---------- 11:00 26.05.2010 ----------
Nooo, dziewczyny... z uwagą przeczytałem wszystko co zostało napisane podczas mojej nieobecności.
Ten wątek to dla mnie wentyl bezpieczenstwa. Nie ma sprzeczności pomiędzy mną piszącym tutaj a mną piszącym w wątku miguela. To ta sama osoba. Tutaj jednak jest miejsce, gdzie mogę popłakać, przez chwilę, nie za długo pozalić się nad sobą, wziać się w garść i walczyć dalej.
Tutaj tez mogę dać upust mojej chyba nie do konca uświadomionej pasji literackiej.
Teraz w żołnierskich słowac:
bisquit
nie jesteśmy z Żoną jak dwa obwąchujące się psy, które unikają kontaktu. Ja mam swoją terapię, Żona swoją. Każde z nas ma do przerobienia swój bagaż i do tego mam do przerobienia wspólny. Nie unikamy trudnych rozmów o uczuciach. Nie boimy się powiedzieć (piszę w liczbie mnogiej bo mam tego pewność wyniesioną z naszych rozmów) o tym, że nie potrafimy nazywać wałsnych uczuć, czy budoujemy w sobie mury. Rozmawiamy o emocjach i uczuciach. Przez 13 lat naszego zwiazku nagromadziło się mnóstwo syfu i w tej sytuacji postawienie sprawy na ostrzu noża "teraz albo nigdy" może przynieść więcej strat niż korzyści. Od początku roku nie upłynęło aż tyle czasu, żeby można było powiedzieć "potrafię unieść odpowiedzialność decyzji" Pierwszy rok, to nie jest dobry rok na wielkie zmiany i wielkie wyzwania. To powie każdy terapeuta. Jak bym to tego nie podchodził to nie zastanawiam się nad tym. Tę tabletkę biorę, łykam i nie myślę dalej nad tym. Lekarza kazał to biorę i już, bo wiem, że jeśli mi nie pomoże, to na pewno nie zaszkodzi.
Monia - czy się męczę ? To nie jest takie czarno białe. Najbardziej męczę się ze swoimi problemami. Kiedy z Żoną funkcjonujemy na płaszczyćnie dnia dzisiejszego, chwili, która jest, jest dobrze, bywam szczęśliwy. My budujemy między sobą relację krok po kroku od nowa. Uczymy się dostępności emocjonalnej i komunikacji. Wszystko krok po kroku.
odp.dorosłość kto z Was nie jest dorosły emocjonalnie gdy jest dziecko????? na ogół i również u mnie dzieciakiem w myśleniu i xzachowaniu jest Mąż u niego nic się nie zmieniło...
ale żeby żona??? proszę wyjaśnij macie priorytety?????
Oboje jesteśmy niedojrzali emosjonalnie. U nas obojga się zmienia bo oboje pracujemy nad sobą. Moze ja jestem trochę dalej bo prędzej podjąłem terapię, ale nie mnie to oceniać.
Jakie priorytety - wyrwać sie z zaklętego krędu dysfunkcyjnych rodzin, zbudowac prawdziwie bliską relację z drugą osobą, wychowac dziecko nie obardzone naszymi problemami
Piszesz w kategoriach "wszystko - nic" "czarne - białe", "wóz - przewóz" - ja wychodzę z założenia, że to co jest dobre dla mnie niekoniecznie jest dobrą metodą dla innych.
skrzywdziłem w tym tym odbuduję to spokojem, budowaniem zaufania, przytulanie to finał - nagroda a że Żona powiedziała że Cię kocha! nie wiem jaki emocjonalny bagaz słowo to niosło s\ze soba ale żebym ja to powiedziała musi duuuużo upłynać czasu a może wogóle tego nie powiem, nie jest mi to potrzebne to tylko słowo.
bardzo ładnie to opisałaś - w żołnierskich słowach opisałem co było nie tak, złożyłem jasną deklarację, wcielam w czyn pracę nad sobą a słowo kocham ? jest piękne ale dla nas czasem ważniejsze jest powiedzieć sobie, wiesz, dobrze m w tej chwili
Chłodna ocena sytuacji, odporność, stałość, spokój i pogoda ducha to cechy, które mam na co dzien w domu. Ale nie oszukuję siebie - kiedy jest mi źle mówię o tym Żonie - zama pyta gdy widzi, ze coś jest nie tak. Kiedy w naszym zachowianiu coś nam nie odpowiada, rozmawiamy tym. Rozmawiamy o emocjach i uczuciach. Po raz pierwszy prawdziwie chyba tak prawdziwie jak nigdy przedtem. to duży sukces. Nasz wspólny.
cvbnm czy cel jest realny ? W mojej ocenie tak. Choć możliwe i pewne, ze moja ocena jest zaburzona ze względu na uzależnienie emocjonalne. Teraz każde z nas ma czas dla siebie i na siebie. Mnie uspokojenie zmącenej i pełnej gówien wody zajęło ponad 4 miesiace. Mało i dużo. Interwały nie rozmawiania o przyszłości małżenstwa dają komfort pewności powrotu do tematu i komfort nie rozdrapywania, ze dziś rano z tobą chcę być a wieczorem nie.
Moje cele ?
Moje zdrowie - funkcjonalność
funkcjonalny zwiazek z Żoną - warunek Jej zdrowie i praca nad sobą
Funkcjonalne wychowanie Córki
Bywanie szczęśliwym.
szczere ujawnienie się i konfrontację przeszliśmy na samym początku dzisiejszej drogi. To było niezbędne - prawda to podstawa związku. I szczerość jest z nami
Codziennie uczę się kochać Ją tak jak chcę i tak jak nie potrafiłem
ja stawiam na autentyczność siebie oraz relacji, otwartość uczuć, prawdziwą bliskość
to stawiamy na to samo. A z Żoną się tego uczymy
Monianie oceniam Miguela lecz jego zachowanie przez pryzmat moich problemów i mojej świadomości tych problemów
NIe oczekuję wyłącznie głaskania - każdy post mówiący o niezrozumieniu mnie jest dla mnie ważną wskazówką pozwalającą pamietać, że jednoznaczność przekazu ułatwia porozumienie - bądź pewna, że w domu nie zostawiam miejsca na niedopowiedzenia i domysły ale pozostawiam niezbywalne prawo d opowiedzienia "nie chcę o tym rozmawiać"
I takie moje spostrzeżenie - piszesz o mojej chaotyczności. Jak zauwazyłem Twoje posty są bardzo chaotyczne
Ewka pisze o tym ,co ważne w tym wypadku - w ocenie terapeutów terapeutyzowanie w domu, nasze amatorskie, w naszej obecnej sytuacji może wyrzadzić wiecej krzywdy niż dać pomocy.
"Jeśli jest coś ważnego, o czym się nie mówi, to nie można też pracować nad żadną inną ważną rzeczą."
Zgadza się. Niekoniecznie jednak to Żonie musze mówić o czymś ważnym z mojego dzieciństwa i na odwrót. Podkreślam to, że mamy mnóstwo do przepracowania problemów własnych. Miejsce na pracę nad nimi jest na terapii. Porządek własny (dający wymierny efekt) pozwoli być może na kolejny krok terapii małżeńskiej (a być może nie będzie ona potrzebna) Terapię małżeńską zresztą prowadzimy sobie sami - To szczerość i mówienie sobie prawdy ,również niemiłej.
To nie jest tak, że uprawiamy jakieś czary mary w domu. Na tyle, na ile osoby niedostępne emocjonalnie nauczyly się otwierać na tyle otwieramy się na siebie.
Uff...
Chyba nie pominąłem żadnej ważnej kwestii z Waszych wypowiedzi.
Stopień naewarstwienia naszych problemów, ich przeplatanie się jest tak mocne, że tylko delikatność, spokój i mozolna praca krok po kroku daje ,w mojej ocenie, szansę na wyplątanie się z sideł.
PS> Tutuł wątku już dawno stracił na ważności, bo dziś powinien brzmieć pomagam sobie
Pozdrawiam
---------- 11:29 ----------
PS2.
Dla wszystkich znających temat staram się unikać dwukroku