Bo ja w zasadzie to nie istnieję

Problemy z partnerami.

Postprzez Samara » 12 maja 2010, o 14:05

kasiorek43 napisał(a):O Kochana jest wyjście :D I powiem Ci więcej nikt nie ma prawa Ci dyktować czy i jak z tego wyjść. Możesz sama, na własnych warunkach. Czy to nie jest fajne? Nie daje na samą myśl poczucia wolności? Wystarczy zacząć :D

Może smęcę o tych książkach, ale idealnie by Ci przypasowały :D


Przeczytam je, na pewno. Ale po sesji ;)
Mysle, ze jednak uważasz mnie za kogos silniejszego i lepszego niz jestem. Poczucie wolności? Nawet nie smiem o nim marzyc...
Wystarczy zacząć? to wszystko zbyt pieknie i zbyt łatwo brzmi. Zaczynałam juz wiele razy. I niezaleznie od tego jak daleko zajdę, to jednak w końcu znów natrafiam na ten sam mur, który jest nie do pokonania.
Samara
 

Postprzez Księżycowa » 12 maja 2010, o 14:17

Przeczytam je, na pewno. Ale po sesji Wink


Trzymam za słowo :wink:

Mysle, ze jednak uważasz mnie za kogos silniejszego i lepszego niz jestem. Poczucie wolności? Nawet nie smiem o nim marzyc...


Masz w sobie tyle siły, że możesz się sama zdziwić. Mówi Ci to osoba, która chciała się zabić kiedyś, kiedyś... za nim jeszcze znalazłam to forum a i tu zdarzały mi się takie mysli... Wiele osób tutaj może to potwierdzić. Wyciągały mnie z niezłego bagna i jak było mi źle często nawet w nocy wchodziłam tu, na forum i czytałam te słowa, bo czułam, że nie jestem sama. Jestem bardzo wdzięczna, że mnie nie opuściły i bardzo im za to dziękuję. Jeśli ja mogłam, to i Ty dasz sobie świetnie radę. To zalezy tylko od Ciebie, tylko... I jest piękne, ale może być prawdziwe, bo każdy na to zasługuje i Ty należysz do tych osób również, bo dlaczego miałabyś nie należeć? Dlaczego?

Możesz być wolna i niezalezna i nikt nie ma prawa Ci tego zabronić, za to Ty masz prawo, a nawet obowiązek o to walczyć i nie będzie w Tym nic złego. Zapewniam Cię.
I zacznij o tym marzyć, bo to nie musi być marzenie, to może stać się prawdą, ale jedyne co masz zrobić, to wyciągnąć po to rękę. Masz w sobie siłę, która jest silniejsza od Ciebie samej i jeśli tylko zmienisz myślenie przyciągnie wszystko co pozytywne. Nie kłamię, uwierz mi próbuję tego i to się sprawdza. Zrozumiesz co dokładnie mam na myśli, jak przeczytasz książki a uwierz ni9e będziesz mogła się od nich oderwać :D

Wystarczy zacząć? to wszystko zbyt pieknie i zbyt łatwo brzmi. Zaczynałam juz wiele razy. I niezaleznie od tego jak daleko zajdę, to jednak w końcu znów natrafiam na ten sam mur.


Mury w zyciu są i będą zawsze, ale Ty będziesz potrafiła je rozwalić małym palcem. Te mury czasem nam pomagają być mądrzejszym... Będziesz miała zdolność radzenia sobie z nimi. Będziesz czuła tak cholerną satysfakcję, że będziesz chciała więcej od zycia wszystkiego;-) A wystarczy tylko pokochać i zaakceptować siebie...

Spróbujesz?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez ewka » 12 maja 2010, o 15:30

Samara napisał(a): Ewa, masz racje, nie o takie zaspokojenie "głodu" mi chodzi. A wolontariat tylko by wzmógł to odczucie, bo wiedziałabym, że sama siebie oszukuję i że próbuję się "zapchać" byle czym. Ja to tak odczuwam.

No tak... "byle co" nie wchodzi w grę - albo wszystko, albo nic.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Samara » 12 maja 2010, o 17:54

ewka napisał(a):
Samara napisał(a): Ewa, masz racje, nie o takie zaspokojenie "głodu" mi chodzi. A wolontariat tylko by wzmógł to odczucie, bo wiedziałabym, że sama siebie oszukuję i że próbuję się "zapchać" byle czym. Ja to tak odczuwam.

No tak... "byle co" nie wchodzi w grę - albo wszystko, albo nic.


I znowu źle mnie zrozumiałaś. Nie chodzi o to, że albo wszystko albo nic. Ale chyba sama też znasz takie odczucie, że czasem coś robisz by sobie zrekompensować coś innego, ale z drugiej strony sama dobrze wiesz, że to jest gówno warte i jest to jednie takie oszukiwanie siebie. To się nazywa sublimacja jeśli dobrze pamiętam z wykładów z psychologii.
Wszystko albo nic? zapewniam cię, że jestem daleka od takiego myślenia.

Kasiorek - to wszystko co piszesz może i ma sens, ale ja tego swoim ciasnym umysłem nie ogarniam... gdybym mogła zmienić wszystko tak jak mówisz, to by mnie tu nie było. Gdybym umiała się z tym uporać rzekomo w tak prosty sposób to nie tkwiła bym w tym syfie w którym jestem w zasadzie odkąd tylko pamiętam. Ale może faktycznie - powinnam zajrzec do tych ksiązek. Jednak też przyznam, że jestem do tego trochę sceptycznie nastawiona. No, sceptycznie to może nie to słowo, ale jakos trudno mi uwierzyć, żeby jakakolwiek ksiązka pomogła mi zrobić coś ze soba, skoro już tyle innych rzeczy nie poskutkowało, tyle prób spełzło na niczym. Ale przeczytam (jak tylko je gdzies znajde).
Samara
 

Postprzez ewka » 12 maja 2010, o 18:30

Samara napisał(a):I znowu źle mnie zrozumiałaś. Nie chodzi o to, że albo wszystko albo nic. Ale chyba sama też znasz takie odczucie, że czasem coś robisz by sobie zrekompensować coś innego, ale z drugiej strony sama dobrze wiesz, że to jest gówno warte i jest to jednie takie oszukiwanie siebie. To się nazywa sublimacja jeśli dobrze pamiętam z wykładów z psychologii.
Wszystko albo nic? zapewniam cię, że jestem daleka od takiego myślenia.

No ok, zgadza się - sublimacja lub oszukiwanie siebie... ale czy to nie jest tak, że od Ciebie zależy, czym to będzie? Będziesz w tym widziała zapchajdziurę, to zapchajdziurą będzie.

Napisałaś sobie scenariusz na swoje życie (jak chyba każdy z nas, bo każdy siebie jakoś w nim widzi lub chce widzieć)... jest jednak BÓG? LOS? SAMO ŻYCIE? (według uznania) i napisze scenariusz inny. I co wtedy? Jak żyć?

ZAWSZE może być tak, jak chcielibyśmy... ale nie musi. Więc szukać sobie czegoś niby zastępczego, co nada życiu jakiś sens... czy stać w miejscu w postawie NIE?

Jest wybór.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Księżycowa » 12 maja 2010, o 20:47

---------- 20:45 12.05.2010 ----------

Kasiorek - to wszystko co piszesz może i ma sens, ale ja tego swoim ciasnym umysłem nie ogarniam... gdybym mogła zmienić wszystko tak jak mówisz, to by mnie tu nie było. Gdybym umiała się z tym uporać rzekomo w tak prosty sposób to nie tkwiła bym w tym syfie w którym jestem w zasadzie odkąd tylko pamiętam. Ale może faktycznie - powinnam zajrzec do tych ksiązek. Jednak też przyznam, że jestem do tego trochę sceptycznie nastawiona. No, sceptycznie to może nie to słowo, ale jakos trudno mi uwierzyć, żeby jakakolwiek ksiązka pomogła mi zrobić coś ze soba, skoro już tyle innych rzeczy nie poskutkowało, tyle prób spełzło na niczym. Ale przeczytam (jak tylko je gdzies znajde).


Samaro to jakim cudem mnie się udało? Wiesz dlaczego to jest nie możliwe? Bo sama sobie to powtarzasz i nie powiem to jest pewnie wygodniejsze, ale jaka satysfakcja, to nie wiem.

Napisałaś tu po coś jednak, z jakąś nadzieją, że coś da się zrobić. Da się, tylko ja nie mówię, że sama praca jest prosta, ale proste jest to, że teraz jesteś dorosła i nikt tej pracy nie może Ci zabronić.

Jeżeli uważasz, że nic się nie zmieni, to czego oczekujesz od forum oprócz wygadania się? Po coś tu napisałaś prawda?
Mówisz, że jesteś tu gdzie jesteś i nic tego nie zmieni. Ok to jest Twoje przekonanie i tylko Twoje a to w żadnym wypadku nie jest prawda. Zrobisz jak uważasz, bo to Twój wybór. Nikt za Ciebie tej pracy nie wykona, bo to Twoje emocje i uczucia, nikt nie zna ich lepiej od Ciebie. Z resztą tylko my sami bierzemy odpowiedzialność za to, jak będzie wyglądało nasze zycie. My o tym decydujemy...

Ja jestem szcęśliwa, że pokonuje bariery i mogę zacząć dążyć do spełnienia swych marzeń, a co Ty zrobisz...

I tu się z Ewcią zgodzę - wybór nalezy do Ciebie...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Samara » 12 maja 2010, o 20:49

Ja sobie żadnego scenariusza nie napisałam. Wręcz przeciwnie - nie mam zupełnie pomysłu na swoje dalsze życia. Niby studiuję, ale mam świadomość tego, że są to mało przyszłościowe studia. Mieszkam z mamą i nie mam żadnych perspektyw na rychłą wyprowadzkę. Na nierychła zresztą też nie - nigdy w życiu nie będzie mnie stać na własne mieszkaniem nawet na wynajem.Wierz mi, żadnego scenariusza na życie nie mam.
Jak to coś jest zapchajdziurą to nią jest. I wmawianie sobie, że jest inaczej jest według mnie bez sensu.

Kasiorek: wybór? jaki wybór? między czym a czym? bo sama się już chyba pogubiłam w tym wszystkim o czym my mówimy. Nawet jeśli coś tam zmienię, to nie zmieni to faktu, że czuje się cholernie samotna i beznadziejna. Dlatego tu napisałam, bo musiałam gdzie wylać swoje emocje. Nie oczekiwałam cudu, ani złotego przepisu na życie. Napisałam, bo po prostu czułam taka potrzebę. Ale mam wrażenie, że nie do końca zostałam zrozumiana o co mi chodzi.
Samara
 

Postprzez Księżycowa » 12 maja 2010, o 20:56

Samaro jeżeli chodzi o pomysł co dalej, to nie chodziło mi o edukację i pracę... Miałam na mysli Twoje poczucie osamotnienia, samooceny, ty zdecydujesz co będzie. Czy to się zmieni, bo to da się zmienić, ale Ty w to nie wierzysz i właśnie te przekonania należy zastąpić nowymi...

Czujesz się cholernie samotna. Ok. ale chcesz tak się czuć? Jest Ci z tym dobrze i tylko chciałaś o tym napisać, czy chodzi o to, że chcesz coś z tym zrobić?
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Samara » 12 maja 2010, o 21:01

kasiorek43 napisał(a):Samaro jeżeli chodzi o pomysł co dalej, to nie chodziło mi o edukację i pracę... Miałam na mysli Twoje poczucie osamotnienia, samooceny, ty zdecydujesz co będzie. Czy to się zmieni, bo to da się zmienić, ale Ty w to nie wierzysz i właśnie te przekonania należy zastąpić nowymi...

Czujesz się cholernie samotna. Ok. ale chcesz tak się czuć? Jest Ci z tym dobrze i tylko chciałaś o tym napisać, czy chodzi o to, że chcesz coś z tym zrobić?


Wiem, to co napisałam o studiach i pracy to było odpowiedzią na wypowiedź Ewy. Wiem, co ty miałas na myśli :)
Chcialabym cos z tym zrobić, ale wiesz, to jest tak, że zmiana samooceny itp nie zmieni nic w sprawie tegoż "osamotnienia". Tak było i zawsze będzie, przestałam juz sie łudzić, że jest to coś co może byc inne.
Samara
 

Postprzez Księżycowa » 12 maja 2010, o 21:03

Chcialabym cos z tym zrobić, ale wiesz, to jest tak, że zmiana samooceny itp nie zmieni nic w sprawie tegoż "osamotnienia". Tak było i zawsze będzie, przestałam juz sie łudzić, że jest to coś co może byc inne.


No właśnie chodzi o to, że zmieni. Samarko ja tez myslałam, że już tak zostanie, że moje zycie bedzie szare, samotne i bolesne. Nie musi tak być. Po prostu trzeba uporządkowac pewne sprawy i uczucia...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Samara » 12 maja 2010, o 21:09

kasiorek43 napisał(a):
Chcialabym cos z tym zrobić, ale wiesz, to jest tak, że zmiana samooceny itp nie zmieni nic w sprawie tegoż "osamotnienia". Tak było i zawsze będzie, przestałam juz sie łudzić, że jest to coś co może byc inne.


No właśnie chodzi o to, że zmieni. Samarko ja tez myslałam, że już tak zostanie, że moje zycie bedzie szare, samotne i bolesne. Nie musi tak być. Po prostu trzeba uporządkowac pewne sprawy i uczucia...


Eh, sama nie wiem co mam Ci odpisać. Ja po prostu nie umiem w to uwierzyć, przykro mi. Jestem najwyraźniej wyjątkowo cięzkim przypadkiem. Owszem, wiele rzeczy sie może zmienić, ale ta jedna nie. Po prostu w to nie wierzę, nie umiem w to uwierzyć. Nie wiem jakkie będzie moje życie, czy szare itd, może niekoniecznie. Ale wiem na pewno, że zawsze będę sama.
Samara
 

Postprzez Księżycowa » 12 maja 2010, o 21:14

I to zawsze pozostanie Twoim wyborem...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez Samara » 12 maja 2010, o 21:21

kasiorek43 napisał(a):I to zawsze pozostanie Twoim wyborem...


Nie uważam aby to był mój wybór. Nie wubrałam sobie tego, że jestm nieciekawa, brzydka, nieatrakcyjna itp itd. Ja wcale nie chce, aby tak było. Wcale nie chce byc osobą, której nikt nigdy nie zechce. Ale jestem.
Zresztą, sama juz tego nie ogarniam...
Samara
 

Postprzez ewka » 13 maja 2010, o 07:23

Scenariusz w sensie takim, że czegoś tam dla siebie chcemy, a gdy się to nie realizuje - robi się frustracja i niezgoda na to, co jest. O to mi chodzi... coś trudno nam się zrozumieć.

Samara napisał(a):Jak to coś jest zapchajdziurą to nią jest. I wmawianie sobie, że jest inaczej jest według mnie bez sensu.

"Chciałbym odzwyczaić się od wszystkiego, móc wszystko od nowa widzieć, od nowa słyszeć, od nowa czuć. Przyzwyczajenie psuje naszą filozofię".
- Georg Christoph Lichtenberg
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Samara » 13 maja 2010, o 15:02

Chyba powoli wychodzę z tej czarnej dziury. Trzymała mnie parę dni, ale dziś już powoli zaczyna odpuszczać. W zasadzie to chyba najmocniej otrzeźwiło mnie dzisiejsze kolokwiom zaliczeniowe, na które poszłam totalnie nic nie umiejąc, bo ostatnie dnia spędziłam zamiast na nauce, to na jakichś idiotycznych rozmyśleniach na temat siebie i ogólnego bezsensu. Przemyślenia te oczywiście nie doprowadziły mnie do niczego innego jak to jeszcze pogłębiania tego doła, więc to po protu chore. Prawda jest taka, ze muszę się teraz wziąć ostro za walkę z tą cholerną sesją, a nie zastanowić się nad Bóg wie czym.. Dzis czuje sie juz lepiej, udaje mi sie nie myslec nad tym, nad czym wcale nie chce myslec, ale to samo do mnie wraca. A to najważniejsze - nie myśleć, nie myśleć, nie myśleć. I na tym na razie poprzestanę.
Samara
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 185 gości

cron