ciągle to samo

Problemy z partnerami.

Postprzez miguel » 23 maja 2010, o 19:22

Sansevieria napisał(a):Wcale nie sądze, ża masz ochotę się ładować w kolejną terapię i wcale Cię nie zachęcam. Kilku to mała próbka. Można mieć zwykłego statystycznego pecha. Co nie znaczy że świetnym pomyslem na teraz jest kolejna próba.
Zacinanie - mam na myśli to, że powiedzmy w rozmowie z psychoterapeutą do jakichś wniosków dochodzisz. Powiedzmy umownie dostrzegasz jakiś wadliwy schemat. W realu wykonujesz jakieś działania. Próbe zmiany schematu. I, jak sam piszesz, psu na budę. Zatem gdzieś się zacina.


Schematy mam bardzo silnie ugruntowane. Nawet nie zdaję sobie sprawy z tego czy są one wadliwe czy nie. Kształtowały się przez lata, kolejne doświadczenia tylko je umacniały. Nie znam innych, baaa nawet nie potrafię sobie ich wyobrazić. Nawet nie wiem jak je zmienić i w co.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez Sansevieria » 23 maja 2010, o 19:26

No toś mnie mocno osłabił. Masz ugruntowane schematy. No pewnie, przez lata inne być nie mogą. Resztę napiszę po 21:00, bo wybyć muszą. Ale napiszę na pewno, bo mnie coraz bardziej to intryguje.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez the hooded man » 23 maja 2010, o 19:51

Miguel
Spokojnie da się. Mój kolega przełamał się mając właśnie 30 lat, a zaległości i życie miał podobne do Twojego. Znalazł partnerkę życia. To jeszcze dodatkowo skutkowało poznaniem dzięki niej kolejnych znajomych.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez miguel » 23 maja 2010, o 20:08

the hooded man napisał(a):Miguel
Spokojnie da się. Mój kolega przełamał się mając właśnie 30 lat, a zaległości i życie miał podobne do Twojego. Znalazł partnerkę życia. To jeszcze dodatkowo skutkowało poznaniem dzięki niej kolejnych znajomych.


Ale co zrobił? Co sprawiło że zmienił swoje życie? Bo z tego co napisałeś wynika, że trafił szóstkę w totka.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez the hooded man » 23 maja 2010, o 20:55

Miguel napisał(a):Ale co zrobił? Co sprawiło że zmienił swoje życie? Bo z tego co napisałeś wynika, że trafił szóstkę w totka.

Nie nazwałbym tego wygraną w totka. Napiszę dlaczego.
Jego sukces nie wziął się z niczego. Przede wszystkim jego atutem jest to, że ma wspaniały charakter i sposób postępowania oraz jest dość interesującą osobą jeżeli chodzi o poglądy i zainteresowania, więc to najpierw on musiał coś stworzyć w sobie, by ten twór dostrzeżono (to jest niezwykle istotne). Co ciekawe - jego poszukiwanie partnerki trwało aż jedenaście lat. Nie miał w zasadzie dłuższego związku, za to długie przerwy w kontaktach z dziewczynami.
Drugim jego prawidłowym postępowaniem było to, że jeżeli widział, iż jakaś dziewczyna nie jest tą, z którą mógłby spędzić resztę życia, zrywał kontakt i poszukiwał dalej. To bardzo zdrowe podejście. Nie wplątujemy się w niepotrzebne związki, nie łudzimy, nie gmatwamy się niepotrzebnie.
Kolejnym aspektem jego sukcesu było to, że mimo tych wielu trudnych lat nie poddał się, nie zwątpił, tylko konsekwentnie poszukiwał. I znalazł. Jest teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. I nie istotne było dla tej dziewczyny, że skryty, że cichy, że w zasadzie nie ma znajomych, że nie tak towarzyski. Najistotniejsze dla niej było to, jak wspaniale ją traktuje; jak doskonale się przy nim czuje; jakim wspaniałym jest człowiekiem. Ta jego nieszablonowość także okazała się tu atutem, mimo iż dla innych dziewczyn mogłaby to być wada.

I oczywiście miał okresy totalnego zwątpienia, gdzie sytuacja sięgała już dna, ale jednak. Sam nie wierzyłem, że tak wspaniale może się to odwrócić. Co ciekawe - pamiętam dzień w którym poznał tą dziewczynę, bo akurat z nim byłem. Poszliśmy do pewnego pubu, gdzie wcześniej już ją widział. On po prostu podszedł i zagadał. Okazało się, że ona była na "tak". Naprawdę wspaniale im się żyje.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez miguel » 23 maja 2010, o 21:03

the hooded man napisał(a):Nie nazwałbym tego wygraną w totka. Napiszę dlaczego.
Jego sukces nie wziął się z niczego. Przede wszystkim jego atutem jest to, że ma wspaniały charakter i sposób postępowania oraz jest dość interesującą osobą jeżeli chodzi o poglądy i zainteresowania, więc to najpierw on musiał coś stworzyć w sobie, by ten twór dostrzeżono (to jest niezwykle istotne). Co ciekawe - jego poszukiwanie partnerki trwało aż jedenaście lat. Nie miał w zasadzie dłuższego związku, za to długie przerwy w kontaktach z dziewczynami.
Drugim jego prawidłowym postępowaniem było to, że jeżeli widział, iż jakaś dziewczyna nie jest tą, z którą mógłby spędzić resztę, zrywał kontakt i poszukiwał dalej. To bardzo zdrowe podejście. Nie wplątujemy się w niepotrzebne związki, nie łudzimy, nie gmatwamy się niepotrzebnie.
Kolejnym aspektem jego sukcesu było to, że mimo tych wielu trudnych lat nie poddał się, nie zwątpił, tylko konsekwentnie poszukiwał. I znalazł. Jest teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. I nie istotne było dla tej dziewczyny, że skryty, że cichy, że w zasadzie nie ma znajomych, że nie tak towarzyski. Najistotniejsze dla niej było to, jak wspaniale ją traktuje; jak doskonale się przy nim czuje, jakim wspaniałym jest człowiekiem. Ta jego nieszablonowość także okazała się tu atutem, mimo iż dla innych dziewczyn mogłaby to być wada.

I oczywiście miał okresy totalnego zwątpienia, gdzie sytuacja sięgała już dna, ale jednak. Sam nie wierzyłem, że tak wspaniale może się to odwrócić. A co ciekawe - pamiętam dzień w którym poznał tą dziewczynę, bo akurat z nim byłem. Poszliśmy do pewnego pubu, gdzie wcześniej już ją widział. On po prostu podszedł i zagadał. Okazało się, że ona była na "tak". Naprawdę wspaniale im się żyje.


Cóż, widzę że jednak mocno się różnimy:)
1. Jednak miał znajomych skoro z nim do owego pubu poszedłeś:)
2. Nie miał chyba problemów z nawiązywaniem znajomości - podejść do obcej kobiety w pubie to naprawdę wymaga sporo odwagi
3. Skoro odrzucał kobiety które mu nie odpowiadały, to znaczy że jakoś musiał je poznawać. I być może wzbudzał w nich zainteresowanie
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez the hooded man » 23 maja 2010, o 21:20

Ze znajomych miał tylko swego kuzyna z którym nie widywał się za często i mnie, gdzie nasze kontakty też były mocno ograniczone.

Jego podejście do tej dziewczyny było raczej aktem desperacji. Ta samotność tak już go dobijała, że nie wytrzymał. Ale dobijało go jeszcze coś innego - to, że tyle razy kiedy miał okazje do podejścia i zagadania danej dziewczyny, to odpuszczał. Nie był w tym aspekcie za dobry i stąd się to brało.

Owszem, poznawał kobiety, ale jeżeli ująć te poczynania w obrębie czasowym jedenastu lat, to to nawet nie można zaliczać jako wielość kontaktów, bo było ich naprawdę niewiele. A i za głębokie one też nie były.
A poznawał głównie przez internet, czyli najłatwiejszą z możliwych opcji.

Ale pomógł mu bardzo wyjazd do Anglii. Wyrwał się w końcu z tej samotnej nory i poznał trochę świata oraz innego życia. Chodził na spotkania polskiej polonii. Myślę, że to wszystko pomogło mu trochę rozwinąć się w aspekcie kontaktów międzyludzkich.
Ostatnio edytowano 23 maja 2010, o 21:33 przez the hooded man, łącznie edytowano 1 raz
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez miguel » 23 maja 2010, o 21:32

the hooded man napisał(a):Ze znajomych miał tylko swego kuzyna z którym nie widywał się za często i mnie, gdzie nasze kontakty też były mocno ograniczone.

Jego podejście do tej dziewczyny było raczej aktem desperacji. Ta samotność tak już go dobijała, że nie wytrzymał. Ale dobijało go jeszcze coś innego - to, że tyle razy kiedy miał okazje do podejścia i zagadania danej dziewczyny, to odpuszczał. Nie był w tym aspekcie za dobry i stąd się to brało.

Owszem, poznawał kobiety, ale jeżeli ująć te poczynania w obrębie czasowym jedenastu lat, to to nawet nie można zaliczać jako wielość kontaktów, bo było ich naprawdę niewiele. A i za głębokie one też nie były.
A poznawał głównie przez internet, czyli najłatwiejszą z możliwych opcji.


Cóż dobre i to. Ja za bardzo nie mam z kim iść do pubu. A byłem kiedyś nawet samemu - strasznie żenujące przeżycie.
Heh przez internet też próbowałem poznawać, raczej mam nieciekawe doświadczenia:)
A kiedyś w akcie desperacji zaczepiłem dziewczynę którą widywałem regularnie w drodze do pracy.....oczywiście nie była zainteresowana hehe:D
Okazji do poznania niestety nie mam, musiałbym zaczepiać obce babki.....nieciekawa sprawa. Ahhh i dodam że urodą nie grzeszę, raczej odstraszam kobiety.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez Asik35 » 23 maja 2010, o 21:44

Czytając Twoje słowa widzę w Tobie taki ogromny opór przed zmianą,że szok :)
Może nie jesteś na to jeszcze gotowy ?
Zadałeś pytanie-czy jest możliwa zmiana w wieku 30lat,ale sam już sobie odpowiedziałeś, że nie jest to możliwe...mimo tego odpowiem-że TAK,ale musimy być bardzo zdeterminowani (terapeuta może nam pomóc,ale najgorszą robotę musimy wykonać sami )
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez miguel » 23 maja 2010, o 21:48

Asik35 napisał(a):Czytając Twoje słowa widzę w Tobie taki ogromny opór przed zmianą,że szok :)
Może nie jesteś na to jeszcze gotowy ?
Zadałeś pytanie-czy jest możliwa zmiana w wieku 30lat,ale sam już sobie odpowiedziałeś, że nie jest to możliwe...mimo tego odpowiem-że TAK,ale musimy być bardzo zdeterminowani (terapeuta może nam pomóc,ale najgorszą robotę musimy wykonać sami )


Nieprawda. Moim problemem jest to że nie potrafię tego zmienić. Nie wiem jak to zrobić. A nawet nie wiem co właściwie zrobić. Wszystkie próby kończyły się porażką, może źle się do nich zabierałem, ale robiłem to tak jak potrafię.

Odpowiedziałem, że nie jest możliwe bo: widzę jakie efekty uzyskuję i na dodatek nie znam żadnego takiego przypadku któremu by się coś udało zdziałać, zmienić swoje życie.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez the hooded man » 23 maja 2010, o 21:54

Zgadza się - samemu iść do pubu to nie bardzo. W Anglii jest trochę inaczej. Tam jest tyle ludzi, że nawet nie widać, iż jesteś sam. A jak już siedzisz przy barze, to czujesz się swobodniej przy takiej mnogości osób i łatwiej jest zagadać.

Nie jestem wielkim zwolennikiem poznawania osób przez internet, ale nie mówię nie. Myślę, że to całkiem niezłe miejsce do tego typu celów, ale chyba warto się tu skupiać na osobach z okolicy.
Cóż - internet jest nieograniczony, więc może jednak kontynuować szukanie osób właśnie w taki sposób? Aż do skutku? Niekoniecznie partnerki, ale po prostu znajomych do rozmowy, czy wspólnego wypadu właśnie do pubu, na koncert itp?

Miguel napisał(a):A kiedyś w akcie desperacji zaczepiłem dziewczynę którą widywałem regularnie w drodze do pracy.....oczywiście nie była zainteresowana hehe:D

Hehe, skąd ja to znam :). Też miałem takie doświadczenia. Raczej również z marnym skutkiem. Moim zdaniem nie jest to zły sposób, ale powiem szczerze, iż chyba najtrudniejszy...

Miguel napisał(a):Okazji do poznania niestety nie mam, musiałbym zaczepiać obce babki.....nieciekawa sprawa.

Zgadza się - niezbyt ciekawa. I chyba, jak wspomniałem, najtrudniejsza.
Koncerty to dobra okazja do poznania ciekawych osób. To samo jakieś grupy wspólnych zainteresowań.

Myślę, że uroda nie stanowi tu problemu. Jeżeli masz wiele do zaoferowania od wewnątrz, to nie masz się czego obawiać.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez miguel » 23 maja 2010, o 22:04

the hooded man napisał(a):Zgadza się - samemu iść do pubu to nie bardzo. W Anglii jest trochę inaczej. Tam jest tyle ludzi, że nawet nie widać, iż jesteś sam. A jak już siedzisz przy barze, to czujesz się swobodniej przy takiej mnogości osób i łatwiej jest zagadać.

Ehh właśnie czegoś takiego próbowałem - siedzenie przy barze. Czułem się jak idiota, jedyny facet, jedyny człowiek który przyszedł sam.

the hooded man napisał(a):Nie jestem wielkim zwolennikiem poznawania osób przez internet, ale nie mówię nie. Myślę, że to całkiem niezłe miejsce do tego typu celów, ale chyba warto się tu skupiać na osobach z okolicy.
Cóż - internet jest nieograniczony, więc może jednak kontynuować szukanie osób właśnie w taki sposób? Aż do skutku? Niekoniecznie partnerki, ale po prostu znajomych do rozmowy, czy wspólnego wypadu właśnie do pubu, na koncert itp?

Próbowałem sobie znaleźć koleżankę, może partnerkę.....ale hehe na portalach randkowych kobiety w zdecydowanej większości zwyczajnie mnie olewały. Po dwóch latach i napisaniu wiadomości do ogromnej liczby kobiet znudziło mi się:D

the hooded man napisał(a):Myślę, że uroda nie stanowi tu problemu. Jeżeli masz wiele do zaoferowania od wewnątrz, to nie masz się czego obawiać.

Uroda stanowi problem, przynajmniej jeśli chodzi o znalezienie partnerki. Jakoś trzeba kobietę przyciągnąć. A magnetycznej osobowości nie mam, samcem alfa też nie jestem. I nie prowadzę fascynującego życia, przez co właściwie nie mam o czym kobiecie opowiadać. To niestety kilka razy wyszło. A kiedy na dodatek panna dowiaduje się że nie mam za bardzo życia towarzyskiego to z miejsca traktuje mnie jak dziwaka i skreśla:)
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez Sansevieria » 23 maja 2010, o 22:05

Jestem jak obiecałam. I wracam do tego, co mnie zaintrygowało. Schematy masz, znasz i nie umiesz sobie wyobrazić innych. Może rzecz nie w tym, żeby sobie wyobrażać tylko w tym, żeby robić inaczej...

Mnie to przypomina moje doświadczenie z terapii behawioralnej. Wiem i co z tego. Tu miałam opór na zasadzie takiej, że nawet jak usilnie sobie coś wyobrażałam czy próbowałam realizować to efektem była jedna wielka porażka. Albo paraliż woli, albo uczucie, że robię z siebie idiotkę, albo niby wszystko ok ino skutek nie następuje zamierzony. Nieco to innej sfery życia dotyczyło, ale tak przbiegało. I ruszyło mi dopiero po pracy z uczuciami. Znalazłam się w jakiejś niemiłej i niepożądanej sytuacji, doskonale znanej i powtarzalnej. I nagle jakby "zobaczyłam" w sobie, że po pierwsze "to znam" i po drugie "mogę inaczej". Pojawiło się znane mi uczucie zagubienia i bezradności i jednocześnie świadomość, że to jest moje uczucie i jakoś ode mnie zależy. Że mogę, mam możność innego odczuwania w tej sytuacji. To jest trudno opisać, bo dzieje się nieco jakby poza rozumem. A potem(jakiś czas potem) dostrzegłam podobieństwo do pewnego układu emocjonalnego z dzieciństwa. Kalkowałam nieświadomie dawne uczucia i reakcje.
A właściwie to co byś chciał zmienić tak mniej ogólnie a bardziej konkretnie?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez miguel » 23 maja 2010, o 22:14

Sansevieria napisał(a): I nagle jakby "zobaczyłam" w sobie, że po pierwsze "to znam" i po drugie "mogę inaczej". Pojawiło się znane mi uczucie zagubienia i bezradności i jednocześnie świadomość, że to jest moje uczucie i jakoś ode mnie zależy. Że mogę, mam możność innego odczuwania w tej sytuacji. To jest trudno opisać, bo dzieje się nieco jakby poza rozumem. A potem(jakiś czas potem) dostrzegłam podobieństwo do pewnego układu emocjonalnego z dzieciństwa. Kalkowałam nieświadomie dawne uczucia i reakcje.
A właściwie to co byś chciał zmienić tak mniej ogólnie a bardziej konkretnie?

Nie miałem takich przypadków. Żadnych dziwnych przeżyć. U mnie wszystko, schematy, system przekonań, jest tak skostniałe i skrystalizowane, że właściwie nie wiadomo co z tym zrobić.
Też próbowano różnych rzeczy, szukania przyczyn w dzieciństwie itp itd. Do niczego to nie prowadziło. To jest tylko rozmowa która nie powoduje we mnie żadnych emocji, właściwie nic.

Jak to co zmienić? Chciałbym mieć bardziej normalne życie, mieć znajomych, kobietę, i być w końcu trochę szczęśliwym.
miguel
 
Posty: 422
Dołączył(a): 15 paź 2007, o 20:08
Lokalizacja: KP

Postprzez Sansevieria » 23 maja 2010, o 22:56

Z tego co piszesz wnioskuję, że w tych terapiach nie zajmowaleś się uczuciami tylko opisywaniem różnych rzeczy i zdarzeń, układaniem ich i analizowaniem, ewentualnie opisywaniem co czujesz. Sam rozum, wiedza itpd. Tak było?
A co do zmian to ja pytałam nie o ogólne rzeczy ino o jakiś konkret, taki mniejszego kalibru. Bo ogólnie to się domyslić nietrudno.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 133 gości