Sansevieria napisał(a):Bez głupawego pocieszania oraz tekstów nie mających pokrycia w rzeczywistości - tak, mając okrągłą 30 na karku można zmienić swoje życie. Można to zrobić również w bardziej zaawansowanym wieku.
Chcieć trzeba na pewno, próbować też, ale jeśli gdzieś jest jakaś nieuświadomiona blokada czy nieuświadomiony wadliwy schemat, to na chceniu i próbowaniu można spędzić życie. Odwieczne pytanie - sięgałeś po pomoc typu psycholog czy psychoterapia?
marie89 napisał(a):Coś wątpię, żebym Cię przekonała.. ale starałam się. Nie oczekuj zbyt wiele od 20 latki.. Ja jestem jeszcze pełna nadziei. Nadzieja może żyć baardzo długo.
Pewnie najpierw trzeba sobie zadać pytanie dlaczego jesteś sam, samotny?
Ja często zwalałam to na los, świat i innych, ale gł samotna jestem przez samą siebie- bo choć narzekam to samotność jest "łatwiejsza i bliższa" niż szukanie w sobie chęci i odwagi.. wytrwałości w szukaniu tej "połóweczki" I przerażają mnie zmiany, oczekiwania.. itp itd
A jak jest z Tobą?
Pozdrawiam ciepło
m.
Sansevieria napisał(a):To nie za dobre masz pewnie zdanie o skuteczności pomocy terapeutycznej i właściwie trudno się dziwić Musi coś się bardzo głęboko schowało
Ponieważ praktycznie się nie znamy to zapytam, jak jest i co jest do osiągnięcia? Jakie rzeczy ewentualnie chciałbyś osiągnąć? Pewnie setki razy odpowiadałeś na to pytanie w różnych wersjach i masz go serdecznie dość. Ale co zrobić - jesli mamy porozmawiać to jeszcze raz się zmuś
I wcale nie jestem zdania, że "wszystko zależy ode mnie" to stwierdzenie prawdziwe. Wręcz przeciwnie, są rzeczy, któe ode mnie nie zależą i oddzielenie jednych od drugich bywa bardzo twórcze.
the hooded man napisał(a):Można zmienić. Ogromne zaległości nie są na pewno atutem. Może być ciężko, ale da się.
Może na dzień dzisiejszy warto zastanowić się co lubię robić i gdzie mogę poszukać ludzi zajmujących się czymś podobnym?
Sansevieria napisał(a):Nagle to na pewno nie. Tu nagłych zmian nie ma się co spodziewać. Ale ja zaczynając terapię zaległości miałam dłuższe niż Ty teraz. Może nieco innego typu, ale miałam. Znam też takich, co mieli dłuższe niz ja.
Nie da się cofnąć czasu. Zaległości nie znikną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Sukces nie jest spektakularny w czasie gdy się rodzi. On jest widoczny dopiero z jakiejś perspektywy czasowej, choć czasem mniejsze jego fragmenty dają się dostrzec na bieżąco. Jak dla mnie to sukces jest w terapii dawnych zaszłości sumą ziarenek piasku raczej niż widowiskowym wybuchem.
Sansevieria napisał(a):Jak znam siebie to bym dwa lata nie wydzierżyła w terapii bez jakichś zmian zauważalnych i odczuwalnych
A zagłębiałeś się w tych terapiach w przyczyny czy tylko próbowałeś zmieniać "tu i teraz"? Przepraszam za dociekliwość, ale mnie zaintrygowałeś tym, co piszesz. Wiesz, podobe problemy mogą mieć różne źródła. Jak z wysypką - objaw to, a nie choroba jako taka.
Sansevieria napisał(a):Raczej bym powiedziała, że nie trafiłeś na takiego co by z Tobą umiał rozmawiać skutecznie. Poza tym rozmowa rozmową, a jednak jakieś działanie z takiego rozmawiania wynikać powinno. Jak mniemam działania okazywały się nieskuteczne. Przynajmniej w Twoim odczuciu.
Masz pomysł na to, gdzie się zaczynało "zacinać"?
Powrót do Problemy w związkach
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 74 gości