Co znaczy kochać?

Problemy z partnerami.

Postprzez ewka » 12 maja 2010, o 13:40

Pięknie tutaj!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez the hooded man » 13 maja 2010, o 11:17

sikorkaa napisał(a):kurcze, wiecie co? jakbysmy nie teoretyzowali o milosci to i tak najfajniej jest przezyc ja na wlasnej skorze :serce2: czyz nie?

bunia napisał(a):...oj tak :wink: ....wtedy wszystko jest zakrecone...lacznie z teoria :D

Zgadzam się z Wami dziewczyny.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez sikorkaa » 14 maja 2010, o 13:32

---------- 13:31 14.05.2010 ----------

biscuit napisał(a):bo ja osobiście nie doświadczyłam jej najmocniej
w prasowaniu spodni
zamiast spódnicy
tylko w zbliżeniu cielesnym

to smutne ...
:pocieszacz: wierze, ze jeszcze wszystko przed Toba :kwiatek:

---------- 13:32 ----------

ewka napisał(a):Pięknie tutaj!


taki podniosly temat, ze nawet sikorkaa nie bruzdzi ;) :lol:
sikorkaa
 

Postprzez cvbnm » 15 maja 2010, o 14:39

http://wyborcza.pl/1,75476,6268496,Milo ... myslu.html

mysle ze nie jest to wykluczone...
ja sama uwazam ze zakochujac sie bylam w stanie neurotycznym, chorobowym, ale byly one rozmaite. niektore lekkie,a niektore ostre zaburzenia.

najmocniejsze zaburzenie zas spowodowalo wrecz przeobrazenie polaczenia synaps w mozgu, jak u narkomana, i teraz buduje swoje myslenie od poczatku (jako ze powrot do strego nie jest mozliwy)

nie wiem czy wolalabym doznac tej wersji milosci "dojrzalej" (czyli skladajacej sie z przyzwyczajenia i stabilnosci), wydaje mi sie ona lekkim debilizmem, no ale kazdy ma jakies tam swoje kompleksy. :D
cvbnm
 

Postprzez biscuit » 15 maja 2010, o 15:06

---------- 15:01 15.05.2010 ----------

cvbnm napisał(a):nie wiem czy wolalabym doznac tej wersji milosci "dojrzalej" (czyli skladajacej sie z przyzwyczajenia i stabilnosci), wydaje mi sie ona lekkim debilizmem, no ale kazdy ma jakies tam swoje kompleksy. :D


to smutne ... :pocieszacz:
wierze, ze jeszcze wszystko przed Toba :kwiatek:

---------- 15:06 ----------

cvbnm napisał(a):ja sama uwazam ze zakochujac sie bylam w stanie neurotycznym, chorobowym, ale byly one rozmaite. niektore lekkie,a niektore ostre zaburzenia.



myślę jednak, że to o czym piszesz, to nie była prawdziwa miłość...

:kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2:
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez melody » 15 maja 2010, o 15:16

Czas jednak nie jest lineralny. Odnoszę bowiem ważnie, że już byliśmy w tym samym punkcie, co i teraz jesteśmy rozważając o miłości. Pojawił się z początkiem tego tematu problem rozróżnienia miłości od zakochania (w moim świecie to jest coś zupełnie innego), po czym znów te kwestie wracają, nazwane jedynie inaczej...

Serdeczności! :)
melody
 

Postprzez cvbnm » 15 maja 2010, o 19:04

[color=red][size=9]---------- 15:45 15.05.2010 ----------[/size][/color]

mnie sie zdawalo ze odpowiadam na jakas wypowiedz... (to niewykluczone, sie odnosilo do poprzedniego postu, ktoryt teraz nie wiem gdzie sie podzial. moze watki pomylilam??)

[color=red][size=9]---------- 19:04 ----------[/size][/color]

http://www.youtube.com/watch?v=s_phoWxcqYg

film "sam", jak ktos zna, mi sie zdaje ze nadaje sie do watku...
cvbnm
 

Postprzez new*life » 18 lut 2011, o 06:40

---------- 05:38 18.02.2011 ----------

Wasze spostrzeżenia i komentarze bardzo mi pomagają... widzieć wszystko na trzeźwo. Nie, nie widzieć, bo i tak widzę to po swojemu, w pijanym widzie. Ale chociaż na chwilę stanę na Waszym miejscu i chociaż zerknę...

Rozumiem Wasze zniecierpliwienie ale mimo wszystko proszę Was o wyrozumiałość... Gdyby to wszystko było takie proste załatwiłabym to sama i nie zawracała Wam głowy.

NIc nie poradzę, że on zajmuje taki kawał w moim życiu i w moim sercu... Chciałabym go kochac zdrowiej, nie robić krzywdy sobie i jemu, nie komplikować...

Wynalazłam w starszych wątkach opis miłości wg dodusia, przestrasznie mi się spodobał...

doduś napisał(a):kocham to znaczy wyprasować spodnie, spódnicę, a Ona i tak założy co innego...
kocham to znaczy wstanę do córki jesli obudzę się pierwszy nie ogladajac się czy Ty tego nie zrobisz
kocham to znaczy nie chcę Cię ranić, ale wiedz, że czasem, niechcący to się stanie
kocham to znaczy wybaczam - wciaż i wciąż
kocham to znaczy tęsknię i czekam kiedy Cię nie ma, ale nie wiszę na telefonie żebyś powiedziała do mnie choć słowo
kocham to znaczy idź sama do kina jesli chcesz iść sama
kocham to znaczy, że oddam życie jeśli ktoś będzie chciał Cię skrzywdzić
kocham to znaczy że nie oddam siebie by być z Tobą za wszelką cenę...
kocham to znaczy codziennie widze Twoje piękno
kocham to znaczy szanuję Twój wybór choć wiedz, że się z nim nie zgadzam
kocham to naczy że zawsze powiem Ci "przepraszam" jeśli mam za co przepraszać
kocham to znaczy powiem Ci stop, jesli przekroczysz moje granice
kocham to znaczy że będę czekał, jeśli nie potrafisz dziś sobie z tym poradzić
kocham to znaczy przeczytaj ten wiersz...napisałem go dla Ciebie i to nic, że mówisz, że nie rozumiesz poezji
kocham to znaczy zawsze zapalam światło przed domem gdy masz wrócić po zmierzchu
kocham to znaczy że choćbyś bardzo mnie zraniła nie odpłacę Ci tym samym. Powiem Ci jednak jak mnie to boli
Kocham to znaczy jesteśmy równie ważni
Kocham to znaczy nie oczekuję od Ciebie nic w zamian, wiem i czuję co dajesz od siebie
kocham to znaczy że złoszczę się i śmieję jak wieszasz torebkę na drzwiach szafy
kocham to znaczy że wiem, że znów zapomnisz czegoś co waźne
kocham to znaczy jestem
kocham to znaczy że jesteś


Nie umiem wciąż widzieć go takim, jakim widzą go wszyscy inni, jakim Wy go widzicie. Złoszczę się tylko wtedy, gdy zrobi coś naprawdę złego... Tak szybko mu wybaczam. I ciągle myślę, że tak naprawdę w jakiś sposób mu na mnie zależy, w jakis dziwny, pokrętny sposób. Zrezygnował ze znajomość z tym "boskim kolegą"... usunął fellow... coś niby chce pokazać. Pracuje.

A ja ciągle czuję niedosyt. Bo widzę jak radośnie z nimi rozmawia, pisze...

:bezradny:

Nie czuję złości do niego, tylko do nich...! Do całego Bogu ducha winnego świata homo..
A chyba tylko jeśli zaakceptuję ich, będę mogła go mieć.

Przepraszam, jeśli piszę banialuki ale takie mam myśli, a jest mi łatwiej jeśli je wszystkie wywalę z siebie, trochę to oczyszcza...

---------- 05:40 ----------

czad, wpisałam wiadomość na nieodpowiednim forum... :zmeczony:
new*life
 
Posty: 49
Dołączył(a): 9 gru 2009, o 15:08
Lokalizacja: ...skąd chcę uciec...

Postprzez Abssinth » 18 lut 2011, o 12:11

a moze - przez przypadek - na calkiem odpowiednim?

:)
Avatar użytkownika
Abssinth
 
Posty: 4410
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 01:39
Lokalizacja: Londyn

Postprzez tu i teraz » 21 lut 2011, o 15:00

new*life

Twoj temat, przypomina mi troche moj..
zapraszam na watek "Uzalezniona od Milosci.." :wink:
tu i teraz
 
Posty: 210
Dołączył(a): 14 lut 2011, o 13:53

Postprzez Sinusoida » 21 lut 2011, o 15:24

Dopiero teraz odkryłam ten temat... Doduś, jak dla mnie Twój opis miłości jest piękny, naprawdę:)
Avatar użytkownika
Sinusoida
 
Posty: 1225
Dołączył(a): 25 sie 2009, o 19:59

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 74 gości