Jak skończyć raz na zawsze?

Problemy z partnerami.

Postprzez sikorkaa » 11 maja 2010, o 13:03

Jaga82 napisał(a):To mnie obchodzi, że jeśli mam być z tym człowiekiem to oczekuję absolutnej szczerości i lojalności w stosunku do mnie.


:szok: :shock: jak to MASZ BYC?? czyzbys czasem nie podjela decyzji o zerwaniu z Panem przemocowcem? (zeby sie w slownictwie nie zagalopowac)
sikorkaa
 

Postprzez ewka » 11 maja 2010, o 15:19

---------- 15:11 11.05.2010 ----------

sikorkaa napisał(a):
Jaga82 napisał(a):To mnie obchodzi, że jeśli mam być z tym człowiekiem to oczekuję absolutnej szczerości i lojalności w stosunku do mnie.


:szok: :shock: jak to MASZ BYC?? czyzbys czasem nie podjela decyzji o zerwaniu z Panem przemocowcem? (zeby sie w slownictwie nie zagalopowac)

Ojej... podjęła, ale zmieniła. Tak też bywa.

---------- 15:19 ----------

Jaga82 napisał(a):Czy to normalne, że w chwili słabości, po wypowiedzeniu przeze mnie ostrych słów pod jego adresem on żali się swojej byłej ze swojego nieudanego życia?

Nie.To nie jest normalne. Jeśli jednak "mógł czuć się wtedy skopany i niepotrzebny"... to jest już normalniejsze. Przeżyli ileś tam lat razem i jakaś więź przecież jest... na pewno inna niż kiedyś, ale jakaś jest. Możliwe, że ze wszystkich ludzi, do których z tym "skopaniem" mógł iść... była tylko ona.

Nienawidzisz jej? Obraża Ciebie? A to jakim cudem? Ja mam inaczej... mnie nie jest w stanie obrazić nikt. No bo niby czym? Czym ona Ciebie obraża? Nie nakręcasz się aby trochę?

Dlaczego chcesz go kontrolować? Jak chcesz żyć z człowiekiem, któremu W OGÓLE nie ufasz?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Jaga82 » 11 maja 2010, o 16:38

Ok. Znikam, żeby nie zaśmiecać forum swoimi problemami. Dzięki za rady.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Księżycowa » 11 maja 2010, o 17:21

Ok. Znikam, żeby nie zaśmiecać forum swoimi problemami. Dzięki za rady.


Jago spokojnie. Czy nie forum właśnie jest od tego?

Jestem pewna, że nikt nie chciał Cię urazić tutaj. Wiem co czujesz, bo byłam w podobnym związku. Miałam siniaki, wiem jak ciężko jest od takiej osoby odejść. Zwykle cierpliwość i siła się u kobiety kończą i coś pęka w środku - mówimy dość. Jednak nie wszystkie, są takie osoby, które mimo wszystko pozwalają się katować i fizyczne i psychicznie. Jago jestem pewna, że jeśli się odważysz i przetrzymasz w sobie chęć ulegnięcia mu będzie Ci coraz łatwiej. Niestety nie jest to proste, bo jesteś od niego zwyczajnie uzależniona.

Powiem Ci tyle, że facet, którego zostawiłam po swoim kolejnym związku po mnie został sam i sam zostanie. Chyba, że znajdzie kobietę, która uważa, że tylko na to zasługuje. Jago a Twoim zdaniem na co zasługujesz? Czego jesteś warta? Co myślisz o sobie? Kim jesteś dla siebie? Na prawdę uważasz, że nie zasługujesz na ciepło miłość, szanowanie i przytulenie? Na pomoc, zrozumienie? Jago dlaczego Twoim zdaniem na to nie zasługujesz? Dlaczego uważasz, ze musisz mu pomoc. Dlaczego bierzesz odpowiedzialnosc za to co z nim bedzie. On nawet na ta troske nie zasluguje, nie docenia jej. Musi jej sam chciec a nie chce. Zobacz zawsze jak jest na przegranej pozycji wkreca Cie w poczucie winy, zeby uciec od terapii, szuka sposobow by tam nie isc.

Ja mam kogos a byly zostal sam, bo nikt nie chce wychowywac dziecka, bo kazda z nas chce miec przy sobie cieplego mezcyzyne, przy ktorym bedzie czula sie bezpiecznie. Prawda_

Gwarantuje Ci, ze jesli go zostawisz on zostanie sam, ale pamietaj, ze to bedzie jego wzbor a nie Twoja wina, bo Ty chcialas i probowalas. Jestes odpowiedzialna tylko za siebie i swoje szczescie. Pamietaj o tym...
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez ewka » 11 maja 2010, o 17:47

Jaga82 napisał(a):Ok. Znikam, żeby nie zaśmiecać forum swoimi problemami. Dzięki za rady.

Jeśli mój wpis powoduje Twoje zniknięcie, to przepraszam Jago. Nie miałam złych intencji.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Bianka » 11 maja 2010, o 19:26

To niestety jest uzależnienie, jak powiesz alkoholikowi nie pij( kiedy on nie chce przestać) to się na Ciebie obrazi i ucieknie:(
Avatar użytkownika
Bianka
 
Posty: 5298
Dołączył(a): 11 maja 2007, o 20:29
Lokalizacja: nieokreślona

Postprzez lili » 11 maja 2010, o 19:31

Jago

ja czytam piąte przez dziesiąte bo ostatnio cierpię na brak czasu, Twój wątek omiesiłam, ale zgadzam się z przedmówczyniami.

Mam wrażenie że wcale nie chcesz się rozstać tylko chcesz ogarnąć tą sytuację, pojąć jak można tak kłamać i kręcić. I chcesz żeby on się zmienił a potem żeby było fajnie i miło.
Tyle że... ile już razu obiecywał i nic z tego nie wynikało? Sama sobie odpowiedz, co o nim mówią jego czyny, nie słowa?
Mówię to z perspektywy mojego związku który zakończył się ponad rok temu. W pewnym momencie się odcięłam bo zrozumiałam, że jak będę słuchać jego i jego tłumaczeń, to zgłupieję, bo ja po prostu nie jestem w stanie pojąć takiej zawiłej logiki, która jemu pozwala wytłumaczyć każde swoje idiotyczne zachowanie a w rzeczywistości nie trzyma się kupy.

Ktoś wyżej napisał, żebyś go zostawiła, że to typ człowieka który w końcu zostanie sam. Mój eks jest sam. Właśnie majstruje spotkanie ze mną. Szybko się przekonał, że nikt mu nie wierzy, że na kręceniu i ściemnianiu źle się wychodzi.

Odpuść sobie tego człowieka. Chodź na terapię i rób coś dla siebie a ten człowiek jak będzie chciał sam to może i się zmieni. Nieważne jak mocno Ty chcesz żeby on się zmienił, ważne żeby on chciał.

pozdrawiam

lili
Avatar użytkownika
lili
 
Posty: 1236
Dołączył(a): 30 maja 2008, o 12:08

Postprzez Jaga82 » 11 maja 2010, o 21:03

Przepraszam, że się uniosłam, ale myślałam, że tutaj na forum otrzymam wsparcie. Zaglądam tu i opisuję swoje losy wtedy kiedy jest mi źle, kiedy nie znajduję wytłumaczenia dla pewnych spraw i wtedy chciałabym spojrzeć na wszystko trochę z boku, Waszymi oczami. Ewko, nie masz za co przepraszać :)
Ja już naprawdę bardzo dużo zrobiłam. Wydaje mi się, że powoli wychodzę z tego związku, choć cały czas mam nadzieję, że on jednak coś w porę zrozumie. Usunęłam mój adres skype z jego skypa (znałam hasło, bo sama mu zakładałam), zablokowałam na gg (zainspirowałam się Evunią :) ), połączenia od niego są automatycznie odrzucane przez mój telefon, nie mieszkamy razem już trzeci miesiąc, poszłam na terapię. Uważam, że to dużo. Jednak jak już wspomniałam-cały czas tli się we mnie nadzieja na to, że on się w porę opamięta. Boli mnie to, że coś co zapowiadało się na najpiękniejsze uczucie w moim życiu tak się kończy, że do niego nie dociera, że potrzebuje pomocy specjalisty. Wie, że robi źle, że musi się leczyć, że to co robi nie jest normalne ale jeszcze nie dojrzał do tego by odwiedzić gabinet psychologa.
Jeśli chodzi o to, że on zostanie sam gdy ja odejdę-on sam o tym mówi, że już z nikim się nie zwiąże, że nikogo nie będzie kochał. Nie wiem na ile te słowa wynikają z faktu, że zdaje sobie sprawę, że nie jest normalnym partnerem.
Czego ja jestem warta? Nie wiem. Powiem czego bym oczekiwała od partnera-ciepła, bezpieczeństwa, szacunku, miłości. Chyba jednak najbardziej szacunku i zdrowej miłości. Na chwilę obecną ja sama mam problem z zazdrością, ale wierzę, że się go pozbędę i będę zdolna kochać tak jak trzeba.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Postprzez Sanna » 11 maja 2010, o 21:18

---------- 21:11 11.05.2010 ----------

Jago, myslę że będzie dobrze - jak będziesz konsekwentnie chodziła na terapię, to wydaje mi się że za rok, góra dwa będziesz wolna. Popatrz na Evunię - ile jej toksyczny ,, związek " zabrał lat z życia? Chyba 12, jak pisała. Ja Ci życzę żebyś za jakieś 2 lata ( albo wcześniej, ale - cudów nie ma, na pewne rzeczy trzeba czasu) , mądrzejsza, rozumiejąca siebie, kochająca i szanująca siebie, wspominała to co ostatnio przeżyłaś z uczuciem niedowierzania.

---------- 21:18 ----------

I tak mi się jeszcze pomyślało o tym co napisałaś- że będziesz kochać kogos tak jak trzeba :). Czemu kogoś? Zacznij kochać tak jak trzeba siebie. Czy pozwoliłabyś , żeby ktoś bił i źle traktował osobę którą kochasz? Pozdrawiam i trzymam kciuki.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Księżycowa » 11 maja 2010, o 21:27

Dokładnie Sanno. Najlepiej pokochasz kogoś, kiedy będziesz potrafiła kochac i szanowac siebie. To jest najpewniejsza recepta, najbardziej skuteczna.

Boli mnie to, że coś co zapowiadało się na najpiękniejsze uczucie w moim życiu tak się kończy, że do niego nie dociera, że potrzebuje pomocy specjalisty. Wie, że robi źle, że musi się leczyć, że to co robi nie jest normalne ale jeszcze nie dojrzał do tego by odwiedzić gabinet psychologa.


Tak Jago, tak się miało zapowiadać. On zrobił taką aurę celowo, żeby trudno Ci było go zostawić, żebyś wierzyła, że jest tym kogo zobaczyłaś na początku, a nie tym, kogo widzisz teraz. I udało mu się.

On dobrze wie, że jest z nim źle, ale wie też, że nie ma odwagi na to i wygodniej mu zatruwać Ci życie, niż wziąć się za siebie, bo to będzie go kosztować. Wysysa z Ciebie życie Jago.
Mówi, że zostanie sam, bo dobrze o tym wie. Mój też wiedział. Uwierz mi on wie kim jest, ale nie ma odwagi tego zmienić. Warto, żebyś przeczytała książki, które poleciłam Ci wcześniej. Będzie to dla Ciebie jaśniejsze.

Życzę Ci dużo siły i wiary w siebie Kochana.
Avatar użytkownika
Księżycowa
 
Posty: 6236
Dołączył(a): 23 paź 2009, o 11:36
Lokalizacja: Warszawa, Mazowieckie

Postprzez sikorkaa » 12 maja 2010, o 11:30

Jaga82 napisał(a):Powiem czego bym oczekiwała od partnera-ciepła, bezpieczeństwa, szacunku, miłości. Chyba jednak najbardziej szacunku i zdrowej miłości.


i pieknie :) wiesz przynajmniej czego chcesz - to bardzo wazne :serce2:
sikorkaa
 

Postprzez Asik35 » 12 maja 2010, o 13:32

Ale chyba wiesz już, że ten człowiek nie da Ci ani poczucia bezpieczeństwa,ani ciepła,ani miłości ??
Asik35
 
Posty: 165
Dołączył(a): 30 lip 2009, o 10:49
Lokalizacja: tak blisko tak daleko

Postprzez ewka » 12 maja 2010, o 13:36

Jaga82 napisał(a):Ja już naprawdę bardzo dużo zrobiłam. Wydaje mi się, że powoli wychodzę z tego związku, choć cały czas mam nadzieję, że on jednak coś w porę zrozumie. Usunęłam mój adres skype z jego skypa (znałam hasło, bo sama mu zakładałam), zablokowałam na gg (zainspirowałam się Evunią ), połączenia od niego są automatycznie odrzucane przez mój telefon, nie mieszkamy razem już trzeci miesiąc, poszłam na terapię. Uważam, że to dużo.

Fakt, mało to nie jest. I dobrze rokuje.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez limonka » 12 maja 2010, o 17:14

to zmienia postac rzeczy...nie rozumiem tylko dlaczego jest dla ciebie probelem co jego eks mysli o tobie?? czy jest ona czaescia towjego zycia? czy zalezy ci czy mysli dobrze czy zle??? ja bym to po prostu miala gdzies...poza tym skoro nie jestescie razem (czy jestescie?) skad ta zazdrosc?
Avatar użytkownika
limonka
 
Posty: 4007
Dołączył(a): 11 wrz 2007, o 02:43

Postprzez Jaga82 » 14 maja 2010, o 20:50

---------- 20:48 14.05.2010 ----------

Wkurza mnie po prostu fakt, że ona nie znając sytuacji ocenia mnie, obraża mówiąc pod moim adresem najgorsze słowa tylko dlatego, że facet od niej odszedł a ona nie może się z tym pogodzić. Uważam, że powinna się zastanowić trochę nad sobą, skoro wg niej on był taki wspaniały i tak dobrze im się żyło a ja zniszczyłam jej życie, zabrałam ojca dziecku to w takim razie chyba z nią coś było nie w porządku skoro jej facet latał za mną dobre dwa miesiące zanim w końcu mnie przekonał do spotkania się z nim. Próbuje zrobić z siebie ofiarę, której to wredna baba, czyli ja, odebrała faceta. A tylko ja i on wiemy jak było naprawdę, czego się baliśmy, czego nie chcieliśmy itp. Ocenia mnie na podstawie kilku skrótowych informacji, które ma od mojego faceta. Bardzo mnie to boli i obraża, bo ja wiem jak było naprawdę i uważam, że ona jest ostatnią osobą, która może się wypowiadać na temat mojego życia i która może mnie oceniać w tak niewybredny sposób.
Co do tego czy z nim jestem-sama nie wiem. Widujemy się wtedy gdy mamy lepszy humor, choć gdy się kłócimy i mówię mu, że mam go dosyć i żeby wreszcie dał mi żyć i pozwolił normalnie odejśći zakończyć to wszystko on przychodzi do mojego domu i 'chce wszystko ratować'. Podczas jednej z ostatnich takich ratujących nas wizyt nie poznawałam sama siebie. Wpadłam w taki szał, zachowywałam się jak w amoku, przeklinałam, biłam go, kazałam mu wypie... z mojego życia raz na zawsze. Gdy się uspokoiłam nie potrafiłam zrozumieć dlaczego się tak okropnie zachowywałam. Do teraz nie potrafię. Jest mi z tym źle i boję się, że kiedyś moje zachowanie może się powtórzyć.
Dziś np. miał dobry humor. Jak już wspomniałam nie mieszkamy razem. Pracował na nocnej zmianie więc obudził się popołudniu, ja cały dzień miałam wolny. Przywitał mnie miłym sms-em. Odpowiedziałam dość krótko i rzeczowo, bo byłam na zakupach. Kolejny sms od niego, znów moja krótka odpowiedź. Powiedział, że wyraźnie czuje, że go dziś nie chcę, więc ja mu na to, że zawsze czuł się odtrącony, niepotrzebny i lekceważony gdy zachowywałam się, mówiłam lub myślałam nie tak jak by mu się to podobało, i że to już jest problem jego psychiki nie mój. Obraził się. Potem mi napisał, żeby lepiej zrobiła pyszne jedzonko i go do siebie zaprosiła. Ja mu na to, że sprzątam łazienkę, poza tym nie jestem jego kucharką i mam pustą lodówkę. I że też byłoby mi miło gdyby to ktoś ugotował coś dla mnie. Jego odpowiedź-nie mam czasu, poza tym nie potrafię gotować a ty ewidentnie mnie nie chcesz widzieć. W odpowiedzi ode mnie usłyszał, że może jego mama i jego eks za cel i sens życia stawiały sobie dogadzanie mu i sprawianie przyjemności ale ze mną to nie przejdzie. No i zadzwonił z wyzwiskami, pytam więc po co tak naprawdę dzwoni, bo jeśłi po to by na mnie nakrzyczeć to szkoda jego gardła. Powiedział mi 'w takim razie miłego życia' i wyłączył telefon. :) Normalnie śmiać mi się chce i z niego i z tej sytuacji. Czy tak zachowuje się prawie 40-letni facet?
Ostatnio mi mówił, że chce, żebym była jego żoną, oświadczył mi się chyba z pięć razy, gdy mówiłam mu, że z nami koniec. Nagle chce mieć ze mną dziecko, bo mówię mu podczas 'rozstań', że będę szczęśliwa, kochana i że będę miała cudowną rodzinę, a facet, któremu powiem, że jestem w ciąży będzie szalał ze szczęścia. Mówi mi, że widzi, że mi na tym zależy i że on jest gotów. A ja nie potrafiąc wyrwać się z przeszłości mówię mu, że swoją szansę na dziecko ze mną to on już miał i zachował się jak ostatnie bydlę. Cały czas mnie za to przeprasza, ale mnie już to nie obchodzi.
Coraz częściej widzę, że takie życie do niczego nie prowadzi. On ciągle coś obiecuje, potem się wycofuje pod byle pretekstem. Choćby wizyta u terapeutki. Wieczorem (wychodząc do pracy) pyta mnie czy może iść ze mną, pytam po co, on na to, że chce nas ratować i o nas walczyć. Mówię ok. Dzień wizyty-piszę do niego i pytam czy idzie ze mną. Nie, bo on jest chory, zmęczony po pracy, bo przecież miał nockę (jakby wczoraj pytając o pozwolenie, nie wiedział, że idzie na noc do pracy), bla bla bla. Ja też byłam po nocce. I pojechałam na spotkanie.
Moja terapeutka na podstawie tego co jej powiedziałam doszła do wniosku, że on cierpi na osobowość antyspołeczną. Czytałam potem o tym trochę w internecie i wykazuje on bardzo dużo charakterystycznych cech dla tej przypadłości. Ale to już jego problem, ja się za niego nie 'naprawię'.
Terapeutka ma ze mną ogromny problem, powiedziała, że musi się skonsultować z kolegami po fachu, bo cele terapii jakie sobie wyznaczyłam kolidują z jej pojęciem pomocy mojej osobie. Tzn. mówi, że realizując to, o co proszę będzie działać na moją szkodę a nie w moim interesie. Nie wiem co o tym myśleć.
Coraz częściej myślę o sobie jak o przegranej osobie. Mam wrażenie, że źle pokierowałam swoim życiem, że je zmarnowałam. Źle się z tym czuję. Coraz częściej nie widzę szansy na normalny związek, czy to z tym obecnym facetem czy z kimś innym, nie widzę szansy na założenie rodziny, bycie matką. Zazdroszczę innym dzieci, spokoju o przyszłość, o partnera, bezpieczeństwa w każdym wymiarze. Dopada mnie jakaś beznadzieja. Ale mam to na własne życzenie. Niestety nie wiem jak z tego wybrnąć.
Przepraszam Was za taki chaos w moim poście, ale może odzwierciedla on to, co dzieje się ze mną teraz-milion myśli na miliony tematów.
Avatar użytkownika
Jaga82
 
Posty: 795
Dołączył(a): 7 lip 2009, o 08:49

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 146 gości

cron