Opowiem swoją historię.

Problemy z partnerami.

Opowiem swoją historię.

Postprzez Taka_ja » 18 maja 2010, o 15:30

Witam. Obecnie mam 27 lat od ponad ośmiu lat jestem mężatką,mam ośmioletnia córkę.Moja historia zaczęła się dużo wcześniej jeszcze przed ślubem wszyscy mówili nie bierz ślubu on jest materialistą,daj spokój.Moja mama początkowo bardzo lubiła jednak z czasem je sympatia przerodziła się chyba w nienawiść .Ja wciąż byłam u jego boku,teraz sobie myślę wciąż broniłam go bo chciałam żebym ja miała taka osobę która wstawi się za mną.Urodziło nam się dziecko,zdaniem teściów wciąż robiłam coś źle wspomnę że miałam wtedy 29 lat i dopiero uczyłam się żyć,dorosłości.Miałam małę problemy ze sobą przechodziłam (tak mi się wydaje że przechodziłam pewnego rodzaju psychozę poporodową)Objawiało się to faktem miałam straszny lęk przed zachorowaniem mojej córki,kiedy widziałam że ma gorączkę już panikowałam.Była również sytuacja gdzie obudziłam się w nocy z płaczem i wzięłam córkę na ręce ,płacząc że ją przełamałam że zrobiłam jej krzywdę.Prawda byłą taka,że ta małą istotka uśmiechała się do mnie,a ja sama nie wiem do dziś czy ja spałam.Moje dziecko byłą wielkim nie jadkiem ,bynajmniej mnie się tak wydawało przestałam karmić ją piersią kiedy miała 3 miesiące to był jedyny sposób bym mogłą kontrolować to co ona wypiła karmiąc ją butelka.Po jakimś czasie dowiedziałam się w sklepie,iż mój teściu uważa że jestem złą matka bo jaka mata przestaje karmić 3 miesięczne dziecko.Przyznam że powodów miałam więcej by przestać ją karmić piersią mój teść często obserwował jak ją karmie,bywały sytuacje kiedy spałyśmy rano a mąż poszedł do pracy wtedy lubiłam brać ją do łózka i wtedy spałyśmy razem.On wchodził i podnosił kołdrę tłumacząc żebym jej nie zadusiła pod tą kołdro,wydaje mi się że naruszał moja prywatną przestrzeń.Wciąż coś robiłam źle to obiad niedobry,makaron za twardy,mięso niedogotowane,każdy powód był dobry by zwrócić mi uwagę,moje błędy.Odkąd tylko pamiętam wciąż miedzy nami był konflikt,teściowa chodziła do pracy mój mąż również a w tym czasie te jadki .Wspomnę również że mój teść ma problem alkoholowy.Moja córka dorastała a ja coraz bardziej się dołowałam wciąż czułam się winna że wymagam za dużo ,ze to moja wina ,w tym sensie bo dusiłam męża o wyprowadzkę.Po kilku latach wciąż kłóciłam się z teściem o córkę wciąż podważał mój autorytet względem jej,kiedyś przyszłą i powiedział (mamo jesteś głupia dziadek tak powiedział)Przyznam z czasem czułam się nie zrozumiana i zaczęłam szukać czegoś co zapełni pustkę w moim sercu(poszukałam zaczęłam wchodzić na czat).Początkowo było fajnie,jednak z czasem przestałam mieć nad tym kontrolę.Oczywiście odseparowawszy się od rodziny,a co najgorsze nawet zaczęłam rezygnować z córki .Jednak nawet ten czat przestał mnie bawić ,zobaczyłam wiele wad podobnie jak w życiu wkońcu pod tymi nickami również byli ludzie fałszywi,niemili względem innych i samolubni.Konflikt między mną a moim teściem wciąż trwał ,miał powód by mi dogryzać,a ja wciąż dawałam się sprowokować.Moja teściowa i mój mąż przyjęli pozycję neutralną czyli to nie ich konflikt i tylko stali obok.Chociaż wciąż miałam wrażenie że ich zdaniem to wciąż ja zaczynałam.Pewnego dnia podobna kłótnia jak każda inna ja dałam się sprowokować powiedziałam prosto w twarz mojemu teściowi kilka słów, takie które teraz wiem były jego strzałem w najczulszy punkt.Poszedł do piwnicy ja poszłam na górę a on wbił sobie nóż w okolice serca,wspomne był pod wpływem alkoholu..Na szczęście nic się nie stało,ale ja poczułąm jakby coś we mnie pękło rozleciałam się jak stary tapczan.Poczucie winy doprowadziło mnie do takiego stanu w jakim teraz jestem,wciąż zastanawiam się czy jestem normalna.Od poł roku spotykam się z terapeuta jednak to wszystko idzie zbyt wolno,mam problemy w kontaktach z ludźmi,mam problemy w pracy,w domu.Po prostu zawalił mi się cały świat.
Taka_ja
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 maja 2010, o 06:39

Postprzez Księżycowa » 18 maja 2010, o 18:13

Przede wszystkim witaj na forum :)

Oczy mi na wierzch wyszły w pewnym momencie. Oczywiscie, że jesteś normalna. Twój teść miał na celu wyprowadzenie Cię z równowagi i wkręcenie poczucia winy... To była przemoc psychiczna, nie potrafię zrozumieć dlaczego, ale moja siostra miała podobnie. Z tym, że jej teść pił i robili jej z teściową jazdy. Jej mąż też nie potrafił na początku się za nią wstawić. Dziś ona ma padaczke, bo za nim się wyprowadzili, to teściowie zszargali jej nerwy.

Dlaczego tak jest? Może byc wiele powodów. Może poczuli, że w jakiś sposób ,,zabierasz" im dziecko, może ciężko im było zaakceptować Cię jako ,,nową" w domu. Ale myślę, że przede wszystkim Twój teść ma poważny problem ze sobą i sądzę, że to głównie było powodem. Byłaś jego workiem treningowym i zabawką. Niestety podwazył Twój autorytet przy dziecku, ponizył Cie przy nim. Ingerowanie w Twoją prywatność, zabierając kołdrę, to przegiecie, zdecydowanie.
Tak postępuja ludzie z zaburzeniami, niską samooceną, często są to poważniejsze zaburzenia. Wbicie sobie noza jest albo metodą okaleczania się. Osoba kalecząca zadaje sobie ból sądząc, że na to zasługuje lub wpędzenie Ciebie w poczucie winy, chęć poczucia władzy nad Tobą...

Terapia zwykle musi potrwać. Co na to wszystko mąż? Chodzi z Tobą? Może dobrze by było, gdyby pojawił się na spotkaniach? Nie zrozumialam z postu - nadal mieszkasz z teściami?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Taka_ja » 18 maja 2010, o 19:13

---------- 18:53 18.05.2010 ----------

Tak mieszkam wraz z tesciami kłotnie ucichły po prostu nie wchodzimy sobie w drogę czasami probuje nawet w obecności innych jednak ja zaraz wybucham i później mam ogromne poczucie winy.Mój mąż?Hmmm właśnie chodzi o to że nie czuje w nim oparcia,fakt widzę,że się stara nie chodzimy wspólnie na terapie tylko ja sama.Jeśli chodzi o męża jak wspomniałam stara się tylko ja jakoś zamknęłam się przyznam i ciężko mi wyjść .Nawet na terapii nie zawsze się otwieram,jednak mam sprytną terapeutkę nie wymusza we mnie odpowiedzi czeka cierpliwie na moment i wychodzi samo.Opowiadam jej cały tydzień mojego życia,jednak czasami te wizyty za bardzo mnie bolą.

---------- 19:13 ----------

Kwestia pracy mam straszną niską samoocenę najgorsze jest to że w chwili obecnej z pełną świadomością w chwili obecnej psuje.Jak wspomniałam zamknęłam się na świat,mówię to co wypada albo wcale nie mówię.Nie wiem kiedy to moja opinia a kiedy innych.Cały czas staram się próbuje,a później ciężko mi przyjąć porażkę.Moja pani psychoterapeutka stwierdziła ze ważni są dla mnie inni ich opinia fakt ich akceptacji tylko nie ja.Przyznam coś w tym jest pragnę być lubiana akceptowana chyba czasami nawet na siłę.Nasuwa mi się pytanie jak można żyć w ciele w duszy kogoś kogo się nienawidzi?Kogoś kto potrafi śmiać się z samego siebie( zbłaźnić się po to by poczuć akceptację zrozumienie i sympatię.Najgorsze jest fakt że teraz ranię moją córkę ma chorą matkę która żyje bo żyje bo ktoś nakazał jej żyć, matkę która jest tchórzem i boi się dosłownie wszystkiego.Jeśli chodzi o mojego teścia wybaczyłam mu jednak pamiętam ,wybaczyłam mu tylko dlatego ze również ma problem również jest słaby ,wybaczyłam dlatego bo ja chciałabym żeby ktoś wybaczył mi za to jaka jestem teraz.Chodzi mi o to że jestem nerwowa ,wybuchowa,rządzi mną burza emocji.Martwi mnie że ja zamiast się rozwijać cofam się.Dziękuje Kasiorek
Taka_ja
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 maja 2010, o 06:39

Postprzez smerfetka0 » 18 maja 2010, o 20:32

a jak sytuacja z mezem? uklada ci sie? jestescie blisko? czy jestescie razem a jednak osobno?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Taka_ja » 18 maja 2010, o 21:05

Tak masz racje niby razem a zarazem osobno ale pisałam że zamknęłam się na wszystkich.Stara się ale jakoś nam nie wychodzi.
Taka_ja
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 maja 2010, o 06:39

Postprzez smerfetka0 » 18 maja 2010, o 22:20

moze wszystko pokolei.

moze najpierw sprobuj otworzyc sie na meza? powinien byc ci najblizszy. nie chwycisz od razu byka za rogi.

sprobuj szczerze z nim porozmawiac. wyzalic sie, otworzyc, uprzedz go ze potrzebujesz go jego ciepla i czulosci ze go bardzo kochasz, zeby sie nie wystraszyl na samym pcozatku :)

co ty na to?
Avatar użytkownika
smerfetka0
 
Posty: 3954
Dołączył(a): 1 gru 2008, o 18:01
Lokalizacja: Londyn

Postprzez Taka_ja » 19 maja 2010, o 13:20

---------- 13:19 19.05.2010 ----------

Kiedy próbuje wtedy tak jakby nie moge wypowiedzieć słow chce powiedzieć ale moje usta nie wydawaja dzwieku.Za bardzo mi na tym zależy

---------- 13:20 ----------

ale przez sms zaproponowałam mu terapie wspólna.
Taka_ja
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 maja 2010, o 06:39

Postprzez Asik35 » 19 maja 2010, o 14:27

Nie ogarniam -od 8 lat jesteś mężatką i nie rozmawiasz z mężem?
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez Taka_ja » 19 maja 2010, o 14:49

Nie od ośmiu lat i nie że nie rozmawiam,bynajmniej nie rozmawiam o ważnych sprawach.Taki stan jest od jakiegoś czasu ok 6 miesięcy.
Taka_ja
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 maja 2010, o 06:39

Postprzez Księżycowa » 19 maja 2010, o 16:31

---------- 16:28 19.05.2010 ----------

Asik a może sytuacja sprowokowała brak kontaktów, tak się czasem zdarza...

Taka ja rozumiem o czym mówisz jesli chodzi o samoocenę. To bardzo boli, ale możesz cos z tym zrobić i da się. Terazpia Ci pomoże na pewno, ale oprócz tego mi bardzo pomogły książki Louise L. Hay ,,Możesz uzdrowić swoje życie" i ,,Poznaj moc, która jest w Tobie". Myślę, że znalazłabyś w nich pomoc, która by Ci bardzo pomogła. Mi pomogły wyjść z duzych kłopotów...
Nie musisz się błaźnić, żeby zostać zaakceptowaną przez ludzi. Bardziej będą Cię akceptować, kiedy Ty sama siebie pokochasz.

Wiem, że to nie łatwe, wiem jak się żyje, kiedy jesteś dla siebie wrogiem, ale tak nie musi być :) .

Jesli chodzi o męża, to proponowałaś mu terapię? On wie, że potrzebujesz tego?

---------- 16:31 ----------

Wspomniałaś, że Twój teść był pod wpływem alkoholu. To się często zdarza?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Taka_ja » 19 maja 2010, o 17:26

Tak wspomniałąm mu, nie miałąm odwagi powiedzieć więc wysłąłąm sms dzisiaij...odpwoiedział ze on jest otwarty i bardzo chetnie pojdzie ze mna
Taka_ja
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 maja 2010, o 06:39

Postprzez Księżycowa » 19 maja 2010, o 20:29

No i super :) Trzymam kciuki. Każda forma próby rozmowy jest dobra. Mąż na pewno zrozumie, że tak Ci łatwiej :) .

Czyli alkohol jest problemem teścia także?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Taka_ja » 19 maja 2010, o 21:12

Tak mój teść praktycznie dzień w dzień przynajmniej piwo i setkę musi wypić,jednak moim zdaniem pije tyle bo na więcej nie ma moja tesciowa trzyma rękę na nim a bynajmniej teraz po tym wszystkim.W czasie częstych kłótni wypijał chyba więcej przychodził bardzo upojonych i zaczynał kiedy go puszczało.

Tak na marginesie spróbuje z moim mężem porozmawiać,nie wiem jak to wyjdzie,boję się ze się zatnę i zaraz zamknę temat tak jak do tej pory robiłam,ale spróbuje.

Chciałam bardzo podziękować,ten tekst pisałam w takim naprawdę ogromnym dołku chyba nie starczyło mi już miejsca w głowie dopiero za tydzień miałam kolejne spotkanie z psychoterapeuta moim,czasami starczy raz w tygodniu czasami nie.Fajnie jest te emocje też gdzieś wylać nawet tutaj.Teraz przynajmniej mam nadzieję,że może będzie lepiej,że jeśli sama skupię się troszkę na sobie zęby się pozbierać do kupy.
Taka_ja
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 maja 2010, o 06:39

Postprzez Księżycowa » 20 maja 2010, o 00:35

Próbowałaś po prostu powiedzieć mężowi, że trudno Ci ostatnio mówić. Tak w prost? Odkryłam, że najlepiej powiedzieć facetowi Sluchaj mam z tym problem, nie gniewaj się jesli zakończę temat"
Odkrylam, że to działa i albo on mi pomoże, cierpliwie da mi czas, albo rozumie i czekamy na lepszy moment. Pierwszy raz jest najgorszy, ale uda się na pewno :) .

Jeśli chodzi o teścia, to niestety, alkohol niszczy życie nie tylko alkoholikowi. - miałam ta przyjemność przekonać się niestety...
Macie szansę na wyprowadzkę? Mąż Ciebie wspiera, jest cierpliwy, czy się irytuje?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Taka_ja » 20 maja 2010, o 14:30

Kwestia wyprowadzki włąśnie dla mojego męża jest drażliwa i poczęci to mnie też dobija.W ogóle nie chce o przeprowadzce słyszeć ,probowałąm poszukać nawet złoty środek i poszukałam kwestia dobudówki jednak uwaza ze to jest też zbędne.
Taka_ja
 
Posty: 14
Dołączył(a): 18 maja 2010, o 06:39

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 73 gości