Agiku...tez sie kiedys tutaj wkurzylam na Jana, dosc intensywnie. I tez wynikalo to z tego samego - bezsilnosci, poczucia odbijania sie od betonowej sciany 'niewzruszonych pogladow'. Do czego, wlasnie w tym momencie, doszla mi refleksja - a co, jesli Jan tak sie czuje cale zycie?
'Prawdy, z ktorymi sie nie da dyskutowac' - tak, cytaty wyjete z kontekstu i przyciete tak, aby pasowaly do danej tezy...a kiedy drazysz glebiej, przedstawiasz inne cytaty, inne wyjasnienie, zadajesz konkretne pytanie - wita Cie brak odpowiedzi albo odpowiedz bardzo wymijajaca. Albo gromy
Bo ja bardzo lubie dyskusje w atmosferze wzajemnego szacunku i zrozumienia, wymiane pogladow, z ktorej na koncu obie osoby cos wynosza dla siebie. Tutaj tego nie ma, widzisz, Jan nawet nie przedstawia tych pogladow jako swoje - one sa przedstawiane jako prawdy absolutne, dane od Boga i filozofow. Z prawda absolutna nie ma dyskusji...
I co mnie jeszcze drazni w tej sytuacji - widzisz, rozmawiamy z Janem jak z czlowiekiem, ktory chce pomocy. A on rozmawia z nami jak czlowiek, ktory niesie Prawde Objawiona. Pamietaj, ze podstawa jego swiatopogladu jest cnota w sensie seksualnym...a to, co robisz Ty, ja , Mahika i wiekszosc, o ile nie wszystkie, wypowiadajace sie tu osoby, wykracza poza te ramy. Jestesmy wiec w jego oczach nieczyste z samej definicji, nie docierajace do wyzyn moralnej czystosci i 'niewzruszonych zasad'. Od ludzi, ktorzy z zasady stoja nizej od Ciebie, nie przyjmiesz porady...
Janie, czy mam racje w swojej teorii?