Jakie to wszystko... pokręcone

Problemy z partnerami.

Postprzez bunia » 7 maja 2010, o 08:52

...spotkanie powinno wynikac z checi, pragnienia a nie gwarancji, ze nie oszust.....mozna oszukiwac z bliska jak i z daleka a zaufanie jest zawsze kredytem.....mysle, ze spotkanie byloby konfrontacja z Twoimi uczuciami i odpowiedzia jak daleko zabrnelas :wink: ......
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez wuweiki » 7 maja 2010, o 10:40

Bunia :ok:
wuweiki
 

Postprzez ewka » 7 maja 2010, o 16:07

Chęć oczywiście też musi być.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez marie89 » 7 maja 2010, o 17:49

"znam " go od września.. dokladnie od 1 wrzeeśnia.. ale.. chyba dobrze że użyłam cudzysłowu...

Boję się, że się pomyliłam..
marie89
 

Postprzez ewka » 7 maja 2010, o 19:01

Ups...
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez marie89 » 7 maja 2010, o 19:14

ups.. właśnie

Te "ups".. boli Nie spodziewałam się że tak bardzo..

Nie wiem, co myśleć..

Nie mam siły ani ochoty dzwonić do niego znowu.. bo może znów "dowiem się ciekawych rzeczy".. a na końcu okażę się zupełnie innym człowiekiem niż ten za jakiego go miałam.. a dziś za bardzo się tego boję.. dziś nie chcę wiedzieć..
marie89
 

Postprzez the hooded man » 8 maja 2010, o 21:13

Drugi koniec Polski? Nie wiem, nie wiem. To by oznaczało, że będziecie widywać się rzadko. Myślałem, że mieszka gdzieś bliżej Ciebie. Ale jakby okazał się rzeczywiście wart zachodu, to może warto podjąć ryzyko zdystansowanej znajomości? Jak sądzisz?
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 8 maja 2010, o 22:35

Yhm On Poznań.. ja okolice Lublina.. Przepaść Myślałam, że taka znajomość to nierealne i bezsensowne Myślałam tak dopóki jego nie poznałam..

A teraz... Nie myślę już nic

Nie wiem..

Może ze mną jest coś nie tak? albo spotykam tylko tych nieodpowiednich..
Nie wiem Brakuje mi sił i już w nic nie chce mi się wierzyć..

A jeszcze przed chwilą byłam pełna entuzjazmu.. Los lubi się bawić człowiekiem..
marie89
 

Postprzez ewka » 9 maja 2010, o 10:07

:buziaki:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez the hooded man » 9 maja 2010, o 17:13

Chyba wszystko zależy od tego, czy jesteś osobą, która potrafiłaby utrzymywać związek przez internet do momentu aż będziecie cieszyć się nim w pełni, czyli żyjąc już blisko siebie i spotykająć się często.

Ale tu najważniejsze jest to, czego Ty tak naprawdę pragniesz, bowiem gdy potrzebujesz uczuć, bliskości i ciepła, to taka (czyli głównie internetowa) znajomość Ci tego nie da, nawet jeżeli on byłby nie wiadomo jak wartościowy.
Jeżeli możesz na uczucia poczekać, to wtedy może i warto kontynuować związek internetowy (przy spotykaniu się raz na jakiś czas).

marie89 napisał(a):[...]albo spotykam tylko tych nieodpowiednich..

Dlaczego sądzisz, że on jest nieodpowiedni?
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 9 maja 2010, o 21:04

---------- 20:56 09.05.2010 ----------

Myślę, że mogłabym poczekać.. wiele mogłabym
Aczkolwiek teraz nie jestem pewna czy warto..

Bardzo, naprawdę bardzo długo nie dopuszczałam nawet myśli, że mógłby ktoś być w moim życiu.. Ktoś.. Mężczyzna
Że ja mogłabym obdarzyć kogoś zaufaniem.. Że mogłabym być da kogoś ważna.. Jakoś nie potrafiłam się do tego przekonać..

Więc jak już się pojawił wiadomy "on".. To nie tak całkiem od razu przywitałam go z otwartymi rękoma Jestem bardzo emocjonalna ale za razem ostrożna Nie specjalnie chciałam się w to "pakować". A jednak się wpakowałam.. i to porządnie. To on się starał.. adorował.. przekonywał..

Fakt- bombardował mnie miłymi słówkami, ale nie tylko tym.. także akceptacją, zrozumieniem,często wsparciem.. tym bardziej teraz mi trudno i wszelkie próby tłumaczenia sobie.. nic nie dają

A czemu określiłam go nieodpowiednim.. Bo jeśli okazałby się kłamcą to.. to i automatycznie wielkim bezdusznym draniem. Nie mogłabym żyć z draniem..

Kłamcą.. Wiem, że może się nim okazać. Tylko bardzo ciężko jest mi uwierzyć w coś takiego.. że każde jego słowo mogłoby być kłamstwem.. że mógłby tak TAK grać.. i po co? nie dociera to do mnie.. I to nie żadne usprawiedliwianie czy naiwność (tak przynajmniej mi się zdaje)... po prostu nie jestem w stanie tego ogarnąć..

---------- 21:04 ----------

dlatego chyba "nie będę ogarniać"... Po prostu pójdę dalej. Jak już wspomniałam.. Nie będę pytać, czekać na wyjaśnienia, szukać odpowiedzi.. Pojawią się same wkrótce.. bądź też nie. Żyje się dalej i już.

w każdym razie spróbuję.
marie89
 

Postprzez wuweiki » 9 maja 2010, o 21:24

---------- 21:15 09.05.2010 ----------

marie89 napisał(a):To on się starał.. adorował.. przekonywał..

Fakt- bombardował mnie miłymi słówkami, ale nie tylko tym.. także akceptacją, zrozumieniem,często wsparciem.. tym bardziej teraz mi trudno i wszelkie próby tłumaczenia sobie.. nic nie dają

A czemu określiłam go nieodpowiednim.. Bo jeśli okazałby się kłamcą to.. to i automatycznie wielkim bezdusznym draniem. Nie mogłabym żyć z draniem..

Kłamcą.. Wiem, że może się nim okazać. Tylko bardzo ciężko jest mi uwierzyć w coś takiego.. że każde jego słowo mogłoby być kłamstwem.. że mógłby tak TAK grać.. i po co? nie dociera to do mnie.. I to nie żadne usprawiedliwianie czy naiwność (tak przynajmniej mi się zdaje)... po prostu nie jestem w stanie tego ogarnąć..

Czasem po prostu trudno ogarnąć i zrozumieć, dlaczego ktoś miałby tak bezdusznie kłamać....
a mimo to zdarza się to... i to często.
Myślę, że to albo wyrachowanie - chce coś osiągnąć, jakiś swój ukryty, niejasny cel... albo dowartościowywanie się w ten sposób.... albo wynika z ogromnej nienawiści do kobiet {lub mężczyzn - w sytuacji odwrotnej}, chęci mszczenia się - z jakichś zaleciałości, doznanych być może kiedyś cierpień ze strony matki lub innej kobiety.... albo zwyczajnie - tchórzostwo.
jakkolwiek trudno zgadywać, to tylko domysły - ale myślę, że kryje się za tym emocjonalna niedojrzałość i często cierpienie i poszukiwanie ulgi . Ale może kryć się także psychopatyczna osobowość.
Dlatego, na bazie własnych doświadczeń, przemyśleń doszłam do wniosku, że NAJPIERW trzeba samemu zadbać o siebie, o swoją dojrzałość, a polega ona m.in. na tym, że staję się emocjonalnie niezależna. Nie bezduszna, wręcz odwrotnie - widzę, czuję więcej, mam większy kontakt z rzeczywistością właśnie dzięki temu, że mam większy kontakt z sobą samą. Z własnymi emocjami, uczuciami, myślami. Że to nie one mną "rządzą", ciągną jak dzikie, nieokiełznane konie, ale to ja je zauważam i rozumiem. Kontakt ze sobą. Poznawanie siebie. Troska o siebie. A to wymaga zaangażowania, czasu, uwagi. Tak, jakbyś troszczyła się o dziecko :-)

---------- 21:20 ----------

Myślę Marie że takie roztrząsanie "co by było gdyby" "a może jest tak a może siak" nie jest zbyt korzystne.... sama sobie tym dokładasz. Może lepiej zająć się sobą, a resztę zostawić życiu. Nikogo nie zmusisz do tego, aby się zmienił, aby Ciebie lubił czy kochał albo szanował, jeśli tego w nim nie ma. Rzeczywistość, życie - i tak wszystko weryfikuje.

---------- 21:24 ----------

dlatego chyba "nie będę ogarniać"... Po prostu pójdę dalej. Jak już wspomniałam.. Nie będę pytać, czekać na wyjaśnienia, szukać odpowiedzi.. Pojawią się same wkrótce.. bądź też nie. Żyje się dalej i już.

w każdym razie spróbuję.

Tak! Ale nie próbuj. Żyj. :-) ... "spróbuję" niesie za sobą jakieś takie odwlekanie, jak myślisz?

No i widzisz pisałyśmy razem :-)

pozdrawiam.
wuweiki
 

Postprzez marie89 » 9 maja 2010, o 21:28

:-)

dziękuję wuweiki raz jeszcze

i również pozdrawiam serdecznie

M.
marie89
 

Postprzez the hooded man » 10 maja 2010, o 20:28

Moim zdaniem za wcześnie, by wydawać o nim jakiekolwiek sądy. Fakt, nie zachowuje się zbyt przychylnie, ale to może mieć najróżniejsze przyczyny. Może być wartościowy, ale równie dobrze niewartościowy. Może być serdeczny, ale również nie. Nie znasz go dobrze. I dobrze pisała wuweiki, że ludzi poznaje się poprzez wspólne "przechodzenie" przez życie, choć ja również optuję w tym przypadku za szczerą, głęboką rozmową o niebanalnych kwestiach, jako znakomity sposób na poznanie drugiej osoby.

Jeszcze raz apeluję Marie o bardziej rozsądkowe niż emocyjne podejście. Jeszcze nieraz życie postawi Cię w trudnych sytuacjach. Sztuką jest tą sytuację opanować. Nie dać, by uczucia Tobą rządziły, jak pisze wuweiki. I szanować się.
Sytuacja z nim jest sytuacją nową w Twym życiu. Uważaj podwójnie i nie ulegaj emocjom, uczuciom tak łatwo, choć wiem, że tak bardzo ich potrzebujesz, a jak rzeczywiście i koniecznie chcesz go poznać, to najlepiej poprzez kontakty "na żywo". Tak myślę.

Najgorsze co chyba możesz zrobić, to do bólu zabiegać o niego. Jeżeli on tak olewa sprawę, to całkiem zbyteczne wydają mi się telefony do niego, czy wszelkie inicjatywy z Twej strony w celu wyjaśnienia jego zachowania. Będzie mu zależało, to sam zadzwoni.

marie89 napisał(a):Bardzo, naprawdę bardzo długo nie dopuszczałam nawet myśli, że mógłby ktoś być w moim życiu.. Ktoś.. Mężczyzna
Że ja mogłabym obdarzyć kogoś zaufaniem.. Że mogłabym być da kogoś ważna.. Jakoś nie potrafiłam się do tego przekonać..

Tak, ale dlaczego nie miałoby być nikogo w Twym życiu? Dlaczego się obciążasz? Marie - jak najbardziej zasługujesz na wspaniałego mężczyznę i nie ma co nawet omijać takich myśli, a całkiem poważnie przyjąć je do świadomości.

marie89 napisał(a):Kłamcą.. Wiem, że może się nim okazać.

Zgadza się - może się nim okazać, ale równie dobrze może być inaczej. Znajomości internetowe są specyficzne i tu raczej trudno wywnioskować, czy ktoś kłamie, czy nie. "Na żywo" można zdecydowanie łatwiej odgadnąć, czy dana osoba mówi prawdę.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 21 maja 2010, o 17:29

---------- 23:27 10.05.2010 ----------

Dziękuję za rady..

Faktycznie trudno jest mi jest działać zgodnie z rozsądkiem.. Zwłaszcza teraz widzę to wyraźnie.

Myślałam,że łatwo jest powiedzieć sobie- nie myśl o nim i zajmij się sobą.. Ale w ciągu jednego dnia choć trzymałam się dzielnie.. myśli wciąż kierowały się na jego osobę.

Na szczęście jak postanowiłam tak nie zadzwoniłam Szkopuł tylko w tym dlaczego nie zadzwoniłam- chyba bardziej ze strachu niż z rozsądku.. Odrobinę sama siebie przerażam. Nie sądziłam że to tak głęboko we mnie siedzi..

A dlaczego nie dopuszczałam myśli o byciu z kimś w ogóle, pytasz? Tu chyba nakłada się ten mój "odwieczny" problem nieakceptowania siebie- w wersji wizualnej jak i niektórych cech charakteru.. Po prostu nie wyobrażam sobie, że mogę się komuś podobać.. Tak tak ja wiem są gusta i guściki Ale naprawdę ciężko jest mi wykorzenić te poczucie, że jestem.. brzydka - najkrócej mówiąc.. i nieciekawa. Na każdym kroku widzę jak wiele mi brakuje.. Braki w urodzie próbuję nadrobić np inteligencją ;p choć z tym też bywa różnie ;p To tak w skrócie.. bo nie wiem czy jest sens rozwijać w tej kwestii...

---------- 23:30 ----------

a co do M. To fakt- będzie mu zależało to sam zadzwoni..

Obym wcześniej tylko nie zwariowała... (to tak piszę z przymrużeniem oka.. choć wcale mi nie do śmiechu).

Lepiej jak postaram się skupić na tym co aktualnie ważne.. czyli na NAUCE

---------- 17:29 21.05.2010 ----------

Nie, no ja za moment całkiem oszaleję.. JUŻ NIC KOMPLETNIE NIE ROZUMIEM... Mam dość..
marie89
 

Poprzednia stronaNastępna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: agakiyiqwabe i 106 gości

cron