Witam wszystkich,
Nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie dlaczego podczas kłótni dzieję się tak, że on milczy? Nie rozumiem tego, bo nie mogłabym tak na dłuższą metę zamknąć się w sobie i ignorować jego telefony, próby nawiązania jakiegokolwiek kontaktu ze mną. A on jednak milczy, chociaż to ja chyba w tej sytuacji powinnam być wściekła za ta kłótnie, sprzeczkę? Nawet nie wiem co to było, w każdym razie coś co nie jest warte zapamiętania, a jednak on wciąż milczy.
Wyciągnęłam do niego pierwsza rękę, ale nic z tego nie wniknęło. A ja zadręczam się i zastanawiam, czy przestałam być dla niego już ważna? Tak się przecież nie powinno dziać, wiem, że skarbem jest rozmowa, ale ciężko mówić do kogoś, kto ci nie odpowiada, ignoruje i wie, że to sprawia ci przykrość. Czy milczenie to kara? Tylko za co? A może to chęć wyrażenia, że "wcale Cie teraz nie potrzebuję, nie tęsknię"?
Jestem kłębkiem nerwów, już nie wiem co robić.