Moze ktos z Was mi wytlumaczy o co tu chodzi???

Problemy z partnerami.

Postprzez Sarah_li » 21 kwi 2010, o 07:53

Moze i cos jest w tym Duzy/Maly. Ale nie jestem do konca przekonana, ze on o tym nie wie. Bo zwykle kiedy jest moment spokoju mowi mi, "ja wiem ze ze mna jest cos nie tak i dam rade to zwalczyc sam". To tak troche brzmi jakby mowil: wiem ze Maly ostatnio nas meczyl, ale Malego zamkne teraz gleboko. Bo przeciez Malego niebylo z nami dlugo.
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez Sansevieria » 21 kwi 2010, o 09:50

No to już nieźle, jesli dopuszcza mysl, że jest coś nie tak. Może nie tyle wie i umie nazwać ile przeczuwa, dostrzega nie do końca umiejąc opisać. Małego wyrzucał za drzwi, a Mały w związku z tym wraca w niespodziewanych momentach i bywa bardzo upier...y. Wyrzucić go na dobre się nie da. I tyle. Bo to jak zabić część siebie. Trzeba go przyjąć i oswoić. Chyba zresztą każdy człowiek takie "małe" w sobie ma... bo jak to się dzieje, że grupa poważnych i dorosłych ludzi w czasie Bardzo Poważnego Szkolenia dostaje nagle szkolnej głupawki? :)
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez Sanna » 21 kwi 2010, o 10:05

ewka napisał(a): Oczywiście są terapie... teraz to jakoś tak się porobiło, że terapie są "na wszystko"


Napisałam o terapii par, bo sama widziałam u koleżanki, o której wspominałam, jakie dobre efekty przyniosły 2 wspólne z mężem spotkania u psychologa. Do terapii wlaściwie nie doszło, bo poprowadzona przez obiektywną osobę 3-cią rozmowa pozwoliła obu stronom spokojnie przedstawić swoje uczucia i oczekiwania. W domu próby rozmów przeradzały się w bezproduktywne kłótnie z użyciem zasłon dymnych wobec prawdziwego problemu ( czyli tego że mąż kolezanki przestał się czuć mężczyzną w tym związku, a ona przestała czuć się kobietą). Ponieważ obydwu stronom na sobie zależało, po wysłuchaniu się zaczęli naprawiać związek i długa terapia nie była potrzebna. Taka historyjka z życia.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez Sarah_li » 21 kwi 2010, o 10:23

No dobrze ustalmy, ze jest maly, ustalmy, ze maly potrzebuje czasu, zeby sie oswoic, ale maly np. wplywem impulsu sie wsiceka, i to tak mocno ze rzuca zabawkami. A niektre zabawki , ktore wyladowaly na scianie sa bardzo kosztowne :roll: ??? Zabawka najczesciej dostaje kare jak nie dziala tak jak trzeba... Zabawki niema, Duzemu wstyd, a ja sie zastanawiam, co zrobie jak maly sie na mnie wscieknie, ze "niedzialam" ??
Sarah_li
 
Posty: 143
Dołączył(a): 4 cze 2009, o 15:17

Postprzez Sanna » 21 kwi 2010, o 10:35

Maly powinien chyba dorosnąć, ale dorośnie tylko wtedy jak będzie się o to starał Duży. Tak mi się wydaje.
A co jak nie dorośnie? Moim zdaniem zaczniesz te zachowania odczuwać jako regularne znęcanie się psychiczne. Poczytaj , Saro, wątek Evuni. Zobaczysz do czego może być zdolny nieszczęśliwy Mały, który nie chce wykonać trudu dorastania.
Na pewno piszę z mniejszyzm wyczuciem niż Sanseveria , bo na szczęście nie spotkałam takich pokrzywionych facetów. W związkach to u mnie wychodziła Mała, teraz już prawie jej nie ma, bo dorosła.
Sanna
 
Posty: 1916
Dołączył(a): 27 lut 2008, o 15:05

Postprzez wuweiki » 21 kwi 2010, o 10:45

Sarah_li napisał(a):No dobrze ustalmy, ze jest maly, ustalmy, ze maly potrzebuje czasu, zeby sie oswoic, ale maly np. wplywem impulsu sie wsiceka, i to tak mocno ze rzuca zabawkami. A niektre zabawki , ktore wyladowaly na scianie sa bardzo kosztowne :roll: ??? Zabawka najczesciej dostaje kare jak nie dziala tak jak trzeba... Zabawki niema, Duzemu wstyd, a ja sie zastanawiam, co zrobie jak maly sie na mnie wscieknie, ze "niedzialam" ??

Myślę że warto być uważną.. po prostu obserwować, ale nie w napięciu, że zaraz coś się wydarzy bo to akurat może tylko do paranoi doprowadzić. Być uważną, słuchać uważnie i jego i siebie. Uważna obserwacja z lotu ptaka. Zgadzam się z Sanną, że puszczenie wolno niesfornego, tupiącego nogami 'małego' może doprowadzić do przemocy. I tylko ten 'duży' może chcieć zrobić i rzeczywiście coś zrobić z tym. Uporządkować. Dorastanie to proces i zgadzam się z dziewczynami, że w każdym ten 'mały' zostaje - i całe szczęście! :-) bo własnie dzięki temu zdarza się m.in. tak, jak napisała Sansevieria: " to się dzieje, że grupa poważnych i dorosłych ludzi w czasie Bardzo Poważnego Szkolenia dostaje nagle szkolnej głupawki" i to jest bardzo fajne :-D
myślę, że gdyby byli sami dorośli to było by śmiertelnie nudno :-)
Trzymaj się!
wuweiki
 

Postprzez Sansevieria » 21 kwi 2010, o 10:48

Mały nie tyle potrzebuje czasu ile umiejętnego traktowania. Czas to akurat tylko zwiększa problem, bo im bardziej się Małego wyrzuca za drzwi tym wścielkejszy wraca. I owszem, efektem jest przemocowy związek na full. Teraz wydaje się jeszcze jest moment na możliwą zmianę. Bo Ty, Saro, jeszcze jesteś otwatra na współpracę a nie wykończona psychicznie. Na razie to Ci zgrzyta. Ale coraz bardziej. Terapia par albo daje to, co pisze Sanna czyli "dziękujemy, dalej sami" albo trochę trwa, albo, i tu to się wydaje najlepsze, partner sam dojdzie do wniosku, że skorzysta z pomocy indywidualnej.
Saro, Ty wbij sobie do główki jedno - Ty tu możesz o wiele mniej niż Ci się wydaje w tej chwili i nie całkiem wiesz, co będzie dobre, a co złe. Umiejętnego wsparcia człowieka z problemem z przeszłości trzeba się nauczyć, żeby sobie nie szkodzić ani jemu. To nie jest umiejętność wynoszona ze zwykłego życia ani też coś, co ma się z siebie jak umiejętność oddychania. Otwarcie pisząc to Ty w tej chwili nie masz pojęcia, jak z takim człowiekiem żyć w sposób zdrowy dla obojga, bo nie masz skąd tej umiejętności mieć. Albo zdecydujesz, że możesz, chcesz i spróbujesz, albo że to nie na Twoje siły. W terapii par po prostu będziesz bardziej świadomie mogła podjąć ważną decyzję życiową.
Sansevieria
 
Posty: 4044
Dołączył(a): 10 lis 2009, o 21:57

Postprzez doduś » 21 kwi 2010, o 11:32

Zacząć od siebie i nie uciekać, póki jest prawdziwa miłość. Nawet schowana gdzies głęboko...
Ale nie o sobie chciałem napisać ;)
doduś
 
Posty: 1119
Dołączył(a): 5 sty 2010, o 10:16

Postprzez ewka » 21 kwi 2010, o 12:48

---------- 12:45 21.04.2010 ----------

Sanna napisał(a):
ewka napisał(a): Oczywiście są terapie... teraz to jakoś tak się porobiło, że terapie są "na wszystko"


Napisałam o terapii par, bo sama widziałam u koleżanki, o której wspominałam, jakie dobre efekty przyniosły 2 wspólne z mężem spotkania u psychologa. Do terapii wlaściwie nie doszło, bo poprowadzona przez obiektywną osobę 3-cią rozmowa pozwoliła obu stronom spokojnie przedstawić swoje uczucia i oczekiwania. W domu próby rozmów przeradzały się w bezproduktywne kłótnie z użyciem zasłon dymnych wobec prawdziwego problemu ( czyli tego że mąż kolezanki przestał się czuć mężczyzną w tym związku, a ona przestała czuć się kobietą). Ponieważ obydwu stronom na sobie zależało, po wysłuchaniu się zaczęli naprawiać związek i długa terapia nie była potrzebna. Taka historyjka z życia.

Zgadza się... spojrzenie trzecim okiem i lekkie naświetlenie problemu już w jakieś części może problem rozwiązać.

---------- 12:48 ----------

wuweiki napisał(a):Dorastanie to proces i zgadzam się z dziewczynami, że w każdym ten 'mały' zostaje - i całe szczęście! :-) bo własnie dzięki temu zdarza się m.in. tak, jak napisała Sansevieria: " to się dzieje, że grupa poważnych i dorosłych ludzi w czasie Bardzo Poważnego Szkolenia dostaje nagle szkolnej głupawki" i to jest bardzo fajne :-D
myślę, że gdyby byli sami dorośli to było by śmiertelnie nudno :-)

No nie inaczej! :kwiatek2:
Avatar użytkownika
ewka
 
Posty: 10447
Dołączył(a): 4 maja 2007, o 18:16

Poprzednia strona

Powrót do Problemy w związkach

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 158 gości

cron