chcę pomóc mojej Żonie, kobiecie głodnej uczuć

Problemy z partnerami.

Postprzez cvbnm » 26 maja 2010, o 11:53

funkcjonalny zwiazek z Żoną
uspokojenie zmącenej i pełnej gówien wody

:0)

eee... ja to widze tak ze masz zalozenie kochac zone. w tym celu wprowadzasz porzadek do waszej komunikacji.

dla mnie nie jest to realistyczne, chociaz to bardzo dobry tak czy owak da rezultat. uspokojenie i oczyszczenie sytuacji jest korzystne, i to kontynuuj.

masz silna motywacje w postaci spodziewanej nagrody (milosc) a wg mnie jest to iluzja. milosc jest podstawa a nie celem dzialan.

w tym upatruje Twojego dodus fantazjowania, ale i , jak napisalam, to "pozytywna fantazja".

bo byc moze, ze tak wlasnie bedzie, ze po oczyszczeniu gowien, ujawni sie milosc. a moze tez tak nie byc, i w czystych komunikatach rowniez ten fakt stanie sie prostszy i klarowniej bedzie nad nim sie zastanowic.

funkcjonalny zwiazek mozna budowac i bez milosci, poprzez zwyczajne ludzkie sie traktowanie i szacunek.

dodam od siebie, ze jezyk symboli i metafory nie bardzo mi sie widzi jako czysty. choc urok ma...
cvbnm
 

Postprzez doduś » 26 maja 2010, o 12:35

cvbnm napisał(a):eee... ja to widze tak ze masz zalozenie kochac zone.


nie rozumiem :) Ja Ją kocham, a nie mam takie założenie :)I to jest constans :)
cvbnm napisał(a): milosc jest podstawa a nie celem dzialan.

podstawą mojego działania jest nauka miłości własnej. I tu paradoks, gdy miłość jest zarówno podstawą (moja do Żony) jak i celem (miłość własna). Oczywiście pewnie jakiś terapeuta wytknie mi tu sprzeczność. Nie wnikam i nie analizuję sądzę jednak i tu ładnie sie z Tobą nie zgodzę :) że miłość może być i podstawą i celem :)

cvbnm napisał(a):bo byc moze, ze tak wlasnie bedzie, ze po oczyszczeniu gowien, ujawni sie milosc. a moze tez tak nie byc, i w czystych komunikatach rowniez ten fakt stanie sie prostszy i klarowniej bedzie nad nim sie zastanowic.

czesto nasze myślenie o miłości ,czym jest miłość wymaga przedefiniowania. Tak jest w naszym (mojej Żony i moim) przypadku. Dopiero przedefiniowanie pozwoli zrozumieć na nowo swoje uczucia i w dalszej drodze na na nauczenie się czystej komunikacji i jednoznaczności zwiazanej z miłością(w mojej ocenie).

Widzę tutaj w Waszych wypowiedziach potrzebę jednoznaczego określenia. kocham - nie kocham.
Ze swojej strony mogę powiedzieć tak.
Kocham. Chcę jednak zrobić wszystko, żebym za pół roku, za rok czy za kilka lat nie stanął w miejscu, w którym byłem kilka miesięcy temu.
Innymi słowy nie stać mnie na puste deklaracje. Za deklaracjami mają iść czyny. I tutaj jestem nieubłagany. A ponieważ jak wiemy nie można nikomu pomóc jeśli on sam sobie nie chce pomóc, to...

zatem chcę funkcjonalnego kochania
nic mi po miłości, w której będziemy mówić sobie "kocham" tak jak mówiliśmy kiedyś i żyć tak jak żyliśmy kiedyś
cvbnm napisał(a):funkcjonalny zwiazek mozna budowac i bez milosci, poprzez zwyczajne ludzkie sie traktowanie i szacunek.

dodam od siebie, ze jezyk symboli i metafory nie bardzo mi sie widzi jako czysty. choc urok ma...


owszem, można, ale wydaje mi się, ze funkcjonalny zwiazek bez miłosci będzie upośledzony. Ja chcę bliskości uczuć, emocji, dusz i ciała. Tak rozumiem miłość
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez cvbnm » 26 maja 2010, o 12:51

Ja Ją kocham, a nie mam takie założeni

ano to wyjasnia wiele. bo wczesniej jak pisales ze CHCESZ ja kochac, to zrozumialam wlasnie tak jak napisales. ze to cel. cyt:
Kochać Ją tak, jak kochać zawsze chciałem, lecz nie potrafiłem

podstawą mojego działania jest nauka miłości własnej.

:) oj...
przyczyna bym powiedziala. podstawa to cos na czym sie stoi, stabilnego. a nie brak czegos.

nauka milosci wlasnej
jak to robisz? np dzis co zrobiles dla milosci wlasnej?
czy masz jakies codzienne male kroczki?

a z retoryki zlotych mysli, podoba mi sie
"Nawoływanie się w ciemności nie przynosi światła." e.fromm.

:)
powodzenia dodus, itd
Ostatnio edytowano 26 maja 2010, o 13:16 przez cvbnm, łącznie edytowano 1 raz
cvbnm
 

Postprzez doduś » 26 maja 2010, o 13:13

moja miłość "przedtem" była obarczona wieloma problemami. Nie potrafiłem jej okazać tak, jakbym chciał, nie potrafiłem itp. Uściślajac - uczę się okazywać Żonie miłość do Niej, którą zawsze w sobie miałem ale zrobiłem wiele by to ukryć lub zniszczyć.
przyczyna bym powiedziala. podstawa to cos na czym sie stoi, stabilnego. a nie brak czegos.
racja - ważne to używac odpowiednich słów do określenia

Co dziś zrobiłem ? Nie potępiłem się za uzależnieniowe myślenie i "produkcję" mojego umysłu.
Uśmiechnąłem się do siebie w lustrze nie potępiajac pryszczy
Od rana jestem dla siebie wyrozumiały i ładodny ale ni epobłażliwy dla lenistwa
Oddaję przeszłości moją przeszłość i nie zadręczam się nią.
Utrzymuję abstynencję od mojego nałogu.
Poogladałem ksiażki w ksiegarni poczytując trochę i ciesząc się nowymi wiadomosciami z nich
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez cvbnm » 26 maja 2010, o 13:17

uzależnieniowe myślenie i "produkcję" mojego umysłu

prosze, napisz cos wiecej o tym jesli mozesz. to bardzo dla mnie ciekawe. a takze w jakis sposob siebie NIE potepiles. nie pozwoliles sobie czuc potepienia, czy nie czules po rpostu i czemu jesli tak jak to sie odbylo?
cvbnm
 

Postprzez doduś » 26 maja 2010, o 15:38

---------- 13:30 26.05.2010 ----------

cvbnm napisał(a):uzależnieniowe myślenie i "produkcję" mojego umysłu

prosze, napisz cos wiecej o tym jesli mozesz. to bardzo dla mnie ciekawe. a takze w jakis sposob siebie NIE potepiles. nie pozwoliles sobie czuc potepienia, czy nie czules po rpostu i czemu jesli tak jak to sie odbylo?


wiesz co... czuję ale nie zastanawiam się nad tym...

---------- 15:38 ----------

to chyba tak, że po prostu mój wewnętrzny głos, który mówił "stary znowu zaczynasz, znowu drążysz i dręczysz się sam" po prostu się nie odezwał. Zero obwiniania, zero poczucia tego ze jestem gorszy. Po prostu pogodzenie się. To też ja, taki jaki byłem, jaki jestem. Moje dziecko radziło sobie jak mogło po prostu z życiem.

Dla mnie każdy poranek jest trudny, by wytłumaczyć sobie pewne sprawy. To, co dla kogoś w ziwązku jest oczywiste i normalne, dla mnie jest trudną pracą nad sobą. Wielkokrotnie kwestią z jednej strony oddania wolności gdy tyle czasu ją odbierałem, z drugiej strony obradrzenia zaufaniem, gdy tak wiele zostało zrobione by to zaufanie, które było zniszczyć
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez cvbnm » 26 maja 2010, o 16:10

wewnętrzny głos, który mówił "stary znowu zaczynasz, znowu drążysz i dręczysz się sam" po prostu się nie odezwał. Zero obwiniania, zero poczucia tego ze jestem gorszy.

czy ja dobrze rozumiem?
obwinianiem tu jest mowienie "znowu drążysz"?

drążenie wiec utozsamiasz z obwinianiem?


na czym polega ta wina? winny jestes tu czego? ze drążysz?
czy drążenie powoduje wine, ale nia nie jest?
cvbnm
 

Postprzez Monia0107 » 26 maja 2010, o 21:42

Dzięki, że odezwałeś się, miło że przeczytałeś i że trochę trafiłam w zawiłość problemów, ......wpisy chaotyczne......spójrz o których godz. piszę mam 1,5 roczną córkę absorbujacą bo ma jakby tylko mnie gdy przywiozę swojego Tatę to ile może odciąża mnie zabawą a ja wtedy nadrabiam zaległości domowe,zakupy, sprzatanie itd. Mąż jest jakby drugim dzieckiem + dźwigam wiele wiele wiele krzywdy, depresja z której nie wyszłam po śmierci bliskiej=bardzo bliskiego człowieka, długotrwały i głęboki dół czekający jak ponownie w niego wpadnę wiec chaos wpisany jest w moje zycie jak tlen. :)
pzdr
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez doduś » 27 maja 2010, o 10:57

cvbnm napisał(a):wewnętrzny głos, który mówił "stary znowu zaczynasz, znowu drążysz i dręczysz się sam" po prostu się nie odezwał. Zero obwiniania, zero poczucia tego ze jestem gorszy.

czy ja dobrze rozumiem?
obwinianiem tu jest mowienie "znowu drążysz"?

drążenie wiec utozsamiasz z obwinianiem?


na czym polega ta wina? winny jestes tu czego? ze drążysz?
czy drążenie powoduje wine, ale nia nie jest?


nie zamierzam dzieliśc się z Tobą moimi przemyśleniami i uczuciami. Wybacz. Od tego mam terapeutę
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez cvbnm » 27 maja 2010, o 11:10

nie zamierzam dzieliśc się z Tobą moimi przemyśleniami i uczuciam

w porzadku
ja w procesie szukania i zmian bardzo lubilam sie tym dzielic, a szczegolnie odkryciami ktore mi pomagaly, dlatego mnie ciekawilo co spowodowalo nie potepianie, wydawalo mi sie sukcesem i rzecza warta pochwalenia sie ...

powodzenia
cvbnm
 

Postprzez doduś » 27 maja 2010, o 11:46

trafiłas na mój zły stan emocjonalny. Nie mam siły i ochoty dziś nad tym sie zastanawiać. Dziś musze się poskładać.
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 27 maja 2010, o 12:06

doduś napisał(a):trafiłas na mój zły stan emocjonalny. Nie mam siły i ochoty dziś nad tym sie zastanawiać. Dziś musze się poskładać.

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Monia0107 » 27 maja 2010, o 20:34

Dodus jak długo trwa okres od pierwszej porady psychologa do dziś? czy mógłbys napisać?
Buziaki przez nas wysyłane niewiele pomogą bo to nie od nas ich potrzebujesz.:slonko: wyszło dziś jutro może też będzie i może troche poprawi nastrój.
ps w moim związku, jak w każdym, wystarczy, że mam świadomość, że wszystko milczenie, zagniewanie, itd. może skończyć się nagle chorobą, smiercią ...wiec nie przywiąuję uwagi do odbudowy tego czego - może nawet tego nie było- moim celem jest dążenie do średniej spokojnej a nie przemyslenia o przytulaniu, wybaczniu- ja nie zapominam nie wybaczam raczej buduje obraz męża z wadami, które musze zaakceptować. Bo są ważniejsze sprawy niz trzymanie się za rękę i słowa kocham. Weszłam na poziom gdy staram się odciąć od poprzedniego - w miarę ułożonego związku i funkcjonować z dzieckiem w naszym spokoju i otaczającym nas chaosie ! :(
Avatar użytkownika
Monia0107
 
Posty: 251
Dołączył(a): 9 lut 2009, o 00:07

Postprzez doduś » 7 cze 2010, o 10:25

---------- 12:31 28.05.2010 ----------

chodze na terapię krótko, bo dopiero 5 miesięcy.

Generalnie myślę sobie, że podstawową sprawą jest teraz poukładanie siebie. Moje i mojej Żony. Po poukładaniu siebie przyjdzie czas na decyzje, czy chcemy spróbować być razem. Czas na nazwanie po imieniu swoich uczuć.
Ja nie odcinam się od niczego. Wszystko co mam, jest moje i z wszystkim tym przyjdzie mi sie pogodzić by stac się do konca sobą. Ot tyle i aż tyle. Teraz na terapii robie bilans moich strat między innymi. Płacę wysoką cenę za swoje życie.
Dziś jest spokój. Lepiej niż wczoraj. Nie ma co porównywać. Jest funkcjonalnie. Ot tyle i aż tyle

---------- 10:25 07.06.2010 ----------

no to po urlopie :)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 8 cze 2010, o 07:38

Widzę uśmiech, więc chyba było fajnie?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 205 gości