wspaniała przyjaciółka ale w sypialni nudy

Problemy z partnerami.

Postprzez agik » 25 wrz 2007, o 12:28

Maio faktycznie zwrócił sie z problemem i rozumiem, ze ten problem ma.
I chyba nawet wiem czemu tak się dziewczyny oburzyły. Bo to chyba jest tak, ze kobiety chcą być kochane za całokształt a przede wszystkim za piękną duszę. Ja tam wolę myślec, że uwodze faceta wspaniałą bogata osobowościa, nieokiełznana fantazja- niz cyckami i tyłkiem.
Zastanawiam się maio, gdzie tam sie zatrzymał rozwój Waszego związku, ze po w sumie wielu latach jesteś taki jakiś...wypalony (?).

Problem jest mi nieobcy. I wiem, jak trudne może być takie namawianie do zadbania o siebie. Powiem Ci, że nawet bardzo delikatne sugestie, potrafią bardzo zaboleć. Choć nie tak bardzo jak świadomość, ze moge stracic partnera. Więc sobie myśle, ze chyba warto spróbowac.
Możesz namówić żonę na WSPÓLNA aktywność fizyczną, spróbować zadziałać SAMEMU LUB WSPÓLNIE coś w kuchni. Zaproponować jakąś pomoc w innych obowiązkach.
To troche wyglada tak, jakbyś chciał, zeby czas się zatrzymał w momencie, kiedy obydwoje byliście nastolatkami. Ale tak niestety nie jest. Możesz spróbowac "wyciągnąć" z niej ta nastolatkę. Nawet jeśli trudno Ci to poczuć, przecież możesz sprawic, zeby tak myślała...To naprawdę możesz.!!!
Może samo to zadziała i żonka bedzie chciała znowu być piękna i bardzo atrokcyjna dla Ciebie.
Nie tak samo jak kiedyś- to na pewno.

Znowu spotkały się tutaj dwie postawy- taka roszczeniowa, zbuntowana- "dlaczego ja mam sie zmieniać?! niech on sie zmieni!!!" i taka kompromisowa- "zmieniac się MUSI obydwoje partnerów".

Maio- co wybierasz? bedziesz stał przy swoim: "ona mi się nie podoba, niech sie zmieni, bo ja juz nie wytrzymam", czy przyjmiesz na siebie część tego zadania, zaproponujesz jakąś pomoc...
Z tego co napisałeś, to nie jest tak, że całkiem jej nie chcesz, tylko ten jeden aspekt szwankuje.
Jeśli ja dalej chcesz, a ona dalej chce Ciebie- to da się pogodzić te dwie rzeczy- bycie dla siebie nawzajem i przyjaciółmi i kochankami.

A powiedzcie mi dziewczyny- ile z nas biegnie do lustra, zeby zobaczyć, czy wszystko jest ok? słysząc, że partner jest już pod drzwiami.?
Gdzies w tym natłoku codziennych spraw, zmęczenia, stresu, wybierania wciąz priorytetów gubi sie chyba trochę tych spraw o mniejszym znaczeniu, niemniej jednak ważnych.
A zmiana na siłe faceta (nawet naszego) taki bunt przeciwko temu, że oni "tacy są", a mogliby być inni- jest nieskuteczna. Oni po prostu sa z Marsa, nawet łądnie, że czasem wstępuja na Wenus, ale wymagać od nich żeby zostali na stałe? A po co? żeby potem płakać- "gdzie Ci męzczyźni?"
Jak to gdzie? chciłyśmy przecież żeby stali się kobietami! przynajmniej po części.

Trochę mi chotycznie wyszło, pomysle jeszcze nad tym.

Pozdrawiam Cię Maio, do boju, chłopie bo warto!
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez caille » 25 wrz 2007, o 13:10

Ewka...zasmucily mnie Twoje wypowiedzi... :( .

Co z osobami, ktore nagle musza poruszac sie na wozku, ktore zachorowaly na luszczyce itp?

Powinno sie je zostawic a moze zdradzac? Bo to tak brzydko wyglada jak skora sie luszczy...

Moze powiecie ....tak ale ona przeciez moze schudnac...
gospodarka hormonalna kobiety po ciazy ulega zmianie i sobie glowe daje uciac, ze w niektorych przypadkach nie jest to takie hop siup.
Poza tym sa choroby, przy ktorych naprawde trudno schudnac. Zwlaszcza gdy sie ma na glowie 50 wazniejszych spraw.

Poza tym, czy ktos sie zastanowil czy zona maio tak naprawde chce schudnac? Moze dla niej jest to po prostu w tej chwili malo istotne i moze jest przeciazona obowiazkami.

Moim zdaniem prawdziwa milosc jest wtedy, gdy sie kocha mimo czegos...a nie dla czegos...

Podpisuje sie pod wypowiedziami GTi i Abssinth.
Avatar użytkownika
caille
 
Posty: 121
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:11

Postprzez Abssinth » 25 wrz 2007, o 13:30

Caille:)

Moim zdaniem prawdziwa milosc jest wtedy, gdy sie kocha mimo czegos...a nie dla czegos...


a co powiesz na taka odpowiedz - prawdziwa milosc jest wtedy, kiedy nawet sie nie zauwaza, ze moze istniec jakies 'mimo'? :)

pozdrawiam :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez ewka » 25 wrz 2007, o 13:42

caille napisał(a):Ewka...zasmucily mnie Twoje wypowiedzi... :( .

Wiem, nie brzmią dobrze... ale jest jeszcze samo życie. I jest obowiązek dbania o siebie - oczywiście nie dotyczy to rzeczy, na które nie mamy wpływu, ale to chyba oczywiste?

Dlaczego z taką łatwością napieramy, aby Maio pragnął kobiety, której pragnąć mu trudno... a z marszu bronimy kobietę, która się (być może) zaniedbała?

Dlaczego wymagamy od facetów mycia szklanek, prania i tego, co jest trochę wbrew ich naturze... a nie wymagamy od kobiety, aby starała się nią być?


Abssinth napisał(a):prawdziwa milosc jest wtedy, kiedy nawet sie nie zauwaza, ze moze istniec jakies 'mimo'? :)

Piękne zdanie. Czy ona jest wtedy ślepa? Nad tym "zauważa" to podyskutowałabym...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Czesio » 25 wrz 2007, o 14:01

A może powinienes się zastanowić, dlaczego ją kochałeś przed ślubem??? Czy tylko dla wyglądu?
Szczerze powiedziawszy, nie jest to prosta sprawa, bo jeśli się kobiecie coś powie, to ona zawsze róznie to interpretuje.
Dziewczyny jak konkretnie mamy powiedzieć Wam, że troszkę za dużo ostatnio jest tu i ówdzie?
Zaraz się obrażacie, dąsacie itp...
Maio pisze, bo już nie może sobie z tym problemem poradzic, do tej pory sobie jakoś radził, więc wzniosłe kochac pomimo wszystko jest ok, ale proza życia kopie po tyłku, jak zniwelowac ten ból? Nie można nie zwracać na niego uwagi, drogie Panie.

pozdrawiam
Avatar użytkownika
Czesio
 
Posty: 45
Dołączył(a): 21 sie 2007, o 16:56

Postprzez Abssinth » 25 wrz 2007, o 14:01

nie o slepa milosc mi chodzi...ale taka ultrabezwarunkowa, kiedy ktos (wiem, ze to stan idealny :P ) nam tak pasuje, ze kochamy w nim wszystko - slicznie to opisala w ktorejs ksiazce Joanna Chmielewska, kiedy chlopak widzi dziewczyne wypluwajaca chyba jakies osci czy pestki i rozmarzonym tonem mowi 'jak ona slicznie pluje...' :) . I, kurcze, taka milosc jest w nas i zalezy od nas, i jest mozliwa :).

Ale, z drugiej strony, straszliwemu zaniedbaniu jestem przeciwna. Jednakowoz straszliwe zaniedbanie nie polega dla mnie na tym, ze ktos zyskal pare kilo, tylko, ze np nie myje sie i chodzi po domu jak to widmo w dziurawej podomce sprzed dwudziestu lat, wionac nieprzyjemnym odorem i zarzucajac tlustym pekiem wlosia. Kobieta wiekszego rozmiaru potrafi byc piekna, jesli tylko umiejetnie o siebie zadba - mam taka przyjaciolke, ponad sto kilo i faceci leca jak muchy do miodu :)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez agik » 25 wrz 2007, o 14:08

Ej, dziewczyny....
Prawdziwa czy nie-prawdziwa, niech każdy sam sobie ocenia...
Mnie się wydaje, ze lepiej jak miłość jest "prawdziwa" (choc nie do konca wiem co to znaczy, hi)
My tu raczej chyba mowimy o prawdziwym związku. jak najbardziej prawdziwym, ze wszyskimi konsekwencjami. Z zaletami i wadami, z WZAJEMNYMI zależnościami, zobowiązaniami (np wobec dzieci).
pewnie, że lepiej jak są wiecznie gorące wulkany wzajemnego zauroczenia, fajerwerki w sypialni...itd. Ale oprócz tego są teżrelacje szacunku, wzajemnego wsparcia, zaufania, wspólne zadania- np wychowywanie dzieci.
W takim związku, nawet jak trochę wypala się gwałtowne ognie, to i tak warto pielęgnować malutkie choćby "ognisko domowe".
Nie ma co płakać, że jeśli piękna(ta bardzo gwałtowna) miłość odeszła, to już całkiem koniec. Zostaje jakaś "spokojna", za to pewna i bezpieczna.
Ta wielka miłośc nie każdemu się trafia, to nie znaczy, że trzeba wybierać samotność, rozejście się, lub wskakiwać w coraz to nowe związki.

Mnie wkurzył najpierw post maio, ale potem sobie pomyślałam- on tak ma i co mu zrobić? ;))). Zarzucać mu, ze jego pojęcie o byciu razem, tak bardzo nie pasuje do mojego? A właściwie, co mnie to obchodzi? To jego życie...
Zwrócił się z problemem, pewnie po to, żeby mu coś poradzić.
Potem pomyślalam sobie, ze tak naprawdę chyba mnie oburzyła taka bezwzględna szczerość wypowiedzi. Takie w sumie rozpaczliwie trafne ujęcie problemu.
On tak ma i juz. Nie wymienia żony na lepszy model, a sytuacja w której się znalazł jest dla niego trudna.
I chyba (niestety) to wcale nie znaczy, że jest prymitywny., albo nie umie NAPRAWDĘ kochać, bo jednak mimo uciązliwości sytuacji, w jakiej się znalazł, nie odszedł od żony i z tego, co zrozumiałam- chce dalej z nią być.
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez echo » 25 wrz 2007, o 15:16

kurczę, po prostu rzeczywistość Cię dopadła i nie chce puścić.
jestes juz duży i wiesz, ze życie nie jest bajką. To oczywistosci, ale warto o nich przypominać.
ale ale nie jest tak tragicznie jak myślisz, na pewno Ty sam mógłbyś coś poprawić, jesli jesteś na tyle mądry , że nie chcesz opuścić rodziny i zrobić skoku w bok ze wszelkimi tego konsekwencjami.
Myślę sobie, że na przykład mógłbys poprosić o pomoc kogoś z rodziny, żeby namówił ją do sportu lub rekreacji. Ostatnio modny jest taniec, duzo radochy i ładne, a przy tym się chudnie. Wtedy Ty zajmiesz się dzieciakami, bo dbanie o siebie powrót do formy wymaga nakładu i czasu i wysiłku i pieniędzy równiez.
Nie wiem ile żona ma nadwagi, ale pewnie ją też to trapi. Jesli jest to tragiczne jest też przecież kosmetyka estetyczna i jesli nic innego nie pomaga, a rodzina jest zagrozona - można zrobic i jakies odsysanie i korekty chirurgiczne. A czemu nie? chyba lepsze to niż rozwód. zreszta to ostateczność i może inne sposoby wystarczą. 30 pare lat to jeszcze nie późna starość, a ta tez nadejdzie równiez do Ciebie ,więc warto zacząć ją tolerować , nie robiąc z urody priorytetu.
Pytanie jest czy TY chcesz swojej żonie i matce swoich dzieci pomóc, czy tylko ją krytykować i odrzucać oraz narzekac na swój los, zgadzam się że średnio miły. Choc wcale nie najgorszy, są większe zmartwienia, a z tym możecie sobie jeszcze poradzić. Do dzieła !!
powodzenia
echo
 
Posty: 344
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 22:02

Postprzez ewka » 25 wrz 2007, o 15:52

Abssinth napisał(a):'jak ona slicznie pluje...' :)

Bo to tak jest... wszystko jest śliczniutkie - nawet dąsania (bo taki/a rozkoszna/y), marudzenia (ślicznie marudzi), scenki zazdrości (ależ kocha!) - ale kiedy się jest z tym codziennie, rok za rokiem, no to mogą zacząć wkurzać dąsania bez sensu i jakaś tam upierdliwość.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caille » 25 wrz 2007, o 17:36

---------- 17:30 25.09.2007 ----------

"Dlaczego z taką łatwością napieramy, aby Maio pragnął kobiety, której pragnąć mu trudno... a z marszu bronimy kobietę, która się (być może) zaniedbała?"

Ja wcale nie napieram Maio aby jej pragnal, Ewka. Moze sie zaniedbala Ewa a moze po prostu nie.


"Dlaczego wymagamy od facetów mycia szklanek, prania i tego, co jest trochę
wbrew ich naturze...

Ewka..czyzby meski szowinizm? A niedawno nam wyrzucalas damski...

a nie wymagamy od kobiety, aby starała się nią być?"

Czyli jestem kobieca tylko wtedy, gdy jestem szczupla albo gdy piore skarpetki? Wybacz Ewka ale ranisz tym samym wiele kobiecych kobiet.
Dla mnie nie jest symbolem kobiecosci pranie skarpetek i krecenie pupa.
Nie jest nim takze utrzymywanie wagi na okreslonym poziomie ani latanie co tydzien do kosmetyczki. Kobiecosc to jest to cos, co widac w oczach i w sposobie poruszania sie a taka moze byc nawet kobieta przy kosci.

A zadbanym i kobiecym mozna byc i bez prania skarpetek i bez przesadnego dbania o wage...

I oczywiscie wszystko zalezy od gustu.



a co powiesz na taka odpowiedz - prawdziwa milosc jest wtedy, kiedy nawet sie nie zauwaza, ze moze istniec jakies 'mimo'?

Hmm dla mnie to brzmi wlasnie jak slepa milosc...
mnie chodzilo o cos innego....
Avatar użytkownika
caille
 
Posty: 121
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:11

Postprzez agik » 25 wrz 2007, o 17:55

Caille! Oczywiście, że kobieta przy kości moze być kobieca ;)))
Nawet bardziej, powiedziałabym, hi

Tylko ze maio nie pragnie kobiecości...przynajmniej nic o tym nie pisze.
on chce laski w wyrku, laski z fajnym cyckiem i jedrnym tyłkiem. On chce chudej! taka go kręci i co mu zrobisz? I co on może na to poradzić?
I co Ewka temu winna?

Ja na przykład się cieszę, że mój facet nie wybiera chudych anorektyczek z wąskim wargami, smutnych i zabuczałych. Może po rpostu mam farta, a może troche go "wychowałam"...

Pozdrawiam serdecznie wszystkich

o matko! wlaśnie sobie pomyślałam, że jakieś szczupłej dziewczynie mogłam niechcący sprawić przykrośc...
To od razu mowię, że nie miałam takiego zamiaru...
agik
 
Posty: 4641
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 16:05

Postprzez ewka » 25 wrz 2007, o 18:02

caille napisał(a):Ja wcale nie napieram Maio aby jej pragnal, Ewka. Moze sie zaniedbala Ewa a moze po prostu nie.

Z tego, co Maio napisał wyszło mi, że tak.

caille napisał(a):"Dlaczego wymagamy od facetów mycia szklanek, prania i tego, co jest trochę
wbrew ich naturze...

Ewka..czyzby meski szowinizm? A niedawno nam wyrzucalas damski...

Staram się widzieć okiem Maio i możliwe, że zupełnie błędnie.

caille napisał(a):a nie wymagamy od kobiety, aby starała się nią być?"


Czyli jestem kobieca tylko wtedy, gdy jestem szczupla albo gdy piore skarpetki? Wybacz Ewka ale ranisz tym samym wiele kobiecych kobiet.
Dla mnie nie jest symbolem kobiecosci pranie skarpetek i krecenie pupa.

To nie tak... czytasz mnie zbyt dosłownie albo mam pomroczność pisaną dzisiaj;) Tak kategorycznie nie odważyłabym się... śmiem jednak podzielić czynności i zachowania na typowo męskie i typowo kobiece - CO NIE ZNACZY, że kobieta wbijająca gwóźdź w ścianę nie jest kobieca.

I chyba jednak kobiecość potrzebuje trochę starania. Są wrodzone, że nic nie musi - a jest... i są mniej wrodzone, które najzwyczajniej w świecie trzeba trochę podkręcić.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez caille » 25 wrz 2007, o 18:17

I chyba jednak kobiecość potrzebuje trochę starania. Są wrodzone, że nic nie musi - a jest... i są mniej wrodzone, które najzwyczajniej w świecie trzeba trochę podkręcić.

Mozna ale nie zatracajac w tym samego siebie czyli dobrowolnie a nie na sile.
Avatar użytkownika
caille
 
Posty: 121
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 20:11

Postprzez bunia » 25 wrz 2007, o 20:11

Maio.....moze masz szczescie,ze nie jest odwrotna sytuacja.....nie wiesz co Ciebie dopadnie....a moze nauczyloby Cie troche pokory i wyzbylo ego.
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez marynia » 25 wrz 2007, o 22:07

A ja sobie tak myślę.(Również mam dziś pomroczność więc wybacz)

Maio. Myślę sobie, że:
1. Twoja żona utyła.
2. Widzi, że utyła, źle się z tym czuje.
3. Widzi, że przestaje Ci się podobać -BO TAKĄ ZMIANĘ KAŻDA KOBIETA DOSTRZEŻE
4. Czuję się jeszcze gorzej.
5. NIe potrafi zadbać o siebie, z braku czasu, środków, wsparcia bliskich, z braku silnej woli, bo po prostu TRUDNO JEST SIĘ ODCHUDZIĆ!!!Pewnie cichaczem próbuje, nie wychodzi, ma poczucie porażki.
6. Ty zwracasz jej delikatnie uwagę, ale trafiasz w jej czuły punkt, poza tym ona zdaje sobie sprawę, że przestała Ci się podobać (pkt.3), więc reaguje agresją
7. Z wyżej wymienionych powodów jest pewnie nieszczęśliwa i zestresowana.
A kobieta, w większości wypadków, jak się stresuje to:
- albo przestaje jeść i strasznie chudnie
- albo zaczyna jeść więcej, podjadać - i TYĆ
i błędne koło.
Trochę łatwiej się zaniedbać, gdy ma się 20-30 parę lat (bo jakoś tak sobie człowiek myśli, że wciąż jest tak świeżo, naturalnie, młodo piękny).
Najlepiej postaw się w sytuacji Twojej żony.Pomyśl, co chciałbyś usłyszeć ze strony męża. Jak czułbyś się, gdybyś przypuszczał, że partner tak Cię postrzega. Jak chciałbyś ten problem rozwiązać.Jakiej pomocy być oczekiwał?

NIe jest łatwo schudnąć, wpaść / lub powrócić do nawyku dbania o siebie, gdy wokół pieluchy, obowiązki, pięćset srok za jeden ogon.
Pomyśl, pokombinuj.Jeżeli zależy Ci na niej, jeżeli wciąż ją kochasz -zrób to. Sposobem, nie wprost. Kupcie sobie wspólnie karnet na siłownię,na kurs tańca, na basen (pod pretekstem by sobie odpoczęła, zadbała o swój kręgosłup). Okaż jej swoje wsparcie. Jeśli nie wiem, masz środki -kup, sprzęt do ćwiczeń do domu, płyty dvd z ćwiczeniami,wyślij ją na jakieś spa. NIech jedzie z mamą, siostrą, przyjaciółką. Powiedz jej, że zrozumiałeś ile ona czasu, energii poświęca na dom, że to doceniasz, że chciałbyś jej jeszcze bardziej pomóc, odciążyć, by znalazła czas dla siebie. Powiedz jej że chciałbyś by było tak jak dawniej.Może zapytaj siię jej, czy wciąż się jej podobasz tak jak kiedyś, i że zastanawiasz się czy czasem nie zacząć czegoś ćwiczyć, bo kondycję masz kiepską, bo szybko się męczysz, bo rośnie Ci brzuch, itp, itd. Sprytem wiele można zdziałać.
Z poczuciem, że jest się kochanym, akceptowanym przez najbliższą osobę będzie jej łatwiej zająć się sobą.
Tak sobie myślę.

Życzę CI powodzenia, sprytu...no i dużo dużo miłości i wyrozumiałości.
marynia
 
Posty: 314
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 10:43

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: iagihakaga i 266 gości

cron