w okno.
cvbnm
 

sama niewiem co robic

Postprzez domi » 1 cze 2010, o 21:46

tak wiem ale jaki swój swiat kiedy dzieci ciagle placza sie pod nogami kto sie nimi zajmie kiedy on zajmuje sie sam soba i gdybym ja miała jakies hobby to co z nimi a tak mogłoby byc fajnie wszyscy razem nawycieczce rowerowej czy w niedziele zamiast obiadu zjeśc coś na miescie.Nigdy niemiałam normalnego domu.Jak byłam mała powtarzałam sobie ze moje dzieci bedą miały inny dom i co.....Niemam perspektyw zadnych staram sie o prace hmy...w jednym zakładzie powiedziano mi ze nienadaje się do tej pracy bo mam zaduzo małych dzieci.Poczułam sie zdyskryminowana.Wiem że powinnam wziasć sie w garsć pomyślec o sobie i o dzieciach ale ogarnia mnie taka nicość taki bessens wszystkiego.Zreszta niezbyt dobrze czuje sie w tłumie nabawiłam sie przynim strasznej niskiej samooceny.Czuje sie jagbym była nikim taka szmatą.Nic niema sensu
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez cvbnm » 1 cze 2010, o 21:58

mogłoby byc fajnie wszyscy razem nawycieczce rowerowej czy w niedziele zamiast obiadu zjeśc coś na miescie.

realizuj to sama z dziecmi. mozesz sama z nimi wyjsc na wycieczke, albo do miasta. zrobic cos i dla nich, i dla siebie, uwierzyc w siebie, ze mozesz takie rzeczy zorganizowac. a moze i on sie wlaczy kiedys, jak poczuje ze sie fajnie bawicie.

nie rozumiem czemu to ma zalezec wszystko od faceta, co to on pozwolenie ma ci wydac zebys ty na wycieczke z dziecmi rowerowa pojechala?
przeciez ty i dzieci to juz jest rodzina.

i to spora....
cvbnm
 

sama niewiem co robić

Postprzez domi » 1 cze 2010, o 22:09

Nie niemusze miec na to pozwolenie jeżdze z dziećmi sama bo gdybym ja ich nigdzie niezabrała to siedziałyby całe dziecinstwo w domu.Kiedy gdzies jade z nimi to i tak czuje taki żal...No tak spora rodzina ale nie w komplecie.
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez cvbnm » 1 cze 2010, o 22:14

Kiedy gdzies jade z nimi to i tak czuje taki żal

tak to smutne, ale cudow nie ma
zamiast marzyc o niemozliwym, sprobuj patrzec bardziej realnie....
co tak na prawde mozesz w zyciu osiagnac...
brak ci milosci faceta, a na to nie ma lekarstwa, i zadne rady na psychotekscie tego nie zmienia.
cvbnm
 

sama niewiem co robic

Postprzez domi » 1 cze 2010, o 22:20

tak masz racje żadne rady tego niezmienia dopóki sama niewezme się w garśćAle miło jest sie wygadac i usłyszec ze ktoś myśli tak samo.Dzieki za wsparcie troche lżej mi sie zrobiło
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Postprzez cvbnm » 1 cze 2010, o 22:32

:)

sprobuj uwierzyc w siebie, ze cos w zyciu jeszcze osiagniesz... :)
cvbnm
 

Postprzez ewka » 2 cze 2010, o 06:48

cvbnm napisał(a):dlatego pomysl o sobie, co mozesz robic sama dla sioebie, nie liczac na niego. zajmij sie soba. swoimi sprawami. jak on idzie na ryby, ty bedziesz miec swoj swiat. a nie tylko smetne patrzenie w okno.

Też tak sądzę. A w ogóle, to podoba mi się u Ciebie to skierowanie na siebie.

Domi, dzieci są małe i raczej jesteś w tej chwili "uziemiona"... ale dzieci rosną. Ja na dzisiaj postawiłabym sobie cel taki, aby jak najszybciej nauczyć je samodzielności, bo to da Ci jakąś wolność, którą możesz wykorzystać wg swojego uznania, planów, marzeń. Ja wiem, że kiedy życie kręci 24h/dobę wokół tych wszystkich przyziemnych (ale jak ważnych!) spraw, to trudno "odfrunąć" choćby mentalnie... ale to (wg mnie) jedyna droga. W jaki sposób wpłynie to na postrzeganie Ciebie przez męża (i czy w ogóle wpłynie), to raczej trudno wyczuć... ale sama dla siebie będziesz miała szacunek i jego głupkowate uwagi nie będą takie bolesne.


domi napisał(a):Iteraz zastanawiam sie co dalej....czy nadal spac u dziewczyn az tak długo aż zrozumie że żle robi czy przyjść i z nim spać ale się nieodzywac do niego.

Spać u dziewczynek. Masz prawo wyrażać swoją niezgodę.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez woman » 2 cze 2010, o 08:10

Dziewczyny dobrze Ci radzą. Możesz "zainwestowac w siebie". Małymi kroczkami zacząć się usamodzielniać, przygotowywac na moment, kiedy dzieci podrosną i będzie można pójść do pracy.
Wycieczki rowerowe, wyjścia z domu może wspólnie z jakąś koleżanką i jej dziećmi, żebys nie czuła się samotna.
Nauka języka, z internetem to teraz nic trudnego, a będzie jak znalazl przy szukaniu pracy.
Dbanie o siebie w tym małe próżności jak maseczka z ogórka, czy małe spa w wannie :wink:
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

sama niewiem co robić

Postprzez domi » 2 cze 2010, o 11:09

Dzień dobry Wszystkim.No cóz noc mineła mamy nowy dzień i do złudzenia przypomina wczorajszy....hmy. Dziękuje wam dziewczyny JESTEŚCIE WSPANIAŁE. Prubowałm z nim wczoraj na wieczur porozmawiac sama niewiem poco.....ale te rozmowy jak zawsze sprowadzają się do tego że ja mówie on słucha (chyba słucha)i to wszystko bo niema żadnego djalogu z jego strony.Taka głucha cisza zero reakcji.Zapare dni jak zwykle będzie sie przymilał mi nerwy opadną smutek,żal i nadzieja pozostaną.Choć niemam zabardzo sił aby wieżyć w to że cos się zmieni.On uwaza ze gdybym to "ja sie zmieniła to miałabym jak w raju"....On oczekuje że bedzie miał tak jak do tej pory tylko abym zawsze bez wzgledu na wszystko usmiechała sie była zadowolona i dla niego miła tak to sobie wyobrazam,że o to mu chodzi.Bo kiedy kolwiek powiem co mnie wkuża czego sobie niezycze bac czego oczekuje i czego mi brak to zawsze ale to zawsze sa z tego powodu kłutnie i ciche dni których ja niecierpie.Ostatnio w niedziele wkurzyłam się ze poszedł na ryby zamiast z nam pobyć tym bardziej że juz tydzień temu planowałam gdzieś jakiś wypad cała rodziną noi oczywiście nic z tego niewyszło.Wiec tym razem juz nieumiałam opanować swoich nerw i zalu i nagadałam mu co nieco.Wponiedziałek po pracy zjadł przyniesiony pod nos obiad i spieszył sie do gołebi potem zówazyłam ze jedzie do sklepu i opcykałam że popija sobie piwo z jego ojczymem którego wprost on sam nienawidzi a ja jak ta wierna suka ze szczenietami.....Gdy przyszedł do domu nasłuchał sie odemnie i nakazałam mu uszykowac dziewczynom kompiel i przypilnować wszystkiego tak jak od tylu lat ja to robie powiedział z usmieszkiem na twarzy "niema sprawy".I po chwili zawołał go jego wuja i poszli w trzech na sasiednie pole nad staw i oczywiście ja i tak musiałam zrobić wszystko sama .Zresztą nawet gdyby nieposzedł z nimi to i tak palcem by nic nawt niekiwnoł bo przerabiałam to tyle razy że znam napamięć jego i jego odpowiedzi i wogule wszystko....
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Re: sama niewiem co robić

Postprzez ewka » 2 cze 2010, o 18:18

domi napisał(a):Prubowałm z nim wczoraj na wieczur porozmawiac sama niewiem poco.....

Po co - no wiadomo: chciałaś, aby coś się zmieniło.

Moim zdaniem rozmowy "działają" wtedy, kiedy druga osoba na tę rozmowę się otwiera i widać, że chce. Kiedy podczas niej coś się ustala i to zaczyna autentycznie obowiązywać... bez przypominania i szturchania. Wtedy jestem jak najbardziej ZA.

Tylko nie każdy "osobnik" jest na tyle "normalny"... piszę w cudzysłowie, bo najczęściej (lub często) facet pomyśli: no dobra, posłucham, niech już się wygada i uspokoi, bo w domu nie jest normalnie i nie chce ze mną spać;) Nie jestem facetem, ale z takiego właśnie traktowania wynika jakby ciąg dalszy... mianowicie za kilka dni jest to samo, co było.

Dlatego śmiem twierdzić, że nie zawsze ta sławna metoda rozwiązywania konfliktów poprzez rozmowę jest akurat najskuteczniejsza dla wszystkich. Ja sądzę, że nie jest i bardziej obstawiam działanie.


domi napisał(a):On uwaza ze gdybym to "ja sie zmieniła to miałabym jak w raju"....

Nie wiem, jakiego rodzaju zmiany ma na myśli Twój mąż... jednak jest też tak, że kiedy my się zmieniamy (dla siebie, nie dla niego) - on może zmienić się również i to się jakby "samo robi".
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

sama niewiem co robić

Postprzez domi » 2 cze 2010, o 20:24

Hej Ewka.Tak terz to słyszałam że najczęsciej tak jest.Nieda się nikogo zmienić na siłę ale samego siebie a to z kolei wpływa na zmianę tego drugiego osobnika.Imyśle że to prawda.Ale kiedy tak ciężko zmienić siebie samego i swoje przyzwyczajenia.Myśle że jestem zbyt leniwa.Niewiem jak się zmotywować do działania co robić jak się zachowywać.Co być zimna,obojętna?Niewiem....Udawać że nic mnie on nieobchodzi.Niewiem...A zresztą poprzez wysłuchiwanie jego przykrych dlamnie żartów odnośnie mojej osoby mam strasznie zrytą psychike czuję się jakbym miała te piędziesiąt pare lat i do niczego się nienadawała taka beznadziejna i stego powodu jestem zazdrosna nawet myśle choro zazdrosna.....Kidy wiem że on jest gdzieś gdzie jest jakaś dziewczyna a ja jej niewidziałam jak wygląda to niekomfortowo się czuje.Bo skoro "ja jestem beznadziejna "to żeczą jasną że podobają mu się inne.Pare lat tem gdy czekałam na niego prawie goła w łużku przyszedł otkrył kołdre i smiejac się powiedział że jestem beznadziejna...Pamietam to jagby to było wczoraj i boli tak samo.....
domi
 
Posty: 26
Dołączył(a): 18 lut 2010, o 14:53

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: mwozofuak i 91 gości