Jak wyjść z kompleksów po toksycznym związku?

Problemy z partnerami.

Jak wyjść z kompleksów po toksycznym związku?

Postprzez Inward spiral » 25 maja 2010, o 20:37

Obawiam się, że ten temat będzie kolejnym z serii. Niemniej jednak opiszę swoją historię, głównie po to, żeby się wygadać.

Byłam w długim związku, początkowo wszystko "wydawało się", że jest świetnie. Ale od początku praktycznie kłóciliśmy się. Pan miał w zwyczaju obrażać się na kilka dni, podczas których głupiałam (była to najgorsza kara, nienawidzę cichych dni. Sądzę, że budują one między ludźmi niepotrzebny mur). Praktycznie zawsze to ja wyciągałam rękę do zgody. I tak to wszystko trwało. Godziłam się na niedomówienia ("przecież nie możesz mnie kontrolować"), godziłam się na wszystko, co chciał. A i tak było zawsze za mało. Z biegiem czasu zaczęło mu przeszkadzać, że nie lubię imprez, a wolę spokojnie spędzić wieczór we dwójkę rozmawiając. Z biegiem czasu koledzy zaczęli być ważniejsi ode mnie. Nie potrafiłam powiedzieć, gdzie tak naprawdę jest, kiedy nie było go ze mną. Przestał mieć praktycznie dla mnie czas. Potrafił zrobić mi kłótnię zupełnie bez powodu, ciągle podejrzewał o zdradę. Najważniejszy był on. Moje plany można było zmienić, jego nie.
W pewnym momencie przedobrzył i powiedziałam koniec. Oczywiście obraził się na kilka dni. Płakałam, nie mogłam sobie znaleźć miejsca, ale powiedziałam sobie, że tym razem nie ustąpię. Bałam się, że kolejne pogodzenie oznaczałoby już całkowite traktowanie mnie poniżej krytyki, a tym byłam już zwyczajnie zmęczona.
Wtedy przestałam poznawać tę osobę, z którą byłam tyle czasu. Zaczął pić. Dzwonił do mnie, pisał na gg, za każdym razem "chwaląc się", jak to świetnie się beze mnie bawi.Jednocześnie kilka razy jeszcze się zjawił u mnie, mimo że nie byliśmy już razem, dalej chciał mnie dotykać.
Doszło do mnie, że kochałam swoje wyobrażenie i to jeszcze "za bardzo". Nauczyłam się rozpoznawać szantaż emocjami i na chłodno myśleć, że on po prostu chce mnie zdenerwować, bo wtedy ma nade mną władzę.
Pojawił się w moim życiu inny mężczyzna. Nie ukrywam, zaimponował mi wieloma cechami, których nie widziałam u swojego byłego.
Wszystko jest dobrze, póki tamten się nie pojawia.
Kiedy myślę na spokojnie, wiem, że związek z taką osobą to zniszczenie siebie.
Ale kiedy on do mnie mówi, wytrąca mnie z równowagi i jestem w stanie mówić takie brednie, że sama siebie nie poznaję, jak się uspokoję. Nadal się go boję, więc kiedy pyta o nowego, zaprzeczam jakiemukolwiek istnieniu.
Później jest mi z tym źle, bo na razie wydaje się, że ten nowy chłopak zasługuje na szacunek. Ale chyba to coś ze mną jest nie tak, widać muszę być upadlana, żeby uważać, iż ktoś mnie kocha.
Dzisiaj były zadzwonił i opowiadał mi z jakimi kobietami się zaczął spotykać. I to mniej więcej w czasie kiedy wymagał, żebym oddawała mu się. Po prostu nie wiem, co się ze mną stało, czułam się fatalnie, jak zwykła szmata. Obawiam się, że jego to bawiło, bo później zaczął nadmieniać znowu o miłości i że chce powrotu.
Jak nie ponoszą mnie emocje wiem, że nie można mu wierzyć, że każde słowo może być zmyśleniem. Wiem, że pije i to ostro a z takimi typami lepiej się nie zadawać.
Wiem, że nie jestem sama, jest przy mnie ktoś, kto nie uważa zwykłej rozmowy o tym, co się robiło w ciągu dnia za inwigilację.
A mimo to kiedy poniosą mnie uczucia, muszę się mocno pilnować, żeby nie rzucić wszystkiego.
Chcę z nim zerwać kontakt, chcę być w porządku wobec tego nowego chłopaka. Co najlepsze wiem, że nie kocham już tamtego. Ja się go tylko boję.

To co w takim razie sprawia, że nadal ma nade mną władzę? Jak z tym sobie poradzić?
Inward spiral
 
Posty: 5
Dołączył(a): 25 maja 2010, o 20:10

Postprzez Księżycowa » 25 maja 2010, o 23:48

Witaj!

Dobrze określiłaś ,,kochałam za bardzo". Dokładnie. Więc na sam początek polecam Ci książkę ,,Kobiety, które kochają za bardzo". Wiem w jakim związku jesteś. Rozumiem dobrze jak się czujesz. I powiem Ci, że dzięki tej lekturze, a czyta się ją dobrze, zerwałam z toksycznym facetem.

Dlaczego to robi? To jest trudno powiedzieć. Taki ktoś, to po prostu psychol. On czerpie z tego satysfakcję, co nie znaczy, że nie cierpi. także cierpi, bop mam problemy ze sobą, ale jedno jest pewne: TY NIE MASZ OBOWIĄZKU GO Z TEGO WYCIĄGAĆ! Bardzo Cię proszę zapamiętaj to.
Godziłaś się na niedomówienia piszesz, a powiedz jak było na początku, na samym początku związku?

Dlaczego wydaje Ci się, że go kochasz? Dlatego, że uzaleznił Cię od siebie. Wydaje Ci się, że bez niego wszystko będzie gorsze, że sama sobie nie poradzisz. Poradzisz. On po to szarga Twoją samoocenę i tak Cię traktuje, żebyś go nie zostawiła, bo wie, że gdybyś się szanowała, to byś go olała i nawet nie odebrała tel. Tacy goście polują na słabsze osoby, bo wiedzą, że łatwo im pójdzie a nawet i twardą babkę są w stanie zmanipulować.

Jedno pamiętaj: To nie miłość, to UZALEŻNIENIE!
Polecam Ci książki ,,Toksyczne namiętności" i ,,Piotruś Pan". Wtedy lepiej zrozumiesz jego zachowanie i myślenie.

Powiedz ile masz lat jeśli można wiedzieć? Mieszkasz z rodzicami czy sama
?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Inward spiral » 26 maja 2010, o 00:14

Hmmm nastąpiło nieporozumienie. Obecną swoją relację oceniam bardzo dobrze, jest zbudowana na kompletnie innych zasadach, z (jak na razie oceniam, zobaczymy jak będzie dalej) człowiekiem o zupełnie innym światopoglądzie od mojego byłego.

Studiuję, nie mieszkam z rodzicami. Mam 21 lat.
Co do miłości- nie wydaje mi się, że go kocham. Ja wręcz nie mam wątpliwości, że już go NIE kocham. Ja się go tylko boję. Tak samo nie sądzę, że wszystko będzie gorsze. Bo jest zupełnie inaczej. A do radzenia sobie samemu byłam i tak przyzwyczajona, więc nawet tutaj nie udało mu się mnie złamać.

Początek związku... pamiętam że nie miałam do niego zaufania. Nie podobał mi się, drażniły mnie jego zagrywki w stylu taniego podrywu. Niestety popełniłam kilka błędów sama na tacy dając mu do zrozumienia, że takie zachowanie mi nie odpowiada. Wtedy on zaczął grać. Był czuły, troskliwy, opiekuńczy. Na pokaz. Jak się zorientował, że "złapałam się", zaczął pokazywać rogi. Ale ja już wtedy byłam ślepa, nie słuchałam własnego rozumu. Zawsze myślałam, że wszystko moja wina.
Wierzyłam naiwnie w zasadę "jeśli ja jestem w porządku, to implikuje to to samo u drugiej osoby".
Najlepsze, że w przeciwieństwie do większości toksycznych związków, o których czytałam, nie było wspaniałego początku. Może coś, co znalazłabym wspólnego, to ciągła walka. Bo ja się go podświadomie bałam, a on mnie chciał zmienić. Częściowo mu się to udało. Zarzuciłam zainteresowania, wstydziłam się nawet przyznać, jakie książki lubię lub czego słucham.
Teraz wie, że stracił nade mną kontrolę.
Inward spiral
 
Posty: 5
Dołączył(a): 25 maja 2010, o 20:10

Postprzez Księżycowa » 26 maja 2010, o 00:22

A powiedz jaki był Twój ojciec? Przepraszam jeśli nie powinnam pytać, ale co czułaś w domu rodzinnym?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Honest » 26 maja 2010, o 01:18

Inward spiral, jesteś bardzo dojrzała jak na 21 lat. Podobają mi się twoje wnioski względem tej sytuacji, bardzo odwaznie oceniasz sytuację, nie stroniąc od samokrytyki. Wierzę, że uświadomienie pewnych spraw pozwoli Ci stworzyć satysfakcjonująca relację z nowym partnerem.

Napisałaś, ze się go boisz. Czy on Ci zatem groził??? Szantażuje Cię??? A może zmień nr tel, bądx też nie odbieraj telefonów od niego, a gdyby zadzwonił z innego numeru - przerwij połączenie. Jesli zaś realnie boisz się o swoje życie, padłaś ofiarą przemocy psychicznej, fizycznej, możesz powiadomic policje.

Moja koleżanka na 1 roku studiów zerwała e swoim wieloletnim partnerem. Potem zaczeły się dziwne sytuacje, samochody pod domem, telefony. Bała się i to skloniło ją do pójścia na policje, z tego co wiem nie składała zawiadomienia o przestępstwie, po prostu powiadomiła dzielnicowego, który porozmawiał z nim jasno i klarownie. Pomogło, wystraszył się.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Inward spiral » 27 maja 2010, o 20:00

@kasiorek43

Dom był chyba normalny. Rodzice są po studiach, traktują się dobrze. Jeśli chodzi o ojca, nie miałam nigdy za dużego kontaktu; sporo nie było go w domu. Zajęty był pracą, wracał późno, zwykle jeśli ze mną rozmawiał, to głównie pytał o szkołę. Raczej nie interesował się mną.

@Honest
Nie było gróźb, ale mimo to "czuję" przed nim obawę. Z jednej strony nie chcę zmieniać numeru telefonu, bo to oznacza ucieczkę. Chciałabym jednak temu stawić czoła, bo inaczej co? Pojawią się problemy przy nowym i też ucieknę? Chyba to nie na tym polega.
Nie boję się o swoje życie, to raczej jakaś obawa przed kontaktem z osobą. Nie umiem tego lepiej wyjaśnić.
W każdym razie dziękuję za radę.
Inward spiral
 
Posty: 5
Dołączył(a): 25 maja 2010, o 20:10

Postprzez cvbnm » 27 maja 2010, o 20:32

taki facet moze byc porownany do drapieznego zwierzecia ktory poluje. jesli jestes krolikiem i poluje na ciebie rys, to nie przyjdzie ci (krolikowi) do glowy stawac twarza w twarz z rysiem.

ja jestem w relacji z kims takim, tak sadze. tez nie pamietam slodkich poczatkow, ale pamietam jak mi imponowalo ze obcuje z osoba magnetyczna, strach nie byl od poczatku... najpierw odczuwalam to jako rezerwe, respekt. uwolnilam sie od wielu mechanizmow zaleznosci wobec niego, jednak nie w starciu i stojac twarza w twarz z nim, ale z soba. szukac w sobie oparcia, szukac swojej sily, miec swoje mocne poglady na kazdy temat, nie byc podatnym na manipulacje, wyzbyc sie kompleksow i leko ktore on moze wykorzystac.
cvbnm
 

Postprzez Inward spiral » 27 maja 2010, o 21:08

Nie chcę się bać, to nierozsądne. Jeśli nie znajdę siły, żeby jemu powiedzieć w oczy wynoś się, to nikt za mnie tego nie zrobi. Nie ucieknę od tego. Królik wiecznie się boi rysia, nawet jak uda mu się uciec.
Nie chcę żyć w takim poczuciu.
Nie potrafię powiedzieć, co mnie w nim urzekło. Nie było respektu, nie mogę powiedzieć, żeby był magnetyzujący. Nie pamiętam, po prostu pewnego dnia zmiana myślenia. Jakaś tak jakby bezbolesna operacja na mózgu.
Obawiam się tego, co ostatnio czuję. Po tym, co się od niego dowiedziałam, czuję się jak narzędzie. Zdaję sobie powoli sprawę, że staje mi się obojętne, czy ktoś będzie mnie dotykać, czy nie. Po prostu tak, jakby to nie było moje ciało. To paskudne uczucie. Pamiętam, że już zaczęłam tak się czuć, jak ostatni raz mnie dotykał: jakby to nie było moje ciało, nie byłam ja. Jakbym zupełnie stała obok i przyglądała się temu jak w filmie.

A mimo to wiem, że to ja muszę to rozwiązać. Inaczej zawsze będzie to nade mną wisieć.
Inward spiral
 
Posty: 5
Dołączył(a): 25 maja 2010, o 20:10

Postprzez cvbnm » 28 maja 2010, o 13:14

[color=red][size=9]---------- 22:14 27.05.2010 ----------[/size][/color]

tak, rozwiaz wiec. ja proponuje to co sama przezylam, jako moje doswiadczenie: czuc sie pewnie, sama w sobie, poznac siebie, swoja moc. wtedy jestem gotowa stawac przed kimkolwiek. zmierzyc sie i zobaczyc w konfrontacji te sile.
zas wszlkie moje proby "zrozumienia go" czy "przechytrzenia" konczyly sie wejsciem w jego gre. koncentracja myslenia na SWOIM punkcie widzenia, nie dawanie mu szans na haczyki, na zaczepke, na pytanie, na kierowanie twoim tokiem myslenia, taka mialam taktyke.

a ty jaka masz taktyke?

[color=red][size=9]---------- 13:14 28.05.2010 ----------[/size][/color]

jeszcze kilka przemyslen moich:
po co on ma wiedziec ze masz faceta?
jak dochodzi do tego ze on cie dotyka?
dlaczego utrzymujesz z ex kontakt?
czy czujesz sie odpowiedzialna za ten BYLY zwiazek wjakis sposob?
czy masz w sobie potrzebe lojalnosci wobec ex? (jesli tak,dlaczego?)


wg mnie NIC nie musisz mowic ex.
nie ma powiedzy wami zadnych do obgadania i ustalenia rzeczy.
tylko ty w sobie nie poukladalas ex jako niebytu.
masz wewnetrzna potrzebe zakonczenia tamtego zwiazku bo nie czujesz sie wolna. ale pojsc do tego ex i mu mowic, chce byc wolna, jest wg mnie nieporozumieniem. wolnosc daj sobie sama, dzieki temu ze to TY uwolnisz sie od niego. a nie powiesz mu "uwolnij mnie", bo on tego nie zrobi. nie oczekuj nic od niego, ale od siebie.
nie musisz z nim nic ustalac co do odejscia. po prostu odejsc.
wg mnie maszw sobie szczatki poczucia ze jestes mu cos winna. (przeanalizuj to sama. a jesli mam racje, pomysl z czego to wynika, jak dziala) i to nie jest JEGO problem,ale twoj.

no to moje przemyslenia, silnie inspirowane moim wlasnym przezyciem. taka moze za bardzo diagnoza, no ale ..jak nie trafione, to trudno
cvbnm
 

Postprzez Salome » 28 maja 2010, o 15:37

Badz od niego jak najdalej, nie pozwól, zeby taka świnia niszczyła ci życie.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez Honest » 28 maja 2010, o 23:23

Inward, zmiana nr tel to nie ucieczka, to po prostu dbanie o własny komfort psychiczny. Takie jest moje zdanie. Rozumiem, że czujesz przed nim jakąs obawę, ale jesli nie wykazywał nigdy jakiś cech czy agresywnych zachowań to raczej nie powinien być groźny.
Avatar użytkownika
Honest
 
Posty: 8326
Dołączył(a): 25 sie 2007, o 22:03

Postprzez Inward spiral » 31 maja 2010, o 23:49

@Honest
Nie uderzył mnie nigdy, ale można powiedzieć, że atakował mnie psychicznie. Krzyk, nieodpowiednie słownictwo... czasem potrafią mocno dać w kość.

@cvbnm
Na razie nie mam taktyki. Po prostu jeśli dzwoni, mocno myślę o tym, żeby mu nie ufać, żeby patrzeć przez palce.
Nie chciałam, żeby początkowo wiedział, ale z drugiej strony później stwierdziłam, że może dzięki temu mnie zostawi w spokoju.
Jeśli przyjdzie po prostu w pewnym momencie staje przede mną, przytula mnie, a ja po prostu nie potrafię mu powiedzieć nie. Boję się, że jak się sprzeciwię, to on mi zrobi awanturę.
Nie wiem czemu utrzymuję z nim kontakt. Nie potrafię tego wytłumaczyć.
Może na swój sposób czuję jakąś odpowiedzialność, trudno mi tutaj to sobie uświadomić. Na pewno jest pewien element zżycia i przyzwyczajenia.
Lojalność? Raczej nie. Nie brałabym tego w ten sposób. Bardziej przyzwyczajenie.
Inward spiral
 
Posty: 5
Dołączył(a): 25 maja 2010, o 20:10

Postprzez ewka » 1 cze 2010, o 07:12

Inward spiral napisał(a):Nie wiem czemu utrzymuję z nim kontakt.

Zupełnie nie rozumiem tych kontaktów. Myślę, że na dzisiaj nie ma potrzeby pytać CZEMU... czy nie ważniejsze byłoby PO CO? Kompletnie nic nie wnosi do Twojego życia - a wręcz przeciwnie... wymiata wszystko, co próbujesz w sobie (i w nowym związku) odbudować. No i jest to trochę nieokej wobec nowego chłopaka.

Ja byłabym za całkowitym zerwaniem WSZELKICH kontaktów.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez cvbnm » 1 cze 2010, o 13:48

jak się sprzeciwię, to on mi zrobi awanturę.

no tak. odrzucasz go, urazisz jego ego, i zranisz

robisz to bo go nie kochasz i bo cie krzywdzi. tymczasem on nie wie nawet co czujesz, bo przytulasz go i sadzi ze wciaz masz do niego uczucia. to co sobie pomysli? ze kiedy nagle przestalas go kochac? czy wtedy jak go przytulalas jeszcze kochalas?

to sa jego uczucia i jego bol. musi to sam przezyc po swojemu - nie mozesz przeciez kontrolowac co on czuje
cvbnm
 


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 131 gości