Kochani od czterech tygodni jestem sama... Udało mi się wyjść szczęsliwie z poprzedniej, toksycznej relacji.
Pocierpiałam kilka tygodni, póxniej zaczęłam na nowo otwierać się na ludzi, spotykać ze znajomymi. Mam też nową pracę.
Miesiąc temu poznałam kogoś... Starał się, zabiegał... a mi było trudno się przełamać. Zdobył mój numer telefonu, zaczeliśmy rozmawiać, zainteresował mnie sobą...
Przez pierwszy tydzień mówił wiele o sobie... szczerze, także o swoim zakończonym małżeństwie, fascynacji moją osobą. Spotkaliśmy się, znaleźliśmy wspólny język, a co hehe dość nietypowe, na pierwszej randce przytulaliśmy się jak dwa spragnione czułości koty. Poczułam się doceniana i bezpieczna.
Przez pierwszy miesiąc były rytuały... On rano i wieczorem wysyłał smsy z życzeniami miłego dnia, spokojnej nocy.
A teraz zabiega o seks, a ja zaczęłam się robić harda, niedostępna. Może coś zepsułam. Początkowe piękne, mądre smsy i zapewnienia, że tęskni, że mu zależy zmieniły się w wymianę komunkiatów jak minął dzień