" Głodna uczuć"...

Problemy natury seksualnej.

" Głodna uczuć"...

Postprzez marie89 » 6 kwi 2010, o 15:53

Hey,

Eee.. Nie bardzo wiem, jak zacząć.. Trudno jest sie tak "otworzyć", ale chyba tego potrzebuję..

Od tęsknoty za bliskością.. poprzez Miłość aż do seksu to jeszcze spory kawałeczek drogi.. :wink:

Do niedawna miałam zupełnie inne poglądy- takie bardziej... ee, katolicko-utopijne.. ale wydarzyło się wiele.. Powiedzmy, że się NAWET zakochałam.. i zaczynają się schody.

Jestem strasznie rozkojarzona. I ta wewnętrzna tęsknota za czymś.. za uczuciem, za bliskością.. sama nie wiem.

Trochę mi wstyd przyznawać się do przezywanych emocji.. do skrywanych pragnień. Zdaje się, że nie umiem zaufać, zawierzyć, otworzyć się..
A najgorsze, że wstydzę się własnej kobiecości.. A RACZEJ DOSTRZEGAM JĄ, ALE NIE DODAJE MI TO WARTOŚCI. Za piękna nie jestem.. ani tym bardziej odważna. Tak wiem, że każdy jest Wyjatkowy.. Tyle, że ja tej Wyjatkowosci nie umiem w sobie odnaleźć.. i tak zastanawiam się co dalej..

Trudno mi jest otworzyć się na Kogoś.. być naturalna, spontaniczna..

Jestem jeszcze młodziutka. I nie mam właściwie żadnego doświadczenia.. Na wszystko przyjdzie czas. Tylko.. tylko boję się, że przez ciągłą samokrytykę zawsze będę czuła się gorsza.. i że stanę się Zimna, a nawet już taka jestem.. Ten strach ogranicza. I trochę frustruje..

Strach, który spowodował,że w ciągu 21 letniego życia nigdy dotąd się nie zaangażowałam.. Nigdy nie miałam chłopaka- a w związku z tym wiąże się cała reszta.. Nie czułam się wartościowa, atrakcyjna, kochana.. Nie całowałam się.. Nie przytulałam.. etc I choć nie dramatyzuję, nad swoją samotnością.. jest mi przykro, gdy wokół wszędzie "zakochane pary".. kiedy ja też, przyznaję się sama przed sobą, że chcę oprzeć się na kimś.. być z kimś.. a nie mogę..

Tęsknota wydaje się tutaj o wiele gorsza niż samotność..

To taka refleksja.. osobista :wink:
marie89
 

Postprzez the hooded man » 6 kwi 2010, o 19:36

Co do tego seksu. Najgorsze to chyba nałożyć na siebie bezsensowne normy. Normy muszą obowiązywać, ale wyłącznie jeżeli ów sens mają. Piszę to dlatego, aby zwrócić uwagę na spotykany czasem, lecz całkiem niepotrzebny, ascetyzm, czy nawet aseksualność pewnych ludzi. Tak naprawdę męczą się bez seksu, ale trwają nienaruszenie w jakiś chorych zasadach, które sami na siebie nałożyli. Zupełnie niepotrzebnie...

A piszę to także dlatego bo:

marie89 napisał(a):Do niedawna miałam zupełnie inne poglądy- takie bardziej... ee, katolicko-utopijne.. ale wydarzyło się wiele.. Powiedzmy, że się NAWET zakochałam.. i zaczynają się schody.

I wydaje mi się, że zakochanie o którym piszesz "zderzyło" się z Twymi dość stabilnymi zasadami i nie za bardzo wiesz co robić. Tego co robić nikt Ci raczej nie powie, gdyż jest to Twoja osobista sprawa i Twoje wybory. Ja tylko nadmieniam, że w wypadkach takich właśnie "zderzeń" z zasadami warto się zastanowić, czy ów zasady, aby na pewno są właściwe. Czy czasem nie ograniczasz się niepotrzebnie albo czy może te zasady warto jednak podtrzymać lub jeszcze zaostrzyć?

Bardzo dobrze, że się zakochałaś. Nie pozostaje nic innego jak iść za ciosem.
Cały czas jesteś w defensywie, a teraz masz szansę na wielki krok do przodu. Nie zmarnuj go. Po prostu idź do przodu. Do tego zakochania.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 12 kwi 2010, o 09:43

---------- 19:22 11.04.2010 ----------

Możesz być moim dobrym dniem,
Możesz być dobroczynnym snem,
na miłe słowa jestem głucha gdy,
gdy mi ich nie szepczesz do ucha TY,
te same żarty co Ciebie - bawią mnie
w tej samej chwili co Ty - czuję lęk.

Nie wiem jak, nie wiem czy, nie wiem gdzie,
dokładnie sobie wyobrazisz mnie
powiesz mi, że tak jak jest dobrze jest...,
że taka sobie wymarzyłeś mnie..

Nie wiem jak, nie wiem czy, nie wiem gdzie,
dokładnie sobie wyobrazisz mnie
powiesz mi, że tak jak jest dobrze jest...

Możesz być jasną stroną dnia,
możesz być pewien, że to ja,
i na obrazy jestem ślepa gdy
gdy Twoje oczy nie widza ich
i czego mogę jeszcze więcej chcieć....?
tylko tego bym... nie obudziła się!

Nie wiem jak, nie wiem czy, nie wiem gdzie,
dokładnie sobie wyobrazisz mnie
powiesz mi, że tak jak jest dobrze jest...,
że taka sobie wymarzyłeś mnie..

Nie wiem jak, nie wiem czy, nie wiem gdzie,
dokładnie sobie wyobrazisz mnie
powiesz mi, że tak jak jest dobrze jest...

Nie wiem jak,nie wiem gdzie
powiesz mi... dobrze jest...

Nie wiem jak, nie wiem czy, nie wiem gdzie,
dokładnie sobie wyobrazisz mnie
powiesz mi, że tak jak jest dobrze jest...,
że taka sobie wymarzyłeś mnie..

Nie wiem jak, nie wiem czy, nie wiem gdzie,
dokładnie sobie wyobrazisz mnie
powiesz mi, że tak jak jest dobrze jest...


* * *

. Potrzebuję jeszcze trochę czasu
Trochę czasu by zakończyć to
Aby móc żyć tak jak chcę
Aby móc żyć tak jak chcę.

Czy każda góra jest tylko skałą?
Czy Twoje ramię to tylko ramię,
Które otula mnie co rano
Kiedy zimno robi się?

W moim życiu jest więcej bólu niż radości
Nie wiem czy los uśmiechnie kiedyś do mnie się.
Nie potrafię zabić tego co do Ciebie czuję
Nie potrafię zabić nie.

Ref. Chcę kochać całą sobą
Więc powiedz jak to zrobić mam.
Chcę poczuć co to miłość
I naprawdę zacząć żyć.

2. Potrzebuję trochę czasu
Trochę czasu by zrozumieć i
Boże potrzebuję Cię
By od nowa zacząć żyć.

W moim życiu jest więcej bólu niż radości
Nie wiem czy los uśmiechnie kiedyś do mnie się.
Nie potrafię zabić tego co do Ciebie czuję
Nie potrafię zabić nie.

Ref. Chcę kochać całą sobą
Więc powiedz jak to zrobić mam.
Chcę poczuć co to miłość
I naprawdę zacząć żyć.


* * *

Ostatnio często tego słucham.. być może dlatego, że mogę w większym stopniu dopasować treści do siebie samej..

---------- 19:28 ----------

a... the hooded man

mam wrażenie, że coraz więcej spraw staje na drodze moich zasad i wyznawanych wartości.. po części to pozytywne zmiany, po części.. nie bądź jeszcze nie. Zagubienie pogłębia się.. ale jest też dystans, dzięki któremu mogę sobie uświadomić- że barierą jest mój strach.. a strach można pokonać.

---------- 09:43 12.04.2010 ----------

:wink: hej

Nie chciałam za bardzo tworzyć nowego wątku.. ale mam takie proste pytanie, które nie chce się odczepić...

Czy duże jest / może być równoznaczne z pięknem? Chodzi mi o duże kobiety.. Czy mogą się podobać?

Tak wiem, pytanie trochę głupie.. Po prostu przypadkiem przeczytałam pewien artykuł i zmusił mnie on do myślenia..

Należy akceptować siebie.. ba, kochać siebie. Tyle, że bywa to trudne, kiedy ciagle masz wrażenie, że ktoś cię ocenia.. obgaduje itp Jasne, można mieć opinie tych "nieżyczliwych" daleko gdzieś.. ale uczucia przykrości ominąć się nie da. Jakoś Cię to niezbyt dowartosciowuje..

Niezadowolenie z własnego ciała to zdecydowanie typowy problem kobiecy.. tak mi się zdaje. Zamiast szukać w sobie atutów.. narzekamy że to za małe, to za duże... Jak się pozbyć takich myśli?

Ja do szczuplutkich, zgrabnych nie należę.. Czasem z tego żartuję lub odnoszę się z dystansem. Ale często jest tak, że mój wygląd- a raczej mój stosunek do własnego wyglądu- bardzo mnie ogranicza.. Usuwam się na bok i w głebi ducha chciałabym "być mniejsza", niemal niezauważalna.. co do zrealizowania jest raczej trudne ;p

Zwyczajnie nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłabym komuś się podobać.

Poznając nowych ludzi zamiast skupić się na samej relacji i pokazania SIEBIE.. to ja ciagle zastanawiam się jak zostałam odebrana pod względem wyglądu.

Jak polubić siebie i pozwolić lubić siebie innym..

Ja jako pyza-kruszynka.. 160 cm i ponad 70 kg.. Chcę w końcu polubić siebie i być dumna ze swego ciała.
marie89
 

Postprzez Salome » 12 kwi 2010, o 15:09

Malujesz się? Mi makijaż poprawia nastrój:) Nie ma co gadac, kobieta zadbana jest piękniejsza:)
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez the hooded man » 12 kwi 2010, o 18:55

marie89 napisał(a):[...]Chodzi mi o duże kobiety.. Czy mogą się podobać?

Pewnie, że mogą się podobać. Ja sam widziałem już tyle ładnych kobiet (czyt. - takich, które mi się podobały) z kilkoma kilogramami za dużo. Wdzięk kobieta potrafi zachować nawet jak jest bardziej "przy kości", a jak już wybitnie Ci te kilogramy przeszkadzają, to można choć parę zawsze zrzucić.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 13 kwi 2010, o 11:59

---------- 11:57 13.04.2010 ----------

Salome

Tak, zdarza mi się 'malować", ale kursu idealny make up nie przechodziłam ;p zreszta robię to tylko gdy wychodzę gdzieś do ludzi by nie straszyc haha.. a w domu naturalizm przez wielkie N :wink:

the hooded man

Dzięki, pocieszyłeś mnie odrobinkę :)

Wiem, że kazdy jest inny.. i tak naprawdę ten szum wokół wyglądu to robimy my sami. To tak jakbyśmy patrzyli na takie lustro... odbicie w krzywym zwierciadle.

Jestem jaka jestem. Powinnam bardziej skupic się na pokazaniu moich cech charakteru.. ale dbac o siebie też by się przydało. Moje kilogramiki to poczatkowo był kompleks natury estetycznej.. ale ostatnimi czasy stwierdzam, ze i "rzuciło" mi się na zdrowie.. dlatego jestem przerazona.

A z tym "zrzucaniem zbednych"... na papierze to tak ładnie wygląda :wink: a w praktyce to wielkie poswięcenie i to niewdzięczne..

Stresy, mało aktywny styl życia.. i masz Ci- Pyza gotowa;)

W kazym razie- dziś podążam za hasłem- PIĘKNO JEST W KAŻDYM Z NAS.. :wink: tylko czasami wymaga "podrasowania" :P

---------- 11:59 ----------

ps: zauwazyłam własnie że sama udzielam sobie porad.. :wink: czy ja tak zawsze ? :P

a... taka autorefleksja to chyba sie zwie
marie89
 

Postprzez the hooded man » 13 kwi 2010, o 18:28

marie89 napisał(a):Zauwazyłam własnie że sama udzielam sobie porad.. ;) czy ja tak zawsze ? :P

a... taka autorefleksja to chyba sie zwie.

Heh, cóż - chyba też nazwałbym to właśnie autorefleksją, zresztą, w Twoim przypadku, bardzo udaną.

Zgadza się - dbać o siebie należy. Kosmetyczka, fryzjerka, nowa bluzka, odpowiedni makijaż itd. i od razu poczujesz się lepiej.
Zadbane włosy, cera, czystość, ciekawy strój. Jest tyle rzeczy, które mogą podkreślić Twą urodę, że nie sposób ich tu nawet wymienić.

Jeżeli połączysz to zadbanie z cechami Twego charakteru i popracujesz bardziej nad wspominanymi już wielokrotnie Twymi relacjami społecznymi, to moim zdaniem sukces gwarantowany.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 30 kwi 2010, o 22:08

Brak mi słów..

Czuję się dziś tak potwornie samotna... Nie szukam "drugiego dna" tej samotności.

To uciążliwe uczucie, którego nie umiem się pozbyć..

samotność i smutek.. nie rozumiem, nie chcę tego..

Czy można czuć się samotnym, gdy tylu ludzi wokół? ? ? najwidoczniej można
marie89
 

Postprzez the hooded man » 1 maja 2010, o 20:02

:pocieszacz:
Wydaje mi się, że taki stan jest teraz u Ciebie czymś naturalnym. Dopiero jesteś na starcie w zwalczaniu problemów. To początek Twej drogi ku lepszemu. Chyba warto zdać sobie sprawę, że jeszcze nieraz poczujesz się źle. Przyjąć to do wiadomości, zaakceptować po prostu jako właśnie coś naturalnego w tej trudnej drodze rozwoju i nie przejmować się tym zabardzo.

To nie takie smutki powinny zajmować człowiekowi głowę, choć wiem, że czasem tak trudno się od tego odgonić...
Szczęście jest w tym, że spokojnie możesz pokonać te dwa przykre stany, gdy będziesz iść swą drogą coraz bardziej do przodu. Do przodu Marie. To najważniejsze.

Tulę jeszcze raz.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 1 maja 2010, o 22:17

---------- 21:25 01.05.2010 ----------

Dziękuję..

Dziś uczucie smutku znikło... samo z siebie

Samotność.. z nią gorzej bo się przykleiła i za nic w świecie, nie chce się odkleić.. Dziwne- to przecież moja wieloletnia dobra kumpela.. często czułam się z nią dobrze, wygodnie.. ale chyba to normalne, że to co znamy w nadmiarze może irytować..

Chwilowo samotność mnie przytłacza. Mam ogromną potrzebę przytulenia, dotyku, pogłaskania po głowie.. jak takiego grzecznego słodkiego dzieciaczka... Nie wiem dlaczego teraz.

Z reguły unikam wszelkiego kontaktu.. Nie jestem wylewna. Gdy ktoś chce się przytulić na przywitanie/pożegnanie często mnie to krępuje..
A teraz z kolei strasznie się do tego garnę... tylko "obiektu" do przytulania brak ;p

Co do zmian.. Wdrażam je. Doceniam więcej. Dni kryzysu zdarzają się jednak i wcale mnie to nie dziwi.. niemniej trudno jest mi się do nich zdystansować... zwłaszcza że dopadają mnie nagle są coraz silniejsze- w tym tygodniu zdarzyło mi się wrócić z zajęć i przepłakać w mieszkaniu ładnych parę godzin nie wiem dlaczego.. Cały dzień byłam posępna choć walczyłam z tym. Nie miałam powodu by tak się czuć.. a jednak- pojawiły się łzy..

I tu ten niepojęty dla mnie paradoks Z jednej strony jestem przewrażliwiona, wszystko przeżywam, czuję więcej... a z drugiej jestem głodna uczuć.

Nie wiem co o tym myśleć... może lepiej cale nie myśleć . Łatwiej

---------- 22:17 ----------

Głodna uczuć..

Myślę, że głównie pod względem duchowym.. Czyli sama świadomość, że jestem. Że jestem ważna.. Ważna dla siebie i dla kogoś.

Głodna uczuć..
chyba też tych okazywanych fizycznie.

W tym drugiem aspekcie.. To dla mnie nowość. Ale zabrzmiało...

Może to wynika z tego że zmieniam się... Nie przerabiam. A zmieniam, rozwijam, dojrzewam. To chyba dobrze.. tylko nie wiem, czemu mnie to tak przeraża...
marie89
 

Postprzez the hooded man » 2 maja 2010, o 15:27

Marie89 napisał(a):[...]tylko nie wiem, czemu mnie to tak przeraża...

Może dlatego, że idąc do przodu, rozwijając się stąpasz po nowym, nieznanym sobie dotąd gruncie? To może przerażać. Przerażać może również samo opuszczanie swojego ciepłego i bezpiecznego gniazdka oraz brnięcie w nieznane, gdzie już nie jest tak bezpiecznie, gdzie trzeba podejmować ryzyko, wykonywać pewne czynności poraz pierwszy, działać, a to wszystko przy wielkiej niewiadomej czy te wszystkie kroki przyniosą porządany efekt. To może przerażać.

To napewno bolesne, gdy pragnie się uczuć, a ich się nie otrzymuje. Im dłużej to trwa, tym większy głód. Im więcej się rozwijasz nie otrzymując ciągle tych uczuć, tym większe rozgoryczenie i stąd czasem złe samopoczucie. Bo przecież idzie się do przodu, ale jednak uczuć nie ma, a one potrafią przecież mobilizować, dostarczać energii, dobrego samopoczucia, polotu, optymizmu jak mało co. Gdy ich nie ma, to mimo udanych życiowych kroków, człowiek odczuwa podświadomie, że czegoś mu brakuje, że coś jest jednak nie tak. Tak myślę.

Uczuć nie ma na zawołanie. Czasem trzeba na nie po prostu poczekać, ale nie stać w miejscu tylko cały czas się rozwijać. Pod tym względem jednak, z tego co piszesz, się realizujesz, więc perspektywy na zwycięstwo moim zdaniem są.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 2 maja 2010, o 20:20

Każdy kolejny dzień to zwycięstwo.

Ale to nie jest wojna, żadna walka... tylko zwycięstwo w moim samopoznaniu.

Uczę się. Uczę się żyć swoim życiem najlepiej jak umiem.

To dobrze.

Mam nadzieję, że bardzo bardzo bardzo długo będę myśleć o wiele optymistycznej. To jedno z zadań na "mojej liście".

Jestem świadoma oczywiście, że będzie ciężko.. że nie raz będę się wahać, będzie brakować sił.. ale nawet gdy- kolejny dzień daje nowe szanse, kolejną próbę..

Uczuć brakuje.. Poczekam. Na te dobre. Wiele przede mną. Będą chciały się pojawić to się pojawią ;) Mam nadzieję

Dziękuję the hooded man kolejny raz
Pewnie nie ostatni ;)
Dziękuję
marie89
 

Postprzez the hooded man » 2 maja 2010, o 20:29

Pojawią się, bo złota dziewczyna z Ciebie. :pocieszacz:
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Postprzez marie89 » 2 maja 2010, o 20:45

złota dziewczyna... :D mam cichą nadzieję, że w związku z tym nikt nie ze chce mnie przetopić, bo można by się na mnie SPORO wzbogacić :lol: :wink:

a już tak poważniej... to bardzo cenne słowa dla mnie. dziękuję ci z całego szczerego,złotego serca:):):)

ps: dobro powraca
nie zdziw się więc gdy w najbliższym czasie spotka Cię coś miłego.
taki bonus :wink:
marie89
 

Postprzez the hooded man » 2 maja 2010, o 21:09

Dzięki również, Marie.
the hooded man
 
Posty: 125
Dołączył(a): 1 sty 2010, o 20:47

Następna strona

Powrót do Problemy seksualne

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 310 gości

cron