Dziwny, nie dziwny...

Problemy z partnerami.

Dziwny, nie dziwny...

Postprzez Mały biały kotek » 12 kwi 2010, o 23:04

Kochani od czterech tygodni jestem sama... Udało mi się wyjść szczęsliwie z poprzedniej, toksycznej relacji.
Pocierpiałam kilka tygodni, póxniej zaczęłam na nowo otwierać się na ludzi, spotykać ze znajomymi. Mam też nową pracę.

Miesiąc temu poznałam kogoś... Starał się, zabiegał... a mi było trudno się przełamać. Zdobył mój numer telefonu, zaczeliśmy rozmawiać, zainteresował mnie sobą...

Przez pierwszy tydzień mówił wiele o sobie... szczerze, także o swoim zakończonym małżeństwie, fascynacji moją osobą. Spotkaliśmy się, znaleźliśmy wspólny język, a co hehe dość nietypowe, na pierwszej randce przytulaliśmy się jak dwa spragnione czułości koty. Poczułam się doceniana i bezpieczna.
Przez pierwszy miesiąc były rytuały... On rano i wieczorem wysyłał smsy z życzeniami miłego dnia, spokojnej nocy.
A teraz zabiega o seks, a ja zaczęłam się robić harda, niedostępna. Może coś zepsułam. Początkowe piękne, mądre smsy i zapewnienia, że tęskni, że mu zależy zmieniły się w wymianę komunkiatów jak minął dzień
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Re: Dziwny, nie dziwny...

Postprzez woman » 13 kwi 2010, o 00:43

Mały biały kotek napisał(a):Kochani od czterech tygodni jestem sama... Udało mi się wyjść szczęsliwie z poprzedniej, toksycznej relacji.
Pocierpiałam kilka tygodni, póxniej zaczęłam na nowo otwierać się na ludzi, spotykać ze znajomymi. Mam też nową pracę.

Miesiąc temu poznałam kogoś...

Nie rozumiem, rozstaliście się 4 tyg temu po takiej szarpaninie, a Ty zdążyłaś już wyjść z toksycznej relacji, zamknąć stare sprawy, zacząć otwierać się na ludzi i od miesiąca spotykać się z kimś nowym???

Kotku, albo ja mam omamy wzrokowe, albo Ty cos kręcisz :)
Avatar użytkownika
woman
 
Posty: 923
Dołączył(a): 26 sty 2009, o 21:12

Postprzez ewka » 13 kwi 2010, o 08:27

No... matematycznie coś tu nie pasuje;)

Dlaczego zrobiłaś się farda i niedostępna? Jeśli to spowodowało zmianę w jego zachowaniu, to chyba należałoby się zastanowić, kiedy jest bardziej sobą - wcześniej, czy teraz. I o co mu naprawdę chodzi.

Może nie zepsułaś... może po prostu wyszło szydło.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez wuweiki » 13 kwi 2010, o 09:58

---------- 09:39 13.04.2010 ----------

ewka napisał(a):Może nie zepsułaś... może po prostu wyszło szydło.

nic dodać nic ująć :-)

---------- 09:48 ----------

Mały biały kotek napisał(a):Poczułam się doceniana i bezpieczna.
Przez pierwszy miesiąc były rytuały... On rano i wieczorem wysyłał smsy z życzeniami miłego dnia, spokojnej nocy.
A teraz zabiega o seks, a ja zaczęłam się robić harda, niedostępna. Może coś zepsułam. Początkowe piękne, mądre smsy i zapewnienia, że tęskni, że mu zależy zmieniły się w wymianę komunkiatów jak minął dzień

Myślę, że nic nie zepsułaś... {dlaczego my kobiety przeważnie tak mamy, że cały bagaż błedów bierzemy na siebie?} ...myślę, że po prostu zaufałaś i być może zaufałaś manipulantowi {pewności nie mam, bo nie znam człowieka}, ale warto się zdystansować - tak myślę. To, że stałaś się harda może wynikać z tego, że podświadomie czujesz pismo nosem, że coś jest nie tak.... może po prostu czujesz, że dążył cały czas do jednego - do zdobycia Ciebie? Ja tego nie wiem. Wiem jedno - warto słuchać swojego serca, sygnałów, że coś nie gra. Nie chodzi o to aby od razy uciekać, ale zdystansować się.... dać sobie czas na siebie :-)
pozdrawiam.

---------- 09:58 ----------

A tak na marginesie, od siebie napiszę {z moich ostatnich zwłaszcza doświadczeń} - warto zadbać o swoją godność, dumę {nie mylić z pychą} - mam na myśli szacunek do siebie samej. Bo jeśli sama sobie tego nie zapewnię, nikt inny mi tego nie da. Nie ma co się łudzić, że inni ludzie o nas pomyślą - każdy najpierw myśli o sobie. I nie ma w tym nic nagannego :-) po prostu tak jest, choćby przez zwykły instynkt przetrwania :-)
Co nie oznacza, że ludzie nie mogą i nie potrafią się o siebie nawzajem troszczyć i obdarzać miłością. Wręcz przeciwnie, choć to niełatwa umiejętność ;-)
Ale jak to mawia mój znajomy "umiesz liczyć - najpierw licz na siebie". Warto!
wuweiki
 

Postprzez ewka » 13 kwi 2010, o 12:38

wuweiki napisał(a):warto zadbać o swoją godność, dumę {nie mylić z pychą} - mam na myśli szacunek do siebie samej. Bo jeśli sama sobie tego nie zapewnię, nikt inny mi tego nie da.

Bardzo się z tym zgadzam.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 27 kwi 2010, o 22:06

Z tamtym rozstałam się w listopadzie... ot, literówka...
Nowy pojawił się znienacka.
Ja się wogóle boję zaangażować, ale zaczęło mi zależeć. Zapewnia mnie o dobrych intencjach, mówi "dobrze mi z tobą", "zależy mi na tobie" itd, dąży do spotkań.
Mimo wszystko i chciałabym, i boję się
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez ewka » 28 kwi 2010, o 06:40

A czego się boisz tak konkretnie, Kotku?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 28 kwi 2010, o 06:45

Jeszcze raz - jestem sama od 4 miesięcy (już pięciu), ale cztery tygodnie temu poznałam kogoś.
Właściwie to zaczęło się bajkowo, obsypywał mnie przejawami zainteresowania, z czasem zrobiły się rzadsze, ale nie ma dnia, żeby się nie odwzwał. Zaproponował też wspólne wakacje.
A jednak jest te trzysta kilometrów, jego mała córeczka, ktorą on się zajmuje... codziennie! W telefonie na tapecie ma zdjęcie dziecka, a w samochodzie fotelik. A podobno ma orzeczenie separacji i rozwód w toku... Ja się oczywiście cieszę, że jest czułym ojcem, bo to dobry znak, ale postanowiłam jednak nabrak dystansu, przeczekać na rozwód i przeczekać rozwód wypadków. Tylko, że serce już niestety zaczyna się przeciw temu buntować.

On robi krok w tył, ja zabiegam... piszę mu miłe rzeczy i zapewnienia...
Ja robię krok w tył, on wyskakuje z jakąś propozycją, żebyśmy się mogli spotkać...
A już przez te miesiące czułam się wolna. Zmieniłam pracę, znów zrobiłam się dynamiczna, uśmiechnięta i przebojowa w pracy. Wróciły hobby.
Myślę, że muszę taka być, bo wtedy jestem sobą...-praca, uczelnia, wystawy, taniec, przyjacielskie wypady na piknik...

Powiedziałam mu, że chwaląc się mną przezd kolegami obnosi się ze mną jak z trofeum wojennym... Przytula mnie i całuje, gdy jest z kolegą, ale też mam wrażenie, że wtajemnicza go w nasze stopnie wtajemniczenia (tak jakby chciał się pochwalić...)
Powiedziałam mu też, że "zależy mi teraz po prostu na przyjacielu, który będzie nadawał na tych samych falach, czasem mnie duchowo wspierał. związek dał mi w kość". Potem dzwoniąc do mnie pytał już "jak się masz moja droga przyjaciółko"...
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez ewka » 28 kwi 2010, o 06:53

Szczerze przyznam, że nie rozumiem, w czym jest problem.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 28 kwi 2010, o 08:53

Nie wiem, czy warto się zaangażować...
czy się znowu nie skrzywdzę...
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez ewka » 28 kwi 2010, o 09:19

1 myśl - skoro się zastanawiasz, czy warto, to raczej nie warto. I nie dlatego, że on jest niewart Twojego zaangażowania... dlatego, że nie ma w tym pragnienia. Możliwe, że upłynęło za mało czasu i nie wyleczyłaś się jeszcze
2 myśl - jeśli nie zaryzykujesz, to nigdy się nie dowiesz
3 myśl - przyjaźń


Mały biały kotek napisał(a):Potem dzwoniąc do mnie pytał już "jak się masz moja droga przyjaciółko"...

Wyczuwam jakiś żal... tak? Jesteś zawiedziona, że tak się do Ciebie zwrócił?
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Postprzez Mały biały kotek » 28 kwi 2010, o 15:39

Tak... żal, że tak się do mnie zwrócił, chociaż sama tak postawiłam sprawę...

Żeby było jasne... jest między nami niesamowita chemia, dokańczanie rozpoczętych zdań...
i tylko te moje poranione serducho... i 300 km...

No nic, zobaczę jak to się będzie rozwijać z jego strony. Jesli mu zalezy, to raczej nie odpuści...
Mały biały kotek
 
Posty: 415
Dołączył(a): 6 kwi 2008, o 22:56
Lokalizacja: Wwa

Postprzez ewka » 29 kwi 2010, o 07:10

Mały biały kotek napisał(a):Tak... żal, że tak się do mnie zwrócił, chociaż sama tak postawiłam sprawę...

No właśnie... może więc niepotrzebnie i nie do końca przemyślanie?

Mały biały kotek napisał(a):No nic, zobaczę jak to się będzie rozwijać z jego strony. Jesli mu zalezy, to raczej nie odpuści...

Czyli chcesz, żeby zabiegał? To może odwołaj tę "przyjaźń"? I może zadaj sobie pytanie, czego naprawdę chcesz - wiesz to? I czy rzeczywiście jesteś gotowa na związek. Ja mam wrażenie, że gotowa jesteś średnio.
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16


Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 178 gości