Jestem w ciąży - z tym nowym...

Problemy z partnerami.

Jestem w ciąży - z tym nowym...

Postprzez Mały biały kotek » 11 maja 2010, o 07:06

Kochani - część już zna moją historię.
Długo wychodziłam z toksycznego związku, w którym miłość zamieniła się w obsesję, mężczyzna dzielił się między mnie a swoją przyjaciółkę jednocześnie próbując zamknąć mnie w złotej klatce. Ale nie o tym dziś mowa. Rozstaliśmy się ponad pół roku temu (listopad)...

Jakiś czas zajmowałam się sobą - swoimi pasjami, nową pracą, realizacją marzeń. Któregoś dnia marcowego poznałam kogoś i o ile byłam nieufna na początku - z biegiem randek zaczęłam się angażować. Jest i chemia, czego efektem jest jedna z bardzo spontanicznych i nieprzemyślanych nocy...
No bo spójrzcie... Ja myślałam, że nie mogę zajść w ciąże, bo próbowałam z tamtym dwa lata... No i za kilka dni miałam mieć okres. Coś tam nawet pokropiło...
Ja 29 lat, on 37... wcale nie dzieci...
Narazie jestem bardziej w szoku i przerażeniu.
Jeszcze nic nie mówiłam, dla pewności zrobię usg i w najbliższych dniach spotkamy sie, to mu powiem w oczy... I boję się...
Pierwsze bzykanko i taki efekt... on jest majętny i może pomyśleć, że próbuję go łapać na dziecko... jest zakochanie, nie ma jeszcze miłości... 300 km odległości od własnych domów...
W tym wszystkim jedyną pociechą jest to, że mam państwową pracę... ale jestem tam ledwie od miesiąca...

Sama pochodzę z takiej nocy... Tata był jeszcze w innym związku małżeńskim, szybko się "dla mnie" rozwiódł, przeprowadził do mamy z innego miasta i jest mi kochającym, wspierającym ojcem... Ale to mój tata.
Pan S. jest związany ze swoim miastem, opiekuje sie w nim matką, ma 3-letnią córkę, którą się zajmuje prawie co dzień... No i ten rozwód dopiero w toku (niby formalnie orzeczona przed pół roku separacja).
Chcę powiedzieć jedno
-CHOLERKA...
Miałam się uwolnić od toksycznych relacji... Wiem, co powiecie, pospieszyłam się z nowym związkiem... że nie wspomnę o totalnej nieodpowiedzialności w czasach, gdy prezerwatywy kupuje się nawet w automatach...
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez Szafirowa » 11 maja 2010, o 08:01

:zalamka:
O rany ...
Nie wiem co powiedziec.
Po prostu brak słów.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Re: Jestem w ciąży - z tym nowym...

Postprzez woman » 11 maja 2010, o 08:09

Mały biały kotek napisał(a):. Ja myślałam, że nie mogę zajść w ciąże, bo próbowałam z tamtym dwa lata...
\
Mnie wbrew wszystkiemu zaszkowało najbardziej to!
Próbowałaś zajść w ciążę z tamtym, mimo bagna w jakim tkwiliście.
Kotku, ja poprostu nie wiem co powiedzieć.
A uwierz, że cisną mi się różne słowa na klawiaturę.
Nic to, może inni pocieszą i pogłaszczą po główce.
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Szafirowa » 11 maja 2010, o 08:21

Nie no ... szok.
Ta cała sytuacja jest w moim odbiorze skrajnie przeraźliwa i przerażająca.
Avatar użytkownika
Szafirowa
 
Posty: 774
Dołączył(a): 21 maja 2007, o 22:30
Lokalizacja: Wro

Postprzez bunia » 11 maja 2010, o 08:23

Rozpatrywanie "zla" nic nie da bo nie odwroci sie.......rozumiem, ze jestes zaskoczona konsekwencjami ale wcale nie musi byc to strasznie czarny scenariusz.......po kolei - sprawdz, porozmawiaj a potem bedziesz sie ewentualnie martwic jezeli spadnie na Ciebie cala odpowiedzialnosc.

....uszka do gory :pocieszacz:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Mały biały kotek » 11 maja 2010, o 08:28

Tak, z tamtym próbowałam... ale jakieś 2, 3 lata temu...

Tutaj skuteczność prokreacyjna spadła na mnie po pierwszej wspólnej nocy...
Jestem przerażona, boję się... reakcji rodziny, Ojca Dziecka i tej totalnej zmiany w życiu.
Bo skoro mam 29 lat, to usuwanie ciązy mogłobyby być nieroztropne. A co jeśli w przyszłości już by się miało nie udać?
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez woman » 11 maja 2010, o 08:39

Kotku, chyba nie oczekujesz od nas, że będziemy debatować na temat ewentualnego usunięcia ciąży :shock:
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez Mały biały kotek » 11 maja 2010, o 08:54

Nie, absolutnie.

Musiałam się komuś wygadać.
I poprosić o radę, jak uniknąć tego totalnego przerażenia.
I jak mu o tym powiedzieć?????

Bo spójrzcie... spotykamy się niecałe dwa miesiące... to był pierwszy seks... on wciąż jest w związku formalnym, choć emocjonalnie już nie...
on mieszka daleko...
on może pomyśleć, że dziewczyna z biednego domu łapie go na dziecko...
on deklaruje zakochanie, chęć rozwijania tej znajomości, zaangażowanie... ale to tak wcześnie...
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez bunia » 11 maja 2010, o 09:04

Powiedziec tak jak jest, to co myslisz i tyle....a jest inne wyjscie ? bedziesz mimo szystko spokojniejsza bo bedziesz wiedziala na czym stoisz bez wzgledu co on bedzie myslal.....to tylko zgadywanka....dasz rade :ok:
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez ophrys » 11 maja 2010, o 09:07

Kotku, oboje jesteście dorośli, oboje podjęliście decyzję o seksie...

Jest wpadka, wiem, przeraża Cię to, ma prawo przerazić również jego, ale w końcu facet wie z czego biorą się dzieci. Nawet gdybyście się zabezpieczyli, to i tak ciąża mogłaby się przytrafić po pierwszym razie.

I Twój partner też musi mieć tego świadomość.

No cóż, będziesz miała "sprawdzian" czy jest dojrzały i odpowiedzialny...

Pozdrawiam i życzę aby taki się okazał :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ophrys
 
Posty: 1346
Dołączył(a): 10 paź 2008, o 14:18

Postprzez doduś » 11 maja 2010, o 09:21

Mały biały kotek napisał(a):Nie, absolutnie.

Musiałam się komuś wygadać.
I poprosić o radę, jak uniknąć tego totalnego przerażenia.
I jak mu o tym powiedzieć?????

Bo spójrzcie... spotykamy się niecałe dwa miesiące... to był pierwszy seks... on wciąż jest w związku formalnym, choć emocjonalnie już nie...
on mieszka daleko...
on może pomyśleć, że dziewczyna z biednego domu łapie go na dziecko...
on deklaruje zakochanie, chęć rozwijania tej znajomości, zaangażowanie... ale to tak wcześnie...

Kotku piszesz o nim, a TY ?
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez melody » 11 maja 2010, o 09:43

Mały biały kotku, sposób w jaki piszesz o tym, co się stało przynosi mi na myśl takie skojarzenie, że bierzesz na siebie pełną odpowiedzialność (a może winę nawet?) za to, co się stało. A przecież mówisz o sytuacji, której Ty i Twój facet byliście współtwórcami.
Piszesz o swoich niepokojach na temat tego, jak powiedzieć o ciąży facetowi, o ciąży do której się przyczynił. Wyczuwam po prostu jakiś przepraszający ton (jeśli się mylę, to powiedz), tymczasem to nie faceta powinnaś przepraszać, tylko siebie samą, bo mogło być gorzej. Jak powiedziałaś, znacie się dopiero dwa miesiące. Nie czytałam Twoich postów więc nie wiem ile o sobie wiecie. Przecież on mógł być chory, czy też być nosicielem wirusa HPV, albo coś innego...
W każdym razie sprzeciwiam się myśleniu w kategoriach, że antykoncepcja leży tylko po stronie kobiety. Czemu ten facet nie zadbał o Twoje (i swoje własne) bezpieczeństwo? Chodzi mi o to, że ten błąd popełniliście oboje, nie Ty sama, ani nie on sam, tylko wspólnie. I wspólnie przyjdzie Wam się zmagać z konsekwencjami. I zgadzam się z Bunią, że nie jest powiedziane, że to początek czarnego scenariusza :)
melody
 

Postprzez Justa » 11 maja 2010, o 11:05

Kotku, po przeczytaniu Twoich postów mam bardzo podobne odczucie do melody. Widać jakieś poczucie winy, że wrobiło się faceta...

Jak to "Łapać na dziecko"? Czy on nie wie, ska się dzieci biorą? Zmusiłaś go do aktu prokreacji, czy jak?
ON JEST TAK SAMO ODPOWIEDZIALNY ZA TO NOWE ŻYCIE, KTÓRE Z WAS POWSTAŁO. Na równi się do tego przyczynił.

Ja również dosadnie sprzeciwiam się myśleniu, że antykoncepcja jest tylko sprawą kobiety. NIE. Jest sprawą obojga. Oboje w równym stopniu przyczyniają się do poczęcia.
Zresztą mam podobnie też w kilku innych kwestiach, w które wdarły się stereotypy (np. tępię przekonanie, że mąż powinien POMAGAĆ żonie przy dziecku - bo przecież nie jest to sprawa tylko kobiety - ojciec ma TAKI SAM OBOWIĄZEK opieki nad swoim dzieckiem).
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Postprzez Mały biały kotek » 11 maja 2010, o 11:07

Tak naprawdę to usg będzie ostatecznym potwierdzeniem. Ale mocna druga kreska na teście jest bezlitosna...
Tak czy tak muszę z nim poruszyć tę kwestię, ale tylko w cztery oczy.

Boję się, bo niezależnie od tego, czy okaże się odpowiedzialny, opiekuńczy itd pozostaje kwestia odległości zamieszkania i jego statusu prawnego. Cóż, będzie musiał podjąć męską decyzję... ale pozbawić mnie złudzeń.

Zanim to się wydarzyło w luźnych rozmowach mówił, że chciałby mieć więcej dzieci. Ze dom i rodzina to jego cel w życiu. Że ceni spokój i klarowne sytuacje.
Co do konsekwencji - cóż, tak już zarządziła natura, że to kobieta bierze na siebie trud noszenia ciąży, opieki, karmienia, to ona często rezygnuje z kariery zawodowej.
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez Justa » 11 maja 2010, o 11:13

A jeszcze coś.
Rozumując w kategoriach winy - Ty piszesz o "łapaniu na dziecko", czyli że wrabiasz faceta.
Zobacz, a równie dobrze można by pomyśleć odwrotnie - że to on, ten facet - wrobił Ciebie. Że nie pomyślał o przysłowiowej gumce i dzięki temu postawił Cię w sytuacji, która powoduje w Tobie dużo lęku i niepewności. Która zmienia diametralnie Twoje życie.

Tylko po co tak kierunkować?

Tak naprawdę OBOJE jesteście odpowiedzialni za to, co się stało. I wiedz mi, że znam przykłady z życia, kiedy stało się to początkiem dobrej, wspólnej drogi... :-) Czego Wam z całego serca życzę.
:kwiatek2:
Justa
 
Posty: 1884
Dołączył(a): 6 maja 2007, o 18:06

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 201 gości

cron