jak można zapomnieć swoje dzieciństwo?

Problemy z rodzicami lub z dziećmi.

jak można zapomnieć swoje dzieciństwo?

Postprzez kto? » 20 kwi 2010, o 17:48

Czy można zapomnieć swój dom? czy to jakby uciąć drzewu korzenie? a jeśli te korzenie drążą robaki ? czy nie ma już ratunku dla drzewa?

Przecież jeśli człowiek kiedy jest głodny je, kiedy jest śpiący śpi, dlaczego pamięta choć tak bardzo chce zapomnieć?

Może gdybym ja zapomniała, mogłabym się w końcu dowiedzieć kim tak naprawdę jestem.
kto?
 
Posty: 5
Dołączył(a): 20 kwi 2010, o 17:22

Postprzez Sansevieria » 20 kwi 2010, o 18:34

Zapomnieć to być kim innym. A nie w tym rzecz...pamiętać bez bólu, chyba o to Ci chodzi?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez wera » 20 kwi 2010, o 20:52

Pewnych rzeczy nie da się zapomnieć, jednak można zmienić do nich nastawienie, spojrzeć na nie z innej z innej perspektywy i nie czuć już takiego bólu, żalu czy smutku
Avatar użytkownika
wera
 
Posty: 2932
Dołączył(a): 23 paź 2008, o 00:04
Lokalizacja: Szczecin

Postprzez bunia » 20 kwi 2010, o 21:44

....no wlasnie....jedynie uczyc sie z tym zyc....przerobic i zachowac dystans czyli odlozyc do szuflady.....
Avatar użytkownika
bunia
 
Posty: 3959
Dołączył(a): 5 maja 2007, o 09:19
Lokalizacja: z wyspy

Postprzez Sansevieria » 20 kwi 2010, o 22:05

Przebaczenie może się pojawić, ale nie musi. Na pewno nie powinno być celem.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez KMN » 21 kwi 2010, o 03:33

Mozna wykreslic przeszłosc, tylko co wtedy? Masz takei rzeczy w zyciu, ktorych nie pamietasz? :lol: logika podpowiada ze na pewno jakies sa, ale jakie to nie wiadomo. Czasem jest tak, ze człowiek che sobie cos usilnie przypomniec, a nie potrafi kompletnie. Ten proces mozna powtorzyc, ma nawet swoja nazwe -amnezja hipnotyczna. Przeszłosc, mozna przerobic i bez tego. Chcesz wiedziec kim jestes? To chyba jest najtrudniejsze pytanie z jakim sie spotkałem. Czesto je sobie zadaje i tez nie znalazlem odpowiedzi, ale wiem, ze jutro i tak bede kims innym wiec w sumie czasem zastanawiam sie co to pytanie ma dac? Co sie stanie jak sie dowiem kim jestem? W czym to moze pomoc?
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez kto? » 21 kwi 2010, o 13:56

---------- 13:53 21.04.2010 ----------

wszyscy macie rację... w sumie sprawdziłam behawioralnie że zapomnieć się nie da.

Pewnie wiecie jak to jest, kiedy nie można sobie odpowiedzieć na to pytanie, Podejrzewam też że żyjecie z tą samą żmiją w jelitach, tak jak ja. Ja chciałam siebie w sobie zabić, bo tylko robiąc to mogłam zapomnieć, bo nie przypominały mi o tym że żyję żadne uczucia. Niestety ten gad znowu się obudził i postanowił rozszrpać do końca wymęczone wnętrzności :) smieję się - ale sama z siebie bo nie wiem dlaczego trącam w ten beaudlerowski ton. Jednak tak mi się kojarzy moja depresja, z obślizłym gadem, wielką nieruchawą żmiją gibońską która drażni jęzorem przeponę spokojnie trawiąc całą radość jaką mogłabym mieć z życia. uodporniła się już przez wiele lat i nie działają na nią żadne antydepresanty. Nieproszony gość. Miesza mi wszysto, dobro ze złem, radość ze smutkiem, sen z jawą.




---------- 13:56 ----------

przepraszam, że was nudzę tym swoim truciem, po prostu może ktoś kto to przeżył zrozumie o co mi chodzi.
kto?
 
Posty: 5
Dołączył(a): 20 kwi 2010, o 17:22

Postprzez Sansevieria » 21 kwi 2010, o 14:04

Zaraz nudzę...piszesz jak umiesz, bardzo obrazowo. Ja akurat bardzo często "myslę obrazami" zwłaszcza w kwestiach związanych z emocjami. U mnie nie była to żmija. Co było, po 3 latach terapii nie istnieje. Pamięć mam zachowaną, natomiast bólu nie ma. Ot tyle na teraz...
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez KMN » 21 kwi 2010, o 14:53

"Jednak tak mi się kojarzy moja depresja, z obślizłym gadem, wielką nieruchawą żmiją gibońską która drażni jęzorem przeponę spokojnie trawiąc całą radość jaką mogłabym mieć z życia."

A na co chialabys to zamienic? Jakie zwierzatko powoduje wTobie bardzo pozytywne odczucia? Jest miłe i czujesz sie z nim dobrze?, ktore zamiast drażnic, zaczełoby np gilgotac.
Avatar użytkownika
KMN
 
Posty: 298
Dołączył(a): 2 paź 2009, o 01:40
Lokalizacja: Magic land

Postprzez kto? » 22 kwi 2010, o 10:00

A jak Wy sobie poradziliście z tym problemem?

wiecie, dla mnie najtrudniej zapomnieć słowa, nie wymierzone razy, trudno zapomnieć wstyd, poniżenie, obojętność, wrogość, brak poczucia bezpieczeństwa. Samotność.
Ja marzyłam żeby rodzice mnie bili, bo dla mnie było to oznaką że mnie kochają i dbają o mnie. Opowieści koleżanek ze szkoly o laniu paskiem czy smyczą słuchałam z zadrością. Kłamałam koleżankom, że też dostaję, Że mam szlaban. Wymyślałam sobie takich rodziców. Ja ich nie mialam, było im to obojętne. Byli obok. zajęci swoim szmatławym życiem.
Chciałabym powiedzieć o tym jak nienawidzę, tylko według moich zasad to przeciez nieetyczne. Bo córka musi kochać i szanować, a ja nie szanuję. czy to co czuję jest zle? jestem już dorosła a sama nie wiem co powinnam czuć. Może to dlatego że na prawde jestem nic nie warta i oni to wiedzieli już od początku. czy wy też mieliście takie myśli? co teraz mam robić?
kto?
 
Posty: 5
Dołączył(a): 20 kwi 2010, o 17:22

Postprzez Sansevieria » 22 kwi 2010, o 10:50

Córka (ani syn) bynajmniej nie musi ani kochać ani szanować. Czujesz brak miłości oraz szacunku to czujesz i już, masz powody. Jeżeli dorosłe dziecko nie czuje miłości do rodziców to dlatego, że oni jego miłość istniejącą z natury i "na wejściu" swoim postępowaniem zabili i zmarnowali. Jeśli nie czuje do nich szacunku to może są ludźmi, którym ten szacunek się nie należy? Może należy im się tego szacunku odrobinka tylko a nie całe morze?
Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa to co czujesz do rodziców jest po prostu konsekwencją ich postępowania wobec Ciebie czyli czymś całkiem logicznie wynikającym z tego, jak byłaś traktowana przez nich.
Jesli coś Ci to pomoże to ja w swoim czasie doszłam do wniosku, że moim rodzicom należą się mniej więcej dwie do trzech kropli szacunku. Nie mam za co kochać matki, bo jest okropną kobietą i wcale się nie chce i nie zamierza zmieniać. Nie odczułam nijakiego żalu po smierci ojca, który bardzo mnie skrzywdził (przemoc psychiczna i chłód emocjonalny) bo jestem mu w stanie oddać to, co dostałam czyli własnie zimno i brak uczuć.
Nie twierdzę, że moje zycie i uczucia są jakąś obowiązującą normą, ale na pewno jest to jakaś możliwość. Ja jestem po prawie 3 latach terapii dzieciństwa i obecnie jestem już wielce zadowolona ze swojego życia. Przeszłość, jak już zdaje się pisałam, nie boli mnie choć świetnie ją pamiętam.
Jak poradziłam sobie z problemem - w podsumowaniu zobaczyłam pewne prawdziwe rzeczy i nie udaję, że są inne niż są. Konsekwentnie.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez kto? » 27 kwi 2010, o 13:13

Sansevieria,
To co piszesz jest mądre. Dziękuję.
Wiem że ile Cie musiało kosztować to, co osiągnęłaś, bo to, co piszesz o swoich rodziach, mogłabym napisać sama. No cóż ... też sie staram ... wyleczyć z poczucia winy :) że to co się stało jest tylko moją winą i to co czuję jest złem i niewdzięcznością. od dwóch lat jestem na antydepresantach i próbuje ( w miarę możliwości) nie widywać się z RODZINĄ. szło do tej pory niezle, niestety - pojechałam na tę cholerną wielkanoc bo już nie miałam się jak wykręcić i wszystko wróciło podwójnie. No i podwójna dawka sertraliny szpital siedzenie w domu wyrzuty sumienia zresztą ... co mam mowić każdy na tym forum to zna, niestety... dzisiaj jest juz troche lepiej ale co dobre szybko się konczy Mamusia na to nie pozwoli :) co tydzien dzwoni w ramach kontroli, czy w moim życiu aby nie za dobrze się dzieje. czy utrzymuję odpowiedni poziom nędzy egzystencji :) oczywiście wszystko to nazywa pewnie troską. Co tydzien w niedziele jak dochodzi 12.00 mam ochotę wyłączyć telefon i schować się pod łóżko :) Mam 33 lata a boję się ich jak dzieciak Freddie Krugera. Znowu jak nie dzwonią to czuję się jeszcze gorzej, bo mam wrażenie ze szykuje się jakaś większa afera znowu i myslę co nabroiłam. zamknięte kolo.
kto?
 
Posty: 5
Dołączył(a): 20 kwi 2010, o 17:22

Postprzez Sansevieria » 30 kwi 2010, o 22:46

Nie wiem czy jest mądre, ale jest moje, dzięki za dobre słowo :) Ale jak tak piszesz o tym ile mnie co kosztowało to wiesz, najwięcej mnie kosztowało tkwienie w chorym układzie i w kłamstwie. Najbardziej mnie niszczyło, i nie tylko mnie.
Piszesz że jesteś na antydepresantach, a jak kwestia psychoterapii? Zastanawiałaś się nad taką możliwością?
Ja sobie kiedyś zrobiłam bardzo uczciwy bilans pt. "co zawdzięczam rodzicom". Efekty po odkłamaniu i rzetelnej obróbce były wielce inspirujące. Poczynając od odkłamania prostego stwierdzenia, że winna im jestem wdzięczność za to, że żyję...czyli standard. A poza tym skoro czujesz nienawiść to czujesz, uczucia nie są etyczne ani nieetyczne, po prostu są. Etyka to wchodzi jak dla mnie wtedy, kiedy coś z tymi uczuciami robimy takiego czy innego. Podejmujemy działanie czy zaniechanie kierowani nienawiścią, zaślepia nas itpd.
Wiesz, z tym Freddiem to sobie można poradzić...i robi się taki maciupki jak kukiełka...
Tak na zdrowy rozum to jeśli, jak napisałaś, Twoi rodzice zawsze "byli zajęci swoim szmatławym życiem" to może niechby się dalej tylko nim zajęli, a z Twojego byli łaskawi się oddalić? Nie wydaje Ci się taki pomysł wart rozważenia?
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Następna strona

Powrót do Rodzice

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 234 gości