Cześć.
Na wstępie chciałbym z góry przeprosić jeśli coś podobnego już było. Jeżeli było to przepraszam i proszę usunąć ten temat, ale nie bardzo wiem czego dokładnie mam szukać w związku ze swym problemem.
Od niedawna jestem w homoseksualnym związku z mężczyzną, który dotąd był moim przyjacielem, i oczywiście nadal jest, ale sami rozumiecie.
Mój problem dotyczy nie tyle samego seksu, tylko tego co się dzieje zaraz po nim. Przed i w trakcie jest wszystko dobrze i fajnie, co prawda ja dość trudno dochodzę, ale to mnie akurat za specjalnie nie martwi. Potem, zaraz po orgazmie robi się już tak jakby.. gorzej. Moje samopoczucie gwałtownie spada w dół i nabiera dość negatywnego wyrazu, to niemal jak gwałtowny napad depresji. Przede wszystkim czuje się obrzydliwie, obleśnie i chce mi się płakać, miewam nawet myśli samobójcze, ale najczęściej staram się usilnie zamknąć w swoim świecie.
Nie wiem dlaczego tak jest, w mojej przeszłości nic takiego się nie wydarzyło. Być może to wynika jakoś z mojego nie zawsze najlepszego poczucia wartości. Miewałem już depresje leczone specjalistycznie, ale od dawna jest już o wiele lepiej, a odkąd jestem z moim przyjacielem (mieszkamy razem) zaczynam naprawdę odżywać.
On mówi, że nazywa się to "zły orgazm" i że minie. Czy słyszeliście kiedyś coś o tym?