---------- 21:27 25.09.2007 ----------
Kur... Jak nie bede w stanie to niestety tak to bede musiala potraktowac...jako czesne....to wtedy bedzie mnie kosztowac tyle co prawie rok mojej bylej szkoly
Bo skoro ciagnie od nowej...nie radzi sobie finansowo, to chocby chcial, to by mi nie oddal Nigdy sobie nie radzil - za duzo nalogow... Jakie to zalosne, ehhhh, jak mozna sie dac wciagnac w takie gowno i to za pierwsza miloscia...a raczej "miloscia"........................
Zrodelko sie skonczylo - odmawialo pomocy, to znalazl sobie nowe, no i do tego oboje maja zapedy do kasyn....ehhhhh...Jestem ciekawa jaki jeszcze z tego smrod wyjdzie....
---------- 01:32 27.09.2007 ----------
Tak sie zastanowilam....Agik, pomoglas mi w zmianie mojego myslenia...Ta cholerna kasa sie nie liczy - chodzi mi o jego resztki honoru...By bylo, ze nie zostalam wykorzystana na kase, przez moje dobre serce i dobre intencje...
Dzis bylam na lunch'u z kolezanka - pisalam o niej wczesniej - "nasza" wspolna znajoma - ona mi naprawde musi dobrze zyczyc. Tak mi sie wydaje...W sumie nie wiem dlaczego - bo nasze stosunki tak sie poprawily dopiero po rozstaniu z nim...Moze sie myle - moze za bardzo jej zaufalam...
Ona tak naprawde otwiera mi oczy na wszystko - moze nieswiadomie...
Powiedziala mi, ze jak pojechal do Polski, po 3 latach to chcial sie spotkac ze swoja byla - to on szukal kontaktu - a nie ona - jak to on mi mowil - kolejne oszustwo!! Byli ze soba 7 lat - on chcial przez nia popelnic samobojstwo... Z tego co on mi mowil, to nikt go juz nie zrani, tylko on bedzie ranil...Ja oddalam cale swoje serce, by przekonac go, ze jestem za nim - nie pomagalo...Teraz z nowa jada na wakacje do Polski...
Wiem, ze nadal jara - przerwal na 2 tygodnie...
Uzmyslowilam sobie - w sumie juz dawno - ze bylam z nim dlatego, bo dawal mi takie "bezpieczenstwo" jak moja rodzina dawniej...Te same jazdy, nerwy, stresy....Czulam sie jak ryba w wodzie....
Ale z drugiej strony jednak boli, ze uklada sobie zycie z inna - dlaczego ja nie moglam dac mu tego szczescia...
Ogolnie jest mi o wiele lepiej i dziekuje Bogu za ta lekcje, bo moze to zmieni moje zycie na lepsze po tych wszystkich jazdach jakie mialam w dziecinstwie - w moim domu tematem tabu byla moja zmarla mama i cala ta zasrana przeszlosc...
Znow waracam do domu...Wiele sie zmienilo..Ale jestem dorosla - zawsze moge zmienic tory...
Tak sie boje, ze poraz kolejny przyciagne tego typu czlowieka jak on...Mam nadzieje, ze nie....
Probuje rozwiazac to w mojej glowie najpierw, by zapewnic sobie lepsza przyszlosc - nie nie mysle o tym ciagle -poprostu nie chce popelnic tego samego bledu...Chce byc szczesliwa i spelniona...Chce poznac co to milosc. A moze mi to nie jest dane...
(w sumie chcialam napisac wiecej - ale mi wylecialo)
Taki moj rozbior psychologiczny...Co we mnie gleboko siedzi - i dzis mi sie przypomnialo.....................Wyciagnelam dzis moje glebokie uczucia i wampiry przeszlosci na wierzch - ktore bardzo bola - i ktore wyciagam bardzo rzadko...Ale czasem chyba trzeba...