Co znaczy kochać?

Problemy z partnerami.

Co znaczy kochać?

Postprzez Salome » 29 kwi 2010, o 15:37

Co znaczy kochać? Ja chyba kocham tylko przez pierwsze 2 lata zwiazku, a pozniej juz nic nie czuję. Czy tak wygląda miłość? Ze zyjemy razem, jestem dla niego dobra, opiekuję się nim, rozmawiamy, dzielimy ze sobą zycie, ale chemii juz nie ma. Mam puste serce. Ono nie jest juz zakochane. Nie mam za bardzo potrzeby mówienia, że kocham. Kiedys moglam mowić to każdego dnia.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez doduś » 29 kwi 2010, o 15:53

kocham to znaczy wyprasować spodnie, spódnicę, a Ona i tak założy co innego...
kocham to znaczy wstanę do córki jesli obudzę się pierwszy nie ogladajac się czy Ty tego nie zrobisz
kocham to znaczy nie chcę Cię ranić, ale wiedz, że czasem, niechcący to się stanie
kocham to znaczy wybaczam - wciaż i wciąż
kocham to znaczy tęsknię i czekam kiedy Cię nie ma, ale nie wiszę na telefonie żebyś powiedziała do mnie choć słowo
kocham to znaczy idź sama do kina jesli chcesz iść sama
kocham to znaczy, że oddam życie jeśli ktoś będzie chciał Cię skrzywdzić
kocham to znaczy że nie oddam siebie by być z Tobą za wszelką cenę...
kocham to znaczy codziennie widze Twoje piękno
kocham to znaczy szanuję Twój wybór choć wiedz, że się z nim nie zgadzam
kocham to naczy że zawsze powiem Ci "przepraszam" jeśli mam za co przepraszać
kocham to znaczy powiem Ci stop, jesli przekroczysz moje granice
kocham to znaczy że będę czekał, jeśli nie potrafisz dziś sobie z tym poradzić
kocham to znaczy przeczytaj ten wiersz...napisałem go dla Ciebie i to nic, że mówisz, że nie rozumiesz poezji
kocham to znaczy zawsze zapalam światło przed domem gdy masz wrócić po zmierzchu
kocham to znaczy że choćbyś bardzo mnie zraniła nie odpłacę Ci tym samym. Powiem Ci jednak jak mnie to boli
Kocham to znaczy jesteśmy równie ważni
Kocham to znaczy nie oczekuję od Ciebie nic w zamian, wiem i czuję co dajesz od siebie
kocham to znaczy że złoszczę się i śmieję jak wieszasz torebkę na drzwiach szafy
kocham to znaczy że wiem, że znów zapomnisz czegoś co waźne
kocham to znaczy jestem
kocham to znaczy że jesteś
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez Sarah_li » 29 kwi 2010, o 16:03

Mysle, ze po dwoch latach zwiazku, chemia - motylki w brzuszku - mijaja.
I jak naprawde sie kochalo, to milosc odczuwa sie juz inaczej niz przedtem, ale to Dudus juz to odpowiednio ujal...
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Re: Co znaczy kochać?

Postprzez woman » 29 kwi 2010, o 16:23

Salome napisał(a):Co znaczy kochać? Ja chyba kocham tylko przez pierwsze 2 lata zwiazku, a pozniej juz nic nie czuję. Czy tak wygląda miłość? Ze zyjemy razem, jestem dla niego dobra, opiekuję się nim, rozmawiamy, dzielimy ze sobą zycie, ale chemii juz nie ma. Mam puste serce. Ono nie jest juz zakochane. Nie mam za bardzo potrzeby mówienia, że kocham. Kiedys moglam mowić to każdego dnia.

Jestem kilkanaście lat po ślubie. Rózne mieliśmy etapy i zawirowania.
Jednak raz tylko zwątpiłam, że Go kocham. Zwątpienie to męskie miało imię i trwało kilka miesięcy...Szkoda gadać...

Wróciłam do SIEBIE, jestem juz sobą i znów czuję TO do mojego męża.
Tęsknię jak długo nie wraca z pracy, uwielbiam złapać go gdzieś na mieście i pójść na szybką kawę czy obiadek, lubię się mu podobać, lubię Jego zapach.
Nie ma motyli w brzuchu, ale jest ciepło, dbanie o siebie, rozmowy o wszystkim i o niczym, wspólne wycieczki rowerowe, zakupy, planowanie remontów, wakacji, czy chociażby weekendowego wyjazdu.
I choć czasem irytuje mnie przez dzień czy góra dwa, lubię przebywać w Jego towarzystwie. W żadnym innym nie czuję się tak swobodnie i bezpiecznie.
Tak sobie kombinuję, że to chyba miłość.
Aaa, słowo "kocham" też się pojawia, myślę, że średnio 2-3 razy na tydzień :D
to sobie wyliczyłam :)
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez sikorkaa » 29 kwi 2010, o 16:54

kochac to dla mnie pragnienie szczescia dla kochanej osoby :serce2:
sikorkaa
 

Re: Co znaczy kochać?

Postprzez doduś » 30 kwi 2010, o 11:15

woman napisał(a):
Salome napisał(a):Co znaczy kochać? Ja chyba kocham tylko przez pierwsze 2 lata zwiazku, a pozniej juz nic nie czuję. Czy tak wygląda miłość? Ze zyjemy razem, jestem dla niego dobra, opiekuję się nim, rozmawiamy, dzielimy ze sobą zycie, ale chemii juz nie ma. Mam puste serce. Ono nie jest juz zakochane. Nie mam za bardzo potrzeby mówienia, że kocham. Kiedys moglam mowić to każdego dnia.

Jestem kilkanaście lat po ślubie. Rózne mieliśmy etapy i zawirowania.
Jednak raz tylko zwątpiłam, że Go kocham. Zwątpienie to męskie miało imię i trwało kilka miesięcy...Szkoda gadać...

Wróciłam do SIEBIE, jestem juz sobą i znów czuję TO do mojego męża.
Tęsknię jak długo nie wraca z pracy, uwielbiam złapać go gdzieś na mieście i pójść na szybką kawę czy obiadek, lubię się mu podobać, lubię Jego zapach.
Nie ma motyli w brzuchu, ale jest ciepło, dbanie o siebie, rozmowy o wszystkim i o niczym, wspólne wycieczki rowerowe, zakupy, planowanie remontów, wakacji, czy chociażby weekendowego wyjazdu.
I choć czasem irytuje mnie przez dzień czy góra dwa, lubię przebywać w Jego towarzystwie. W żadnym innym nie czuję się tak swobodnie i bezpiecznie.
Tak sobie kombinuję, że to chyba miłość.
Aaa, słowo "kocham" też się pojawia, myślę, że średnio 2-3 razy na tydzień :D
to sobie wyliczyłam :)


zazdrość, to uczucie, które jest teraz we mnie. Jak ja zazdroszczę Twojemu mężowi... Wam... nie masz pojęcia...
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez bunia » 30 kwi 2010, o 11:28

..."mam puste serce" - Salome :pocieszacz: ...... chyba nie potrzeba komentowac.....bardzo smutne........
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Re: Co znaczy kochać?

Postprzez woman » 30 kwi 2010, o 11:48

doduś napisał(a):zazdrość, to uczucie, które jest teraz we mnie. Jak ja zazdroszczę Twojemu mężowi... Wam... nie masz pojęcia...

Podczytuję Twój wątek doduś i wierzę, że i u Was będzie podobnie.
Pewne sprawy wymagają czasu.
Potrzebowałam dwóch lat na otrząśnięcie się i otrzeźwienie.
Teraz cieszy mnie każdy dzień normalności, bezpieczeństwa, bycia razem.
Wydaje mi się, że między mną a mężem jest nawet lepiej niż wczesniej. Chyba bardziej doceniamy to co mamy.
Doduś, nie masz pojęcia jak cieszą takie drobne rzeczy, kawa, uśmiech, wspólna rozmowa po miesiącach udręki, kiedy to pragnęłam aby tylko zszedł mi z oczu, wyszukiwałam tysiąca wad...
Widzę jak się starasz i z całych sił trzymam kciuki aby i Wam się udało.
:buziaki:
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez doduś » 30 kwi 2010, o 12:01

dziękuję za słowa otuchy
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Re: Co znaczy kochać?

Postprzez ewka » 30 kwi 2010, o 12:10

woman napisał(a):Pewne sprawy wymagają czasu.

Oj tak! Zwłaszcza takie sprawy!
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Salome » 4 maja 2010, o 12:31

---------- 12:30 04.05.2010 ----------

bunia napisał(a):..."mam puste serce" - Salome :pocieszacz: ...... chyba nie potrzeba komentowac.....bardzo smutne........


No smutne,ale ja po takim czasie bycia razem nie potrafie juz "szaleć" jak na początku. Mam puste serce bo nie bije juz szybciej gdy mysle o mezu. Puste serce, ale nie pusty umysl. W głowie zawsze go mam.

Kiedys slyszalam, ze po latach kocha sie juz nie sercem ale glową i to jest ponoć piękniejsze. Mowila to osoba z 30 letnim stazem małżenskim.

---------- 12:31 ----------

bunia napisał(a):..."mam puste serce" - Salome :pocieszacz: ...... chyba nie potrzeba komentowac.....bardzo smutne........


No smutne,ale ja po takim czasie bycia razem nie potrafie juz "szaleć" jak na początku. Mam puste serce bo nie bije juz szybciej gdy mysle o mezu. Puste serce, ale nie pusty umysl. W głowie zawsze go mam.

Kiedys slyszalam, ze po latach kocha sie juz nie sercem ale glową i to jest ponoć piękniejsze. Mowila to osoba z 30 letnim stazem małżenskim.
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez KATKA » 4 maja 2010, o 14:24

ja w sumie mam podobnie...nie wiem czy kocham...bo nie czuje tego co teoretycznie czuć powinnam....czasem nadal robi mi się ciepło jak patrzę na tego mojego mężczyznę...smutno by mi było gdyby go zabrakło...ale kochałam tylko poprzedniego faceta...tzn kochałam w sensie negatywnym niestety...byłam od niego uzależniona....był tylko on i nic innego. jakoś tamten obraz kochania mi pozostał i w tym zwiazku już na początku z tego zrezygnowałam...bywam szczęsliwa...bywam nieszczęśliwa...ale nie wydaje mi się, zebym jeszcze kiedyś kogoś kochała...bo dla mnie to pojecie bardzo względne....
KATKA
 
Posty: 3593
Dołączył(a): 23 maja 2007, o 20:00
Lokalizacja: Poznań

Postprzez Salome » 4 maja 2010, o 19:09

Bo może miłość to zupełnie coś innego od zakochania. Może miłość to dobro dla drugiego, pomoc, czyny. Może ona w cale nie musi iść w parze z porządaniem, podobaniem i fascynacją ?
Avatar użytkownika
Salome
 
Posty: 783
Dołączył(a): 23 lip 2009, o 16:45

Postprzez melody » 4 maja 2010, o 19:43

Salome napisał(a):Bo może miłość to zupełnie coś innego od zakochania.

Salome, wyjęłaś mi to z ust :) To jest piękny temat, tylko dziś już tu nic nie skrobnę bo czas mnie goni.
melody
 

Miłoścć?

Postprzez NNicola115 » 4 maja 2010, o 20:14

:buziaki: Miłośc= Kochanie :serce: to najcięższa i zawiła choroba psychiczna jaka tylko isttnieje. Nie ma na nia leku i zadnej recepty. Nie wsposób wyleczyc sie z niej jednej nocy.Najbardziej cenieni psycholodzy i psychiatrzy nie potrafią dokładnie zdiagnozować tego nieuleczalnego stanu psychiki. Ma podłoże schizofrni maniakalno depresyjnej ( w jednym dniu świat wiruje w kolorowych barwach,dookoła motyle i łąka kwiatów,niekączący sie wylew śmiechu i radości,nie znikający z ust szczery uśmiech,marząc aby ta chwila nigdy sie nie skończyła,trwała wieki-UTOPIA, w drugim dniu pustka,szarośc,czerń,załzawione oczy,ból do nieopisania,rozdzierający nas żal,otchłań i niekończonca się przepaśc w której się znajdujemy i nie możemy doczekac się końca)
Może dopropowadzic do nieodwracalnych zmian w psychice,takze ma często skutki uboczne. Miłośc jest rodzajem hiptozy i amoku. człowiek działa pod wpływem impulsu a nie racjonalizmu.
W pełnej fazie tego uczucia jestesmy w stanie działań wbrez loogice, co idzie w parze z desperacja i szaleńswte.

To nie jest żadna tam podręcznikowa definicja tylko mój pogląd na temat miłości. Dość kontrowersyjny. Zgadzacie się z tym czy nie?
NNicola115
 

Następna strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 133 gości