Co znaczy kochać?

Problemy z partnerami.

Postprzez melody » 9 maja 2010, o 14:30

cvbnm napisał(a):tekst o milosci "ze wszystko przetrzyma"...

W kontekście Twojej dalszej wypowiedzi, zaczynającej się od zacytowanych przeze mnie słów, chciałabym coś podkreślić. Ten fragment tekstu z "Hymnu o miłości" jest O MIŁOŚCI, nie o UZALEŻNIENIU, czy WSPÓŁUZALEŻNIENIU, które nie ma nic wspólnego z miłością. :)

Ja sama miłości dopiero się uczę, wciąż na nowo. Bo o wiele łatwiej jest mi oddać się uczuciu zależności, aniżeli miłości. Stąd moje cierpienie. Miłość jest wolna od cierpienia.
melody
 

Postprzez cvbnm » 9 maja 2010, o 15:40

tak melody, wiem.
jednak zrob zalozenie, ze mozna kochac alkoholika, ja nie zakladam ze kazda relacja z alkoholikiem juz jest choroba. gdyby wiec ktos kochal (kobieta - alkoholika, mezczyzna - alkoholiczke) to ma duzy problem.
musi z milosci go wystawic za drzwi itp, co mowi psychologia, i jego przetrzymywanie i wytrzymywanie wyglada inaczej.
poza tym kazda milosc dotyczy ludzi niedoskonalych
a w zwiazku z tym .... nabiera cech uzaleznienia i t d.

tzn..ee

co ja zauwazam, czy moze odczuwam, odbieram, ze po prostu ludzie przezywaja milosc doznaja jej na rozne sposoby, i nie ma w tym ich przezyciu czegos niestosownego, wg mnie. jest to ICH. i ciekawi mnie odnoszenie sie do doswiadczen, ...tego co ktos przezyl.

z restza nie wiem czy chcialam cos wogole napisac

milosc jest roznie przezywana.
a nie ze ten co przezywa milosc z alkoholikiem "jej nie przezywa"

mnie zaczyna troche denerwowac retoryka "toniemilosci"

opowiadam o przezyciu, a sie okazuje TONIEBYLAMILOSC"

musisz jeszcze to i to i samto zrozumiec to wtedy pokochasz

czyli milosc nie jestdla glupkow np

czuje w tym lekki falsz

wiem ze to pomaga wielu ludziom, ale nie do konca mi sie klei ...
cvbnm
 

Postprzez melody » 9 maja 2010, o 18:36

Wiesz co, mogę zrobić takie założenie, tylko że wcześniej napisałam, że osobiście interpretuję "Hymn o miłości" jako pewien dekalog postawy do życia, świata, innych ludzi i wszelkich istot oraz siebie samej (oczywiście użyłam wtedy jakiś tam innych słów). Chodzi mi o to, że nijak nie potrafię przyłożyć jakiegokolwiek wersetu z "Hymnu o miłości" do tak wąskiego obszaru miłości, jak miłość męsko-damska, bo wówczas sama wpuszczam się w maliny. Ten hymn trafia do mnie, gdy interpretować go w bardzo szerokim kontekście.

Natomiast jeśli chodzi o miłość między kobietą, a mężczyzną, to tutaj myślę sobie, że miłość taka jest wolna od cierpienia. Natomiast gdy pojawia się wzajemne cierpienie w związku, to stawiam sobie pytanie - o co tu chodzi(?)
Tak czy siak nie jestem specem. :)
melody
 

Postprzez biscuit » 9 maja 2010, o 22:07

sikorkaa napisał(a):
biscuit napisał(a):być przez tego jedynego mężczyznę
wyruchana aż do utraty tchu

mowisz o seksie? czy jakis glebszy sens tegoz wyruchania mialas na mysli?


tak, chcę zwrócić uwagę na seks
głębszy seks

dla równowagi z biblijnymi cytatami

bo ja osobiście nie doświadczyłam jej najmocniej
w prasowaniu spodni
zamiast spódnicy
tylko w zbliżeniu cielesnym

namiętność, pasja, pożądanie, pragnienie
w relacji miłosnej
dawać i otrzymywać

no ale ja jestem ze wsi
noszę pogniecione portki
i nie jestem kochana
więc co ja mogę wiedzieć o zabijaniu...
Avatar użytkownika
biscuit
 
Posty: 4156
Dołączył(a): 10 cze 2009, o 00:51

Postprzez Dziewczyna Torrera » 9 maja 2010, o 22:50

:)
Świetny temat!

A ja myślę, Biscuit , że chociaż nosisz pogniecione portki, to jednak wiesz coś o miłości.
Do mnie najbardziej przemawia Fromm i jego teza, że miłość jest sztuką, której się uczymy całe życie, a możliwe, że poznamy ją naprawdę dopiero po drugiej stronie (o ile ona istnieje - to już moje przemyślenia).
Jak myślę o moich ''wypadkach miłosnych", to widzę, że mało w nich było miłości, więcej strachu przed samotnością. Chyba jeszcze dużo nauki przede mną.
Dziewczyna Torrera
 

Postprzez doduś » 10 maja 2010, o 09:55

kiedyś uslyszałem od psychologa, ze miłośc jest stanem chorobowym ;)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Salome » 10 maja 2010, o 15:59

...nie wiem dlaczego, ale miłość czuję wtedy, gdy mąż wyjeżdza
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez sikorkaa » 10 maja 2010, o 16:38

a w kontekscie tego, ze milosc nigdy nie ustaje mozna powiedziec ze kocha sie tylko raz? mam na mysli takie przyklady kiedy wiekszosc z nas miala wiecej niz 1 powazniejszy zwiazek, w ktorym sie kochalo a jednak z jakichstam powodow te zwiazki sie rozpadly ... :bezradny:
sikorkaa
 

Postprzez melody » 10 maja 2010, o 19:03

sikorkaa napisał(a):a w kontekscie tego, ze milosc nigdy nie ustaje mozna powiedziec ze kocha sie tylko raz?

Spróbuję napisać, jak ja to widzę, tylko nie wiem, czy mi się uda.
Miłość nigdy nie ustaje - to znaczy według mnie, że człowiek ma zdolność do miłości. Miłość jest w nim, nie na zewnątrz. I tą miłością w rożnych momentach swojego życia obdarowuje różne osoby (jeśli już mówimy o tak wąziutkim zakresie miłości jak miłość partnerska).

Kiedyś tu na forum ktoś (Ewka?) wymienił składniki miłości takie jak: intymność, namiętność i zaangażowanie. Jeśli któregoś składnika braknie u dwóch osób, to trudno, by miłość mogła w nas wzrastać, prawda? No ciężko jest samodzielnie (bez zaangażowania drugiej strony) uprawiać ogród, bo to się robi niezła harówka.
Co chcę przez to powiedzieć? Ano to, że nawet jak coś nie wyjdzie w związku, to nasza zdolność do miłości pozostaje.
melody
 

Postprzez the hooded man » 10 maja 2010, o 21:01

melody napisał(a):Miłość nigdy nie ustaje - to znaczy według mnie, że człowiek ma zdolność do miłości. Miłość jest w nim, nie na zewnątrz. I tą miłością w rożnych momentach swojego życia obdarowuje różne osoby (jeśli już mówimy o tak wąziutkim zakresie miłości jak miłość partnerska).

Sądzę dokładnie tak samo mel. To nie chwilowe bodźce zewnętrzne doprowadzają do tworzenia się w nas miłości. I to nie nagły brak tych boźców powoduje ustawanie miłości. Ona jest cały czas w nas i tylko czeka na pobudzenie. Zresztą miłość to nie tylko relacja uczuciowa między dwoma osobami. Miłością można nazwać także zwykłe, codzienne postępowanie człowieka takie, jak np. serdeczność i życzliwość wobec drugich. To są m.in. przejawy miłości.
Mel - to, co Ty nazywasz zdolnością do miłości, tym czymś, co jest w człowieku, ja kiedyś nazwałem tworem albo zasobem. Tworem, czyli efektem działań człowieka. Innymi słowy mówiąc - człowiek musi sam sobie w sobie miłość rozwinąć, wytworzyć (głównie poprzez swe działania). I nie mam tu właśnie na myśli tworu chwilowego tylko uważam, podobnie jak Ty, że ten twór pozostaje już w człowieku.

melody napisał(a):I tą miłością w rożnych momentach swojego życia obdarowuje różne osoby (jeśli już mówimy o tak wąziutkim zakresie miłości jak miłość partnerska).

Dokładnie tak jest mel. Również uważam, że "ruch" miłości odbywa się poprzez jej obdarowywanie. Najzupełniej tak, jakbyśmy oddawali coś, co posiadamy.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez sikorkaa » 11 maja 2010, o 13:36

czyli jesli dobrze Was (Ciebie mel i Ciebie the hooded man) rozumiem to wg Was milosc jest w kazdym z nas i to juz samo w sobie jest piekne :) zgodze sie, rzeczywiscie tak jest.

choc w jednej piosence uslyszalam tez takie slowa, ze kochac to jedno jest, a drugie kochanym byc ... - czyzby milosc spelniona, odwzajemniona byla ta najpelniejsza?

mel, napisalas ze Twoja milosc nie jest dodkonala. a ja sobie mysle ze nie tylko Twoja, ale i kazdego (wiekszosci) z nas. czyz nigdy nie bylismy choc odrobine zaborczy, zazdrosni, pamietliwi itp.?
sikorkaa
 

Postprzez the hooded man » 12 maja 2010, o 00:17

Sikorko
Owszem, miłość jest w każdym w nas pod warunkiem, że się ją w sobie stworzy.

sikorkaa napisał(a):choc w jednej piosence uslyszalam tez takie slowa, ze kochac to jedno jest, a drugie kochanym byc ... - czyzby milosc spelniona, odwzajemniona byla ta najpelniejsza?

Ja bym te słowa rozumiał inaczej, choć faktycznie - miłość spełniona jest wtedy, gdy jest odwzajemniona.
Wracając do tych słów. Myślę, że chodziło tu głównie oto, że nie wystarczy kochać, by być szczęśliwym. Kiedyś posługiwałem się taką maksymą:

prawdziwe szczęście, to kochać i być kochanym.

I dalej wierzę w te słowa. Myślę, że na dłuższą metę niemożliwe jest oddziaływanie jednostronne. Ciężko kochać, nie otrzymując nigdy nic podobnego.
I te słowa z tej piosenki rozumiem sikorko właśnie tak. Tym samym pełną miłość także rozumiem inaczej. Dla mnie pełną miłością jest osiągnięcie ostatniego etapu w osobistym rozwoju duchowym, czyli wytworzenie w sobie tak wielu należytych wartości, cech, że można nazwać to pełną miłością. Zwróć uwagę, że znów piszę o tworzeniu czegoś w sobie, i to poprzez własne działania. Tworzymy tą miłość sami. Budujemy przez sporą część życia. Nie jest więc to rzecz ulotna, chwilowa tworząca się na jakiś czas poprzez na przykład kontakt z osobą, którą darzymy jakimś uczuciem. Jest to rzecz trwała, nasz zasób, który z powodzeniem możemy przekazać osobie, która w jakiś sposób nas ujęła.

sikorkaa napisał(a):mel, napisalas ze Twoja milosc nie jest dodkonala. a ja sobie mysle ze nie tylko Twoja, ale i kazdego (wiekszosci) z nas. czyz nigdy nie bylismy choc odrobine zaborczy, zazdrosni, pamietliwi itp.?

Myślę, że każda miłość jest doskonała, bo po prostu miłość jest doskonała. To, co zbudujemy w sobie jest doskonałe, przy całej naszej niedoskonałości. Po prostu człowiek jest niedoskonały i stąd te nienajlepsze zachowania, a nie dlatego, że miłość jest niedoskonała. Popatrzcie same dziewczyny:

okazanie serdeczności jest czynem doskonałym. Czułe przytulenie osoby cierpiącej, by w ten sposób jakoś jej pomóc jest czynem doskonałym, poświęcenie czegoś swojego, by komuś innemu było lepiej jest czynem doskonałym. I te trzy powyższe przykłady są przykładami objawów miłości. Człowiek naprawdę może mieć w sobie cząstkę doskonałości i może postępować doskonale przez okazywanie miłości.
Wszelkie oddziaływania miłością są doskonałe toteż miłość jest doskonała. Tak myślę.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez melody » 12 maja 2010, o 07:43

Dzień dobry :)

Nie odniosę się póki co do kolejnych przemyśleń, jakimi tu się dzielicie, bo czas mnie goni. Chciałam tylko powiedzieć, że niesamowicie przyjemnie jest mi rozpoczynać dzień czytając kolejną garść refleksji nad miłością.

:kwiatek2: :kwiatek2: :kwiatek2:
melody
 

Postprzez sikorkaa » 12 maja 2010, o 12:25

the hooded man napisał(a):Myślę, że każda miłość jest doskonała, bo po prostu miłość jest doskonała. To, co zbudujemy w sobie jest doskonałe, przy całej naszej niedoskonałości. Po prostu człowiek jest niedoskonały i stąd te nienajlepsze zachowania, a nie dlatego, że miłość jest niedoskonała.

a wiesz ze w ten sposob na to nie patrzylam? ale to ciekawe co napisales :ok:

kurcze, wiecie co? jakbysmy nie teoretyzowali o milosci to i tak najfajniej jest przezyc ja na wlasnej skorze :serce2: czyz nie?
sikorkaa
 

Postprzez bunia » 12 maja 2010, o 12:29

...oj tak :wink: ....wtedy wszystko jest zakrecone...lacznie z teoria :D
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: ixovuguwiwiq i 224 gości

cron