Przeszłość

Problemy z partnerami.

Postprzez Salome » 17 maja 2010, o 16:19

---------- 16:03 17.05.2010 ----------

Chciałabym prosić o pomoc w zapomnieniu albo zrozumieniu przeszłości. Ona czasem do m nie wraca. Chciałabym o tym napisać, ale szczerze mówiąc boję się zidentyfikowania. Jesteśmy przecież w miejscu, do którego tak naprawdę każdy ma dostęp.

Nie cierpię z powodu tej przeszłości, bo dziś już jej nie ma. W moim sercu pozostawiła i radość, że jej już nie ma i smutek zmarnowanych chwil nastoletnich lat. ...i trochę poczucia, że ktoś traktował mnie jak śmiecia...i strachu, że omal nie straciłam życia, ale też radości, że znalazłam swój nowy świat.

---------- 16:19 ----------

Zapomniałam napisać....czasem mam taki powrót do tamtych chwil. Czuje je...jakbym znalazła się w tamtym miejscu i czasie...to mi przeszkadza. Chciałabym się tego pozbyć. To takie realistyczne wspomnienie.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez mahika » 17 maja 2010, o 16:56

ja znalazłam sposób na swoją "straszną" przeszłośc. pogodziłam się z nią.
i już mnie nie straszą demony przeszlości. no może czasem. I bardzo mało o niej mówię. żeby nie wracac. Zamknięte.
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Salome » 18 maja 2010, o 11:24

Ja też się pogodziłam z tą przeszłością. Wiem, ze już jej nie odwrócę. Mam tylko taki dziwny lęk. Nie wiem jak go nazwać. Czuję taki niepokój.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez melody » 18 maja 2010, o 11:36

Nie znam innego sposobu na poradzenie sobie z trudną przeszłością, jak powrót do niej i przepracowanie swoich emocji. I w tym kontekście cel, który postawiłaś zakładając ten wątek - zapomnieć przeszłość - jest według mnie nierealny i mnie osobiście szkoda by było tracić swój czas na zajmowanie się czymś, czego zrobić się nie da. Natomiast z pełnym przekonaniem uważam, że jest coś, co zrobić się da, czyli zrozumieć, przepracować. Warto. I słusznie podpowiada Ci Twoja intuicja, że może to forum nie jest najbardziej odpowiednim (najbardziej bezpiecznym) na to miejscem. Jeśli ta przeszłość tak Ci ciąży, jak piszesz, to zachęcałabym Cię do spotkania z psychoterapeutą.

Pozdrawiam!
mel.
melody
 

Postprzez mangusta » 18 maja 2010, o 14:52

---------- 14:50 18.05.2010 ----------

witam.dla mnie powrot do przezlosci i przerabianie jej na powrot zle sie skonczyl,bo wpadlam w gleboka depresje.to przez przeyzywanie na nowo tego co bylo trudne i bolesne,jakbym to przechodzila kolejny raz i sobie nie poradzilam.moj terapeuta nauczyl mnie czegos innego,otoz zeby nie rozpaczac i nie rozgrzebywac przeszlosci tylko sie pogodzic z tym co bylo,ze ego juz nie ma ze to jest tylko w mojej glowie.i ze moge sie przyjrzec temu co moge zrobic teraz.zyc tym co dzieje sie dzis i krok po kroku realizoac cele,ktore sobie ustalam na przyszlosc.i nie zrzac sie tym,ze moge upadac,ale wykorzystywac to do nauki,jak moge cos zrobic inaczej,w inny sposob dskoro ten jest nie skuteczny.

---------- 14:52 ----------

alw zapomniec sie nie da
terapeuta moze cos pomoc.
mangusta
 
Posty: 2
Dołączył(a): 31 gru 2008, o 01:43

Postprzez mahika » 18 maja 2010, o 20:31

Mel. Kiedyś próbowałam, rozgrzebywałam, starałam sie zrozumiec i podobnie jak przedmówczyni, popadałam w coraz większą depresję.
Nigdy więcej nie chce "przepracowywac" swoich emocji. Uważam że to dla mnie złe. Gorsze niż odcinanie sie od tego co było. Od zamykania drzwi. chcę zyc tu i teraz.
Co nie znaczy że nie jest potrzebne Tobie Salome. Tylko to jest grząska sprawa.
Taką terapię wyobrażam sobię jak wkładanie ręki w kupę. Grzebierz, grzebierz, znajdziesz coś, wiesz co jadłaś. ale co to zmienia? Lepiej spuścic wodę po tym smrodzie.
Przepraszam. tak mi sie wyobraziło :oops:
Avatar użytkownika
mahika
 
Posty: 13346
Dołączył(a): 7 maja 2007, o 16:07

Postprzez Sansevieria » 18 maja 2010, o 22:03

Mnie to się wydaje, że dużo zależy też od tego, jakie traumatyczne zdarzenia czy sytuacje ma się do "przepracowania". I w jaki sposób one zaszkodziły. Tak patrzę po sobie. I o ile mogę uznac, że na przykład kwestii emocjonalnych związanych z przemocą psychiczną ze strony ojca to może i mogłabym za bardzo nie drążyć i nie przeżywać ponownie - bo ja dorosła, on w grobie - zatem było minęło. Ja wprawdzie akurat to przepracowałam z emocjami, ale nie mam specjalnie oporu przed koncepcją "niedrążenia" zbyt głęboko. Bo tak mi się wydaje, że tu może być tak, że co jednemu pomoże to drugiemu zaszkodzi. Mnie wprawdzie rozgrzebywanie pomogło, ale wcale nie jestem przekonana, że pomaga każdemu.
Natomiast nie umiem sobie wyobrazić potraktowania na zasadzie "było minęło nie wróci" kwestii wykorzystania seksualnego. Bo ono dokonuje uszkodzeń również w sferze, w której nie bardzo da się sobie powiedzieć "zobacz, co możesz zrobić teraz". W tym moim "teraz" była na przykład silna blokada na relacje intymne. Opór płynący ze mnie nie na poziomie rozumu tylko zwyczajnie braku reakcji na bodźce albo pojawianie się takiej reakcji, że lepiej żeby jej nie było. Bez pogrzebania w emocjach z przeszłości to jako żywo nic z tym nie mogłam zrobić, bo niby jak? Blokada i tyle. Na rozum nie szło, bo nie tylko rozum w relacji intymnej uczestniczy, a nawet mam wrażenie że inne elementy człowieka dużo do powiedzenia mają.
Tak mi się wydaje, Salome, że dużo zależy od tego, jakie wydarzenie Cię gnębi. I w jaki sposób szkodzi Ci teraz. Czy tych potrzebnych zmian możesz dokonać tylko rozumem i wolą czy nie. Moim zdaniem choćby i w rozeznaniu tego terapeuta może Ci być pomocny.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez ewka » 18 maja 2010, o 23:58

Salome napisał(a):Chciałabym prosić o pomoc w zapomnieniu albo zrozumieniu przeszłości.

Pomóc w zapomnieniu mogę... powiem, że nie ma sensu wracać. Pomóc w zrozumieniu nie mogę... nie wiem, czego dotyczy.
Ostatnio edytowano 19 maja 2010, o 00:09 przez ewka, łącznie edytowano 1 raz
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Sansevieria » 19 maja 2010, o 00:08

Wiesz, Ewka... Salome napisała w pierwszym poście "...i strachu, że omal nie staciłam życia..." i mnie się to (cokolwiek by to było) wydaje czymś bardzo duzym, o czym bardzo trudno powiedzieć czy napisać, a nie "wymyślonym". Zwłaszcza, że Salome napisała też, że boi się zidentyfikowania.
I właściwie dlaczego, skoro "wiem, że się nie powinno" to jednak piszesz? To jest pytanie raczej retoryczne :(
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez ewka » 19 maja 2010, o 00:10

Masz rację... wycięłam.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez bunia » 19 maja 2010, o 00:45

Dobry terapeuta jesli "otwiera" to dobrze wie czym to pachnie i powinien "zamknac"....w przypadkach molestowania chyba sa osrodki, terapeuci ktorzy w tym specjalizuja sie, coraz wiecej ich powstaje(specjalizacji).
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Bianka » 19 maja 2010, o 10:32

Ja nigdy nie odważyłam się całkiem otwierać tych drzwi chociaż od lat chodzę(chodziłam) na terapię..minimalne próby jakim mnie poddawano w szpitalu np zle się kończyły, z drugiej strony problem zaczyna wyłazić jak mam kontakt z tą osobą a mam no i teraz w ciąży, problem ciała, które się zmienia, które badają, niedługo mam karmić, to mnie przeraża...i cóż robić? zamknąć mocniej, zatrzasnąć, czy rozgrzebywać? Mahika Twoje porównanie choć nie zbyt smaczne bardzo trafne:)
A Ty Salome jak czujesz? dałabyś radę teraz to otwierać?
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez Salome » 19 maja 2010, o 13:56

Myślę, że dała bym rade to przerobić. Tylko jak przeczytałam opinie wasze, to boje się, że mogłabym się pogrązyć, wpaść w depresje i przywołać jakieś lęki.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez pszyklejony » 19 maja 2010, o 19:27

Przeraża mnie ile lat stracicie na odsuwaniu problemu, gubieniu się w samych sobie, bo widzę siebie sprzed lat. Jednocześnie wiem, że trudno aby było inaczej. Wszystko ma swój czas.
pszyklejony
 
Posty: 868
Dołączył(a): 7 paź 2008, o 21:56
Lokalizacja: warszawa

Postprzez Sansevieria » 19 maja 2010, o 19:34

Salome, lęki to już w sobie nosisz, tylko "wepchnięte pod dywan" czyli niszczące z ukrycia. Poza tym ja akurat ani sie nie pogrążyłam ani w depresję nie wpadłam. Po terapii jest mi nieporównanie lepiej niż przed, i nie tylko mnie, moim bliskim też.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: adisilid i 122 gości

cron